Jest mroźny zimowy ranek (taki późniejszy ranek, koło godz. 11), Biała Dama przechadza się po pustych korytarzach niedzickiego zamku. Wieje nudą, o tej porze roku może straszyć co najwyżej wrony, bo turystów jak na lekarstwo. Brunhilda, (tak miała na imię za życia) od kilku dni ma jednak świetny sposób na nudę – przez pusty otwór okienny obserwuje pensjonat Zielona Owieczka.
Sporo się dzieje w tym spokojnym dotychczas miejscu. Co i rusz zajeżdżają na podwórko samochody dostawcze, z których wynoszą a to akwarium z ośmiorniczkami, a to kuwetę dla kota, dwie mównice, jakieś flagi. Teraz jednak pod pensjonat podjechało pięć limuzyn, z których wysiadło kilkunastu mężczyzn. Od razu widać, że dwóch z nich jest ważniejszych od pozostałych. Gromadzą wokół siebie wianuszek słuchaczy. Królowie? – zastanawia się Brunhilda.
Ciekawość bierze górę. Biała Dama niepostrzeżenie wymyka się z zamku i kryje się w krzakach pod pensjonatem. Próbuje usłyszeć, o czym rozmawiają panowie, bezskutecznie. Kiedy wchodzą do środka, podsłuchuje pod oknem, też nic nie słyszy. Wreszcie odchodzi zawiedziona, wygląda na to, że nigdy się nie dowie, kim byli dwaj tajemniczy jegomoście ani o czym rozprawiali.
My, w przeciwieństwie do Brunhildy, wiemy, kim byli panowie – to Jarosław Kaczyński, prezes PiS-u, i Viktor Orban, premier Węgier. Niestety, tak jak ona, nie dowiemy się, o czym rozmawiali. Chociaż staraliśmy się uzyskać te informacje bardziej oficjalną drogą, nie podsłuchując pod oknem.
7 stycznia 2016 r. skierowaliśmy do partii Prawo i Sprawiedliwość wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Prosiliśmy w niej o wszystkie notatki, dokumenty, protokoły dotyczące przebiegu spotkania. Chcieliśmy też poznać koszty jego organizacji. Mamy prawo do tych informacji, ponieważ Kaczyński spotykał się z Orbanem jako prezes partii, a za ich pobyt w pensjonacie zapłacono z partyjnych, czyli publicznych pieniędzy.
Co prawda, dowiedzieliśmy się, ile kosztowało spotkanie (13.385 zł), ale rozwiano nasze nadzieje na poznanie tematu rozmów. Żądane w tym zakresie informacje nie stanowią informacji publicznych – przeczytaliśmy w odpowiedzi.
Odpowiedziała nam również posłanka Krystyna Pawłowicz, chociaż do niej akurat nie wysyłaliśmy wniosku. Zrobiła to na Facebooku, w charakterystycznym dla siebie stylu:
CO to jest jakaś bezczelna “sieć obywatelska WATCHDOG”?
KTO daje im zlecenia na prawicę?
KTO FINANSUJE?
Gdzie te “PSY” spały przez ostatnie 8 lat?
To są MOJE pytania do tych “PSÓW”
Niezrażeni, posłance odpowiedzieliśmy, a na PiS, który odmówił nam informacji, poskarżyliśmy się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego zgodnie z art. 11 ust. 2 Konstytucji RP w związku z art. 61 ust. 1 i 2 Konstytucji RP działalność partii politycznych podlega zasadzie jawności.
WSA nie przejął się naszą skargą, więc poskarżyliśmy się wyżej, do NSA. Czekamy na wyrok.
Czego dotyczyło spotkanie prezesa PIS z Victorem Orbanem – partia odmawia odpowiedzi.
Komentarze