21 marca 2016 r. Naczelny Sąd Administracyjny miał ocenić, czy w świetle prawa możliwe jest odrzucanie skargi w sprawie, które w ocenie sądu jest “oczywiście i rażąco błaha”.
42 grosze
Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od prostego pytania zadanego urzędowi gminy. Mieszkanka zwróciła się z wnioskiem o udostępnienie informacji, która powinna znajdować się w Biuletynie Informacji Publicznej. Chciała m. in. przyjrzeć się wnioskowi o wydanie zezwolenia na usunięcie drzew wzdłuż wskazanego przez nią rowu melioracyjnego oraz decyzji z tym związanej.
Za przekazanie tej informacji wójt zażądał od niej 42 groszy. Chociaż kwota wydaje się niewielka, to wyznaczenie jej było niezgodne z prawem. Opierała się ona na tzw. „cenniku”, wprowadzonym zarządzeniem wójta. Zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej konieczne jest indywidualne ustalanie takich kosztów, co powinno uniemożliwiać wprowadzanie automatycznych opłat. Wnioskodawczyni zaskarżyła zatem żądanie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku.
Sąd wprawdzie zgodził się ze skarżącą, że ryczałtowe naliczanie opłat jest nieprawidłowe, jednak w tej sprawie nie dopatrzył się naruszenia prawa i odrzucił skargę obywatelki (wyrok z dnia 16 kwietnia 2014 r.). Zdaniem sądu, mimo zastosowania cennika przedstawiono „szczegółowo sposób ustalenia kosztów w przedmiotowej sprawie, co spełnia wymogi indywidualnego i konkretnego obliczenia tych kosztów”.
Od wyroku WSA w Gdańsku wnioskodawczyni złożyła skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Przy rozpatrywaniu tej skargi, 16 października 2015 roku, trzyosobowy skład orzekający wydał postanowienie o skierowaniu do siedmioosobowego składu NSA pytania, czy istnieje podstawa prawna do odrzucenia takiej skargi jako wniesionej w sprawie rażąco błahej.
Zob.: Możliwe ograniczenia prawa do sądu?
Postanowienie wydane przez sędziów znanych z rozstrzygnięć niekorzystnych dla jawności
Warto zauważyć, że w trzyosobowym składzie NSA, który skierował wniosek o podjęcie uchwały przez skład powiększony, zasiadały osoby związane z wydawaniem rozstrzygnięć negatywnych dla jawności. Sędzia NSA Irena Kamińska znana z wielu wyroków dotyczących “dokumentu wewnętrznego” (za taki uznano, w sprawach, w których sędzia Kamińska była sprawozdawczynią, np. kalendarz spotkań ministra – wyrok NSA z 13 czerwca 2014 r., I OSK 2914/13, czy niektóre z opinii prawnych, zamawianych przez władze publiczne – wyrok NSA z 27 stycznia 2012 r., I OSK 2130/11) natomiast sędziego NSA Wojciecha Jakimowicza możemy kojarzyć ze sprawy dot. ujawnienia autorów ekspertyz w sprawie OFE (wyrok NSA z 25 kwietnia 2014 r., I OSK 2499/13). NSA stanął wówczas po stronie Kancelarii Prezydenta RP, uznając, że urzędnicy mieli prawo odmówić podania tych informacji. Sędzia Jakimowicz był też sprawozdawcą w sprawie zakończonej wyrokiem NSA z 17 marca 2017 r., I OSK 1416/15, w którym uznano, że protokół kolegium prezydenckiego nie stanowi informacji publicznej.
Rozprawa 21 marca 2016 r.
Poprosiliśmy RPO, aby przystąpił do sprawy. Byliśmy obecni w mediach i informowaliśmy o zagrożeniu. Zob. podsumowanie.
Na rozprawie, która miała miejsce 21 marca 2016 r. byliśmy obecni zarówno jako publiczność, jak i jako uczestnik postępowania (do którego przystąpiliśmy). Byli także przedstawiciele Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Prokuratury Generalnej. Wszyscy byli zgodni, że uchwała zezwalająca na odrzucanie skarg w sprawach uznanych za “oczywiście i rażąco błahe” nie może być przyjęta.
NSA mógł wydać jedno z następujących rozstrzygnięć:
- podjąć uchwałę i uznać, że sądy administracyjne mogą odrzucać skargi w sprawach uznanych przez nie za “oczywiście i rażąco błahe” (podkreślmy, że w naszej ocenie byłoby to absolutnie niedopuszczalne),
- podjąć uchwałę i uznać, że sądy administracyjne nie mogą odrzucać skarg w sprawach uznanych przez nie za “oczywiście i rażąco błahe” (na czym nam najbardziej zależało),
- odmówić podjęcia uchwały (o co wnosiliśmy w naszym piśmie do NSA, wskazując, że postawione pytanie składu trzyosobowego nie jest uwieńczeniem wątpliwości orzeczniczych, ale kreatywnym pomysłem tychże sędziów).
Sukces – nie podjęto uchwały
Powiększony, 7-osobowy skład NSA, w podjętej uchwale z 21 marca 2016 r. (I OPS 3/15) odmówił podjęcia takiej uchwały.
W uzasadnieniu przypomniał, że sprawa, przy której rozpatrywaniu trzyosobowy skład NSA wydał postanowienie o skierowaniu wniosku o wydanie uchwały, była już wcześniej rozpatrywana przez NSA (który uchylił wyrok i przekazał do ponownego rozpatrzenia WSA w Gdańsku). Dalej stwierdzono, że:
Skoro NSA w tym postanowieniu nie stwierdził z urzędu istnienia przesłanki nieważności postępowania określonej w art. 183 § 2 pkt 1 p.p.s.a. to skład sądu rozpoznający ponownie sprawę był związany tym stanowiskiem. Przyjęcie odmiennego poglądu prowadziłoby do zaakceptowania sytuacji, w której Naczelny Sąd Administracyjny wkraczałby w sferę oceny dokonanej przez siebie wcześniej z urzędu, bądź – ujmując rzecz obrazowo – przeprowadzałby taką ocenę niejako “na raty” (dwukrotnie) w granicach tego samego uregulowania prawnego. Wypada dodatkowo zaznaczyć, że w analizowanym przypadku poczucie sprawiedliwości skarżącego niewątpliwie obrażałby fakt uznania po raz pierwszy przez Naczelny Sąd Administracyjny skargi za dopuszczalną, przez uchylenie zaskarżonego postanowienia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku z dnia 3 kwietnia 2013 r., a następnie powtórne rozważanie tego zagadnienia, w innym – co prawda – kontekście, jednak z jasnym odwołaniem się do treści art. 58 § 1 w związku z art. 183 § 1 i § 2 pkt 1 p.p.s.a.
NSA poprzestał na względach formalnych. Wolelibyśmy, żeby NSA podjął uchwałę, w której jednoznacznie by stwierdził, iż w sprawach uznawanych przez kogoś za “oczywiście i rażąco błahe” nie można odrzucać skargi, bo byłoby to jawne ograniczenie prawa do sądu na podstawie arbitralnych przesłanek, co jest niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa.
Niemniej jednak konsekwencje są podobne – sędziowie nie otrzymali do rąk instrumentu do odrzucania skarg, które ich zdaniem nie są warte rozpatrywania.
Oceniając sprawę w świetle skutków, to duży sukces, który uchronił nas wszystkich przez znacznym i dalszym ograniczaniem prawa do informacji. Musielibyśmy tłumaczyć sądom, że sprawa jest istotna. Co znamienne, trzyosobowy skład orzekający nie przedstawił jasnych kryteriów oceny spraw pod kątem owej istotności.
W sprawie, która legła u podstaw całej historii, nie chodziło przecież o niecałą złotówkę nałożonej opłaty, ale o działanie władz publicznych na podstawie prawa i walkę z groźnym zjawiskiem “cenników” za dostęp do informacji. Dzięki temu, że przed dwoma laty NSA nie podjął tej uchwały, nie musimy przedstawiać obecnie sądom podobnych tłumaczeń, a sądy nie mają podstaw, by odrzucać sprawy, których rozpoznanie uznają za niecelowe.
Komentarze