Unikanie konfliktu interesów – jeden ze standardów pracy organizacji strażniczej

Organizacje strażnicze muszą przestrzegać szeregu standardów. Między innymi rzetelności, obiektywizmu, działania na rzecz dobra wspólnego i unikania konfliktu interesów. Przy czym konflikt interesów jest szkodliwy nie tylko wtedy, gdy faktycznie zaistnieje, ale też gdy jest potencjalny.

Zdjęcie: Bryan Bruchman na licencji https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/2.0/
Zdjęcie: Bryan Bruchman na licencji https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/2.0/
W środowisku organizacji strażniczych staramy się ten problem rozwiązywać na wiele sposobów. Sieć Obywatelska Watchdog Polska ma obecnie pięcioro zawieszonych członków. Właściwe procedury zawarte są w Statucie i Kodeksie Etyki. Ale i tak nie brakuje nam dylematów. Jeden z takich dylematów miał miejsce, gdy nasza członkini odeszła pracować w Fundacji Batorego, która nas częściowo finansuje. Poszliśmy wtedy śladem Stowarzyszenia Homo Faber z Lublina i nie tylko dokonaliśmy zawieszenia, ale też wydaliśmy oświadczenie: http://bip.siecobywatelska.pl/index.php?id=260&id2=259.
Co jakiś czas boleśnie uczymy się o tym, jak buduje się wiarygodność. Część sytuacji przewidzieliśmy – nie bierzemy pieniędzy od administracji publicznej, ponieważ to z nią często jesteśmy w sądzie. Ale w wielu krajach zachodnich ludzie się dziwią – przecież to, co robimy służy państwu. Jak administracja miałaby nas za to karać? Tego jednak pewni być nie możemy, podobnie jak możliwej do pojawienia się autocenzury i niedowierzania ze strony społecznej. Innym razem drobny błąd został wyolbrzymiony do takiego rozmiaru, że główny przekaz o tym, że jeden ekspert zaangażowany był w tworzenie i ocenianie ustawy na poziomie rządu, sejmu i senatu został zgłuszony przez fakt, że napisaliśmy iż na poziomie rządowym był on ekspertem „jedynym”, a nie „jednym z dwóch”. Do tej pory rumienimy się na myśl o tym szkolnym błędzie, ale też przytaczamy go jako ostrzeżenie – ucząc inne organizacje o tym, jak sprawować kontrolę obywatelską.Wygląda na to, że niedopatrzenie Stowarzyszenia 61, prowadzącego serwis MamPrawoWiedzieć.pl, będzie dla nich taką nauczką. Otóż przewidzieli oni, że Zofia Komorowska, która tę organizację tworzyła musi zawiesić członkostwo z chwilą, gdy jej ojciec został wybrany na Prezydenta RP, ale nie dopilnowali procedur kończących tę sprawę i związanych z zarządzaniem Stowarzyszeniem. Wydaje się, że ten przykład będzie jeszcze lepiej obrazował przyszłym pokoleniom watchdogów, dlaczego trzeba o takie rzeczy dbać równie mocno, jak o jakość bieżącej pracy.Ale nie możemy się zgodzić z podważaniem wiarygodności całej wielkiej pracy Stowarzyszenia. Jest ona wykonywana od lat, włączonych w nią jest wielu partnerów przygotowujących pytania do kandydatów, a kandydaci odpowiadają na pytania i w tej formie jest to upubliczniane. Braku szacunku ze strony polityków dla pracy obywateli doświadczamy na co dzień. Dlatego cieszy nas, gdy jednak zajrzą czasem do Internetu i skorzystają ze zgromadzonej tam przez organizacje i obywateli wiedzy. Gdyby kandydaci chcieli, na naszej stronie znaleźliby mnóstwo danych pozwalających zadać pytania przeciwnikowi. Ale nie robią tego. I sami są sobie winni.I pewnie znowu więcej lekcji z tej sytuacji wyciągną obywatele niż politycy. Jeśli jednak ktokolwiek zastanawia się jakie nadać znaczenie posądzeniom portalu MamPrawoWiedziec.pl o stronniczość, niech wskaże z czego ona ma wynikać – z tego że portal pyta kandydatów, z tego jakie pytania zadaje, czy z tego, że je publikuje? Bo tylko to – po uspokojeniu emocji – się liczy. 

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *