Wydaje lokalną gazetę, którą założył razem z żoną, animuje społeczność gminy Tłuszcz, organizuje warsztaty dziennikarskie i fotograficzne dla młodzieży, organizuje rodzinne rajdy rowerowe – z Maćkiem Puławskim, redaktorem naczelnym gazety Stacja Tłuszcz i wiceprezesem Stowarzyszenia „Kastor – Inicjatywa dla Rozwoju”, rozmawiamy o tym, jak animować społeczność lokalną.
Zacznijmy od tego, czym się zajmujesz w Tłuszczu?
W Tłuszczu wydaję gazetę lokalną – Stacja Tłuszcz – którą założyliśmy razem z żoną w 2007 roku, później z tej gazety wyrosło Stowarzyszenie „Kastor – Inicjatywa dla Rozwoju”.
W jaki sposób dziennikarz lokalny może animować społeczność lokalną?
Zauważyłem, że mogę wywołać większą zmianę, organizując wydarzenia, a nie tylko je opisując. Staram się rozwijać zarówno Gazetę, jak i Stowarzyszenie, i w ten sposób zmieniać to, co się dzieje w Tłuszczu, poprawiać sytuację mieszkańców, poprawiać jakość rządzenia.
Tylko, że jako dziennikarzowi byłoby mi bardzo trudno. Postawiliśmy sobie za cel edukowanie mieszkańców, pokazywanie, jakie są ich prawa, szczególnie z uwzględnieniem prawa do informacji. Od początku naszej działalności promowaliśmy aktywne uczestnictwo w rządzeniu, w tym obecność na radzie miejskiej, mówiliśmy, że mieszkańcy mogą na niej zabrać głos. Publikowaliśmy wszystkie interpelacje i wolne wnioski mieszkańców, każdy kto zabierał głos wiedział, że zostanie to później zauważone. Jednak wiele więcej zrobić nie mogliśmy. Kiedy zorganizowaliśmy debatę burmistrza z mieszkańcami, zorientowaliśmy się, że nie jest to już działalność dziennikarska, potrzebna nam cała otoczka organizacyjna i promocyjno-informacyjna. Moglibyśmy to robić oczywiście pod szyldem gazety, ale nie jest to już typowo dziennikarska praca.
Czy wam łatwo rozdzielić to, że z jednej strony jesteście dziennikarzami i w pewien sposób opisujecie i kontrolujecie to, co się dzieje w Tłuszczu, a z drugiej strony animujecie pracę lokalną i staracie się rozwijać gminę?
Nie do końca jestem przekonany, czy udaje nam się to rozdzielić i czy mieszkańcy wiedzą, w jakiej roli właśnie występujemy. Myślę, że to wszystko się zlewa i jest to trudne dla mieszkańców. Czasami zdarza się tak, że kiedy przyjeżdżam na jakieś spotkanie, bo jestem ciekawy, jak będzie wyglądało uchwalanie na przykład funduszu sołeckiego, to mimo wszystko zawsze będę postrzegany, jako osoba z prasy, która szuka sensacji, czy chce wykryć nieprawidłowości – nawet jeśli nie jest to moją intencją.
Ale my traktujemy Gazetę i Stowarzyszenie, jako narzędzie – ramy prawne – do tego, co chcemy robić, a chcemy zmieniać naszą gminę.
W jaki sposób staracie się animować społeczność Tłuszcza?
Zaczęliśmy od organizowania debat z burmistrzem, chcieliśmy pokazać mieszkańcom, że z władzą można, a nawet trzeba rozmawiać. Z każdą następną debatą, a na przestrzeni trzech lat zorganizowaliśmy cztery debaty, przychodzi więcej osób – na ostatnią przyszło około 100 mieszkańców.
Stwierdziliśmy, że żeby działać skutecznie potrzebujemy więcej osób. Okazało się, że takie działania polityczne, a spotkania z burmistrzem są niewątpliwie działaniami politycznymi, nie wszystkich interesują. Postanowiliśmy więc realizować projekty, które w jakiś sposób wspierały Gazetę – prowadziliśmy szkolenia dla młodzieży z zakresu dziennikarstwa i fotografii. Teksty pisane przez młodzież ukazywały się w gazecie, a niektórzy uczestnicy tego projektu współpracują z nami do dzisiaj.
Realizowaliśmy również projekt, w ramach którego odbywały się warsztaty spawania artystycznego i tworzenia kreatywnych tekstów, później zorganizowaliśmy wystawę w przestrzeni publicznej. Było to kolejne wydarzenie, wokół którego zebrali się mieszkańcy Tłuszcza.
Ostatnio grupa młodzieży, która została po tych dwóch projektach, wymyśliła projekt znakowania szlaków rowerowych w okolicach Tłuszcza. Pomogliśmy im to zorganizować. Na zakończenie zorganizowaliśmy w Tłuszczu rodzinny rajd rowerowy, na który przyszło 150 mieszkańców.
Przez takie działania animacyjne możemy pokazać mieszkańcom, że jesteśmy, ale możemy też zasygnalizować nasze inne działania – na przykład wspomniane wcześniej debaty. Traktujemy takie wydarzenia, jak wspomniany wcześniej rajd rowerowy, jako przestrzeń, w której możemy porozmawiać o tym, co się dzieje w gminie, jakie są problemy i jak można je rozwiązać. Widzę, że młodzi ludzie uświadamiają sobie, że od nich też wiele zależy. Uświadamiają sobie, że mają moc sprawczą i myślę, że będą chcieli działać dalej – również na polu związanym z dobrym rządzeniem. Zwiększa się świadomość młodych ludzi. Kiedy widzą, że coś jest nie tak, wiedzą już, co mogą zrobić sami, a czego mogą wymagać od władz.
Czy trudno wam było przekonać mieszkańców do waszych działań?
Ja sam na początku nie dostrzegałem potrzeby zmian. Dzięki temu, że moja żona, która nie jest z Tłuszcza, przeprowadziła się do mnie, dostrzegłem, że w mojej gminie jest mnóstwo rzeczy, które nie działają i że można to zmienić. Wcześniej było dla mnie jasne, że coś nie działa, bo zawsze tak było. Dopiero jej przeprowadzka była dla mnie impulsem.
Impulsem do działania jest również to, co dotyka nas bezpośrednio. Jeśli pójdę z dzieckiem na plac zabaw i dziecko się przewróci i pokaleczy się o potłuczoną butelkę, która leży w piaskownicy, dopiero wtedy dostrzegam, że coś jest z tym placem nie w porządku i zaczynam interweniować. Ale jeśli nie mam dziecka i nie chodzę na plac zabaw, wtedy ta butelka mnie bezpośrednio nie dotyka, więc nic z tym nie robię.
Myślę, że to jest większy problem i wymaga to dłuższej pracy. Często ludzie, którzy przychodzą na debaty z burmistrzem, przychodzą z konkretnym – swoim – problemem, który sygnalizują. Ale wcześniej mieszkańcy nie brali udziału w takich spotkaniach, bo nie były organizowane i w ogóle nie mieli możliwości zgłoszenia żadnego problemu.
Ale na każdym spotkaniu pokazujemy, co robimy i wyrabiamy sobie jakąś markę. W efekcie rośnie nam liczba kontaktów.
Jedyną drogą, żeby taka działalność, jak nasza, na trwałe wbiła się do kalendarza imprez, jest cykliczne organizowanie wydarzeń. Nie można się zniechęcać, kiedy raz przyjdzie mało osób na spotkanie. Bo jeśli takich spotkań nie było nigdy, albo nie było ich przez ostatnie kilkanaście lat, to nic dziwnego, że ludzie się od nich odzwyczaili i podchodzą do spotkań nieufnie. A zmiana postaw jest trudna. Fajnie jest też zachęcać mieszkańców do aktywności – u nas na spotkaniach można wylosować nagrodę.
Z czego, w waszej pracy, jesteście najbardziej zadowoleni?
Naszym marzeniem jest to, żebyśmy nie robili gazety na ostatnią chwilę, ale natłok rzeczy, które robimy powoduje, że często składamy gazetę w ostatniej chwili.
Sukcesów odnotowaliśmy dużo. Już samo to, że czas trwania sesji rady gminy wydłużył się z godziny do trzech-czterech godzin i że mieszkańcy oraz radni zabierają na niej głos – jest wynikiem tego, że udostępniamy w internecie nagrania z sesji. Dzięki naszej aktywności na stronie internetowej gminy zaczęto publikować protokoły z komisji i terminy najbliższych posiedzeń. Wcześniej było tak, że o terminy można było się dowiedzieć tylko w biurze obsługi radnych, a protokoły z komisji rewizyjnej były uznawane za tajne.
Naszym niewątpliwym sukcesem było to, że część osób, która angażowała się w nasze projekty, nadal chce z nami współpracować. No, a ostatnim sukcesem był rodzinny rajd rowerowy, na który przyszło około 150 osób.
Na zakończenie opowiedz o tym, w jaki sposób docieracie do mieszkańców.
Staramy się wykorzystywać wszystkie możliwe kanały komunikacji. Nasza gazeta jest bezpłatna, drukujemy ją w 5000 egzemplarzy (liczymy 1 egzemplarz na 4 osoby, czyli na rodzinę). Wykorzystujemy stronę internetową, na której publikujemy newsy, filmy z sesji i nagrania audio.
Jako Stowarzyszenie, informując o naszych działaniach, publikujemy ogłoszenia prasowe, rozklejamy plakaty, wysyłamy mejling (także esemesy), mamy stronę na portalu społecznościowym Facebook oraz stronę Stowarzyszenia.
Byliśmy również na dożynkach, gdzie organizowaliśmy konkurs wiedzy o samorządzie dla mieszkańców, tam też udało nam się złapać pozytywny kontakt z mieszkańcami.
Ostatnio prowadzimy punkt doradztwa dla osób, które chcą startować w wyborach samorządowych. Podczas tych spotkań mamy możliwość porozmawiania i wspólnego zastanowienia się, co i w jaki sposób, możemy zmienić w gminie.
Artykuł powstał w ramach Tygodnia Uczestnictwa Obywatelskiego. Tydzień Uczestnictwa Obywatelskiego, obchodzony od 2005 roku, jest inicjatywą CEE Citizens Network – sieci obywatelskiej działającej w dwudziestu państwach Europy Środkowowschodniej. Misją Sieci jest promowanie partycypacji oraz zapewnienie możliwości działania oddolnych inicjatyw społecznych.
Komentarze