Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski napisał do nas list, w którym nawiązuje do naszej kampanii 1,5%.
Jedna z naszych kreacji kampanijnych przedstawia właśnie prezydenta Krakowa, a w jej opisie możecie przeczytać:
Tworzenie przestrzeni propagandy za pieniądze mieszkańców? Prezydent Krakowa, Jacek Majchrowski, udowadnia, że ogólnopolska telewizja publiczna to nie jedyna tuba władzy, a lokalni włodarze pragną miejskich odpowiedników. W Krakowie urząd i miejskie spółki, finansują nie jedną, a dwie miejskie tv! Pan Jacek Majchrowski przebija tym samym wydawane przez samorządy tzw. gazety władzy, które od lat opisujemy jako gminną propagandę za pieniądze podatników. W odpowiedzi na walkę z samorządowymi biuletynami postanowiliśmy zbadać temat od drugiej strony i dowiedzieć się, czy jest dla nich alternatywa w postaci niezależnych mediów. Pracujemy nad mapą niezależnych mediów lokalnych i regionalnych. Chcemy przy też poruszyć problem uzależnienia prasy od miejskich reklam oraz inne kwestie, z którymi borykają się lokalni dziennikarze. Nasze dotychczasowe działania na temat gazet władzy i niezależnych mediów lokalnych opisywaliśmy w wielu tekstach, a to niektóre z nich:
Więcej o naszej kampanii 1% można znaleźć na tej stronie.
Prezydent Majchrowski w swoim liście do nas pisze m.in.:
Kierowany przeze mnie Urząd Miasta Krakowa rocznie udzielna pomiędzy trzy a cztery tysiące (!) odpowiedzi na pytania zadane w trybie dostępu do informacji publicznej. Dlatego nie mogę nie zareagować na umieszczenie mnie w gronie polityków, którzy tworzą prawo, nie działając przy tym transparentnie i lekceważąc zadawane im pytania.
Działalność mediów samorządowych póki co jest działalnością legalną, choć rozumiem, że jest ona, w sytuacji zawłaszczania tzw. “niezależnych” mediów przez polityków, działalnością niewygodną.
Listu prezydenta Jacka Majchrowskiego nie cytujemy w całości, ponieważ otrzymaliśmy go w formie skanu wcześniej wydrukowanego dokumentu i musielibyśmy go przepisać. Cały list jest dostępny pod tym linkiem.
Poniżej publikujemy naszą odpowiedź na list, którą wysłaliśmy 17 kwietnia.
Szanowny Panie Prezydencie,
dziękujemy za zainteresowanie naszą kampanią 1,5%. Cieszymy się, że udało nam się zwrócić Pana uwagę na problem mediów prowadzonych przez samorządy. Nie możemy się jednak zgodzić z tezą, że w obecnej sytuacji politycznej można usprawiedliwić naruszanie zasad demokracji. A tak należy rozumieć prowadzenie przez samorządy mediów. W Polsce nie ma przepisu, który by na to pozwalał, a władza musi działać na podstawie i w granicach prawa.
Kraków, ze swoimi licznymi mediami prowadzonymi przez instytucje miejskie, utrudnia korzystanie z prawa do informacji. Nie wystarczy odpowiadać na wnioski o dostęp do informacji publicznej, żeby to prawo realizować. Trzeba jeszcze dostarczać mieszkańcom rzetelną informację, posługując się przewidzianymi przez ustawodawcę narzędziami (np. BIP, raport o stanie gminy), jej ocenę pozostawiając niezależnym mediom. Widzimy ogromną różnicę między realizowaniem obowiązku informacyjnego, na który się Pan powołuje, a prowadzeniem własnych mediów przez samorząd.
W dzisiejszych czasach nie sposób uznać, że mieszkańcom trudno byłoby dotrzeć do wiarygodnej informacji w Internecie. Trudno również uwierzyć, że miasto przeprowadziło rzetelne badania, które pozwoliły zidentyfikować grupy wykluczone cyfrowo i potrzeby informacyjne takich grup.
Kraków nie jest białą plamą na mapie niezależnych mediów. Miasto może się poszczycić tytułami, które mają wieloletnie doświadczenie w informowaniu mieszkańców o ważnych dla nich sprawach. Tym bardziej nie widzimy potrzeby łamania zasad demokratycznego państwa i wkraczania samorządu w obszar działania tzw. czwartej władzy ze swoimi mediami. Odbieramy to jako próbę kształtowania opinii publicznej w przychylny dla władz sposób.
Nie umknęły nam też sytuacje, o których Pan nie wspomina w swoim liście, a które związane są z niedopuszczeniem do debaty krytycznych głosów m. in. poprzez znane nam sprawy blokowania komentarzy czy osób w mediach społecznościowych Krakowa. W jednej z takich spraw pomagamy i w tym wypadku winien Pan zapewnić dostęp do informacji, a nie powodować konieczność kierowania sprawy do sądu.
Nasza argumentacja nie wynika wyłącznie z naszych przekonań, ale z dobrze opracowanych i znanych na świecie standardów. Śledzimy też to, co dzieje się w Krakowie. W kolejnej części listu przedstawiamy nasze argumenty szczegółowo.
Standardy ochrony wolności słowa i prawa do informacji
Po pierwsze art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka gwarantuje otrzymywanie informacji i idei bez ingerencji władz publicznych. Podobnie art. 11 Karty Praw Podstawowych.
W sprawie Saliyev przeciwko Rosji (35016/03) Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził naruszenie art.10 konwencji, uznając, że struktura własnościowa czasopisma, która wymaga od redaktora naczelnego utrzymywania lojalności w stosunku do władz lokalnych, narusza swobodę wypowiedzi.
Na gruncie polskiego prawa należy stwierdzić, że samorządowi terytorialnemu nie przysługują te same prawa co osobom. Samorząd musi działać na podstawie i w granicach prawa (Art. 7 Konstytucji RP), a w Polsce nie ma przepisu pozwalającego samorządom prowadzić media.
Prowadzenie mediów przez władze, czy to prasy czy telewizji, to w naszej ocenie próba zagwarantowania sobie wpływu na to, jak postrzegana ma być władza i jej działania. To wyjście poza funkcje informacyjne, a przede wszystkim tworzenie konkurencji dla niezależnych mediów lokalnych, które często nie mogą konkurować budżetem z lokalną władzą.
O szkodliwym wpływie mediów prowadzonych przez samorząd na demokrację przypominają w swoich wystąpieniach Rzecznicy Praw Obywatelskich. W 2016 r. Adam Bodnar podkreślił, że tego typu media stanowią zagrożenie dla wolności słowa. W 2022 r. w tej samej sprawie wystąpił Marcin Wiącek, który wskazał, że: wydawanie prasy przez jednostki samorządu terytorialnego niesie ryzyko zakłócenia funkcji mediów w społeczeństwie demokratycznym – społecznej kontroli władz. Dochodzi bowiem do zaburzenia konkurencji na lokalnych rynkach mediów i informacji oraz utrudnienia sprawnego funkcjonowania mediów niepublicznych, z czym wiążą się ograniczenia w korzystaniu z wolności prasy (art. 14 Konstytucji). Wydawcy tej prasy mają zaś problemy z rentownością lokalnych tytułów konkurujących z biuletynami samorządowymi, dotowanymi ze środków publicznych.
Jak wynika z rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2021/1060 z 24 czerwca 2021 r. oraz zapisów III załącznika do rozporządzenia, realizacja projektów finansowanych z UE musi odbywać się w zgodzie z Kartą praw podstawowych Unii Europejskie na każdym etapie wdrażania funduszy unijnych w nowej perspektywie na lata 2021-2027. Częścią tych przepisów jest wspomniany art.11, który gwarantuje otrzymywanie informacji bez ingerencji władz publicznych.
Mrożenie debaty publicznej
Według danych dostępnych w Biuletynie Informacji Publicznej miasta, obecnie w Krakowie, poza licznymi stronami internetowymi i wspomnianym biuletynem, działają trzy telewizje. Spółka 5020, która prowadzi jedną z nich, a zgodnie z Pana pismem ma upowszechniać ideę samorządową, pobudzać aktywność obywatelską i promować gminę, pozwała w ostatnim czasie aktywistę prowadzącego profil na Facebooku “Co jest nie tak z Krakowem?”, przesyłając pozew liczący ponad 500 stron.
Kierowanie pozwów przez spółkę miejską przeciwko aktywistom, dziennikarzom czy obywatelom prezentującym swoją opinię i zabierającym głos w debacie publicznej nosi znamiona SLAPP (strategic lawsuit against public participation) – strategicznych działań prawnych przeciwko partycypacji publicznej, których celem jest wywołanie efektu mrożącego i stłumienie krytyki.
Z uwagi na rosnącą skalę ww. zjawiska, Unia Europejska pracuje nad dyrektywą, której celem będzie przeciwdziałanie takim pozwom i aktom oskarżenia. Krytyka obywateli i dziennikarzy skierowana przeciw lokalnym władzom może być dla nich bolesna, jednak osoby sprawujące publiczne funkcje powinny być na nią uodpornione. Zdumienie budzi także żądanie cenzury prewencyjnej, które pada w pozwie oraz nakazanie usunięcia postów, które zawierają cytaty z innych mediów. Ponadto rolą samorządu nie jest stawanie w konkurencji z największymi platformami streamingowymi, a tak cel istnienia telewizji należącej do miasta wyjaśniła prezeska spółki Kraków 5020 Izabela Błaszczyk w 2020 roku.
Musimy również odnotować, że pod koniec stycznia br. krakowianie w tydzień zebrali 1300 podpisów pod obywatelskim projektem uchwały, zakładającym likwidację gminnej spółki Kraków 5020. Jak uzasadnili w projekcie uchwały: Kolejnym absurdalnym projektem Spółki Kraków 5020 spółka z ograniczoną odpowiedzialnością jest trzecia miejska telewizja, która stała się ogólnopolskim memem, ale przede wszystkim symbolem braku dbałości o środki publicznie, a wręcz ich trwonienia, w dobie budżetu, w którym już w styczniu 2023 r., brakuje aż 420.000,00 zł na komunikację publiczną.
Z poważaniem,
Członkowie Zarządu Stowarzyszenia zgodnie z zasadą reprezentacji
“rocznie udzielna pomiędzy trzy a cztery tysiące (!) odpowiedzi na pytania zadane w trybie dostępu do informacji publicznej.”
Fałsz. Fałsz pokazujący kompletnie nierozumienie jak działa prawo człowieka (podmiotu uprawnionego)do informacji wykorzystujące polską procedurę (ustawę o dostępie do informacji publicznej)dostępu do informacji publicznej t.j informacji znajdującej się w zasobach publicznych.
Gmina Kraków realizuje NIEPOLICZALNĄ (enną) liczbę żądań podmiotów uprawnionych (ludzi), wykonania przez podmiot zobowiązany czynności materialno-technicznej, jaką jest udostępnienie żądanej przez nich informacji publicznej.
Szkoda że autorzy artykułu, tego fałszu nie zauważyli.