Gdy opublikowaliśmy informację o skierowaniu do sądu subsydiarnego aktu oskarżenia przeciwko Tadeuszowi Rydzykowi i innym członkom zarządu Fundacji Lux Veritatis (Oskarżony Tadeusz Rydzyk) wielu i wiele z Was zastanawiało się, co i jak szybko zrobi prokuratura, aby utrudnić nam dochodzenie sprawiedliwości.
Próbowaliśmy wówczas tłumaczyć, iż na tym etapie postępowania to my występujemy w roli oskarżyciela, więc prokurator nie ma narzędzi prawnych do działania wbrew naszemu stanowisku. Zapewne ciekawi Was, co się wydarzyło przez ostatnie dwa miesiące?
Zapoznając się z aktami sprawy, zawierającymi m.in. stanowiska obrońców oskarżonych, natknąłem się na nietypowe pismo prokuratury. W piśmie tym prokuratura domaga się skierowania sprawy na posiedzenie celem jego umorzenia, bowiem, mówiąc po prawniczemu, w sprawie “brak jest znamion czynu zabronionego”, czyli działania oskarżonych były w porządku.
Problem w tym, że taki wniosek jest pozbawiony jakichkolwiek formalnych podstaw. Po pierwsze, skoro prokurator nie złożył oświadczenia o wstąpieniu do sprawy, to nie służy mu przymiot strony, a co za tym idzie, także prawo do składania jakichkolwiek wniosków, w tym o umorzenie sprawy na posiedzeniu.
Po drugie, nawet gdyby prokurator złożył takowe oświadczenie, to jego udział w sprawie, jak wskazuje się w doktrynie, nie służy niweczeniu oskarżenia subsydiarnego, lecz korekcie własnego błędnego stanowiska wyrażonego na wcześniejszym etapie postępowania.
Po trzecie wreszcie, uprawnienie do skierowania sprawy na posiedzenie celem jej umorzenia służy wyłącznie Prezesowi Sądu, zaś Prokurator nie może o to wnioskować.
Przypominamy prokuraturze, że ochrona praworządności, która jest sensem jej istnienia, nie polega na ochronie przed odpowiedzialnością karną kolegów i koleżanek Prokuratora Generalnego.
Oooo… to te prokuratory, widocznie skorzystały z już istniejącego w środowisku tzw. polskiej judykatury, wynalazku sędziowskiego ” dokumentu wewnętrznego” lub ” to nie jest informacja publiczna”, czyli wymyśleniu bez żadnej podstawy prawnej, chwytu (contra legem) pozwalającego na chronienie podmiotów zobowiązanych do udostępnienia żądanej informacji publicznej, przed odpowiedzialnością karną.
“jego udział w sprawie, jak wskazuje się w doktrynie, nie służy niweczeniu oskarżenia subsydiarnego, lecz korekcie własnego błędnego stanowiska wyrażonego na wcześniejszym etapie postępowania”
a jednak taka jest praktyka, złożyłem kiedyś subsydiarny akt oskarżenia przeciwko burmistrzowi, który celowo i złośliwie nie udostępniał informacji publicznej (przegrał kilkanaście spraw w WSA, odmawiał uparcie nawet gdy pierwsze wyroki WSA były już prawomocne), prokurator przystąpił do sprawy tylko po to, żeby wnioskować o umorzenie, i tak też zrobił sąd
No i co się dalej działo? Sąd umożył i udało Ci się pociągnąć temat? Czy to już był koniec?
Sygn. akt IV Kz 1229/16
POSTANOWIENIE
Sąd Okręgowy we Wrocławiu Wydział IV Kamy Odwoławczy w składzie:
Przewodniczący SSO Dorota Nowińska
Postanowieniem z dnia 24 listopada 2016 r. Sąd Rejonowy w Oławie, na podstawie art. 17 § 1 pkt 2 k.p.k., umorzył postępowanie karne przeciwko Franciszkowi P. o czyny z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej opisane w punktach 1-1 O subsydiarnego aktu oskarżenia.
Postanowienie to zaskarżył pełnomocnik oskarżyciela subsydiarnego zarzucając:
1. naruszenie art. 17 § 1 pkt 2 k.p.k. i uznanie, że zarzucony oskarżonemu czyn nie zawierał znamion czynu zabronionego, choć w rzeczywistości sytuacja przedstawia się odmiennie;
2. naruszenie art. 92 k.p.k. polegające na wydaniu orzeczenia bez uwzględnienia całości zaoferowanego w sprawie materiału dowodowego.
Podnosząc powyższe zarzuty skarżący wniósł o uchylenie zaskarżonego postanowienia.
Sąd Okręgowy zważył, co następuje.
Zażalenie pełnomocnika oskarżyciela subsydiarnego było bezzasadne.
Ten bardzo typowy dla działania władzy sądowniczej RP przykład, jest ilustracją
tego czym jest ta władza sądownicza w sprawach gdy chodzi o pozyskiwanie rzetelnej informacji przez ludzi.
RP propagandowo twierdzi że chroni prawa człowieka (prawo człowieka do informacji), natomiast takie jakże liczne przykłady, pokazują rzeczywisty stan rzeczy.
Art. 23 (karny) ustawy o dostępie do informacji publicznej jest (od lat 20-tu) niczym innym niż propagandową wydmuszką.