Czy telewizja publiczna produkuje informację publiczną?

Sprawy o dostęp do informacji publicznej trwają latami. Czasami myślimy, że informacja, którą w końcu uda się nam wywalczyć, nie będzie już potrzebna i interesująca. Czasem jednak rzeczywistość na tyle się zmienia, że informacje, które uzyskaliśmy i orzeczenia, które pojawiły się po drodze, wracają w zaskakującym, nowym kontekście.

Pytania o archiwum Wiadomości

Kilka lat temu zastanawialiśmy się nad tym, dlaczego nagrania Wiadomości TVP znikają ze strony Telewizji Publicznej już po dwóch tygodniach. To nie było standardem, wcześniej można było obejrzeć wydania Wiadomości sięgające kilku lat wstecz. Zwracało nam na to uwagę sporo obserwatorów i obserwatorek, pojawiały się też oddolne inicjatywy archiwizowania materiałów np. w formie zrzutów ekranu z paskami informacyjnymi, czy opisów wydań oraz kopii materiałów na Youtubie, co do których TVP zgłaszała roszczenia wynikające z praw autorskich, z uporem godnym lepszej sprawy.

29 maja 2020 r. zwróciliśmy się o udostępnienie przez TVP:

  1. wszystkich wydań ,,Wiadomości” emitowanych w dniach od 13 kwietnia do 13 maja 2020 r.
  2. informacji o powodach usunięcia w 2019 r. archiwalnych wydań ,,Wiadomości” ze strony https://wiadomosci.tvp.pl/ i ograniczenia dostępnych materiałów tylko do tych z ostatnich dwóch tygodni.

Względy techniczne i biznesowe

Odpowiedź nie nadeszła, złożyliśmy skargę na bezczynność, co odrobinę zmotywowało nadawcę publicznego do pochylenia się nad naszym wnioskiem. Dowiedzieliśmy się tylko i aż, że:

Telewizja Polska S.A. informuje, iż usuwanie, po pewnym czasie, archiwalnych materiałów prasowych ze strony internetowej TVP i ograniczenie dostępu do materiałów tylko z określonego okresu jest podyktowane względami technicznymi i biznesowymi. Telewizja Polska S.A. również uprzejmie wyjaśnia, iż udostępnia swoje materiały prasowe, w sposób wyżej wskazany, przez okres dłuższy niż inne stacje telewizyjne.

Szczególny interes publiczny 

Pomijając zasadność porównywania się do stacji komercyjnych, warto przypomnieć, że wówczas internetowe archiwum Wydarzeń Polsatu sięgało czterech lat wstecz. 

Pytaliśmy o nagrania ze stosunkowo krótkiego okresu, obawiając się, że TVP będzie zasłaniać się tzw. informacją przetworzoną, czyli taką, która nie istnieje w momencie złożenia wniosku o informację publiczną, lecz można ją wydobyć z dostępnych organowi danych, wykonując analizy i inną kreatywną pracę. Oczywiście to bardzo dyskusyjna konstrukcja, wszak nie prosiliśmy o nagranie od nowa Wiadomości, ale zbyt dobrze wiedzieliśmy, czego można się spodziewać. 

I nawet wniosek o programy jedynie z miesiąca temu nie zapobiegł. TVP wezwała nas do wykazania szczególnego interesu publicznego, bo ,,zakres wnioskowanych informacji jest obszerny i obejmuje obowiązek przetworzenia”. Podjęliśmy się karkołomnej misji przekonywania Telewizji Polskiej, że istnieje interes publicznego udostępnienia archiwalnych odcinków „Wiadomości” i można uczynić z nich użytek dla dobra ogółu. Dodaliśmy, że wnioskujemy o informację prostą, a dostęp do starych odcinków ,,Wiadomości” jest szczególnie istotny z powodu potrzeby społecznej kontroli działalności Telewizji Polskiej S.A. i oceny realizacji zadań nałożonych na Telewizję ustawą z 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji oraz przypomnieliśmy o misji publicznej.

To oczywiście nie pomogło. TVP wydała decyzję odmowną, w której przekonywała,  że wnioskujemy o informację przetworzoną i nie wykazaliśmy, że „działamy w interesie publicznym, a informacje, których ujawnienia się domagamy, mają szczególne znaczenie dla funkcjonowania państwa”. Dodatkowo zostaliśmy poczęstowani opisem pracochłonnej i kosztownej procedury, którą musiano by specjalnie przedsięwziąć, by udostępnić nam żądane materiały.

Co w sądach piszczy? Nie mamy dobrych wiadomości

W związku z tym wnioskiem odbyły się aż trzy sprawy sądowe. O których słusznie przypomniała nam Anna Wittenberg z Dziennika Gazety Prawnej, bo orzeczenia, które w nich zapadły, brzmią jeszcze smutniej w kontekście krytyki dotyczącej zniknięcia strony TVP Info i niektórych materiałów z VOD TVP po przejęciu Telewizji Polskiej przez nową władzę. Wypominali to m.in. przez Maciej Świrski, Piotra Lisiewicza (,,Niemcy palili książki, Tusk z Sienkiewiczem kasują archiwum TVP Info)” czy Marek Suski, pytający „o niszczenie archiwów TVP”. Może gdybyśmy wypracowali inna kulturę prawną i orzecznictwo, lepiej byśmy rozumieli, jak być powinno? Bo — pomijając — czy w sprawie wprowadzenia do mediów publicznych nowych zarządów przez nową koalicję rządzącą i obrony swoich pozycji przez rządzących wcześniej chodzi o wolność słowa, to na pewno społeczeństwu jest trudno zrozumieć, co media publiczne są winne społeczeństwu.

W debacie publicznej słyszymy o tym, że media mają zapewnić dostęp do informacji. Intuicyjnie się z tym każdy zgodzi. Ustawa o Radiofonii i Telewizji poświęca mediom publicznym cały rozdział IV.  I oczywiście zapewnianie dostępu do informacji tam się znajduje – “Art. 21. 1. Publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując (…) usługi w zakresie informacji”. Ustawa ta nie reguluje jednak, jak wygląda dostęp do tych usług w sytuacji, gdy media publiczne nie udostępniają ich z własnej inicjatywy. Ale skoro są produkowane za nasze pieniądze, to logiczne wydaje się, że możemy o nie wnioskować w trybie dostępu do informacji. Tymczasem, jak wynika z orzecznictwa sądów administracyjnych, nie możemy. I w zasadzie nie możemy ich dostać, gdyż są to materiały prasowe i jako takie, mogą być dokumentami wewnętrznymi. Skąd takie wnioski? Nie wymyśliliśmy sobie. Powiedziały nam to sądy administracyjne. 

Przyjrzyjmy się ich orzeczeniom. Pierwsze — II SAB/Wa 422/20, z naszej skargi na bezczynność TVP, to tylko połowiczna wygrana — sąd stwierdza naruszenie terminu rozpatrzenia wniosku. Jednocześnie stwierdza, że nie wnioskowaliśmy o informację publiczną.

Natomiast informacje objęte pkt 2 wniosku Stowarzyszenia z dnia 29 maja 2020 r. nie stanowią informacji publicznej w rozumieniu art. 1 ust. 1 u.d.i.p. Zdaniem Sądu, programy telewizyjne realizowane przez polskiego telewizyjnego nadawcę publicznego nie stanowią informacji publicznej. Tak więc żądanie udostępnienia informacji o powodach usunięcia w 2019 r. archiwalnych wydań „Wiadomości” ze strony https://wiadomosci.tvp.pl/ i ograniczenia dostępnych materiałów tylko do tych z ostatnich dwóch tygodni, jako niedotyczące sfery faktów i danych publicznych związanych z działalnością skarżonej Spółki nie mieści się w zakresie art. 1 ust. 1 u.d.i.p. (por. wyrok NSA z dnia 9 grudnia 2010 r., sygn. akt I OSK 1797/10, dostępny pod adresem: www.orzeczenia.nsa.gov.pl).

O co więc kruszyć kopie, czy to w 2021 r. czy też 2023 r.?

Kolejne orzeczenie — II SA/Wa 2421/20, z naszej skargi na decyzję. Wojewódzki Sąd Administracyjny uchyla decyzję Telewizji Polskiej. Sukces? Niestety nie, sąd nie przyznaje nam racji, tylko wywodzi, że nie wnioskowaliśmy o informację publiczną, a  materiał prasowy. Stwierdza:

W sprawie niniejszej tymczasem, rozstrzygniętej zaskarżoną decyzją, nie chodzi o uzyskanie informacji o sprawie publicznej, ale o udostępnienie materiału prasowego.Stowarzyszenie domagało się bowiem udostępnienia opublikowanych w prasie materiałów. Zgodnie z art. 7 ust. 2 pkt 4 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe (t.j. Dz. U. z 2018 r., poz. 1914), materiałem prasowym jest każdy opublikowany lub przekazany do opublikowania w prasie tekst albo obraz o charakterze informacyjnym, publicystycznym, dokumentalnym lub innym, niezależnie od środków przekazu, rodzaju, formy, przeznaczenia czy autorstwa. Dziennikiem jest ogólnoinformacyjny druk periodyczny lub przekaz za pomocą dźwięku oraz dźwięku i obrazu, ukazujący się częściej niż raz w tygodniu (art. 7 ust. 2 pkt 2 ustawy Prawo prasowe).

Skoro programy telewizyjne realizowane przez telewizyjnego nadawcę publicznego nie stanowią informacji publicznej, to sąd uznał, że decyzja odmowna wydana przez TVP była nieuprawniona. O ile zatem Telewizja Publiczna zgadzała się z tym, że o informację publiczną wnioskujemy, tylko nie zamierzała jej udostępnić, to sąd odesłał nas na Berdyczów.

Oczywiście nie zgodziliśmy się z tym stanowiskiem i tak dotarliśmy do wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2 marca 2023 r., sygnatura III OSK 7072/21. NSA naszą skargę oddalił, a w orzeczeniu pojawiły się już znajome nam tezy o tym, że żądaliśmy dostępu do materiału prasowego. Padło też wyjaśnienie, że ,,materiał prasowy bez wątpienia nie jest dokumentem urzędowym”, zatem nie wnioskowaliśmy o udostępnienie informacji publicznej. Sporo było rozważań na temat różnicy między informacją publiczną (w tym rozumieniu byłaby to informacja o działalności Telewizji Publicznej) a nośnikiem informacji publicznej (której nośnikiem jest ów materiał prasowy).  Sąd tłumaczy nam, że prawo dostępu do informacji nie obejmuje też dostępu do dokumentów wewnętrznych. To chyba miało służyć wytłumaczeniu nam przez analogię, że nie obejmuje też dostępu do materiałów prasowych. Brak oparcia w prawie dla koncepcji wyłączeń tego typu wielokrotnie podnosiliśmy – „Dokument wewnętrzny”, zniesławienie, brak konsultacji – o (nie)przestrzeganiu praw człowieka w Polsce„Dokument Wewnętrzny”.

I co teraz? Rozumiecie, na jakich zasadach mielibyśmy mieć prawo zapoznać się z produkcją mediów publicznych? Podpowiemy Wam — nie ma takich zasad. Czy rzeczywiście uznanie, że wnioskowane informacje stanowią materiał prasowy, wyłącza je spod zakresu prawa do informacji? W naszej opinii – w kontekście publicznych nadawców – tak nie jest. Rolą publicznego nadawcy, w szczególności w materiałach informacyjnych, jest zapewnienie dostępu do informacji. Blokowanie, usuwanie materiałów informacyjnych przez publicznych nadawców lub nieudostępnianie tych, które zostały usunięte ze względów technicznych, stanowi naruszenia art. 51 ust 1 i art. 61 ust. 1 i 2 Konstytucji RP.

Jedyne, co może cieszyć w tej całej sytuacji, to fakt, że czeka nas naprawdę solidna dyskusja o mediach publicznych i ich powinnościach (być może warto wpisać wprost do nowej zapowiadanej ustawy o mediach publicznych,  jaki jest dostęp do tego, co powstaje za nasze pieniądze) oraz że wyborcy i wyborczynie naprawdę zaczęli interesować się polityką. Nie zmienia to jednak niesmaku. Bo jak to jest, że w demokratycznym państwie obywatel musi być tak nieufny wobec tego, co robi instytucja przez niego opłacana, że na wszelki wypadek wszystko utrwala w kopii dla siebie. Tylko taki wniosek można bowiem wysnuć z tej historii. Gdyby obywatelowi dziś przyszło do głowy zaangażować się w debatę o cenzurze lub propagandzie w mediach publicznych, to nie ma siły, by sobie sprawdził, o czym mowa czy też wyrobił własne zdanie. Może być tylko pionkiem w grze polityków, którzy mu opowiedzą, jak było i jak jest. Dlatego cieszy nas zmieniająca się kultura polityczna. Bo prawo można zmienić, ale szukania wymówek już nie zmienimy. Tylko zmiana kultury politycznej może zmusić instytucje do dbania o obywatela. A tę kulturę możemy zmienić tylko my sami — nie akceptując bycia zbywanymi przez te instytucje.

 

 

 

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. Klara

    trzeba pytać pułkownika Sienkiewicza. fachowiec, chyba jest także dobrym prawnikiem

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *