Tajne kalendarze, ale jawne spotkania

Chcesz sprawdzić, na jakich spotkaniach pojawił się Prezes Rady Ministrów, czy wybrany minister? NSA orzekł: możesz zapytać o to, z kim i kiedy spotkania się odbyły, ale nie zobaczysz kalendarza.

4892561314_951d8ae04a_b

O co właściwie pytaliśmy?

Kolejny miesiąc tej zimy rozpoczęliśmy kilkoma rozprawami przed NSA. I tak na wokandę trafiły cztery sprawy, z czego trzy doczekały się ostatecznego rozstrzygnięcia. Zanim jednak o wyrokach Sądu, sięgnijmy pamięcią do 2014 r., w którym zwróciliśmy się do Kancelarii Prezesa RM oraz wszystkich ministerstw z wnioskami o udostępnienie kalendarza spotkań oraz informacji o każdym odbytym spotkaniu premiera/ministra (począwszy od 1 stycznia, aż do końca czerwca 2014 r.).

O problemach związanych z realizacją tych wniosków rozpisywaliśmy się już nie raz:

Kalendarze niezgody

Sorry, takie mamy państwo

 Kalendarze top secret

Aż do dzisiaj toczyły się nasze postępowania z Prezesem RM, Ministrem Infrastruktury i Rozwoju oraz Ministrem Spraw Wewnętrznych (aktualnie Ministrem Infrastruktury i Budownictwa/Ministrem Rozwoju i Finansów oraz Ministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji). We wszystkich trzech przypadkach WSA w Warszawie uznał, że o ile sam kalendarz nie stanowi informacji publicznej, o tyle informacja o odbytych spotkaniach walor publiczny posiada. Tym samym WSA zobowiązał organy do rozpatrzenia naszego wniosku w części dotyczącej wskazania daty i podmiotu, z którym spotkał się premier czy minister.

Z rozstrzygnięciem Sądu nie zgodziły się kolejno pierwsze dwa z wymienionych organów. W skardze kasacyjnej pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów zarzucał nam brak doprecyzowania wniosku – nie wskazaliśmy w nim przecież, jakie spotkania nas interesują (oficjalne, robocze, krajowe, zagraniczne, z obywatelami, czy też z innymi instytucjami). Dodatkowo podkreślono, że informacje te (niektóre) znajdują się na stronie www.premier.gov.pl, a poza wszystkim Sąd nieprawidłowo zobowiązał premiera do udostępnienia informacji o jego ,,wszelkich kontaktach osobistych’’. Pełnomocnik Ministra Infrastruktury i Rozwoju przypomniał sobie natomiast, że w istocie wnioskowana informacja nie istnieje, a przy okazji nie stanowi również informacji publicznej. Skargę od wyroku wydanego sprawie z Ministrem Spraw Wewnętrznych wnieśliśmy zaś my, dowodząc, że kalendarz ministra nie jest niczym innym, jak informacją publiczną.

(Nie)szczęśliwy finał

NSA co prawda odroczył termin rozprawy w postępowaniu ze skargi kasacyjnej Ministra Infrastruktury i Budownictwa, wydał jednak wyroki w pozostałych sprawach. Ostateczny wynik jest podzielony – z jednej strony Sąd oddalił bowiem skargę kasacyjną Prezesa RM (sygn. akt I OSK 927/15), z drugiej zaś nie uwzględnił naszej skargi w postępowaniu z MSW (sygn. akt I OSK 1083/15).

Co pozytywne – NSA w ustnym uzasadnieniu podkreślił, że informacja o odbytych spotkaniach organu takiego, jakim jest Prezes RM, bez wątpienia stanowi informację publiczną. Sąd wskazał też na brak konsekwencji w argumentacji premiera, z której nie wynika jasno, czy wnioskowane dane posiada, czy też nie (co powinno zostać wyjaśnione już na etapie rozpoznania wniosku, tj. w lipcu 2014 r.). W ocenie Sądu spotkania Prezesa RM musiały znaleźć ślad materialny w dokumentach. Skład orzekający podzielił również nasz pogląd, że na poziomie składania wniosku nie ma miejsca na jego uszczegółowienie (o co zresztą nie zwrócił się do nas sam podmiot zobowiązany).

Co natomiast wywołuje niepokój  – Sąd oddalając naszą skargę kasacyjną, przychylił się do niezrozumiałej ścieżki orzeczniczej i stwierdził, że kalendarz spotkań jest jedynie narzędziem biurowym, technicznym. Służy on zatem – według NSA – jedynie jako pomoc w działalności ministerstwa, a co za tym idzie, nie można uznać go za informację publiczną w rozumieniu przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Mimo że cel projawnościowy został osiągnięty jak dotychczas w połowie, to warto zwrócić uwagę, że dwa powyższe orzeczenia świetnie obrazują wytworzony w orzecznictwie, sztuczny podział między informacją o odbytych spotkaniach, a kalendarzem, który przecież takie dane obejmuje (nie bez przyczyny podzieliliśmy nasze wnioski na dwie części). Rozróżnienie to, nie dość że powoduje konieczność przenoszenia danych z kalendarza do oddzielnych wiadomości dla wnioskodawców, jednocześnie wspiera nieuzasadnioną dyskusję dotyczącą tzw. dokumentów wewnętrznych (o czym szerzej można przeczytać w analizie Szymona Osowskiego Dokument wewnętrzny).

A gdzie informacja przetworzona?

Od dłuższego czasu utrzymuje się stan, w którym sprawy z dostępu do informacji publicznej intuicyjnie wiążemy także z pojęciem informacji przetworzonej. Nie wiesz, jak zareagować na wniosek o udostępnienie informacji publicznej? ,,Ratuj się’’ informacją przetworzoną. Zagadnienia przetworzenia informacji nie mogło zatem zabraknąć i w dniu dzisiejszym w NSA.

Poza kalendarzami ministrów, zwróciliśmy się również z wnioskiem do Ministerstwa Finansów o udostępnienie wynagrodzeń zasadniczych wypłacanych dla radców ministra (za okres jednego miesiąca). Zarówno organ, jak i WSA w Warszawie uznały, że informacja ta stanowi informację publiczną przetworzoną.

Sprawa dotarła do NSA i… niestety, Sąd oddalił naszą skargę kasacyjną (sygn. akt I OSK 1082/15). Mimo że staraliśmy się wykazać, że z systemu płacowo-kadrowego, jakim posługuje się organ, wyprowadzić można bez problemu wnioskowane dane, NSA przyjął stanowisko przeciwne.  

 

 

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *