Bogaty dziekan, biedny dziekan, czyli na jaką dietę samorządową można liczyć w ORA

Jak się okazuje, praca w samorządzie adwokackim może, ale nie musi, wiązać się z otrzymywaniem diety. A do tego dieta diecie nierówna.

Sieć Obywatelska zadawała już różne pytania związane z funkcjonowaniem Okręgowych Rad Adwokackich, a odpowiedzi nie zawsze odpowiadały standardom jawności, jakich można by oczekiwać od przedstawicieli zawodu zaufania publicznego. Tym razem zawnioskowaliśmy do okręgowych rad adwokackich o dane dotyczące diet samorządowych. Dokładniej, w grudniu 2018 roku zapytaliśmy o kwoty, jakie w 2017 r. otrzymali za pełnienie swoich obowiązków: dziekan, wicedziekan, sekretarz i pozostali członkowie prezydium, rzecznik dyscyplinarny, kierownik szkolenia aplikantów, a także poszczególni opiekunowie roku. Chcieliśmy dowiedzieć się, na jakie pieniądze mogą liczyć osoby pracujące na rzecz swojego samorządu zawodowego. Ile zatem zarabia dziekan? 

Klucz geograficzny

Każda ORA samodzielnie uchwala, w jakiej wysokości będą przyznawane diety, co prowadzi do ogromnych rozbieżności w obrębie takich samych stanowisk. 16 rad (z 24, do których wnioskowaliśmy) udzieliło nam odpowiedzi. W tej grupie „najbogatszy” dziekan warszawski otrzymał za pełnienie swojej funkcji w 2017 roku 84 000 złotych. W tym samym czasie w wielu radach to stanowisko nie łączyło się z żadnym wynagrodzeniem. Za darmo pracuje się na przykład w prezydium w Bydgoszczy, Płocku, Olsztynie czy Poznaniu.

Na poziomie jednej rady różnice między stanowiskami wydają się dużo mniejsze i zwykle uzasadnione odpowiedzialnością wiążącą się z powierzonymi zdaniami. Największe różnice występują pomiędzy miastami. Wicedziekan w Siedlcach musiałby pełnić swoja funkcję 10 lat, żeby zebrać z wypłacanych mu diet to, co warszawska rada przyznała jego koledze na jeden rok. Co ciekawe, to nie zawsze dziekan zgarnia najwyższą dietę. Szczególnie w mniejszych miastach najwięcej radę kosztuje kierownik szkolenia aplikantów.

Z przesłanych danych wynika, że średnio dziekan otrzymuje około 30 000 rocznie, a inni członkowie prezydium, rzecznik i kierownik szkolenia między 23 000 a 25 000, co przekłada się na 2 000 – 2 500 miesięcznie za pełnienie funkcji.

Uchwały, pisma, tabele

 Odpowiedzi ORA przybierały najróżniejsze formy, od wypisania konkretnych kwot w mailu, przez tabele zestawiające wypłacone kwoty, aż po uchwały regulujące te kwestie. Część była prezentowana w rozliczeniu miesięcznym, część rocznym. Przy tak dużym rozrzucie kwot powodowało to całkiem realny problem. Jeżeli odpowiadający nie zaznaczył, na jaki okres dieta została przyznana, powstawało pytanie, czy założyć, że to jeden z najhojniejszych czy najbardziej skromnych organów samorządu.

Tabela – Zestawienie diet w ORA.

Uchwała Naczelnej Rady Adwokackiej reguluje przyznawanie diet samorządowcom:

Naczelna Rada Adwokacka ustala, że jednolita stawka bazowa diety za sprawowanie funkcji przez członków organów Adwokatury oraz dla członków organów Izb Adwokackich (diety funkcyjnej) wynosi 500 złotych. Okręgowe rady adwokackie, mając na względzie ilość obowiązków i nakład pracy danego członka organu potrzebny do należytego wykonywania obowiązków samorządowych oraz możliwości finansowe izb adwokackich, mogą podjąć uchwałę, w której określą wysokość diet dla członków organu Izby za sprawowanie funkcji, poprzez ustalenie odpowiedniego mnożnika jednolitej stawki bazowej.

Wszystkie diety funkcyjne powinny zatem być podzielne przez 500 – tak na przykład wprost była określona dieta w gdańskim samorządzie, który przesłał nam swoją uchwałę (jako ilość stawek bazowych dla odpowiednich stanowisk). Dlaczego zatem w Częstochowie wynosi ona 19777, a w Koszalinie 21336 złotych? Prawdopodobnie ORA uwzględniła jeszcze jakieś inne opłaty lub zwroty kosztów powiązane z pełnieniem funkcji, ale w żaden sposób tego nie zaznaczono, możemy więc tylko zgadywać.

