Jeśli szukacie alternatywy dla mediów społecznościowych, które dobrze znacie, to mamy dla Was rozwiązanie – Mastodon – wolne i otwarte oprogramowanie do prowadzenia sieci społecznościowej o tej samej nazwie.
Dołączcie do nas na -> https://pol.social/@Watchdog_Polska
Czym jest Mastodon i Fediverse?
Nie będziemy się wymądrzać w tematach technicznych, jako neofici, oddajemy głos Fundacji Panoptykon, która (wraz z wieloma osobami, które nas obserwują i wspierają), przekonała nas, że powinniśmy być na Mastodonie.
Fediwers (albo fedi) to zdecentralizowana sieć społecznościowa, składająca się z tysięcy oddzielnych, niezależnych serwerów zwanych instancjami. Instancje mogą się między sobą komunikować. Osoby mające konto na jednej instancji mogą swobodnie rozmawiać z osobami mającymi konta na innych instancjach oraz śledzić ich konta czy lubić wpisy. To trochę jak z e-mailem: nieważne, na jakim serwerze mamy konto, będziemy w stanie komunikować się z osobami mającymi konta na innych serwerach.
Każda instancja działa pod kontrolą jakiegoś rodzaju oprogramowania. Różnych rodzajów oprogramowania, pod którego kontrolą mogą funkcjonować instancje fedi, są dziesiątki. Obecnie najpopularniejszym z nich jest Mastodon, pod którego kontrolą działa zdecydowana większość instancji.
Mastodon: pytania i odpowiedzi dla początkujących (jak my)
I to właśnie na Mastodonie nas znajdziecie. Nasze konto założyliśmy na instancji pol.social zarządzanej przez Fundację Technologie dla Ludzi, ale tak jak pisze Michał „rysiek” Woźniak w poradniku Panoptykonu, obserwować, pisać i komentować można niezależnie od tego, gdzie mamy konto. Nasze wpisy możecie też czytać bez logowania, co nie jest oczywiste w przypadku komercyjnych platform, możecie też, jeśli korzystacie, dodać sobie nas do kanału RSS (https://pol.social/@Watchdog_Polska.rss), ale mimo to serdecznie zapraszamy do włączenia się w Fediwersową społeczność!
Co jest na Mastodonie, a czego nie ma?
Jeśli korzystacie z Facebooka czy X-a (d.Twittera), samo korzystanie z Mastodona nie powinno być dla Was specjalnie zaskakujące. Można publikować tu wpisy, dodawać do nich zdjęcia linki itd., komentować i udostępniać. W internecie znajdziecie też mnóstwo poradników, jak zacząć na Mastodonie. Oprócz przywołanego już Panoptykonu np. Niezbyt zwięzłe wprowadzenie do Mastodona. Warto też dobrze zapoznać się z regulaminem i zasadami moderacji wybranej instancji oraz pytać fediwersową społeczność, jeśli coś jest dla nas niejasne (polecamy specjalne hasztagi #FediTipsPL i #FediPomoc). Osoby, które spotkaliśmy na Mastodonie, nie tylko bardzo ciepło nas przywitały, ale też chętnie dzielą się radą. Czuć, że zależy im na tworzeniu dobrego miejsca w internecie.
To z nimi też konsultowaliśmy pierwszą wersję tego tekstu. Pod naszym wpisem na ten temat rozwinęła się bardzo ciekawa dyskusja o tym, co odróżnia Fedi i przyciąga użytkowników (pojawiły się głosy o po prostu sympatycznym, nietoksycznym zakątku, jaki można pamiętać z wczesnych czasów internetu), ale też jakie jego wady widzą (np. brak szyfrowania wiadomości prywatnych, czasem niestabilność niewystarczająco przetestowanych rozwiązań).
Z naszej perspektywy, to co Was na pewno zaskoczy, to brak reklam. Nie ma też algorytmu, który decyduje, co zobaczycie. Treści pojawiają się po prostu chronologicznie, pokażą się Wam też wpisy, które “podbiły” konta, które obserwujecie. Inni użytkownicy Mastodona zwracają też uwagę na niezależność od domyślnego interfejsu. Jeśli ten Wam się nie spodoba, bez problemu, z pomocą aplikacji, można dobrać taki, który będzie wygodniejszy czy bardziej będzie przypominać znany z innych mediów społecznościowych.
Idź na Mastodona, Twojego urzędu tam jeszcze nie ma 😉
Może nie jesteśmy pierwsi na Mastodonie, ale też nie ostatni. Dzień po nas swoje konto założył Urząd Ochrony Danych Osobowych. Wywołał przy tym spore poruszenie co do autentyczności profilu, który przez jakiś czas nie był zweryfikowany, a pierwsze wpisy pojawiły się na nim dopiero kilka dni później. By sprawdzić, czy profil jest autentyczny, niektórzy pytali o to prezesa UODO Mirosława Wróblewskiego na portalu X, inni składali w tej sprawie wnioski o informację publiczną.
Wątpliwości rozwiał w końcu sam Urząd Ochrony Danych Osobowych, publikując swój pierwszy wpis na Mastodonie, a także informując na swojej stronie i pozostałych mediach społecznościowych, że:
– Mastodon został wybrany przez UODO, ponieważ jest serwisem zdecentralizowanym – składa się z sieci serwerów nazywanych instancjami. Każdy użytkownik może założyć własną instancję oraz dołączyć do istniejącego już serwera. Nie ma tam reklam ani algorytmów szeregujących treści, a posty użytkowników wyświetlają się w kolejności chronologicznej. Z kolei na LinkedIn planowane jest publikowanie dłuższych i bardziej pogłębionych materiałów skierowanych przede wszystkich dla biznesu – powiedział Mirosław Wróblewski Prezes UODO.
Obecność UODO w kolejnych platformach – LinkedIn oraz Mastodon – ma wzmocnić komunikację Urzędu i jeszcze bardziej poszerzać świadomość społeczeństwa na temat ochrony danych osobowych i roli organu nadzorczego. Wpisuje się to także w realizację zadania spoczywającego na Prezesie UODO, jakim jest edukacja na temat ochrony danych osobowych. Platformy te mają posłużyć także do tego, by informacje o planowanych wydarzeniach UODO docierały do jak największego grona osób.
Swoją drogą, zdecentralizowanie Mastodona można było naocznie docenić, chociażby w kontekście ostatniej awarii serwisów Meta z 5 marca, gdy przestały działać zarówno Facebook, Instagram, Threads i Messenger.
Instancję na Mastodonie ma też Unia Europejska i jej organy np. Komisja Europejska, czy niemiecka administracja federalna.
Gdy my ostatnim razem pytaliśmy gminy o to, jaką rolę pełnią ich urzędowe profile na Facebooku, najwięcej, bo 76% gmin, wskazało na funkcję informacyjną, a 70% zaznaczyło funkcję promocyjną. Jedynie 25% gmin postrzegało swoje Facebooki jako dobre miejsce do dyskusji, a 21% stwierdzało, że posiadanie tego profilu ma ułatwić codzienny kontakt z mieszkańcami.
Czy w Polsce za przykładem UODO pójdą kolejne urzędy? Czy są gotowe na dyskusję i wyjście poza schemat? O tym, że to istotne dla prawa do informacji publicznej, pisał już Panoptykon (Zapraszamy rząd na niezależne media społecznościowe).
My nadal uważamy, że prowadzenie mediów społecznościowych przez urzędy musi się wiązać z namysłem, nie znosi też innych obowiązków informacyjnych, choćby prowadzenia Biuletynów Informacji Publicznej. Ale skoro profile społecznościowe instytucji istnieją, mimo braku uregulowań prawnych w tym zakresie, warto też zastanowić się, gdzie są prowadzone. Bo ich użytkownicy zaczynają wybierać niezmonopolizowane media społecznościowe, które dają im większą kontrolę nad ich danymi oraz wolne od kaprysów algorytmów i zarządzających nimi postaci.
Komentarze