Pod koniec kwietnia pojechaliśmy do Radomia, spotkać się z uczniami VI Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Kochanowskiego, żeby porozmawiać z nimi o Polsce. Byliśmy ciekawi ich spojrzenia na otaczającą ich rzeczywistość, ale nie ukrywamy, że towarzyszył nam lęk – czy tematy, którymi zajmujemy się od 15 lat, okażą się dla nich ważne?
W szkole przywitała nas grupa około 40 osób z dwóch klas pierwszych; biologiczno-chemicznej i humanistycznej. Podczas spotkania pracowaliśmy metodą world cafe (więcej o metodzie) wokół 5 tematycznych obszarów – wizja przyszłości w Polsce, stosunek do polityki, wartości w polityce i życiu, korzystanie z praw oraz sposoby korzystania z mediów.
Wyjechać czy zostać?
Pierwszym pytaniem, jakie postawiliśmy przed młodymi, było, jak widzą siebie w przyszłości – czy chcą w Polsce zostać, czy wyjechać. Czy wiążą swoją przyszłość z Radomiem?
Większość młodych osób mówiła, że chce wprawdzie przeprowadzić się do większych miast, ale zostać w Polsce. Z rodzinnego miasta wyjadą na studia, w poszukiwaniu szerszej oferty edukacyjnej, ale też innej atmosfery i po prostu z chęci zmiany i spróbowania dorosłego życia. Jednak niewielu z nich kusi wyjazd zagranicę. Powody były bardzo różnorodne i warte refleksji. Jednym z nich było przywiązanie do miejsca, obawa przed wyalienowaniem, ale też miłość do kraju i przekonanie, że „kocham cię” brzmi najpiękniej po polsku. Co więcej, byli przekonani, że nigdzie nie jest idealnie, a w Polsce za kolejne dziesięć lat będzie „jeszcze lepiej”.
Bardzo ciekawie i dojrzale młodzi ludzie patrzą na kwestię patriotyzmu, który nie oznacza dla nich demonstracyjnego obnoszenia się ze swoim przywiązaniem do ojczyzny czy udziału w patriotycznych marszach, ale przejawia się na przykład w codziennym dbaniu o otoczenie: sprzątaniu po psie czy dbaniu o wizerunek miasta. Podkreślali też, że patriotyzm nie ma dla nich nic wspólnego z nacjonalizmem. Jednym słowem nie chodzi o to, by kogoś zmusić do szanowania naszego kraju, ale zachęcić, zainteresować, dobrze zaprezentować.
Z drugiej strony młodzieży towarzyszy też wiele obaw – że załamie się gospodarka, że będzie wojna, że nie przestrzega się praw człowieka, że zmieni nam się system, że nie znajdą dobrej pracy, że wybiorą złe studia. Ale jak powiedział nam jeden z naszych rozmówców, to dobrze, że są obawy, lepiej niż gdyby ich nie było – może przyniosą dobre owoce?
To, co w Polsce denerwuje i co młodzi chcieliby zmienić, to zaściankowość, nierówności, pesymizm, kierowanie się stereotypami, brak oferty dla młodych, słaba oferta kulturalna, wymarłe miejscowości z dala od metropolii. Kwestia pracy, jak należało się spodziewać, budziła wiele emocji. Młodzi oceniali, że płace są za niskie i dlatego ludzie wyjeżdżają. Za niesprawiedliwe uważają warunki dla wchodzących na rynek pracy – bezpłatne praktyki, dużo niższe płace, ale też ograniczenia w podejmowaniu pracy przez niepełnoletnich.
Na pytanie, czy młodzi kochają swój kraj, odpowiadali często „Tak, ale…”. Potwierdza to wynikającą z rozmów potrzebę zmiany na lepsze.
Polityka – zła czy dobra?
Pozytywny obraz przyszłości nie do końca szedł w parze z dominującym przekonaniem o złych działaniach polityków. Polityka nazywana była grą, manipulacją, oszustwem, działaniem dla zysku i dla pieniędzy czy źródłem konfliktu. Skąd nasze przekonanie o niekonsekwencji? Jeśli polityka jest taka zła, to być może nie do końca młodzi widzą związek pomiędzy tym, co robią politycy, a ich własną sytuacją. Pogłębiając to podejrzenie, odkryliśmy inną możliwość. W grupie młodych, z którymi rozmawialiśmy, stosunkowo dużo osób – może nawet około jednej czwartej, podkreślała, że mogłaby się zaangażować w politykę, by ją zmieniać, by mieć wpływ i tworzyć rzeczywistość, jakiej pragną, by przyjąć odpowiedzialność i by potem nie narzekać, że nic się nie robiło. Co ciekawe, część młodych miała świadomość ograniczeń powodowanych koniecznością zawiązywania sojuszy i wspólnego działania, potrzebę bycia liderem i wyrazistą postacią. Krytycznie patrzyli na polskie podziały. Ci, którzy twierdzili, że nie zaangażują się w politykę, podkreślali swoją emocjonalną niemożność lub też lęk przed popełnieniem błędu.
Na koniec podsumowaliśmy, co w polityce warto zmienić. Młodzi bardzo dobrze to wiedzą. Należy otworzyć politykę na nowe ruchy i nowych ludzi, doprowadzić do zmiany w debacie publicznej – chodzi o to, by być w stanie usłyszeć to, co mówi druga strona, a nie tylko powiedzieć swoje; a także skupić się na interesie państwa, a nie na interesie partii.
Jakość polityki
To właśnie ta jakość polityki i brak wartości odstręczają młodych. Sami też nie uważają się za zupełnie idealnych. Wiedzą, że często funkcjonują w ich grupach rówieśniczych podwójne standardy. Ale przynajmniej część młodych uważa, że warto starać się o to, by zasady, które deklaruje się w życiu, wypełniać. Jednak w polityce uważali takie podejście za nieskuteczne. Z drugiej strony pojawiały się nieliczne głosy, że należy pilnować rzetelności polityków i jako suweren mamy do tego prawo. Jednym słowem, zwrócenie uwagi młodych na taką możliwość i danie im narzędzi i przykładów, może być ważnym krokiem w przełamaniu poczucia, że polityka musi być patologiczna.
Poczucie, że mam prawa
Pamiętając, że jedną z kwestii, która martwiła młodych, była debata, w której nikt nie chce się porozumieć, tym bardziej entuzjastycznie widzimy potrzebę młodych, by wypowiadać swoje opinie. Chęć dzielenia się nimi i zabierania głosu stanowiły motyw przewodni stolika dotyczącego korzystania z praw. Gdzie młodzi się wypowiadają? Głównie w mediach społecznościowych. Jednak tym, co frustruje niektórych, jest niebranie ich pod uwagę ze względu na wiek – starsi nie chcą słuchać młodych, albo – co chyba gorsze – wypychają młodych do zabierania głosu, gdy starszym nie wypada tego zrobić.
Jednak pozostaje pytanie, na ile łatwo młodym ludziom jest mieć inne zdanie niż koledzy i koleżanki. Jak wynikało z głosów podczas debaty, znacznie łatwiej zaangażować się wspólnie niż stanąć przeciw wszystkim. Główną barierą jest strach przed konsekwencjami. I do takiego wyraźnego stanięcia i zademonstrowania, mogą zmusić młodych sytuacje bliskie ich sercu – jak uderzenie w ich prawa lub prawa bliskich lub emocjonujące kwestie – jawna niesprawiedliwość społeczna, nietolerancja i poniżanie.
A jak wyrobić sobie zdanie?
