Sprawa o jawność wydatków Fundacji Lux Veritatis – ustne uzasadnienie wyroku

Przygotowaliśmy transkrypcję ustnego uzasadnienia wyroku do naszej sprawy przeciw zarządowi Lux Veritatis. Ze względu na jakość dźwięku z transmisji do sali dla publiczności, w tekście mogą pojawić się drobne błędy. Uznaliśmy jednak, że warto podzielić się treścią uzasadnienia, gdyż dotyczy ono tego, jak podmioty powinny pochodzić do informacji i pozwala lepiej zrozumieć wyrok. Informacja o wyroku dostępna jest w tekście Wyrok w sprawie Lux Veritatis.

Wyrok ten jest o stanie informacji publicznej, to jest o sprawach publicznych. A do tej kategorii należały pytania Stowarzyszenia [Watchdog Polska – przyp. red.] o losy środków publicznych otrzymanych przez Fundację Lux Veritatis. I przez nieudzielenie odpowiedzi na wniosek Stowarzyszenia z 3 listopada 2016 r. w zakresie tiret drugiego prawo to doznało uszczerbku, więc nastąpiło pokrzywdzenie. [chodzi o drugie pytanie wniosku Watchdog Polska – informację o wydatkach ze środków publicznych – przyp. red.]

Tytułem zasygnalizowania podmiot wnioskujący o informacje publiczne – oskarżyciele posiłkowi – pojawiali się w szeregu spraw, w tym będących przedmiotem rozpoznania przed Sądem Najwyższym, ich status nie był tam podważany, spełniali [niewyraźnie] orzeczenia merytoryczne i sąd rozpoznawał ich sprawy jako jednej ze stron w tego rodzaju sprawach. [tu Sąd odnosi się do naszej zdolności do bycia oskarżycielem posiłkowym, podważanej przez obronę – przyp.red.]

Jeżeli chodzi o motywy ogłoszonego przed chwilą rozstrzygnięcia, to zebrany w sprawie materiał dowodowy dał podstawy do przyjęcia, że jedynie oskarżona Lidia Kochanowicz-Mańk zrealizowała znamię zarzucanego jej czynu określonego w art.23 obowiązującej ustawy o dostępie do informacji publicznej. Sąd uznał za zasadne modyfikację zarówno samego opisu czynu, jak i kwalifikacji prawnej w stosunku do tej, którą przedstawił oskarżyciel w akcie oskarżenia i przyjął, że czyn oskarżonej stanowił stanowił występek z art.23 ustawy o dostępie do informacji publicznej w związku z art.12 par.1 kodeksu karnego. 

Oskarżona jako osoba zobowiązana do udostępnienia informacji publicznej w imieniu Fundacji Lux Veritatis nie udostępniła takiej informacji w zakresie tiret drugiego wniosku stowarzyszenia Watchdog z dnia 3 listopada 2016 r. i stan taki trwa zresztą do dzisiaj. Oskarżona udzieliła jedynie odpowiedzi na tiret pierwsze wniosku z opóźnieniem przy piśmie z 23 maja 2017 roku. Jeżeli chodzi o stronę podmiotową tego czynu, to w ocenie sądu oskarżona działała umyślnie w zamiarze ewentualnym, tj. przewidując możliwość popełnienia przez siebie tego czynu, godziła się na to. 

