Jutro zaczyna się 2019 rok, jaki był dla nas ten odchodzący? Dobrze się spisał i może odejść na zasłużoną emeryturę. Dużo nas nauczył i dał nadzieję, że nasze plany i szalone, wydawałoby się, pomysły, mogą być zrealizowane.
Rok przemian
Podsumowanie tego roku to dla nas nie lada wyzwanie. Przez 15 lat naszej działalności zawsze zabiegani, goniący wczorajszy dzień, nigdy nie mieliśmy za dużo czasu na przemyślenia pod koniec roku. Tym razem jest inaczej. Chyba zamykamy okres dojrzewania i wkraczamy w dorosłość, obciążeni odpowiedzialnością za przyszłość. Mamy poczucie, że nadeszły czasy, gdy naprawdę możemy wprowadzać szeroko zakrojoną zmianę relacji władza – obywatel. Ale jak to robić? Trochę się boimy, że kolejne 15 lat może nie wystarczyć. O tym jednak warto pisać na otwarcie 2019 (już jutro), a nie zamknięcie 2018 roku.
Czemu „rok przemian”?
Rośnięcie idei. W 2018 roku ukazały się dwie świetne książki, które potwierdziły obrane przez nas kierunki myślenia, ale też wybiły nas z samozadowolenia. Pierwsza to „Wyjścia awaryjne” profesora Rafała Matyi, która nazywa wiele obserwowanych przez nas zjawisk. Jak pisze autor:
Elita, która przez ostatnie ćwierć wieku kształtowała nasze wyobrażenie o sferze publicznej, nie wierzyła, że za słabość państwa można zapłacić wysoką cenę, (…) doceniała bierność, konformizm, uległość wobec interesów władzy. Przez wiele lat tłumaczyła przy tym, że każde państwo ma wady (…) krytykowano niepotrzebne utrudnianie sobie życia wymyślonymi regułami.
Właśnie dbanie o reguły i korzystanie z praw przez obywateli jest jednym z naszych głównych kierunków działań. Czy udało nam się doprowadzić do jakiejś zmiany? Raczej bardzo niewielkiej. Może robimy za mało, mimo wysiłku, jaki w to wkładamy? Jedno jest pewne – ferment został zasiany. Matyja twierdzi bowiem, że znaleźliśmy się na granicy epok i stary system się rozpada, ostatecznie dobity zarówno poprzez wydarzenia w kraju, jak i trendy ogólnoświatowe. Albo wykorzystamy moment do stworzenia naszej narracji, pokonania klientelizmu, budowania zaufania władzy do obywateli, albo zostanie tak, jak jest.
Pod koniec roku, na zaproszenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, trafiliśmy z kolei na szkolenie prowadzone przez Matthew Boltona z Citizens UK, autora książki – „Power Protest. Jak protestować skutecznie”. On też pisze o tym, jak osiągać zmianę. Jego zdaniem klucz do tej zmiany jest jeden – „korzystanie przez obywateli ze swoich praw”.
Ta książka wzywa więc do masowego populizmu – masowego uczestnictwa w polityce ludzi, którzy chcieliby osiągać własne cele. Potrzebujemy populizmu nie jako metody „dziel i rządź” stosowanej przez polityków, ale populizmu jako demokracji, dla ludzi i przez ludzi. (…) Część komentatorów ostrzega przed niebezpiecznym populizmem. „Nie możemy ufać ludziom. Rozszarpią się wzajemnie lub zniszczą system. Nie wiedzą, co dla nich dobre. ..”. Jaką więc receptę mają do zaoferowania? Czy dalej skupiać władzę we własnych rękach? To nie ludzi należy się bać, ale postępującej utraty praw obywatelskich i zaufania.
Czemu właśnie tych dwóch autorów – naukowca i aktywistę – łączymy? Obaj mówią naszym językiem. Jeden diagnozuje polski problem, drugi utwierdza nas w przekonaniu, że droga, którą kroczymy, jest właściwa. Ale już wiemy, że trzeba zmienić nieco podejście. Ten rok to było krążenie wokół problemów przedstawionych przez Matyję, których rozwiązanie widzieliśmy tylko poprzez wzmacnianie obywatelskich oczekiwań i kompetencji. Końcówka roku to pierwsza podpowiedź, jak można się zorganizować. Być może zrobiliśmy jeden z ważniejszych kroków w naszej misji, ale jeszcze tego nie wiemy.
Stanięcie na nogi. Kiedy idee fermentowały i budziły niepokój, rzeczywistość toczyła się swoim trybem i dotoczyła się do świetnego rezultatu. To był rok naszej przemiany w stabilną organizację, otoczoną sojusznikami, sprawnie zarządzaną. Dzięki Wam i sobie kończymy rok stabilnie finansowo, otoczeni przyjaciółmi i życzliwymi ludźmi, z systemem do elektronicznego obiegu dokumentów, przejrzystymi procedurami, skompletowanym zespołem pracowników i biurem zabezpieczonym fizycznie przed atakami potencjalnych agresorów. W tym obszarze był to pewnie najlepszy rok w całym naszym piętnastoleciu, gdyż dobrze wróży na przyszłość.
Albo wykorzystamy moment do stworzenia naszej narracji, albo zostanie tak, jak jest.
Przykłady? Oto one. Zaczynaliśmy rok z niewielkim plusem finansowym, który mógł nam wystarczyć zaledwie na pierwszy miesiąc. Przyszły rok zaczynamy z plusem, który starcza na pięć miesięcy. Spłaciliśmy prawie 200 tys. złotych pożyczek z tego roku i z poprzednich lat. Otrzymaliśmy od Was w tym roku ponad 500 tys. złotych na działalność. Czuliśmy Waszą przyjaźń. Zarówno darczyńców i darczyń, jak i wolontariuszek i wolontariuszy. W tym roku szczególne wsparcie otrzymaliśmy jak zawsze od naszej członkini Arety Wasilewskiej-Gregorowicz, która dla nas rysowała; od Agaty Chęcińskiej, która dla nas tworzyła spot radiowy; od Radia Tok FM, które ten spot puszczało bezpłatnie (choć w odróżnieniu od radia publicznego nie ma takiego obowiązku); od Dynamo Film, które bezpłatnie przygotowało nam spot telewizyjny oraz wspierających ten proces nieustająco duetu Radost i Jacka Pawlaka; od Andrzeja Pietruchy, który dba o rozwój naszych kompetencji fundraisingowych, zapraszając nas do uczestniczenia w ciekawych przedsięwzięciach; od Erika Hallgrena z Equitin Partners, który pilnował, byśmy zacisnęli pasa i dobrze liczyli pieniądze, dzięki czemu wyszliśmy z kłopotów; od Krzysztofa Biernata, który regularnie dba o naszą infrastrukturę wirtualną i daje nam poczucie bezpieczeństwa; od Marcina Bójki i Tomasza Teodorowicza, którzy wspierają nas swoimi różnorodnymi umiejętnościami na co dzień; i od firmy Gerere, z którą tworzymy grywalizację wspierającą analizę danych – wprawdzie łączy nas biznesowa relacja, ale dostajemy dużo więcej. No i, co nie bez znaczenia, wyrazy wiary w nas i przyjaźni nadeszły w kluczowym momencie od Towarzystwa Inwestycji Społeczno-Ekonomicznych, które w największym kryzysie wsparło nas pożyczką i spółki Magovox, która dała nam wiarę w przyszłość, wspierając nas znaczącą darowizną (150 tys. zł).
Konkretne zmiany. Nie zabrakło też efektów naszej wieloletniej pracy. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Pod koniec roku obrodziły rozwiązania spraw ciągnących się całymi latami. W Rabce Zdroju, rządząca pani burmistrz nie tylko przegrała kolejne sprawy karne, ale nie została ponownie wybrana na stanowisko w wyborach samorządowych. Czy wyborcy i wyborczynie wzięli pod uwagę jej konsekwentny upór w nieudostępnianiu informacji publicznej? Mamy nadzieję, że choć dla części z nich był to powód odrzucenia tej kandydatury. We Wrocławiu, po wyborach, nowy prezydent ujawnił protokoły z posiedzeń kolegium prezydenta. W tej sprawie przez wiele lat ciągnęły się spory sądowe, które obywatele przegrali. A jednak okazało się, że z własnej woli można działać jawniej. Mamy nadzieję, że jedną z przyczyn tej zmiany była debata pokazująca, jak absurdalne jest ukrywanie dyskusji wokół podejmowania ważnych dla mieszkańców decyzji. Udało się otrzymać opinie w sprawie reformy otwartych funduszy emerytalnych, które miał przeczytać Prezydent Bronisław Komorowski w 2011 roku, podpisując ustawę. Dosyć szybko wygraliśmy serię spraw z nadleśnictwami o dostęp do umów na sprzedaż drewna. Po prawie czterech latach wygraliśmy też sprawę o dostęp do informacji dotyczącej projektu „Model Regulacji Jawności”. Po sześciu latach naukowiec, któremu pomagaliśmy w jego potyczce z PEFRON-em, uzyskał dokumenty dotyczące zatrudniania osób z niepełnosprawnością w samorządach województwa zachodniopomorskiego. Utrwalona została także linia orzecznicza w sprawie jawności nagród w instytucjach publicznych. To sukces częściowy, ale jednak cieszy. W tym roku kolejne wyroki potwierdzały, że nagrody są jawne w przypadku osób pełniących funkcje publiczne. Wszystkie te sprawy bulwersowały opinię publiczną lub nas samych. To istne zwycięstwa.
A co smuci?
W tym roku po równo było się z czego cieszyć i czym zasmucać. Poza wygranymi sprawami, było też wiele przegranych. Jednak o tym, czy na pewno, dowiemy się dopiero za kilka lat. To nie nasze ostatnie słowa zazwyczaj. Naszą filozofię w tej sprawie opisujemy w tekście Dlaczego nie boimy się przegranych spraw.
Jednak jest kilka spraw naprawdę smutnych. Po pierwsze, Trybunał Konstytucyjny orzekł zgodność z Konstytucją przepisów dotyczących informacji przetworzonej, dodając jednocześnie, że urzędy nie mogą być nadmiernie obciążane koniecznością odpowiadania na wnioski. Tu smutek jest podwójny. Z jednej strony bowiem trudno traktować wyroki instytucji, która działa niezgodnie z Konstytucją, jako element obowiązującego prawa. Z drugiej strony zapewne, zależnie od sądu i urzędu, wyrok ten pewnie będzie cytowany i wykorzystywany. Trafi do obrotu prawnego i jeszcze bardziej utrudni dostęp do informacji.
Inne zło, które się wydarzyło to wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego. Orzekł on – wbrew temu, że prawo do informacji jest prawem człowieka zapisanym w artykule 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – że instytucje zobowiązane do udostępniania ludziom informacji mogą oceniać intencje wnioskujących. I choć jest to jawne pogwałcenie zasad chroniących nasze prawa, wyrok ten utrudni korzystanie z praw.
Swego rodzaju tragifarsą są też nasze przepychanki w sprawie uchylenia immunitetów Jarosławowi Kaczyńskiemu, Grzegorzowi Schetynie, Ewie Kopacz i Sławomirowi Rybickiemu. Parlament odsyła nas do Prokuratora Generalnego, a ten do Parlamentu. Przy okazji parlamentarzyści mają niezły ubaw – którym się chętnie dzielą – z naszej „niekompetencji”. Ot, takie tam zabawy „władzy” z obywatelami.
Samo dobro
Ale wcale nie zamierzamy kończyć tego podsumowania gorzkimi uwagami o rzeczywistości. Wręcz przeciwnie. Wiele nas w niej cieszy. Po pierwsze, obywatelki i obywatele pokazali, że wbrew manipulacjom polityków, są w stanie wyrobić sobie własne zdanie o wyborach. Pisaliśmy o tym w tekście Zaufanie do wyborów odbudowywane. Organizacje społeczne rozpoczęły kampanię #todziała, by pokazać wartość angażowania się we wspólne sprawy. Młodzi ludzie z którymi się w tym roku spotykaliśmy, okazali się zainteresowani polityką. Mają bardzo podobne oczekiwania do naszych. Chcą faktów, kultury debaty publicznej, możliwości przedstawiania swoich racji.
Jednym słowem, przyszłość należy do innego sposobu myślenia. A stary rok i stare myślenie chyba chcemy już zrzucić z barków i się otrząsnąć.
Komentarze