Nie jest zaskoczeniem, że młodzi ludzie cenią sobie Internet jako źródło informacji – telewizja, radio i prasa są wciąż obecne w ich medialnym życiu, ale często w charakterze rozrywki, podkładu do wykonywania codziennych czynności czy jako konieczne źródło przy odrabianiu pracy domowej. Udało nam się jednak porozmawiać o tym, dlaczego tak jest i jak młodzi oceniają treści dostępne w Internecie. Opinie były spójne z wybijającą się wcześniej potrzebą wypowiadania się. Na treści w Internecie, nawet takie, z którymi młodzi się nie zgadzają lub które są stronnicze, mają wpływ. Mogą dokładnie śledzić, co się dzieje w jakimś temacie, poprzez hasztagi w mediach społecznościowych, mogą przeczytać komentarze, mogą sami skomentować, mogą wyrazić swoje emocje poprzez lajki, a w końcu mogą wyrazić swoją opinię przez napisanie własnego tekstu. Media tradycyjne im tego zwyczajnie nie zapewniają i dlatego, choć czasem młodzi z nich korzystają, to raczej z rodzicami, dziadkami czy w poszukiwaniu treści niedostępnych w Internecie, np. materiałów edukacyjnych. Co oglądają w Internecie? Vlogerów na YouTube, szukają tutoriali, czytają artykuły w serwisach newsowych, oglądają materiały źródłowe do czytanych dyskusji np. wypowiedzi polityków, czytają komentarze. Ciekawą refleksją młodych jest to, że epitety „stronniczy”, „manipulacyjny”, „sensacyjny” nie dotyczą tylko mediów tradycyjnych – te elementy są również obecne u ich ulubionych vlogerów czy influencerów. Ale młodzi mogą w tym przypadku łatwo wypowiedzieć się na temat manipulacji, szybko sprawdzić ją w Internecie lub po prostu odsubskrybować kanał czy nagrać materiał kontrujący niepożądaną treść.
Czy młodzi zmienią Polskę?
Spotkanie z młodymi dało nam kilka wskazówek, co robić, ale też optymistycznie nas nastroiło.
Mamy wielką nadzieję, że z pomocą dorosłych, którzy dadzą im miejsce i pozwolą na realny wpływ, zmienią Polskę. Jak wynikało z naszych rozmów, młodzi chcą mieć wiedzę. A to już pierwszy krok do zmiany. Są krytyczni, chętni do spierania się, ale też zainteresowani innym zdaniem. Część z nich chce działać na rzecz zmiany. Część się obawia, ale może przyłączą się do już istniejących inicjatyw.
Jeśli chodzi o wskazówki dla nas i dla innych dorosłych, warto było usłyszeć o tym, że młodym trzeba dać się wypowiadać, wspierać ich zapał do zbierania informacji i umiejętność wygłaszania własnego zdania, a także dbać, by nie zabrakło nowych myśli i inicjatyw w debacie publicznej.
A skąd wzięliśmy energię? Z tego, że młodzi widzą, że warto w Polsce zostać i są optymistami. I to było najlepsze, co wynieśliśmy z tej wspólnej rozmowy.
***
Osoby prowadzące poszczególne stoliki w kolejności alfabetycznej: Katarzyna Batko-Tołuć (Watchdog), Iwona Grześkiewicz (nauczycielka), Grażyna Kopińska (Fundacja Batorego), Roksana Maślankiewicz (Watchdog) i Mateusz Wojcieszak (Grupa Zmiana – współorganizator debaty i Watchdog)
Debata odbyła się w ramach Objazdowego Klubu Dyskusyjnego finansowanego z National Endownment for Democracy. Jest to pomysł na rozmowy o Polsce, które wychodzą od społeczności i liderów działających w różnych miejscach w Polsce.
Pomysł na powstanie Klubu wziął się z inicjatywy Instytutu Spraw Publicznych z Polski i Political Capital Institute z Węgier. Partnerami są Sieć Obywatelska Watchdog Polska, Fundacja Autonomia i Fundacja Soclab.
Komentarze