Czy burmistrz może zablokować dostęp do swojego konta w mediach społecznościowych?

Pytanie o jakość debaty publicznej w mediach społecznościowych jest wciąż aktualne. Gdy dwa lata temu wspólnie z użytkownikami platformy SprawdzamyJakJest.pl przyglądaliśmy się gminnym mediom samorządowym, odkryliśmy, że pomysł korzystania z tej formy komunikacji z mieszkańcami zwykle pojawia się spontanicznie, bez wcześniejszego planu czy tworzenia reguł. To obszar na styku prywatne-publiczne. Na przykład wtedy, gdy wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci miast mają swoje profile, w których prowadzą bieżącą politykę o sprawach gminy, Jaki jest status takich mediów i czy wolno w nich więcej niż gminnych?

W zeszłym roku Norbert Orłowski, dzięki wsparciu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.skierował do Sądu Okręgowego w Płocku powództwo, w którym wskazuje, że blokada przez prezydenta Ciechanowa na Facebooku naruszyła jego dobra osobiste. Złożyliśmy w tej sprawie opinię przyjaciela sądu, teraz czekamy na termin sprawy sądowej, który wyznaczono na 7 lipca.

Oto fragment naszej opinii, a całość do pobrania. [Amicus Curiae – sprawa blokowania na FB]

Jako organ władzy wykonawczej, pochodzący z powszechnych wyborów, wójt/burmistrz/prezydent ma ogromną przewagę nad radnymi. Jeśli dysponuje gazetą, ma szanse jednostronnie przedstawiać swoje sukcesy. Jeśli fanpejdż gminy to jedynie tablica ogłoszeń, a ewentualna debata publiczna, możliwość zadawania pytań, kwestionowania sposobu przedstawiania osiągnięć władz gminnych, dzieje się na jego/jej oficjalnym profilu, to blokując użytkowników wyklucza ich z debaty o sprawach gminy. A samorząd to mieszkańcy.

W obecnym stanie braku regulacji dotyczącej wykluczania mieszkańców z debaty publicznej w mediach społecznościowych, wójt/burmistrz/prezydent, może łatwo ją ocenzurować. Uciekając z debatą z profilu urzędu gminy, łatwo może przenieść ją na swój fanpejdż. Ale nie musi się przed nikim rozliczać z tego, jak ją prowadzi.

Na tym polega precedensowy charakter niniejszej sprawy. Docelowo zapewne konieczne będzie poddanie tego obszaru minimalnym standardom i kontroli. Skoro jednak prawo nie nadąża za nowymi formami komunikacji, uważamy, że sąd może poszerzyć swoim wyrokiem rozumienie tego zjawiska. Warto odnieść się do realnego świata, w którym toczy się debata publiczna. Wójt/burmistrz/prezydent, spotykając się z mieszkańcami na debatach i spotkaniach, nie mógłby przecież wprowadzić zasady, że kogoś nie należy wpuszczać na spotkanie, ktoś nie może zadawać pytań i do kogoś ma nie dotrzeć informacja. To właśnie fakt, że debatę prowadzi wójt/burmistrz/ prezydent, decyduje o tym, że jest to spotkanie oficjalne. Na oficjalnym fanpejdżu, prowadzi on debatę nieustająco. To on/ona nadaje temu fanpejdżowi publiczny wymiar.

 

 

Podoba Ci się ten artykuł? Wesprzyj nasze działania darowizną.

Komentarze

  1. czytelnik

    Przed wieloma już laty, Waglewski (bloger Vagla) dostrzegał problem prowadzenia przez polityków przy wykorzystaniu dostępnych im właśnie środków publicznych własnej propagandy i tym samym swoistej monopolizacji komunikacji w zakresie spraw im podległych .
    Proces ten odbywał się przy świadomych zaniechaniach w prowadzeniu BIP-ów przez urzędy dane im dla sprawnego wypełniania funkcji publicznych. Czy wtedy i teraz, BIP-y uniemożliwiają dwustronną komunikację ?
    Waglewski upubliczniał wtedy swoje spostrzeżenia.
    Patologiczny ten proces dopiero się rozwijał, nabierał swoistego animuszu.
    Politycy jeden od drugiego przejmowali ten “wynalazek”
    Która z obecnie tak zaniepokojonych organizacji społecznych, WTEDY zareagowała?
    Kto reagował? Jak?
    Można sprawdzić, w internecie nic nie ginie.

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *