Ile warte jest drzewo?

zdjęcie: Marta Wiloch

Ile kosztuje wycięcie drzewa? Tyle, co wynajęcie specjalistycznej firmy, czy może jednak te koszty są większe i ponosimy je wszyscy? Czy włodarze miast traktują miejski drzewostan jako zasób, o który trzeba dbać?

 W tegorocznej Szkole inicjatyw Strażniczych* (SIS) jedna z grup zaplanowała monitoring, w którym nie tylko postanowiła sprawdzić, jak gminy dbają o drzewa, ale też wyliczyć, jaka jest wartość wyciętego drzewostanu. W pracę grupy „Nie ma lipy” zaangażowało się 5 osób: Renata Szymańczuk z Włodawy, Marta Wiloch z Ostródy, Anna Piotrowska ze Stanisławowa, Michał Olszewski z Lublina i Przemysław Waczyński z Choroszczy. Jednak to Renata z Martą były motorem grupy – przebrnęły prze gąszcz przepisów dotyczących ochrony środowiska, by przygotować pytania do urzędów, a na koniec podjęły się analizy zebranych danych.

Renata

na zdjęciu Renata Szymańczuk

Może gdyby we Włodawie lepiej dbano o drzewa, Renata nie stałaby się ich znawczynią – nie miałaby wszystkich przepisów dotyczących ochrony przyrody w małym palcu i nie przyglądała się każdemu mijanemu w swoim mieście drzewu. Ale kiedy kolejny raz zobaczyła na swojej ulicy drzewa po „pielęgnacji” – praktycznie bez konarów, postanowiła działać, bo tak wyglądała nie tylko jej ulica.

“Nie wiedziałam, że mam w sobie takie pokłady energii, by wyjść z domu i zacząć coś robić, dopominać się. – przyznaje Renata – Skrzyknęłam się z kilkoma koleżankami i zaczęłyśmy działać. Na początku nieformalnie.”

Dowiedziały się, że o drzewa na jej ulicy dba Zarząd Dróg Powiatowych. Grupa Renaty zniszczenie drzew zgłosiła na policję i do prokuratury. Tam usłyszała, że to nie jest przestępstwo karne ani skarbowe i odesłano ją do burmistrza, mówiąc, że to on karze za takie wykroczenia. Wystąpiła z wnioskiem o wszczęcie postępowania administracyjnego.

Firmy, która zajmowała się drzewami jako podwykonawca, nie ukarano, bo uznano, że pielęgnacja została przeprowadzona prawidłowo.

“Odwołałyśmy się od tej decyzji – mówi Renata – dr inż. Edyta Rosłon-Szeryńska z SGGW napisała nam za darmo opinię dendrologiczną i ją dołączyliśmy. Pomogła nam też Federacja Arborystów Polskich, zgłosili się jako strona do tego postępowania administracyjnego i odwołali się do SKO. Niestety SKO podtrzymało decyzję burmistrza. Nic dziwnego, skoro na biegłego w sprawie powołali rzeczoznawcę majątkowego.”

Choć nikogo nie ukarano, grupa konsekwentnie zgłaszała każdą „pielęgnację”, która pozbawiała drzewa większości konarów. Chyba nie chcąc mieć wciąż tylu zgłoszeń, miasto postanowiło zmienić nieco styl pielęgnacji drzew.

“W międzyczasie sformalizowałyśmy naszą działalność i założyłyśmy stowarzyszenie „Inicjatywa lokalna między drzewami” – mówi Renata – niestety nasze działania  spotkają się ze sporym hejtem, co bywa dla nas bardzo trudne. Był moment, że przestałyśmy zgłaszać nieprawidłową pielęgnację drzew, bo miałyśmy dosyć ataków i łatki wariatek od drzew.”

Wieszanie zdjęć na wystawie „Między nami a drzewami”

Marta

Marta działa w ostródzkim stowarzyszeniu „Ekipa z Bagien”. Jej zainteresowanie tym, co dzieje się z miejską zielenią, też zaczęło się od kryzysu. Miasto chciało zasypać lokalne mokradło, by zrobić w tym miejscu teren festiwalowy. W Ostródzie nie brakuje takich miejsc – jest amfiteatr czy teren po dawnym autodromie. A nawet jeśli chciano stworzyć kolejne, to dlaczego akurat kosztem mokradeł?

“Dzięki zaangażowaniu mieszkańców, grup sąsiedzkich i organizacji udało się ocalić mokradło – mówi Marta – Temat wrócił miesiąc temu. Napisaliśmy protest i zbieraliśmy podpisy, bo ktoś wpadł na pomysł, by zrobić drogę, która umożliwiłaby sprzedaż działek na bagnie – to cenny przyrodniczo teren, ogromny rezerwuar wody i „klimatyzator”, który jest położony w centrum miasta – stąd plan na osuszenie i zabudowę. I tę inwestycję udało się zablokować – dosłownie w ostatniej chwili dzięki pomocy radnych.”

Mokradła w Ostródzie

Ale to pokazało, że trzeba bardzo uważnie przyglądać się planom miasta i reagować, gdy pojawi się pomysł zagrażający lokalnej przyrodzie. I tym „Ekipa z bagien” się zajmuje.

„Staramy się dbać o teren mokradeł, regularnie go sprzątamy – podkreśla Marta – Dzięki współpracy z zaprzyjaźnionymi grupami i organizacjami, próbujemy angażować mieszkańców i odkrywać uroki tego miejsca np. poprzez ciekawe spacery przyrodnicze z naukowcami czy organizowanie zaplatania tuneli z rosnącej tam wierzby -ku uciesze hasających tam przedszkolaków. Zainicjowaliśmy też w Ostródzie obywatelską inwentaryzację drzew. Chcemy spisać drzewa na terenach miejskich, pokazać ich wartość monetarną, a w efekcie zmienić myślenie zarządców o drzewach. To cenny majątek publiczny i trzeba o niego dbać w równym stopniu co o budynki czy infrastrukturę.”

Zaplatanie tuneli z wierzby

Monitoring „Nie ma lipy”

Marta i Renata od razu wiedziały, jaki obszar chcą sprawdzać, gdy przyszło do wyboru tematu monitoringu w Szkole Inicjatyw Strażniczych. Do sprawy badania, jak gminy – Włodawa, Ostróda, Stanisławów, Lublin i Choroszcz – opiekują się drzewami, podeszły bardzo metodycznie – nim przygotowały pytania, które miały do nich wysłać, przeczytały dokładnie wszystkie przepisy mówiące cokolwiek na ten temat.

Postawiły przed sobą bardzo ambitne zadanie – poza porównaniem liczby wyciętych drzew z liczbą nasadzeń, chciały jeszcze oszacować wartość wyciętych drzew i porównać ją z wartością tych nowo posadzonych.

Często słyszymy, że drzewa dają nam tlen, zatrzymują wodę itd. i już chyba jesteśmy odporni na taką argumentację – mówi Renata – dlatego chciałyśmy wyliczyć wartość wyciętych drzew i pokazać kwoty, które nie są małe. Mam wrażenie, że to bardziej może przemówić do wyobraźni.

Pytają i zaglądają do BIP-ów

Do takich wyliczeń potrzebne są dosyć szczegółowe dane na temat wyciętych drzew – dotyczące ich rozmiaru, miejsca, w którym rosły itd. Dlatego postanowiły działać dwutorowo i informacje o wycinkach czerpać nie tylko z odpowiedzi gmin, ale też z Biuletynów Informacji Publicznej. To było zadanie Renaty. Przejrzała BIP-y wszystkich gmin, które wzięli z grupą pod lupę, sprawdziła także bank danych lokalnych. Kolejnym krokiem było wysłanie do gmin wniosków o informację publiczną – a pytań w nich było sporo.

“Pytałyśmy, czy gmina ma program ochrony środowiska i czy publikuje raporty z jego wykonania – wylicza Renata – Do jednego i drugiego gminę zobowiązuje prawo. Lublin zapytałyśmy o plan adaptacji do zmian klimatu, bo taki dokument jest wymagany dla miast powyżej 20 tys. mieszkańców.”

Gminy otrzymały również pytanie, czy prowadzą publicznie dostępne wykazy zawierające informacje o środowisku oraz czy mają opracowane standardy utrzymania zieleni.

O te standardy zapytały również zarządców dróg wojewódzkich i powiatowych na terenie tych gmin, bo to one zlecają pielęgnację drzew wokół drogi.

Na liście znalazło się też pytanie o drzewa-pomniki przyrody – i tu ciekawostka – tylko we Włodawie i Ostródzie zgadzała się liczba pomników przyrody przedstawiona w Centralnym Rejestrze Form Ochrony Przyrody i w odpowiedziach gmin.

“I to z grubsza wszystkie pytania, które dotyczyły ochrony drzew w gminie – podsumowuje Renata – reszta była poświęcona wycince.”

Wnioski dotyczące wycinek były wysłane w trybie dostępu do informacji o środowisku. Gminy zostały m.in. poproszone o udostępnienie kopii wniosków o wydanie zezwoleń na wycinkę drzew.

“Takie wnioski składają podmioty prowadzące działalność gospodarczą i zarządcy terenów publicznych – mówi Marta – chciałyśmy wiedzieć, czy wniosek był prawidłowo złożony, jak uzasadniony itd. Do kompletu poprosiłyśmy również o kopie decyzji zezwalających na wycięcie drzew i decyzji odmawiających wycinki. Wnioskowałyśmy także o tzw. decyzje ZRID – Decyzja o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej.”

Osoby fizyczne nie składają wniosku o wydanie zezwolenia na wycinkę, lecz po prostu zgłaszają zamiar wycinki do urzędu, a ten może złożyć sprzeciw. I o kopie takich zgłoszeń i ewentualnych sprzeciwów również zapytano w ramach monitoringu. Znalazły się w nim również pytania o wszelkie dokumenty i informacje znajdujące się w aktach postępowań wszczętych na podstawie wniosków, a także protokoły z wizji lokalnych, ekspertyzy przyrodnicze czy dendrologiczne dotyczące stanu drzewa przed wycięciem itd.

Chciałyśmy wiedzieć, czy przed wydaniem zgody na wycinkę urząd stara się rozeznać w sytuacji, by nie podejmować pochopnych decyzji – mówi Renata.

“Pytałyśmy też, jakie gmina miała wpływy z tytułu nałożenia kary za uszkodzenie bądź zniszczenie drzewa – dodaje Marta – i ile kar administracyjnych za takie nielegalne działania wymierzyła.”

Wnioski kierowane były do burmistrza, starosty, do zarządu dróg, do wojewódzkiego konserwatora zabytków, bo niektóre drzewa rosną na terenie objętym jego ochroną i wtedy tylko on może wydać decyzję o wycince.

“Chciałyśmy też wiedzieć, jakie były wydatki na nasadzenia, ile sztuk i jakich drzew nasadzono — wylicza dalej Renata — Pytałyśmy też o nasadzenia zastępcze, bo wójt czy burmistrz może takie nakazać, gdy zostanie wycięte drzewo, czyli zgodzić się na wycinkę pod warunkiem nasadzeń. Dopytywałyśmy też, czy kontrolowano, czy te nasadzenia były zrobione.”

Wyniki monitoringu

Odpowiedzi z gmin są przez nie wciąż analizowane, ale Renacie udało już się przejrzeć BIP-y wszystkich 5 gmin pod kątem interesujących je informacji. Dwie z badanych gmin – Stanisławów i Choroszcz-nie publikują w BIP-ie publicznego wykazu wycinek. Tylko jedna gmina nie ma aktualnego programu ochrony środowiska, ale też tylko jedna gmina zamieściła raport z wykonania tego programu – niestety raport jest nieaktualny, dotyczy lat 2004 – 2008, a wg ustawy takie raporty powinny być sporządzane i publikowane co dwa lata.

Lublin posiada plan adaptacji do zmian klimatu (jako jedyny z monitorowanych gmin był zobowiązany taki plan stworzyć).

3 z 5 badanych gmin prowadzą publicznie dostępne wykazy danych o dokumentach zawierających dane o środowisku i jego ochronie. Jest jednak duży problem z jakością tych danych, ponieważ w przepisach nie ma szczegółowych wytycznych, jak taki wykaz powinien wyglądać i każda gmina wpisuje inne dane, choć schemat wykazu mają taki sam. W lubelskim wykazie przeczytamy, ile i jakich drzew wnioskodawca chce wyciąć (są też podane ich obwody), Ostróda podaje ogólną liczbę drzew oraz ich rodzaje, Włodawa tylko liczbę drzew, bez podania rodzaju.

Okazuje się również, że w Lublinie, który najdokładniej wypełnia ekokarty, w przypadku 849 drzew podano ich obwód, a w 702 przypadkach nie ma takich danych. Dlatego na podstawie danych z BIP-ów trudno jest porównać informacje dotyczące wycinek w gminach biorących udział w monitoringu.

Im mniejsza gmina, tym gorzej z publikowaniem dokumentów, które powinny być w BIP-ie. 3 z 5 badanych gmin odpowiedziały na pytanie o drzewa o statusie pomnika przyrody. Tylko Włodawa nie posiada drzew pomnikowych.

Ile warte jest drzewo

Najtrudniejsza część monitoringu, to ocena wartości wycinanych drzew. Można ją wyliczać na różne sposoby. Jeśli na przykład weźmiemy pod uwagę jedynie administracyjny koszt usunięcia klonu zwyczajnego o obwodzie 150 cm, to da to kwotę 4500 zł. Natomiast wartość odtworzeniowa takiego drzewa, która uwzględnia realne koszty wyprodukowania drzewa w szkółce, transportu, posadzenia, pielęgnacji, jego wartość dendrologiczną, lokalizację, funkcję w przestrzeni oraz stan zdrowotny to ok. 31 tys.

Wartość odtworzeniowa drzewa, to nic innego jak kwota potrzebna do przywrócenia zniszczonego drzewa do stanu pierwotnego, czyli sprzed szkody. – mówi Marta — W naszej analizie liczymy wartość odtworzeniową drzewa, korzystając z metody dotyczącej drzew pozaleśnych, opracowanej przez  zespół naukowców pod kierownictwem prof. Halina Barbary Szczepanowskiej.

Choć obliczenia wciąż trwają, już wiadomo, że to będą naprawdę duże kwoty. Tymczasem doświadczenie pokazuje, że gminy nie traktują drzew jako cennego zasobu. Renata daje przykład z Włodawy:

“Podczas rewitalizacji parku wykonawca wyciął drzewo, które miało według planu zostać. Zgłosiliśmy to do prokuratury. Ale ta umorzyła postępowanie, bo właściciel terenu, czyli miasto, nie zgłosił żadnej szkody. Ale kiedy ktoś zniszczył plastikową donicę na zrewitalizowanym rynku, burmistrz ogłosił, że sprawa została zgłoszona na policję. Kawałek plastiku ma dla miasta większą wartość niż drzewo, które rosło wiele lat, służąc mieszkańcom.”

Raport z monitoringu ukaże się już wkrótce.

* Szkoła Inicjatyw Strażniczych organizowana jest w ramach projektu „Szkoła Inicjatyw Strażniczych – 2 regiony”. Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.

 

 

 

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

    Dodaj komentarz

    Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *