Nie chodzi mi o zmianę władzy, a wyjaśnienie dotychczasowych działań i wprowadzenie powszechnej jawności.
Jestem elektronikiem z zawodu, a szkoła średnia oraz studia nauczyły mnie szukać rozwiązań problemów, które na co dzień mogą nas spotkać. Jednak żeby to zrobić, potrzebna jest wiedza, a tej w sferze publicznej brakuje. Politycy często kryją powody swoich decyzji przed opinią publiczną, co jest błędem, bo ich wyjaśnienie często proste i wynika z obowiązującego prawa lub przekonań. Poza tym ta wiedza nam się po prostu należy, bo podejmowane decyzje dotyczą gospodarowania środkami publicznymi, wypracowanymi przez wszystkich Polaków.
Zacząłem pytać
Niezwiązany z finansami publicznymi, zaangażowałem się w zadawanie pytań ekonomistom i politykom. Pierwszą taką możliwość otrzymałem w programach Konrada Piaseckiego, który stawał w kontrze do rozmówcy. Próbowałem zrozumieć strategię działań osób z pierwszych stron gazet, a moje pytania często stawały się tytułami audycji radiowych.
Bliscy zaczęli mnie krytykować, że choć zajmuję się sprawami ważnymi dla kraju, to nie tym, co jest blisko mnie. Każdy z nas żyje w małej ojczyźnie, jaką jest gmina, powiat czy województwo. Decyzje, jakie tam zapadają, mają wpływ na nasze otoczenie. Dlatego w 2018 roku w związku z wyborami samorządowymi, zaangażowałem się w zadawanie pytań o stan finansów gminnych starającemu się o reelekcję włodarzowi. Burmistrz udziela się aktywnie w sieci i na każdą krytykę ma przygotowaną odpowiedź. Ja jednak pytałem o konkrety, a wtedy trudniej jest „lać wodę”. W ten sposób dowiedzieliśmy się m.in., że zadłużenie gminy wzrosło. Uznałem, że warto pytać o kolejne rzeczy, a paradoksalnie działania na rzecz jawności w małej miejscowości jest prostsze, ponieważ wiele osób się zna i decyzje władz są bardziej czytelne. Z drugiej strony brakuje niezależnych mediów, bo te samorządowe są tubą propagandową władzy, więc skoro nie ma niezależnych dziennikarzy, pytać muszą mieszkańcy.
“Da się coś z tym zrobić”
Nie trzeba było długo czekać na reakcję na moje pytania. Zostałem zaproszony na zebranie sołeckie. Atmosfera była ciężka, mieszkańcy pytali, co z realizacją obietnic wyborczych. Po spotkaniu zostałem poproszony o chwilę indywidualnej rozmowy z włodarzami, którzy chcieli wiedzieć, dlaczego zadaję tyle pytań. Powiedziałem, że niepokoi mnie stan budżetu gminy, bo może on przełożyć się bezpośrednio na moją indywidualną sytuację, poprzez podwyżkę podatków, a ja nie chcę kolejnych podwyżek. “Da się coś z tym zrobić” – powiedział Burmistrz. Nie wiem, czy każdemu oponentowi Burmistrz składa takie obietnice, bo odebrałem to jako obietnicę umorzenia podatków, ale ta propozycja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że powinienem patrzeć władzy na ręce.
I wtedy w radiu usłyszałem, że jest 28 września, Międzynarodowy Dzień Prawa do Informacji, a ja mogę pytać władze o to co robią, w bardzo prosty sposób. I wtedy napisałem swój pierwszy wniosek o udostępnienie informacji publicznej na temat udzielonych umorzeń podatków w gminie. Choć urząd ma obowiązek publikowania tych informacji w Biuletynie Informacji Publicznej, w naszym ich nie było. Wniosek wysłałem anonimowo. Co ciekawe, najpierw zauważyłem, że edytowano archiwalne dokumenty w Biuletynie Informacji Publicznej, a następnie otrzymałem odpowiedź (w terminie). Największe umorzenie 60 tys. zł dotyczyło spółdzielni, w której prezesem był były burmistrz gminy (w latach 1994 – 2010). Kolejny wniosek w sprawie dokumentacji, na podstawie której udzielane były umorzenia, nie doczekał się już pełnej odpowiedzi. Nastąpiła jednak zmiana standardów w gminie i od 2018 roku wszystkie umorzenia publikowane są w BIP-ie. Nie odpowiedziano mi jednak na pytanie dotyczące powodów umorzeń i będę skarżył bezczynność urzędu w tej sprawie. Chciałbym też wiedzieć, jakie były powody edycji archiwalnych dokumentów w BIP-e.
Pamiętajmy, mamy zagwarantowane w art. 61 Konstytucji RP prawo do informacji, które stało się ważnym narzędziem do budowania społeczeństwa obywatelskiego. Przeglądanie Biuletynów Informacji Publicznej, stron internetowych gminy to dobry początek realizacji obywatelskich uprawnień. Warto również uczestniczyć w sesjach rad gmin, miast oraz składać kolejne wnioski o udzielenie informacji publicznych. Dobrze, że mamy Międzynarodowy Dzień Informacji Publicznej, który przypomina o naszych Prawach.
iKety.pl
Stworzyłem na portalu społecznościowym Obywatelski Patrol Mieszkańców Gminy Kęty o nazwie iKety.pl. Choć nie jestem dziennikarzem i popełniam błędy, to zadaje kolejne pytania, a kiedy nie otrzymuję odpowiedzi, proszę o wyjaśnienia i kieruję do instytucji nadzorujących. Zmiany musimy rozpocząć od środowisk, w których żyjemy, bo nikt poza nami tego nie zrobi. Otrzymuję dużo maili i anonimowych informacji, które staram się weryfikować i wyjaśniać. Nie milczę, piszę o nieprawidłowościach w Funduszu Sołeckim, Budżecie Obywatelskim, Planie Zagospodarowania Przestrzennego, czy sposobie przeprowadzania wyborów Sołtysów i Rad sołeckich. Staram się zachęcać mieszkańców do współdecydowania w wydawaniu ich pieniędzy. Niedawno nastąpiło przedwyborcze ożywienie portali i wspaniałym testem okazała się sonda “Czy Burmistrz powinien kandydować na posła”. Dała wielu osobom w gminie wiele do myślenia, że burmistrz może się zmienić, a problemy pozostaną. Nie chodzi mi o zmianę władzy, a wyjaśnienie dotychczasowych działań i wprowadzenie powszechnej jawności. Zmiany są konieczne i z tego powodu opublikowałem apel do włodarzy o transparentność. Czy wykorzystają swoją szansę, czas pokaże. Ja, korzystając z okazji, dziękuję za wiedzę jaką otrzymałem w Szkole Inicjatyw Strażniczych Sieci Obywatelskiej Watchdog i zachęcam innych do podobnych działań.
” mamy Międzynarodowy Dzień Informacji Publicznej, ”
” jest 28 września, Międzynarodowy Dzień Prawa do Informacji”
To w końcu, co jest tego 28-go?
“Nie milczę, piszę o nieprawidłowościach w ……….. sposobie przeprowadzania wyborów Sołtysów i Rad sołeckich.”
Kto o tych nieprawidłowościach wyborczych zawiadomiony został i jak zareagował?
Rada Miejska i Urząd Marszałkowski.