Podkreślenia dość punktowego z racji, że uzasadnienie ustne odnosi się tylko do głównych motywów, podkreślenia wymaga to, że oskarżona posługiwała się argumentami, które wynikają przede wszystkim z pism procesowych zalegających w aktach sprawy. A z tych pism wyłania się obraz niespójny, sprowadzający się w istocie do poszukiwania i formułowania coraz to nowych tłumaczeń tak, by informacji publicznej nie udzielić i to w ocenie sądu bezpodstawnie. O ile na początku stała na stanowisku, że pytania zawarte we wniosku z dnia 3 listopada 2016 roku nie dotyczą informacji publicznej, a pytanie ma nieostry zakres, w szczególności niezrozumiałym jest słowo “przedsięwzięcie” czy “wydatki w ramach  przedsięwzięć”, stąd nie jest możliwe udzielenie odpowiedzi na tak sformułowane pytanie, to jednak przy piśmie z dn.26 maja 2017 r. udzielając częściowej odpowiedzi, sama wykazała, że chodzi  o informację publiczną, skoro zdecydowała się udzielić odpowiedzi na tiret pierwszy wniosku. Pytania, jeśli chodzi o ten wniosek, dotyczyły losów środków publicznych, to jest od kogo zostały przekazane, w jakiej kwocie, na jaki cel, a następnie jak zostały wydane. Na to ostatnie pytanie oskarżona odpowiedzi nie udzieliła, podnosząc raz, że wykracza to poza ustawowy obowiązek, a wydatki związane były tylko z realizowanym działaniem statutowych, a dodatkowo naruszałoby to tajemnicę przedsiębiorcy i ochronę danych osobowych. Takie argumenty zawarła w piśmie z 26 maja 2017 roku. Następnie dopiero wywodziła, że jest to informacja przetworzona, że jej sporządzenie wymaga dużego nakładu pracy, a oskarżyciel nie wykazał szczególnego interesu społecznego, by w trakcie procesu, twierdzić nadto  (w uproszczeniu), że nie udzieliła informacji, bo nie dało jej się udzielić. Oskarżona nie pokusiła się o próbę udzielenia informacji w jakim to zakresie udzielenie informacji miałoby naruszyć tajemnicę danych osobowych, pomijając, że to pytanie, zawarte w tiret drugim, nie chodziło tylko o stronę umowy, ale chodziło również o kwotę wydatków w ramach przedsięwzięć ze środków publicznych, datę wydatków, przedmioty wydatków. Tymczasem w odpowiedzi, że na Fundacji ciąży obowiązek transparentnego przedstawienia okoliczności związanych z pozyskaniem środków publicznych i ich zagospodarowaniem, a dane przedsiębiorcy i ochrona danych osobowych nie korzystają z ochrony wynikającej z art. 5 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej, wynikały choćby z orzeczenia WSA w Warszawie z dnia 10 października 2017 r., z którego treścią, jak sama oskarżona wyjaśniła, i uzasadnieniem, zapoznawała się. 

Przyjmując sprawstwo i winę oskarżonej stosownie do stopnia tej winy i stopnia społecznej szkodliwości czynu, a także mając na uwadze cele prewencyjne, sąd wymierza pani karę 3 miesięcy pozbawienia wolności, tutaj miał w szczególności na uwadze stosunkowo długi okres trwania czynu, a nadto orzekł karę grzywny związaną z zawieszeniem wykonania kary pozbawienia wolności w wymiarze stu stawek dziennych po 30 zł. Jednocześnie sąd uznał, że skoro oskarżona nie wchodziła dotąd w konflikty z prawem, jest osobą niekaraną, funkcjonuje poprawnie w sensie zawodowym, społecznym, rodzinnym, posiada zdolność do konstruktywnej refleksji i wyciągnięcia wniosków, w tym do uświadomienia sobie, że pozyskując środki publiczne, decydując o tej drodze, dany podmiot musi liczyć się z tym, że ciążą na nim obowiązki w zakresie informacji publicznej, a ich bezpodstawne nieudostępnianie jest karalne

Przyjmując retorykę oskarżonej nie może być tak, że z budżetu państwa, ze środków publicznych otrzymuje się pieniądze na określony cel, a to jak się je wyda owiane jest tajemnicą z uwagi na ochronę danych osobowych podmiotów, z którymi zawiera się umowy. 

Sąd przyjął, że w przypadku Lidii Kochanowicz-Mańk, z uwagi na jej właściwości i warunki osobiste, zawieszenie wykonania kary pozbawienia wolności będzie wystarczające dla osiągnięcia celów kary, w tym zapobieżenie jej powrotowi do przestępstwa. W konsekwencji sąd zawiesił wykonanie kary pozbawienia wolności na roczny okres próby, z nałożeniem na oskarżoną obowiązku stosownego postępowania w okresie próby i udzielenia informacji publicznej na wniosek stowarzyszenia Watchdog w zakresie dotąd nie udzielonym. Postawa oskarżonej, w tym odnośnie do realizacji tego obowiązku, pokaże czy zasługiwała na danie jej szansy. Realną dolegliwość będzie stanowić karę grzywny. Sąd nie uznał jednocześnie za zasadne orzekania wobec pani Lidii Kochanowicz-Mańk środka karnego w postaci zakazu zajmowania stanowisk w podmiotach dysponujących środkami publicznymi. W ocenie sądu brak bowiem jednoznacznego spełnienia przesłanki, że dalsze zajmowanie przez nią stanowiska, zagraża w stopniu istotnym dobrom chronionym w prawie w rozumieniu art. 41 par 1 kodeksu karnego.

Jeśli chodzi o część uniewinniającą wyroku dotyczącą oskarżonych Jana Króla i Tadeusza Rydzyka, to uznał Sąd, że w przypadku tych oskarżonych nie zostało wyczerpane znamię czynu zabronionego. Po pierwsze określonego w art.23 ustawy o dostępie do informacji publicznej, tj. w zakresie ciążącego na nich obowiązku udostępnienia informacji publicznej. Sąd przypomina, że przepis ten penalizuje takie zachowanie, które polega na nieudostępnianiu informacji publicznej wbrew ciążącemu obowiązkowi. Ze zgromadzonych w sprawie dowodów nie wynika, by to na którymś z oskarżonych, czy to na Janie Królu, czy Tadeuszu Rydzyku spoczywał ten obowiązek, mieszcząc się w ramach ich kompetencji jako członków zarządu czy prezesa zarządu fundacji Lux Veritatis, w tym, że to któryś z nich podejmował newralgiczne decyzje co do informacji publicznej, a Lidia Kochanowicz-Mańk jedynie je wykonywała. Nawet jeśli tak było, nawet jeśli przekonany jest o tym czy to oskarżyciel, czy ktokolwiek inny, to ustalenie faktów w procesie karnym musi opierać się na dowodzie.

W przedmiotowej sprawie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją, że rzeczywiście nie istniał żaden formalny regulamin, jakiś dokument stwierdzający podział obowiązków w zarządzie fundacji Lux Veritatis. Jednak, mając na uwadze zeznania świadków, jak i wyjaśnienia samych oskarżonych, a także  zaangażowanie oskarżonych Króla i Rydzyka, które wynikało z dokumentów zalegających w aktach sprawy, nie sposób wykluczyć tej wersji, że rzeczywiście było tak, że członkowie zarządu umówili się, że te obowiązki związane z informacją publiczną, wykonywać będzie Lidia Kochanowicz-Mańk, dyrektor finansowa fundacji. Tutaj sama forma ustaleń nie ma dla sądu pierwszoplanowego znaczenia. Nie musi to być zdaniem sądu dokument formalnie stwierdzający. Tutaj w tej sprawie oczywiście pojawiła się ta uchwała z lutego 2021 roku, w której strony wskazywały na moc wsteczną. Natomiast w ocenie sądu nie sposób wykluczyć, że rzeczywiście doszło do takich ustaleń wcześniej, i że to w ramach kompetencji Lidii Kochanowicz-Mańk znajdowało się udzielanie informacji publicznej. Tutaj pojawiły się pewne wątpliwości oczywiście, natomiast nie mając dowodów przeciwnych jednoznacznych sąd był zobligowany rozstrzygnąć te wątpliwości na korzyść oskarżonych Jana Króla  i Tadeusza Rydzyka.

W przypadku wszystkich oskarżonych sąd uznał, że nieuzasadnionym byłoby też to przyjęte przez oskarżyciela o kwalifikowaniu ich jako funkcjonariuszy publicznych, co wykluczało tutaj tą kwalifikację z art. 231 kodeksu karnego. Zgodnie z art.115 par.13 pkt 4 kodeksu karnego funkcjonariuszem publicznym jest inna niż wymieniona tam osoba  inna osoba w zakresie, w którym uprawniona jest do wydawania decyzji administracyjnych. Tymczasem na gruncie ustawy o dostępie do informacji publicznej forma decyzji administracyjnej zarezerwowana jest dla umorzenia postępowania i odmowy udostępniania informacji publicznej, a nie dla jej udzielenia w postępowaniu. W zakresie udostępniania informacji publicznej podmiot pytany o informację publiczną nie jest zobowiązany do wydawania decyzji administracyjnej, nie jest zatem funkcjonariuszem publicznym.

I jeżeli chodzi o koszty procesu, to sytuacja wygląda tak, że koszty procesu w części uniewinniającej obciążałyby oskarżyciela zgodnie z art. 632 kpk zgodnie z 640 par. 1 kpk. Wydatki, jakim mógłby być obciążony nie przekraczają jednak 300 zł tj. zryczałtowanej równowartości wydatków uiszczanych przy wnoszeniu subsydiarnego aktu oskarżenia. W przedmiotowej sprawie tych wydatków oskarżyciel nie uiścił, powołując się na artykuł 14 Ustawy o opłatach w sprawach karnych. W ocenie sądu zwolnienie z opłat instytucji społecznej, tej, na którą powoływał się oskarżyciel dotyczy tylko tych opłat, które są wskazane w samej ustawie. Natomiast zryczałtowana równowartość wydatków jest uregulowana poza tą ustawą. W związku z tym sprawa została rozpoznana bez uiszczenia wydatków. Natomiast sąd w orzeczeniu kończącym ze względu na rodzaj rozstrzygnięcia – częściowo skazujące, częściowo uniewinniające, sąd zwolnił teraz z tej kwoty zryczałtowanej równowartości wydatków i również z wydatków do kwoty 300 zł. 

Natomiast brak było podstaw do orzeczenia innego niż takie, że skoro strony w postaci oskarżonych, czyli Tadeusza Rydzyka i Jana Króla ponieśli wydatki związane z ustanowieniem w sprawie obrońcy i jest to koszt procesu, to na zasadzie art. 632 pkt. 1 KPK należało zasądzić od oskarżyciela na rzecz oskarżonych. Sąd przyjął trzykrotność stawki minimalnej określonej w stosownym rozporządzeniu przyjmując tutaj nakład pracy obrońców rzeczywiście zwiększonej liczby odbytych rozpraw.  Jeśli chodzi o koszty dotyczące oskarżonej, to wobec jej skazania sąd zasądził od niej na rzecz skarbu państwa wydatki obejmujące koszty doręczeń i pozyskania informacji z Krajowego Rejestru Karnego. 

Wyrok nie jest prawomocny. Strona niezadowolona z treści rozstrzygnięcia może się od niego odwołać w ten sposób, że w terminie 7 dni od ogłoszenia wyroku, składa wniosek o jego pisemne uzasadnienie i jego doręczenie wraz z uzasadnieniem, a następnie, kiedy sąd sporządzi uzasadnienie, prześle wyrok wraz z uzasadnieniem, 14 dni na złożenie apelacji do sądu okręgowego w Warszawie, wydziału apelacyjnego.

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. AKG

    Dla mnie ten wyrok jest absurdem. Sąd powszechny nie miał prawa skazywać za przestępstwo, do którego miało się okazać że niby doszło po dacie zawiadomienia. Czym innym jest nieudzielenie informacji, nieświadomość konieczności jej udzielenia, a co najważniejsze toczący się spór prawny w sądzie administracyjnym, a czym innym nieudostępnianie informacji gdy przesądził o tym wojewódzki i naczelny sąd administracyjny. Jeśli sprawy w sądach administracyjnych nie były zakończenie, do tego czasu absolutnie nie można skazywać za przestępstwo i w żaden sposób brać tego okresu pod uwagę w wydaniu wyroku na niekorzyść oskarżonej. Co by się stało bowiem gdyby sąd rejonowy skazał za przestępstwo a następnie sąd administracyjny uznałby, że coś nie stanowiło informacji publicznej? Tak mogło się przecież stać. Dlatego sąd rejonowy nie miał prawa pomieszać w tej sprawie tych kwestii a zamiast tego powinien ustalić datę, od której potencjalne w ogóle można zrzucić komuś popełnienie przestępstwa. A tą datą na pewno nie była data zawiadomienia w prokuraturze, ani data zarejestrowania sprawy w sądzie rejonowym. Ponadto sąd błędnie zinterpretował początkowe nieudzielenie informacji z tym, że w późniejszym czasie zobowiązana zapoznała się wnikliwiej z przepisami prawa, co sąd uznał…. za obciążające, że ktoś postanowił zasięgnąć opinii prawnej i uznać część wniosku za pytanie o informację publiczną. Wygląda to tak jakby sąd sobie dobierał fakty i ich interpretację do z góry zadanej tezy. Prawidłowym byłoby wszczęcie sprawy i następne skazane dopiero gdy wszystkie spory prawne w sądach administracyjnych zostałyby zakończone a oskarżona mimo to nie udostępniłaby informacji.

    1. Jawność

      Prawidłowym byłoby udostępnienie żądanych informacji, jako że dotyczyły kwestii wydatkowania środków publicznych. I tyle. Wtedy nie byłoby powodu dzielić włosa na czworo i pisać powyższego komentarza, bez względu na to, ile w nim racji (i czy w ogóle).

    2. docekliwy

      “Sąd powszechny nie miał prawa skazywać za przestępstwo,”
      Bzdura!!!!!
      Ogromniasta.
      Rozmiarów jak Himalaje.
      Sąd powszechny (karny) jest od karania sprawców za CZYNY (powszechnie) zabronione.
      Czyn zabroniony został udowodniony, sprawca ustalony i kara go spotkała.
      Wyrok spełnia warunki, zarówno prewencji szczególnej (wobec sprawcy). jak i ogólnej.
      Dowody czynu zabronionego, dostarczyły sądowi m.in. liczne wyroki SA..

      Sądy administracyjne RP w sprawach dostępu do informacji, są od przestrzegania prawa (procedury udostępniania informacji), natomiast sądy powszechne RP są od karania sprawców czynów zabronionych w tej dziedzinie (art. 23 uoddip).
      To…. absolutny elementarz.
      Dowody sprawstwa tego czynu zabronionego (przestępstwa), były wystarczające.

      1. AKG

        Twój komentarz i urywanie cytatu z wcześniejszego komentarza w połowie zdania to perfidna i najobrzydliwsza manipulacja. Tak brzmiało pełne zdanie: “.Sąd powszechny nie miał prawa skazywać za przestępstwo, do którego miało się okazać że niby doszło po dacie zawiadomienia.”, A tak twoja perfidna manipulacja “. Sąd powszechny nie miał prawa skazywać za przestępstwa,”. Nie odnosisz się zatem do kontekstu sprawy, a do celowo przekłamanego przez ciebie twierdzenia, nie odnosząc się w żaden sposób do meritum sprawy. Dowodzenie swoich racji przez manipulacje cudzymi wypowiedziami jest później wszelkiego poziomu. Dziwię że że zatwierdzacie tu takie fałszywe komentarze.

    3. czytacz

      AKG, kilka razy przeczytałem to co piszesz i chciałem zrozumieć twój tok rozumowania bo być może masz rację. Niestety poległem, nie do końca rozumiem co chciałeś przekazać. W tej sprawie wystarczyło wnioskowane informacje udostępnić. W końcu SO pytała o wydatki z publicznych pieniędzy.
      Cała ta sprawa to moim zdaniem to była próba ukrycia tego jak potężna instytucja pt. “Rydzyk” wydaje nasze pieniądze. Sam przebieg całej tej historii, zwrotów akcji itd pokazuje jak ważne i potrzebne są takie organizacje jak sieć obywatelska.

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *