Półtora roku temu, gdy paski z TVP INFO niemal codziennie były przedmiotem dyskusji, zapytaliśmy TVP o ich autorów. Telewizja Polska nie była chętna do podzielenia się tą informacją. Sprawę dwukrotnie rozpatrywał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. To historia… dłuższa niż paski TVP INFO.
*Śródtytuły powstały w inspiracji stylem pasków TVP. Mam nadzieję, że nam Państwo to wybaczycie.
Watchdog Polska chce zdekonspirować tajnych pracowników TVP
25 lipca 2017 r. wysłaliśmy do TVP następujący wniosek:
Wnosimy o udostępnienie:
– imion i nazwisk osób, które zatwierdzają treści na pasku informacyjnym na kanale TVP Info poprzez podanie
imienia, nazwiska, daty wraz z godzinami pracy – w okresie od 10 lipca 2017 r. do 25 lipca 2017 r.,
– imion i nazwisk osób, które publikują treści na pasku informacyjnym na kanale TVP Info poprzez podanie imienia,
nazwiska, daty wraz z godzinami pracy – w okresie od 10 lipca 2017 r. do 25 lipca 2017 r.
Jeszcze tego samego dnia otrzymaliśmy odpowiedź.
Odmowa została wydana nieprawidłowo, bez decyzji administracyjnej i podstawy prawnej. Jednocześnie nasz wniosek wywołał lawinę komentarzy w mediach społecznościowych (choćby na naszym Facebooku i Wykopie), a my chyba po raz pierwszy pisaliśmy o tym, dlaczego złożyliśmy konkretny wniosek (odsyłam do tekstu Katarzyny Batko-Tołuć – Sąd zdecyduje, czy dziennikarze TVP nie muszą być znani z nazwiska).
Obrońcy jawności idą sądu z publiczną telewizją
Na odmowę 28 lipca 2017 r. złożyliśmy skargę na bezczynność. Nasz radca prawny, Adam Kuczyński, podnosił w niej, że TVP naruszyła artykuł 61 ust. 1 Konstytucji poprzez nieuprawnione ograniczenie prawa do informacji i art. 16 ust. 1 i 2 Ustawy o dostępie do informacji publicznej poprzez brak wydania decyzji odmownej. W odpowiedzi na skargę, TVP tłumaczyła się dosyć absurdalnie, pisząc, że nie wiadomo było, w jakim trybie zwracamy się o informację. Bo wnioskując o informację, nie dodaliśmy, że chodzi o informację publiczną. Wobec tego nie wiadomo było, jak nam odpowiedzieć.
WSA po stronie zwolenników jawności totalnej?
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wyrokiem z 30 listopada 2017 stwierdził, że bezczynność TVP nie nastąpiła z rażącym naruszeniem prawa, zobowiązał Telewizję Polską do rozpatrzenia naszego wniosku oraz zasądził 597 zł na naszą rzecz tytułem zwrotu kosztów postępowania.
A jak do rozpatrzenia naszego wniosku odniosła się Telewizja Polska? 22 stycznia 2018 r. otrzymaliśmy takiego maila:
Szanowni Państwo,
w nawiązaniu do wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, z dnia 30
listopada 2017 r. uprzejmie proszę o doprecyzowanie w jakim trybie złożony został Państwa
wniosek z dnia 25 lipca 2017 r., o udostępnienie informacji publicznej w zakresie imion i
nazwisk osób, które zatwierdzają treści na pasku informacyjnym na kanale TVP Info.
Jednocześnie uprzejmie proszę o wskazanie Państwa numeru konta bankowego celem
realizacji pkt 3 ww. wyroku.
TVP po przegranej sprawie sądowej przed WSA, postanowiła jeszcze się upewnić, czy na pewno w naszym wniosku i wyroku miała do czynienia z informacją publiczną. Gorliwie upewniliśmy, że o tryb dostępu do informacji publicznej chodziło.
Zwolennicy dostępu do informacji publicznej są niecierpliwi
Po naszej wymianie maili zapadła cisza, 9 marca 2018 r. postanowiliśmy się przypomnieć i zapytaliśmy, czy nasz wniosek będzie dalej procedowany. W rezultacie zostaliśmy wezwani do ,,usunięcia braków formalnych”. Tym brakiem formalnym miał być brak podpisu osób upoważnionych. Przesłaliśmy zatem 20 marca 2018 r. nasz wniosek kolejny raz, tym razem w tradycyjnej papierowej i ręcznie podpisanej formie.
TVP nadal nie ujawniła informacji o autorach pasków. Wyciągnęła jednak jeden wniosek – 18 kwietnia 2018, wydała administracyjną odmowę. Już bez wątpliwości, w jakim trybie pytamy. W swojej odmowie telewizja powoływała się na art .15 Prawa prasowego i wywodziła z
niego przesłankę, że autorzy pasków, tak jak autorzy materiałów prasowych, mają prawo do zachowania w tajemnicy swoich nazwisk.
Watchdog Polska nie zaprzestaje skarg na TVP
21 maja 2018 roku złożyliśmy do WSA w Warszawie skargę na decyzję TVP. Argumentowaliśmy, że kwestionowana decyzja jest lakoniczna i zawiera błędne podstawy prawne, a organy władzy publicznej nie są adresatami wolności prasy i środków masowego przekazu, ani też nie mogą być beneficjentami tej wolności. Wskazywaliśmy też, że jawność personaliów osób, które są autorami tekstów publikowanych za sprawą organów władzy publicznej, ma istotne znaczenie w demokratycznym państwie prawnym, a takie stanowisko występowało już w orzecznictwie np. I OSK 2822/13 i II SAB/Kr 134/13. Niestety, naszych argumentów nie podzielił WSA.
WSA w Warszawie w wyroku z 12 grudnia 2018 r., sygnatura II SA/Wa 939/18 oddalił naszą skargę, stwierdzając, że TVP jest podmiotem zobowiązanym do udzielania informacji publicznej, jednak treści pasków TVP INFO są materiałem prasowym i na tej podstawie, zachodzi prawo do zachowania w tajemnicy swojego nazwiska. Według orzeczenia WSA, prawo do zachowania nazwiska w tajemnicy przysługuje każdej osobie, która jest autorem materiału prasowego, niezależnie, czy materiał został przyjęty do publikacji czy też nie.
Nie bardzo rozumiemy jak ma się to do działania telewizji (czy nie ujawnia ona na co dzień nazwisk prezenterów, dziennikarzy, korespondentów?) i konstytucyjnego prawa do informacji.
Watchdog zapowiada dalsze egzekwowanie prawa obywateli do informacji
Nie zgadzając się z takim rozstrzygnięciem spraw, złożyliśmy skargę kasacyjną.
no tak po prawdzie to artykuły np w Gazecie Wyborczej też nie sa zawsze oznaczone imieniem i nazwiskiem. Bywają czasem jakieś inicjały lub inne oznaczenia.
Pytamy TVP dlatego, że jest telewizją publiczną. Nie jesteśmy watchdogiem mediów. Choć i są takie watchdogi, np. Instytut Dyskursu i Dialogu z Torunia. Co do inicjałów, to one zazwyczaj są powiązane z konkretną, dającą się zidentyfikować osobą. Np. w naszym monitoringu mediów lokalnych (też publicznych), jeśli były identyfikowalne inicjały nie zaliczaliśmy tekstów do anonimowych, zaś jeśli inicjały nie były oczywiste, podpisano je “redakcja” lub w ogóle nie podpisano, uznawaliśmy teksty za anonimowe https://gazetywladzy.pl/jak-to-funguje#informace. I był to czynnik obniżający wiarygodność treści. Na logikę, w każdej gazecie, taki tekst oceniłabym jako niewiarygodny. Zwłaszcza jeśli dotyczyłby sprawy, w której wiarygodność ma znaczenie. Jeśli Gazeta Wyborcza publikowałaby kontrowersyjne stwierdzenia anonimowo, to każdy ma prawo to oceniać. Inną rzeczą jest to, czy prywatne media mają takie same obowiązki prawne wobec obywateli jak publiczne, za które płaci podatnik.
Na pewno pasków nie robi Kurski. Po prostu nie miałby czasu na to. Na pewno nie ci z PiSu. Nie mają do tego głowy i czasu, by zajmować się czymś takim. Robią to podwładni Kurskiego, ludzie do których ma on zaufanie. Na pewno paski robi, a przynajmniej robiła w drugim półroczu 2017 Ewa Bugała.
Fizycznie nie da się tego sprawdzić, ale można zrobić analizę.
Chodzi o paski z lipca 2017, ale szerzej mówiąc mam na myśli okres od lipca do grudnia 2017 roku.
No to słuchajcie mnie: Za te paski, a przynajmniej ich część odpowiada EWA BUGAŁA. Bugała to bardzo ważna funkcjonariuszka partyjnej propagandy, tzw żołnierz polityczny.
Bugała za swe zasługi w szczuciu na opozycję w Dzienniku Telewizyjnym otrzymała od Klaudiusza Pobudzina (to jej kolega) program Nie da się ukryć. Za przyzwoleniem rzecz jasna Bulteriera Kaczyńskich. To był jej program, była jego szefową, jej podwładnym był Piotr Pawelec. Program ruszył w Dzień Dziecka, czyli 1 czerwca 2017. Bugała alias “Dukała” forsowała w tym programie tezy partii rządzącej, m.in. szczuła na uchodźców, także z własnej inicjatywy.
Szczuła też na Obywateli RP i tu właśnie zaczyna się problematyka pasków 21 czerwca 2017 została szefem red. TVP Info. Jest więc w pełni odpowiedzialna za paski takie jak: “Barbarzyńcy znów próbowali zakłócić modlitwę za ofiary katastrofy”, “Obrońcy pedofilów i alimenciarzy twarzami sprzeciwu wobec reform sądownictwa”. Ale oczywiście nie tylko te paski. Nawet jeszcze wcześniej w przypadku Dziennika, Bugała robiła paski do swoich propagandowych i kłamliwych materiałów, Np. pasek “Jak się robi pucz” z 28 grudnia 2016. To jest pasek Bugały.
Czyli znacie już prawdę, to Ewa Bugała z Wyszkowa. Powinna za to stanąć przed sądem, kiedy prokuratura będzie wolna (bez Ziobry). I powinna ponieść za to surową karę. Także za kłamstwa wobec PO i Nowoczesnej, za szczucie na uchodźców klimatycznych, za szczucie na Pawła Adamowicza, etc. Za te przewinienia, myślę że nawet powinna znaleźć się w więzieniu, bo na pewno da się znaleźć odpowiednie paragrafy.
Ponieważ jest doświadczonym żołnierzem politycznym, wyszkolonym przez Pobudzina, to nie zdziwiłbym się, za opublikowanie w Dzienniku Telewizyjnym tzw. krowy Kamińskiego też maczała palce. Ona tam wciąż jest. Widzimy ją tylko w programie W pełnym świetle i Minęła9/20 ale za kamerami też może czynić wiele zła, z którego nie zdajemy sobie sprawy.