Od Irlandii przez Belgię po Włochy – w całej Europie aktywiści, dziennikarze, naukowcy i sygnaliści mierzą się z pozwami, które mają ich zastraszyć i uciszyć. Pozwy SLAPP (Strategic Lawsuits Against Public Participation) stały się narzędziem wpływowych polityków i korporacji do tłumienia krytyki, a także blokowania niewygodnych informacji.
SLAPP – międzynarodowy problem, europejska odpowiedź
SLAPP (Strategic Lawsuit Against Public Participation) to określenie na pozew, którego celem jest uciszenie krytyka poprzez nadużycie systemu prawnego. Takie sprawy wytaczane są zazwyczaj przez bogatych i wpływowych, którzy wykorzystują długotrwałe, kosztowne postępowania sądowe do zastraszenia dziennikarzy, aktywistów, sygnalistów czy organizacji pozarządowych. Problem SLAPP ma charakter międzynarodowy. Występuje w wielu krajach demokratycznych, dlatego ponad 100 organizacji społecznych z całej Europy połączyło siły, tworząc koalicję CASE (Coalition Against SLAPPs in Europe). Jej celem jest wsparcie osób nękanych przez pozwy służące uciszaniu krytyki oraz działania na rzecz reform prawnych, które zapobiegną takim nadużyciom. Jako Sieć Obywatelska Watchdog Polska jesteśmy aktywnym członkiem tej koalicji.
W odpowiedzi na rosnącą świadomość problemu SLAPP i presję społeczną, w kwietniu 2024 roku na szczeblu Unii Europejskiej przyjęto dyrektywę anty-SLAPP, a Rada Europy wydała specjalną rekomendację dotyczącą przeciwdziałania takim nadużyciom. Dyrektywa zobowiązuje państwa członkowskie do wprowadzenia minimalnych gwarancji chroniących osoby uczestniczące w debacie publicznej przed bezzasadnymi pozwami. Termin wdrożenia tych przepisów upływa w maju 2026 roku. W Polsce prace nad wdrożeniem dyrektywy wciąż trwają. Dotychczas nie opublikowano projektu ustawy, który odpowiadałby wymaganiom nowego unijnego standardu ochrony przed SLAPP-ami. Jako stowarzyszenie, wspólnie z innymi organizacjami społecznymi, złożyliśmy opinię do Ministerstwa Sprawiedliwości w ramach procesu konsultacyjnego. Z jej treścią można zapoznać się tutaj: Projekt ustawy anty-SLAPP pod lupą: prawo, które może nie zadziałać.
Koalicja CASE nie tylko prowadzi działania rzecznicze i wspiera osoby objęte SLAPP-ami, ale także systematycznie dokumentuje i publikuje opisy takich spraw z całej Europy. Przykłady te są dostępne na stronie internetowej koalicji: www.the-case.eu. Poniżej przedstawiamy kilka z nich, które pokazują skalę i różnorodność tego zjawiska.
SLAPP za krytykę podejścia do terapii osób transpłciowych
Sprawa z Irlandii pokazuje, że nawet wewnętrzna dyskusja w środowisku terapeutycznym może stać się celem pozwu typu SLAPP. Koalicja CASE oficjalnie uznała działania prawne podjęte przez psychoterapeutkę Stellę O’Malley i jej organizację Genspect przeciwko innej psychoterapeutce, Leonie O’Dowd, za próbę uciszenia krytyki. Leonie O’Dowd, 70-letnia emerytowana terapeutka i działaczka na rzecz praw osób transpłciowych, opublikowała w grudniu 2024 r. w branżowym piśmie artykuł, w którym zwróciła uwagę na niepokojące praktyki O’Malley.
Mimo że po skardze O’Malley redakcja czasopisma tymczasowo usunęła ten artykuł, a O’Dowd zgodziła się na wskazane poprawki, przeciwniczka i tak oskarżyła ją o zniesławienie. Prawnicy reprezentujący O’Malley i Genspect zażądali od O’Dowd publicznych przeprosin, wycofania publikacji oraz zapłaty znacznych sum tytułem odszkodowania i kosztów, grożąc skierowaniem sprawy do sądu, jeśli te żądania nie zostaną spełnione. Takie postawienie sprawy jest szczególnie dotkliwe, ponieważ Leonie O’Dowd jako siedemdziesięcioletnia emerytka żyjąca z ograniczonych środków nie byłaby w stanie udźwignąć ciężaru kosztów wieloletniego procesu. Zdaniem ekspertów CASE, tego rodzaju pozew to nic innego jak próba zamrożenia debaty publicznej na ważny społecznie temat oraz zagrożenie dla wolności akademickiej. Nie sposób się dziwić, że autorzy publikacji naukowych mogą zacząć zastanawiać się, czy warto zabierać głos w ważnych sprawach, nawet jeśli dysponują rzetelnymi argumentami i danymi. Strach przed pozwem i wieloletnim postępowaniem sądowym bywa silniejszy niż poczucie obowiązku zawodowego czy naukowej misji.
Koncern energetyczny kontra sygnalista
Drugim przykładem jest historia dr Leonardo Proli – byłego dyrektora wykonawczego w spółce TAQA Morocco, północnoafrykańskiej filii giganta energetycznego. W 2025 r. dr Prola odmówił uczestnictwa w działaniach firmy, które uznał za nielegalne. Odpowiedzią koncernu było najpierw unieważnienie umowy z Prolą (pod pretekstem jego niestawienia się w pracy), a następnie pismo z żądaniem zaprzestania działań („cease-and-desist letter”) z zapowiedzią pozwu o zniesławienie przeciw niemu w Maroku, we Włoszech i innych jurysdykcjach, jeśli nie zamilknie.
W wezwaniu prawnicy TAQA nie wskazali nawet konkretnych rzekomo zniesławiających stwierdzeń. Ograniczyli się do ogólnych zarzutów o „szkodę dla reputacji”. Domagali się też, by dr Prola w ogóle przestał poruszać ten temat, nawet prywatnie, a także grozili, że będą dochodzić od niego odszkodowania za „marnowanie czasu firmy”. Tak agresywna reakcja połączona z monitorowaniem aktywności w mediach społecznościowych wpisuje się w schemat zastraszania krytyków. Sprawa dr. Proli unaocznia też, jak dotkliwe skutki osobiste może nieść SLAPP wymierzony w jednostkę. Wskutek konfliktu z pracodawcą stracił on pracę i reputację, popadł w problemy ze zdrowiem (depresja, silny stres) i pozostał bez realnego wsparcia. Sprawę zignorowały zarówno media, jak i przedstawiciele władz.
Czyż firma taka jak TAQA nie powinna stać na straży przejrzystości, legalności i dobra swoich pracowników?
– pyta retorycznie dr Prola, wskazując na hipokryzję koncernu.
Koalicja CASE uznała działania TAQA za modelowy przykład SLAPP. Przesłane pismo to podręcznikowy przykład pozwu uciszającego, który nie zawiera konkretnych zarzutów, pomija przedstawione dowody nieprawidłowości i służy wyłącznie zastraszeniu oraz wyciszeniu debaty na temat spraw istotnych z punktu widzenia interesu publicznego. Ta historia pokazuje, jak łatwo obiecująca kariera może zostać przerwana, kiedy ktoś zdecyduje się mówić głośno o niewygodnych sprawach. Zamiast rzeczowej odpowiedzi czy instytucjonalnego wsparcia pojawia się poczucie osamotnienia, stres i konieczność zmierzenia się z systemem, który zbyt często faworyzuje silniejszych.
SLAPP za jedno słowo – koncern żąda 2 mln euro od ekologów
W czerwcu 2025 r. w Pesaro we Włoszech firma paliwowa Fox Petroli S.p.A. pozwała dwóch lokalnych działaczy ekologicznych na kwotę 2 milionów euro za rzekome zniesławienie. Aktywiści mieli „naruszyć renomę” spółki, określając w artykule stan jej terenu po starej bazie paliwowej jako „zdegradowany”. Koalicja CASE uznała ten pozew za SLAPP i wręcz podręcznikowy przykład schematu, w którym potężna korporacja usiłuje uciszyć oddolną inicjatywę obywatelską dotyczącą kwestii zdrowia publicznego, bezpieczeństwa i środowiska.
Pozwani Roberto Malini i Lisetta Sperindei to członkowie obywatelskiego komitetu PESARO: NO LNG, sprzeciwiającego się budowie gazoportu (instalacji LNG) w ich mieście. Protestują przeciw planom Fox Petroli, który chce postawić tę instalację na gęsto zaludnionym terenie, od lat wykorzystywanym pod składowanie paliw. Okolica jest już silnie zanieczyszczona, ponieważ przez dekady działała tam baza magazynowa paliw i liczne raporty, w tym dokumenty samej spółki, potwierdzają konieczność przeprowadzenia kosztownej rekultywacji środowiska.
