Jak prezydent Sutryk spełnia marzenia watchdoga

Galeria BWA w Pałacu Hatzfeldtów, zdjęcie: Fred Romero

Ponad rok temu napisałam dla portalu e-teatr.pl felieton pt. Jawny konkurs na dyrektora teatru. Był on odpowiedzią na pogłębiającą się od lat frustrację związaną z pozornymi, nietransparentnymi, „ustawionymi” w odczuciu wielu, konkursami na dyrektorów instytucji kultury: muzeów, filharmonii, galerii, centrów kultury i innych.

Zaproponowałam w nim rozwiązania, oparte na istniejących podstawach prawnych, mające na celu zwiększenie transparentności i społecznej kontroli nad konkursami, zachęcając do proaktywnego podejścia do prawa do informacji ze strony organizatora konkursu. Postulowałam m. in. zamieszczanie koncepcji programowych, które składają kandydaci i kandydatki, w trakcie trwania konkursu, w Biuletynie Informacji Publicznej. Po co? Przypomnę fragment felietonu:

– Aby wygrał kandydat z najlepszą koncepcją, a nie ten ustawiony. Gdy znamy wszystkie koncepcje, wstyd będzie członkowi komisji wciskać na stanowisko miernego kumpla z żenującą koncepcją (gdybyśmy zawczasu znali koncepcję programową Cezarego Morawskiego i innych kandydatów i kandydatek w tamtym konkursie… to może dziś Teatr Polski byłby w innym miejscu?).

– Aby koncepcje miały kontakt z rzeczywistością. Wiadomo, że papier przyjmie wszystko. W koncepcje programowe często wpisywane są nazwiska realizatorów, którzy nawet o tym nie wiedzą. I program z ich nazwiskami zdobywa uznanie komisji – a potem nie jest realizowany…  Albo nawet zdarza się – wspominając niedawną przeszłość – że reżyserzy bez ich wiedzy wpisani do programu, potem publicznie deklarują, że z wyłonionym dyrektorem pracować nie zamierzają. Jak pamiętamy, to wypłynęło dopiero po fakcie i mleko już się rozlało… Gdybyśmy znali koncepcje programowe zawczasu, to miałkość i nierealność realizacji tej koncepcji wyszłaby na jaw przed wyłonieniem kandydata – fantasty. 

– Aby mogła toczyć się rzetelna debata publiczna, oparta na faktach i dokumentach. Bez debaty publicznej demokracja to tylko hasło na transparencie, bez pokrycia w praktyce. 

– Abyśmy mogli korzystać z władzy i kontrolować poczynania tych, których do sprawowania władzy zatrudniamy (czyli marszałków, prezydentów, wójtów) i tych, którzy wykonują dla nas zadania publiczne (komisja konkursowa). Tak, wszyscy oni podlegają kontroli społecznej. Naszej kontroli. Aby była ona realna, musimy mieć dostęp do dokumentów.

I oto, po roku, ogłaszając w czerwcu 2020 r. konkurs na dyrektora BWA Galerii Sztuki Współczesnej we Wrocławiu, wrocławski magistrat zapowiedział:

Konkurs prowadzony jest przy założeniu maksymalnego otwarcia tego procesu, transparentności i uspołecznienia. (…) Wszystkie koncepcje programowe złożone przez uczestników konkursu zostaną opublikowane na stronie internetowej Wrocławia. 

Konkurs na stanowisko dyrektora BWA

Mimo że koncepcje programowe wszystkich kandydatów pojawiły się w BIP dopiero na chwilę przed zakończeniem konkursu, tj. 3 września, w związku z czym debata publiczna nad propozycjami nie miała okazji się toczyć, jednak sam fakt zamieszczenia ich w Biuletynie Informacji Publicznej należy odnotować jako wartą zauważenia, projawnościową praktykę.

Merytoryczna debata wreszcie możliwa

Nie naszą rolą jest ocenianie, czy wygrał najlepszy – to zadanie toczącej się wśród obywateli i obywatelek debaty publicznej, która ma prawo oceniać, weryfikować, krytykować, kontrolować. Publiczna dostępność koncepcji programowych powoduje, że ta debata może być w końcu merytoryczna, bo oparta na konkretach, a nie wyobrażeniach i domysłach.

Warto przypomnieć o tym, że te koncepcje, jak i inne dokumenty składane przez kandydatów, są informacją publiczną, wypowiedział się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu w sprawie wznieconej przez mieszkańców i mieszkanki zrzeszonych w Kaliskiej Inicjatywie Miejskiej, którzy chcieli trzymać rękę na pulsie podczas konkursu na dyrektora Teatru im. W. Bogusławskiego w Kaliszu. W sprawie pomagaliśmy jako Sieć Obywatelska Watchdog Polska.

Sąd w wyroku o sygnaturze II SAB/PO 75/15 stwierdził, że informacje związane z naborem kandydatów na stanowiska i funkcje w służbie publicznej stanowią informację publiczną (oczywiście część informacji, takie jak: pesel, informacje o stanie zdrowia czy miejsce urodzenia podlegają ochronie i muszą zostać wyłączone z dostępu):

Okoliczność, iż dokumenty wymienione w punkcie II ogłoszenia o konkursie na stanowisko dyrektora Teatru w postaci (…) autorskiej koncepcji programowo-organizacyjnej (…) pochodzą od kandydata, nie ma przy tym jakiegokolwiek znaczenia prawnego, albowiem w momencie złożenia ich w organie stają się podstawą rozstrzygnięcia konkursu przez ten organ, a więc dokumentami dotyczącym jego działania i stanowiącymi w dalszej przyszłości przesłankę wydatkowania środków publicznych.

Podkreślić należy, iż bez zapoznania się z treścią złożonego zgłoszenia oraz załączonych do niego dokumentów, nie sposób dokonać pełnej oceny postępowania konkursowego przeprowadzonego przez Marszałka, w oparciu o które Komisja Konkursowa dokonała wyboru kandydata. Podkreślić bowiem należy, że wybór na stanowisko dyrektora Teatru spośród kandydatów, którzy zgłosili się do konkursu otwartego jest sprawą publiczną, a nie indywidualną sprawą kandydatów na to stanowisko.

Wielu zapyta, a co z prawami autorskimi? Nic wyjątkowego. Dalej obowiązują, tak jak w przypadku płyty, książki, obrazu, piosenki. Jak argumentował NSA, nie chodzi tu bowiem o rozporządzenie prawami autorskimi, lecz o dostęp do treści dokumentu stworzonego właśnie na zlecenie organu administracji publicznej w celu realizacji zadań publicznych (I OSK 667/11). To, że utwory podlegają ochronie z tytułu prawa autorskiego nie oznacza, że są tajne i nikt nie może ich obejrzeć, przeczytać, posłuchać. Można się z nimi zapoznać, ale nie można ich np. przywłaszczyć i podać dalej jako swoje. Jeśli więc ktoś skopiowałby fragmenty opublikowanych czyichś koncepcji i złożył jako własne – wówczas popełni przestępstwo z art. 115 ustawy o ochronie praw autorskich: „Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3”.

W tym roku ujawniono dwa przypadki skopiowania obszernych fragmentów cudzych koncepcji: w konkursie na dyrektora Muzeum Śląska Opolskiego (odkryte przez Kulturę Niepodległą) oraz w konkursie na dyrektora Centrum Kultury w Ostródzie (ujawnione przez Stowarzyszenie RzeczJasna). Obie sprawy zostały zgłoszone do prokuratury.

To, że do konkursów mogą stawać osoby nieuczciwe, przywłaszczające sobie opublikowane koncepcje programowe innych osób, nie może stanowić przesłanki do ograniczania prawa człowieka, jakim jest prawo do informacji. Jawność jest fundamentem demokracji, a nam przysługuje obywatelskie prawo do przyglądania się temu, jak organy władzy i powołane komisje wykonują zadania publiczne – zadania wykonywane w imieniu i na rzecz obywateli i obywatelek.

Odnotować trzeba jeszcze jedną dobrą wrocławską praktykę. W konkursach na dyrektorów instytucji kultury, organizator instytucji dysponuje trzema miejscami w komisji. Bardzo często delegowani są do tego sami urzędnicy. Wynika to z przyzwyczajenia do utożsamiania „organizatora instytucji” (sformułowanie to pochodzi z ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej) z prezydentem, który deleguje do komisji „swoich ludzi”. Natomiast w myśl ustawy, organizatorem jest „jednostka samorządu terytorialnego”, czyli gmina, tj. wspólnota samorządowa, czyli mieszkańcy. Prezydent jest naszym organem wykonawczym, więc technicznie to on powołuje komisję. Ale miło i zgodnie z duchem samorządności byłoby, gdyby prezydent, jako ten nasz organ wykonawczy, zaprosił przedstawicieli mieszkańców, wśród których wszak są specjaliści i specjalistki od kultury, do zajęcia miejsc organizatora w tym konkursie, a nie tylko swoich „podwładnych”, tj. urzędników.

Tak się stało przy tym konkursie: prezydent Jacek Sutryk postanowił, że organizatora, czyli samorząd, reprezentować  będzie jeden specjalista w dziedzinie sztuk wizualnych z wrocławskiego środowiska naukowego, jedna osoba ze środowiska społecznego i jedna osoba z Urzędu Miejskiego Wrocławia. Na marginesie – mam nadzieję, że nikt nie ma wątpliwości, że i nazwiska członków komisji są jawne.

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. postopożeracz

    Kandydat na prezydenta RP deklaruje nieustanną chęć jawności.
    Jego akolita, tak marzycielce odpowiada:
    “Maciej Jankowski
    Dzisiaj Szymon Hołownia
    pod koniec swojego lajwa odniósł się do Waszego wniosku i dokładnie wytłumaczył, jak sprawy stoją i dlaczego tak to wygląda. Warto się zapoznać – nagranie jest na jego FB.”
    Tak to dowiadujemy się oto, że SH marzycielkę zauważył, troskliwie nad jej problemami się pochylił i kompetentnie oraz niezwykle życzliwie WYTŁUMACZYŁ jej dokładnie co to jest ta jawność.
    ” o 16.15 Alina Czyżewska będzie mówiła, dlaczego tak bardzo nam zależy na jawności komitetów wyborczych w czasie kampanii, a jeśli nie czytaliście naszego piątkowego posta, dowiecie się, czym rozczarował nas komitet Szymon Hołownia”
    ,

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *