Burmistrz Ryglic w czasie spotkania z mieszkańcami narzeka na anonimowego mieszkańca, który składa wnioski o informację. Niedługo potem portal, na którym ta osoba publikuje teksty, otrzymuje od prokuratury „żądanie wydania danych” internauty.
Ryglickie problemy z anonimowymi wnioskami
W tekście Mamy człowieka, który nam sypie codziennie piach w tryby opisaliśmy, jak władze Ryglic reagują na anonimowe wnioski o udostępnienie informacji publicznej. Podczas spotkania z mieszkańcami Burmistrz narzekał na to, że jeden z mieszkańców zalewa urząd wnioskami, a odpowiadanie na nie jest bardzo pracochłonne i kosztuje (burmistrz podał nawet konkretną kwotę). Gdy jednak zawnioskowaliśmy o te wyliczenia, nie poznaliśmy konkretów.
Prokuratura zażądała wydania danych
Jest ciąg dalszy tej historii. Trzeba przyznać, że nieoczekiwany. Zwróciła się do nas osoba prowadząca lokalnego bloga (http://lepszeryglice.cba.pl/), na którym pod pseudonimem „Konstanty Niewiadomski” publikuje ów wnioskujący anonimowo mieszkaniec.
Dowiedzieliśmy się, że prokuratura wydała postanowienie o „zwolnieniu z tajemnicy służbowej i zawodowej i żądaniu wydania danych” i zażądała od właściciela bloga „wydania informacji w postaci wszelkich danych osoby: użytkownika, który posługiwał się Nickiem „Konstanty Niewiadomski” i wystawił dyskusję na blogu http://lepszeryglice.cba.pl w dniach od 21 marca 2019 r. do 24 marca 2019 r. wraz z numerem IP, numerem portu oraz momentem (data, godzina, minuta, sekunda) połączenia”.
Uzasadniono to prowadzonym przez prokuraturę dochodzeniem w sprawie gróźb karalnych na szkodę osoby posługującej się pseudonimem „Konstanty Niewiadomski”. Groźby karalne miały mieć miejsce podczas zebrania w Kowalowej, którego przebieg “Konstanty Niewiadomski” zrelacjonował we wpisie na blogu, opisując jednocześnie, ile wniosków w rzeczywistości złożył i czego dotyczyły.
Doszło zatem do zaskakującej sytuacji – zamiast skontaktować się z pokrzywdzonym, którego e-mail widniał pod wpisem, zwrócono się do administratora portalu internetowego z żądaniem wydania informacji. Zwykle z takimi działaniami prokuratury można się spotkać przy okazji poszukiwania informacji o sprawcy czynu zabronionego, a tu chodziło o dane osoby pokrzywdzonej.
Tymczasem przestępstwo określone w art. 190 Kodeksu karnego (tzw. groźby karalne) jest ścigane na wniosek pokrzywdzonego. Dlaczego prokuratura w ogóle to postępowanie prowadziła, skoro nie może ustalić danych osoby, bez wniosku której nie powinno zostać ono wszczęte?
Co ważne, administrator portalu zwrócił się do „Konstantego Niewiadomskiego” z prośbą o ustosunkowanie się do żądania prokuratury. Okazało się, że żadnego wniosku o ściganie przestępstwa nie składał.
Pomogliśmy przygotować zażalenie na postanowienie. Wskazaliśmy w nim, że brak w sprawie wniosku o ściganie przestępstwa, a prokuratura mogła sama skontaktować się z pokrzywdzonym. Dlaczego organom ścigania tak bardzo zależy na pozyskaniu danych osoby, która postanowiła zostać anonimowa?
Bezprawne działanie prokuratury – uchylenie postanowienia
Zażalenie zostało uwzględnione i Sąd Rejonowy w Tarnowie wydał postanowienie z 24 lipca 2019 r. (II Kp 459/19) o uchyleniu zaskarżonego postanowienia.
Sąd stwierdził, że przestępstwo z art. 190 KK jest ścigane na wniosek, a z uwagi na to, że skierowano do prokuratury jedynie anonimowe doniesienie, postępowanie w sprawie nie powinno w ogóle zostać wszczęte, a tym bardziej prokuratura nie powinna żądać danych osoby pokrzywdzonej. Skoro postępowanie w zakresie opisanego czynu prowadzone jest na wniosek – niezbędne jest ustalenie danych osobowych pokrzywdzonego, celem umożliwienia jego/ późniejszego przesłuchania w tym charakterze. W uzasadnieniu postanowienia podkreślono, że prokuratura dysponuje adresem email osoby pokrzywdzonej. Istniała zatem od samego początku (otrzymania zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa) możliwość nawiązania kontaktu z pokrzywdzonym celem uzyskania od niego określonego w art. 190 § 2 k.k. wniosku.
W postanowieniu czytamy:
Okoliczności zainicjowania postępowania w sprawie, bez wątpienia były nakierowane w istocie na uzyskanie danych osobowych osoby – użytkownika portalu internetowego. W tej sytuacji wyjście naprzeciw żądania prokuratury stanowiłoby legitymizowanie działań, które nie znajdują umocowania w przepisach prawa.
Burmistrz zachęca do bezpośredniego zadawania pytań
W czerwcu 2019 r. zwróciliśmy się do Burmistrza Ryglic z wnioskiem w rozumieniu art. 63 Konstytucji i art. 241 Kodeksu postępowania administracyjnego o zaprzestanie ośmieszania osoby korzystającej z prawa do informacji oraz respektowania możliwości anonimowego wnioskowania. W związku z tym, że nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi od Burmistrza, złożyliśmy skargę do Rady Miejskiej w Ryglicach. Niedługo po skierowaniu skargi otrzymaliśmy odpowiedź na wniosek, jednak tylko w części dotyczącej respektowania możliwości anonimowego wnioskowania, gdyż w części dotyczącej ośmieszania osoby anonimowo wnioskującej, zabrakło zgody tejże osoby na złożenie skargi.
Burmistrz zapewnił, że Urząd Miejski w Ryglicach w pełni respektuje uprawnienia każdej osoby do uzyskania dostępu do informacji publicznej, w zgodzie z przepisami wskazanej ustawy, odpowiedzi na wnioski o udostępnienie informacji publicznej są rozpatrywane terminowo, a Urząd Miejski w Ryglicach udziela informacji także na wnioski anonimowe.
Burmistrz nie omieszkał przy tym podkreślić, że zbyt duża liczba wniosków o udostępnienie informacji publicznej w oczywisty sposób może spowodować paraliż pracy Urzędu. Przedstawił ciekawe rozwiązanie:
Jako Burmistrz, zachęcam więc mieszkańców Gminy do bezpośredniego zadawania mi pytań, na które chętnie odpowiadam, bez używania sformalizowanej procedury wynikającej z ustawy o dostępie do informacji publicznej, która niestety mocno angażuje środki Urzędu Miejskiego w Ryglicach, które mogłyby zostać spożytkowane w celu wypełnienie obszernej listy zadań jednostki samorządu terytorialnego, jakim jest Gmina.
Przykład Burmistrza Ryglic jest najlepszą ilustracją, dlaczego warto składać wnioski o udostępnienie informacji publicznej. Podczas wspomnianego spotkania w Kowalowej Burmistrz powiedział, że na odpowiadanie na wnioski urząd wydał ponad 20 tys. złotych. Gdy postanowiliśmy – w drodze wniosku o informacje – zweryfikować te informacje, dowiedzieliśmy się, że „z uwagi na brak ewidencji czasu pracy pracowników z wyodrębnieniem na realizację wniosków o udostępnienie informacji publicznej nie ma możliwości wyliczenia kosztów”. Dawanie wiary słowom polityków bywa ryzykowne.
Przecież władza sądownicza RP twierdzi w swoich licznych postanowieniach, że osoba żądająca udostępnienia tzw. informacji publicznej MUSI się przedstawić z imienia,nazwiska itd,czyli musi być zidentyfikowana, Bez jej identyfikacji żądanej informacji nie wolno jej wydać.
Dlaczego więc władza wykonawcza (prokuratura) ma tego nie czynić skoro sądy RP twierdzą że takie jest prawo?