W maju 2025 r. komitet NO LNG złożył formalne zawiadomienie do władz o zagrożeniach dla zdrowia i bezpieczeństwa publicznego związanych z tym terenem, a także wydał komunikat prasowy w serwisie informacyjnym ImgPress, opisując swoje działania. To właśnie w tym komunikacie użyto sformułowania, że teren jest „zaniedbany”. Określenia, które Fox Petroli uznał za godzące w jego dobre imię i stało się pretekstem pozwu.
Zawsze starannie dobieram słowa – tłumaczył Malini. Użyłem określenia ‘zdegradowany’, ponieważ sam Fox w swoich dokumentach zaplanował rekultywację przestarzałych zbiorników, które wciąż zawierają zanieczyszczenia.
30 czerwca 2025 roku Fox Petroli wniósł pozew cywilny przeciwko Roberto Maliniemu i Lisettcie Sperindei, domagając się dwóch milionów euro odszkodowania. Taka kwota jest rażąco niewspółmierna do rzekomej szkody wynikającej z użycia jednego słowa i jasno wskazuje na próbę zastraszenia. Co istotne, pozwano wyłącznie autorów wypowiedzi, pomijając portal informacyjny, który ją opublikował. Trudno nie zauważyć, że to nie rozpowszechnienie treści było dla spółki problemem, ale to, kto ją sformułował. W centrum ataku znaleźli się więc nie dziennikarze czy redakcja, lecz obywatele, którzy zabrali głos w sprawie dotyczącej ich społeczności. Pozew stał się formą kary za zaangażowanie i próbę uczciwego udziału w publicznej debacie. W demokratycznym państwie prawo do takiego udziału nie powinno wiązać się z ryzykiem kilkuletniego procesu i żądań finansowych, które mogą zrujnować życie prywatne i społeczne.
Pozew Fox Petroli nosi wszystkie cechy klasycznego SLAPP-a. Potężna spółka z ogromnymi zasobami finansowymi wciąga dwoje obywateli w kosztowny i długotrwały spór sądowy. Żądane odszkodowanie jest całkowicie niewspółmierne do skali zarzuconej szkody, a zaskarżone wypowiedzi dotyczą kwestii leżącej ewidentnie w interesie publicznym. Efekt zastraszenia wykracza przy tym poza samych pozwanych. Lokalne media milczą, a środowisko dziennikarskie unika tematu, traktując go jako zbyt ryzykowny. To pokazuje, że SLAPP nie tylko ucisza osoby bezpośrednio zaangażowane, ale też skutecznie zniechęca innych do poruszania drażliwych spraw. Pojawia się autocenzura, a wraz z nią stopniowe wyciszanie debaty publicznej.
W takiej atmosferze ludzie przestają pytać, czy mają rację, a zaczynają się zastanawiać, czy będzie ich stać na jej obronę. Coraz częściej to nie prawda i argumenty decydują o tym, kto ma głos, lecz siła zaplecza prawnego i finansowego. Sprawa w Pesaro wciąż się toczy. Mediacje nie przyniosły porozumienia, a proces sądowy jest coraz bliżej. To wyraźny sygnał, że we Włoszech brakuje skutecznych mechanizmów anty-SLAPP-owego, które mogłyby ochronić obywateli przed nadużywaniem prawa do uciszania głosu społeczeństwa. Potrzeba takich rozwiązań jest dziś równie pilna w całej Europie.
Milionowy pozew za ujawnienie nieuczciwych praktyk deweloperskich
Przypadek z Belgii dowodzi, że celem SLAPP-ów bywają również oddolne organizacje społeczne broniące konsumentów. W 2024 r. Joost Debucquoy – wpływowy biznesmen z jednej z najbogatszych belgijskich rodzin, działający na rynku nieruchomości – wytoczył proces dwóm niewielkim stowarzyszeniom non-profit (Samen Sterk! oraz Erfpacht) oraz jednemu z ich działaczy, domagając się od nich 1,2 mln euro odszkodowania. W sierpniu 2025 r. koalicja CASE oficjalnie uznała ten pozew za SLAPP. Jego celem jest uciszenie organizacji i osób nagłaśniających kulisy kontrowersyjnych interesów prowadzonych przez firmy rodziny Debucquoy. Stowarzyszenia Samen Sterk! (Razem Silni) i Erfpacht ujawniają i nagłaśniają schemat inwestycyjny, na którym rodzina Debucquoy zbiła fortunę kosztem setek zwykłych obywateli.
Firma Debucquoya oferowała mniej zamożnym klientom inwestycje w postaci długoterminowych dzierżaw apartamentów, domków wakacyjnych czy miejsc parkingowych, zachwalając je jako bezpieczne i zyskowne lokaty. W rzeczywistości te inwestycje okazywały się finansową pułapką. Kontrakty były tak skonstruowane, że to spółki Debucquoyów czerpały większość zysków, a na dzierżawców przerzucano wszystkie koszty. Z czasem leasingowane nieruchomości traciły wartość i nie dawało się ich odsprzedać, przez co dzierżawcy oraz ich rodziny zostawali uwiązani w nieopłacalnych umowach nawet na 99 lat.
Działania społeczników z Samen Sterk! i Erfpacht miały na celu ostrzeżenie opinii publicznej oraz władz przed tym procederem. Wśród inicjatyw tych organizacji było ponowne opublikowanie w mediach artykułu prasowego opisującego liczne pozwy przeciw spółkom Debucquoyów (tekst ten był zresztą finalistą prestiżowej nagrody dziennikarskiej) oraz zainicjowanie petycji do parlamentu o zakaz sprzedaży konsumentom takich wieloletnich praw dzierżawy. Debucquoy uznał te działania za szkodzące jego reputacji i wartości udziałów jego firm, dlatego skierował pozew przeciw organizacjom i ich liderowi. Domaga się nie tylko ogromnego odszkodowania, ale też usunięcia wspomnianego artykułu z mediów i wycofania petycji parlamentanej.
Kwota 1,2 mln euro żądana od społeczników jest kolejnym sygnałem, że mamy do czynienia ze SLAPP-em. Tak wygórowane roszczenie ma przede wszystkim wywołać efekt mrożący i finansowo dobić pozwanych, zmuszając ich do wycofania się z krytyki. Sprawa Joosta Debucquoya to wzorcowy przykład SLAPP-a. Bogaty i wpływowy przedsiębiorca wykorzystuje swoje zasoby, by atakować niewielkie organizacje pozarządowe, które próbują chronić obywateli przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Poprzez żądanie astronomicznego odszkodowania i uderzenie w podstawowe przejawy wolności słowa powód chce zastraszyć pozwanych i zdusić publiczną dyskusję na temat swoich działań, choć leżą one niewątpliwie w interesie publicznym.
Podobnie jak wcześniejsze opisane przypadki, również ta sprawa pokazuje, jak pilnie potrzebne są skuteczne przepisy anty-SLAPP, zarówno na poziomie krajowym, jak i europejskim. Bez nich dziennikarze, aktywiści i obywatele działający w dobrej wierze pozostają bezbronni wobec nadużyć prawnych ze strony silniejszych i lepiej wyposażonych przeciwników. Choć historie te rozgrywają się w różnych państwach i dotyczą odmiennych tematów, mają wspólny fundament. Wszystkie pokazują, jak łatwo prawo może zostać wypaczone i użyte nie po to, by chronić, lecz by zastraszać. Sąd, który powinien być miejscem rozstrzygania sporów w oparciu o fakty i argumenty, bywa przekształcany w narzędzie nacisku, w którym zwycięża nie racja, ale zasoby. SLAPP to nie tylko problem jednostek, które muszą mierzyć się z długimi i kosztownymi postępowaniami.
To problem całego społeczeństwa, bo w jego cieniu cichnie debata, zanika kontrola obywatelska i maleje zaufanie do instytucji. W Polsce również nie jesteśmy od tego zjawiska wolni. Dlatego tak ważne jest, by wspólne europejskie działania i zbliżające się zmiany w prawie nie skończyły się tylko na deklaracjach. Potrzebujemy rozwiązań, które przywrócą równowagę i pozwolą tym, którzy zabierają głos w interesie publicznym, mówić bez lęku.
Jeśli i Ty potrzebujesz pomocy w związku z uciszającym pozwem typu SLAPP, możesz zgłosić się do nas przez stronę www.porady.siecobywatelska.pl. Opisz, co Cię spotkało i jakiej pomocy potrzebujesz. Odwiedź też stronę internetową anti-slapp.pl, gdzie znajdziesz bazę wiedzy o SLAPP-ach oraz informacje o proponowanych zmianach prawnych.


Komentarze