Informacja publiczna standard czy premium?

ORA w Łodzi wskazała, że poza kierownikiem szkolenia żadna osoba „nie pobiera wynagrodzenia za pełnione stanowisko, większość wymienionych we wniosku osób pobiera stały niewielki ryczałt miesięczny. Konieczne jest zatem sprecyzowanie, czy wniosek obejmuje tylko wynagrodzenie bezpośrednio związane z zajmowanym stanowiskiem, czy też wynagrodzenia innego rodzaju związane z wykładami, prowadzeniem zajęć, kolokwiami, podejmowaniem czynności procesowych bądź też ryczałty za wykonywanie czynności związanych z postępowaniem dyscyplinarnym.”

Uściślenie zakresu wniosku miało być o tyle istotne, że bezpośrednio przekładało się na… koszty udostępnienia informacji publicznej. „Wersja podstawowa”, nieobejmująca dodatkowych składników wynagrodzenia miała nas kosztować 207,20 zł ( 132 dokumenty x 2 x 0,40zł plus 4 godziny pracy pracownika x 25,40 zł). Natomiast w przypadku informacji rozszerzonej będzie to kwota 423,20 zł (275 dokumentów x 2 x 0,40zł plus 8 godzin pracy pracownika x 25,40 zł). W związku z tym zostaliśmy wezwani do bardzo precyzyjnego określenia swojego stanowiska – z pieniędzmi nie ma przecież żartów.

Zmasowany atak

Okręgowa Rada Adwokacka w Rzeszowie uznała, że wnioskowane informacje nie mają charakteru informacji publicznej. W uzasadnieniu podniesiono też nadrzędność ochrony danych osobowych dających się zidentyfikować z imienia i nazwiska członków poszczególnych okręgowych rad adwokackich. Stwierdzono też, że jedynym podmiotem zdolnym stwierdzić, że w tym wypadku takie dane można udostępnić, będzie właściwy sąd administracyjny orzekający w konkretnej sprawie.

Tymczasem Naczelny Sąd Administracyjny wielokrotnie wypowiadał się na temat jawności tych informacji:

Wiedza o majątku samorządu zawodowego, który realizuje zadania publiczne określone w Konstytucji oraz w przepisach ustawy Prawo o adwokaturze, jest informacją publiczną. Przedmiotowe diety wszak stanowią majątek publiczny dla którego źródłem finansowania są między innymi obowiązkowe składki jej członków.

(I OSK 248/16 i I OSK 334/16)

Tym bardziej zaskakuje więc twierdzenie, że wysokość diet nie stanowi informacji publicznej.

Dodatkowo zostaliśmy oskarżeni o próbę nadużycia prawa do informacji publicznej, ponieważ, jak wynikało z informacji posiadanych przez radę, zasugerowano im, że „prowadzona jest zmasowana akcja, z inspiracji jakiegoś podmiotu, mająca na celu szykanę organów Adwokatury”. Nasze pytanie zostało najwyraźniej uznane za część spisku próbującego uszczuplić autorytet szacownej instytucji przez podanie do przestrzeni publicznej, jakie diety są przyznawane członkom za pracę na jej rzecz.

Niech otwarte pozostanie pytanie, kto tak naprawdę szkodzi wizerunkowi organów adwokatury: ten, który wnioskuje o ujawnianie wysokości diet czy ten, kto tych informacji nie chce udostępnić.

 

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. niasszka

    Tak to już jest w tym kraju, że najbardziej podejrzliwym często okazuje się być ten, komu można coś zarzucić. Z własnego doświadczenia wiem, że wizerunek zawodu najbardziej psują sami jego reprezentanci, którzy co innego mówią publicznie a co innego robią indywidualnie. Z tego doświadczenia wynika też, ze właśnie zawód adwokata należy do tych, którego część przedstawicieli najprawdopodobniej obawia się konsekwencji choć prawem przewidzianego ujawnienia informacji o niektórych sferach działalności samorządu w istocie ze skutkiem przeciwnym do zamierzonego przepisami prawa, w tym ustawy o dostępie do informacji publicznej. Wyroki na niekorzyść adwokatury , jeśli oczywiście napiętnują stanowiska odmowne samorządu, nie wpływają pozytywnie na obraz adwokatury,

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *