Właśnie wróciliśmy ze zjazdu organizacji działających na terenach wiejskich w Marózie. Tematem przewodnim spotkania o znaczącym tytule „Zanim będzie za późno” był wpływ mieszkańców na decyzje dotyczące inwestycji i gospodarowania przestrzenią na terenie gminy.
Trzeba znać swoje prawa
Nasza organizacja prowadziła tam warsztaty o prawach mieszkańców. Jaka bowiem jest ich rola w podejmowaniu decyzji o wspólnocie, jeśli nie mają do tego odpowiedniej wiedzy i instrumentów prawnych? Warsztaty rozwijały temat, którym zajmujemy się od lat. Nasi prawnicy opowiadali m.in. o prostym narzędziu, jakim jest dostęp do informacji publicznej, dzięki któremu mieszkańcy mogą zdobyć wiedzę o planach władzy. Przygotowaliśmy też krótki Przewodnik dla uczestników, który polecamy jako materiał dla początkujących obywateli i obywatelek. Drugi typ warsztatów dotyczył dyskusji nad sposobami upowszechniania informacji na poziomie lokalnym. Wspólnie zastanawialiśmy się nad kanałami przekazywania ważnych informacji funkcjonującymi w poszczególnych miejscowościach. Naszym celem było uświadomienie uczestnikom, że warto informować się nawzajem o planach i działaniach władz gminy i najlepiej robić to na bieżąco, zanim jakaś niechciana inwestycja wyrośnie za płotem. Zachęcaliśmy uczestników do wypracowania skutecznego systemu komunikacji, który w kryzysowej sytuacji zadziała. Łącznie przez nasze warsztaty przewinęło się prawie 300 osób, zebraliśmy zatem unikalne doświadczenia i chcemy je podsumować w formie krótkiej publikacji.
Jak wspólnie podejmować decyzje
Zostaliśmy też zaproszeni do poprowadzenia wykładu o kluczowych momentach przy podejmowaniu decyzji w gminie. Myśląc o tym temacie, uznaliśmy, że kluczową kwestią jest coś, czego jeszcze nie zidentyfikowano albo co kształtować trzeba zapewne dłużej niż 10 lat. Są to „postawy” i na ich kształtowanie trzeba znaleźć strategię.
Przez ostatnią dekadę dużo mówiono o tym, jakich zasad władza musi przestrzegać przy tworzeniu mechanizmów włączających mieszkańców w rządzenie i szukano metod najlepszego uczestnictwa. Wydano szereg publikacji na temat konieczności udzielania głosu mieszkańcom, potrzeby słuchania, odpowiadania na składane propozycje, prostego języka i adekwatnej informacji. Przygotowano zasady konsultacji, którymi powinien kierować się każdy taki proces (kanonkonsultacji.pl). Opisane są też są konkretne metody, wystarczy zajrzeć na stronę: partycypacjaobywatelska.pl czy konsultacjezzasadami.pl lub do publikacji rozdanej uczestniczkom i uczestnikom spotkania w Marózie o konsultowaniu planów miejscowych.
A jednak wciąż problemem osób prowadzących konsultacje jest nikłe zainteresowanie ogółu mieszkańców, a w wielu naprawdę istotnych sprawach – uciążliwych inwestycji, likwidacji szkół czy ośrodków zdrowia – brakuje nie tylko zapytania mieszkańców o zdanie, ale nawet informacji – ta zaś prawie zawsze i tak wydostanie się z urzędu i obiegnie gminę jako plotka. A wtedy konflikt jest gotowy. Zaufanie spada do zera i z dużym prawdopodobieństwem taka inwestycja i tak nie powstanie.
Podczas wykładu i dyskusji w Marózie udało nam się znaleźć przykłady takich kontrowersyjnych przedsięwzięć, jak budowa wiatraków czy przetwórni wytwarzających przykre zapachy, ale też likwidacji ważnych dla lokalnej społeczności instytucji, które nie wygenerowały wielkiego konfliktu. Wydaje się, że przyczyna była podstawowa – wójt był po stronie mieszkańców i chciał uniknąć „ran” we wspólnocie lokalnej, wiedząc, że one już zostaną, a zaufanie zostanie utracone. To oznaczało, że wójt nie podejmował decyzji przed rozpoczęciem całego procesu, nie goniły go terminy, gdyż zaczynał odpowiednio wcześnie i nie robił konsultacji pod dostępne pieniądze unijne.
By władza była lepsza
Jak mieć takich wójtów i wójcinie, którzy będą tak myśleć? Którzy zawsze będą pamiętać o tym, że zawsze muszą szukać rozwiązania najlepszego dla wspólnoty? Czy w gminach są odpowiedni ludzie? Czy to, że ktoś jest dobrą osobą, wystarczy, by był dobrym wójtem? Jaka w tym wszystkim jest rola mieszkańców? Czy wystarczy dobry wójt, czy przede wszystkich potrzebni są świadomi i aktywni mieszkańcy?
Temat jest tak szeroki, że nie sposób znaleźć jednej strategii. Pojawiły się głosy o problemach, które wymagają rozwiązania, jeśli chcemy stworzyć warunki do pojawiania się takich władz i mieszkańców w gminach.
Przede wszystkim trzeba systemowo zapewnić warunki sprzyjające podejmowaniu decyzji bez żadnych zewnętrznych nacisków. A to oznacza zmniejszanie powiązań i zależności wójta od innych osób i podmiotów. W tej kwestii przydatną rolę mogą odegrać watchdogi i reformatorzy prawa.
Z drugiej strony istotne jest dbanie o pewne standardy etyczne – które staną się elementem lokalnej kultury politycznej i będą wyznaczały jasną granicę między tym, co akceptowalne i nieakceptowalne. Jednym słowem wójtowie i radni będą lepiej rządzić, jeśli naganne będzie działanie na rzecz interesu innego niż mieszkańców. To wielkie zadanie dla watchdogów i wyborców, ale też dla edukatorów. W dyskusji plenarnej wprawdzie skupialiśmy się na młodzieży szkolnej, ale w kuluarach wiele osób podchodziło i mówiło o sprzecznym z etyką zachowaniu studentów i osób dorosłych, którzy przecież mają wpływ na młodych.
W końcu zaś kluczowe jest kształtowanie obywatelskich postaw. Ponoć mamy takich przedstawicieli, jakich sobie wybieramy. Zatem to w nas musi nastąpić zmiana. W dyskusji pojawiało się sporo głosów o konieczności wdrażania młodych ludzi już od przedszkola we wspólne decydowanie – tak, aby dla nich, jako dorosłych, oczywiste było, że uczestniczą w podejmowaniu decyzji i że mają dostarczoną pełną informację.
Recept na wdrożenie tych rozwiązań jest wiele, o niektórych z nich dyskutowaliśmy. Na pewno też wiele innych czynników decyduje o jakości rządzenia w gminie. My zidentyfikowaliśmy „jakość” obywatelskości mieszkańców, „jakość” kandydatów i „jakość” kultury politycznej, jako kluczowe elementy, nad zmianą których trzeba pracować. Będzie to proces trwający dziesięć, a może nawet dwadzieścia lat.
Komentarze