Pilnujemy „wyborów”. Wchodzicie w to?

W czasach COVID19, część rzeczywistości przyspieszyła. Tak jest właśnie z ograniczaniem naszych praw i zaskakiwaniem nas różnymi działaniami przez polityków. Codziennie nowy pomysł, codziennie nowa odpowiedź społeczeństwa. Tak było z przeniesieniem obrad rad gmin i parlamentu do Internetu, niewpuszczaniem dziennikarzy na posiedzenia komisji – o ileż łatwiej podejmować wygodne dla władzy decyzje – czy odebraniem głosu medykom. W Polsce w czasie pandemii wszelka władza się umacnia. Jedyne, co pozostaje społeczeństwu, to okazywanie swojego sprzeciwu. W demokratycznym państwie jest jednak taki moment, kiedy to my mamy decydujący głos – są to wybory.

Ale czy z tegorocznymi wyborami prezydenckimi tak jest? Czy w tym roku w ogóle mamy wybory? Weźmy za przykład sytuację ze spisami wyborców, których Poczta Polska S.A. zażądała od gmin, chcąc wejść w ich posiadanie bez podstawy prawnej. Zaproponowaliśmy Wam pismo z żądaniem usunięcia danych pozyskanych w bezprawny sposób, ale wtedy wielu z Was zapytało: no ale czy ja wtedy zagłosuję? My – suweren – stoimy przed dylematem – albo zrezygnujemy ze swoich praw, albo nie zagłosujemy. Dylemat tym większy, że wielu obywateli jeszcze niedawno nie wyobrażało sobie, że może dobrowolnie zrezygnować z udziału w wyborach.

Wciąż jednak nie wiemy, na czym te “wybory” miałyby polegać. Jeśli przyjęte zostaną nowe przepisy – a wedle wszelkiego prawdopodobieństwa wejdą w życie na dwa dni przed wyborami – wrzucimy głos na ulicy, do tzw. urny pocztowej. Jak się dowiemy o tym, gdzie ona stoi? Nie wiadomo. A samą kartę do głosowania znajdziemy w swoich skrzynkach pocztowych.  OBWE wydała opinię na temat nowych przepisów. Sporo tam kwestii technicznych, o których myśli się, organizując wybory. Bo to one dają gwarancję, że nasz głos nie zginie i nie zostanie zniszczony. W opinii zwraca się np. uwagę, że nie wiadomo, jak będą pieczętowane i odpieczętowywane urny, jak przetransportowane zostaną głosy przez pocztę do miejsca liczenia, czy Komisja licząca głosy będzie mogła liczyć je na bieżąco, co z osobami stojącymi jeszcze w kolejce, gdy minie czas oddawania głosów.  Takich drobnych kwestii, uregulowanych wcześniej, ale nieaktualnych w nowych warunkach, jest sporo. Możemy spodziewać się niezłego bałaganu. Zwłaszcza, że nie ma też przepisów gwarantujących zachowanie tajności naszego głosowania. Mamy wrzucić głos do jednej koperty, a do drugiej nasze dane. Te – wspólnie do kolejnej. Jeśli pomylimy koperty, nasz głos będzie nieważny. A w krajach, w których takie procedury są dłużej praktykowane, podejmuje się działania, by takich głosów nie tracić. I nie jest to otwieranie kopert i sprawdzanie, jak zagłosowaliśmy, a ostrożna ocena, co może znajdować się w kopercie. Jeśli nieczytelnie wypełnimy kartkę z naszymi danymi, głos będzie nieważny. Ale nie wiadomo, co to znaczy nieczytelnie. Jeśli źle zakleimy kopertę z głosem, również zostanie uznany za nieważny. A przecież nawet nie wiadomo, czy będzie ona wykonana z właściwego materiału, gdyż nie będzie czasu na sprawdzanie. OBWE nie jest zresztą pewna, po co w ogóle taki warunek został wprowadzony.

Rodzi się pytanie, czy nasz głos się w ogóle liczy, czy też chodzi tylko o to, by odbyło się wydarzenie zwane wyborami.

Pamiętacie zapewne, że proponowaliśmy, by walić w bęben, póki czas? To właśnie czas na to, by przypilnować, co się podczas tego wydarzenia będzie działo. I wykorzystać możliwość bycia obserwatorem/obserwatorką wyborczym/wyborczą. Oczywiście na tyle, na ile będziecie w stanie – ze względów życiowych i zdrowotnych – się zaangażować. I licząc się z tym, że sytuacja w dniu wydarzenia może okazać się dynamiczna. Bo obserwatorów tego nowego procesu także nie przewidziano. 

Fundacja Odpowiedzialna Polityka zaprasza do włączenia się w obserwację wyborów. Sieć Obywatelska Watchdog Polska wspiera to działanie, więc pewnie nieraz od nas o nim usłyszycie.

Gdzie ta obserwacja miałaby się odbywać? Najbezpieczniej – na zewnątrz budynków – przy tzw. urnach pocztowych. Ale także – dla chętnych – przy liczeniu głosów. Może to jednak być trudne, bo tam właśnie obserwatorów na razie nie przewidziano. I w okręgowych komisjach wyborczych – tam gromadzone są głosy od liczących je.

Każdy/a, kto zgłosi się do obserwacji, musi elastycznie podchodzić do sytuacji. Władza zafundowała nam chaos. Nie ma szans, by obserwacja była go pozbawiona. Ale wiemy, że są osoby, które będą chciały i mogły podjąć się tego zadania. Będziemy się wspólnie do tego przygotowywać.

Zgłoszenia przyjmowane są przez Odpowiedzialną Politykę: Społeczna obserwacja “wyborów” prezydenckich 2020!

Na pewno macie wiele pytań. Zacznijcie od sprawdzenia, czy jest odpowiedź na powyższej stronie.

Na stronie znajdziecie też więcej informacji o tym, czym jest społeczna obserwacja wyborów: Obserwacja”wyborów” prezydenckich 2020.

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *