Od kogo Kraków dostał 10 milionów?

Na początku lutego 2021 roku do ówczesnego prezydenta Krakowa zgłosił się mężczyzna deklarujący chęć podarowania miastu 10 milionów złotych. Kilkanaście dni później na konto miasta wpłynęła ta kwota. Do dziś krakowski ratusz nie chce zdradzić, kim był hojny darczyńca.

Czy powinno nas to martwić? A może najważniejsze, że wiadomo, na co miasto przeznaczy tę kwotę (na budowę centrum muzyki na Cichym Kąciku i parking wielopoziomowy w sąsiedztwie Błoń)? Nie do końca. Transparentność tego typu wpłat jest bardzo ważna, by wykluczyć sytuację, w której taki przelew zrobi na przykład pracownik firmy starającej się o realizację jakiejś inwestycji w mieście. Tymczasem ratusz nie ma nawet umowy darowizny na tę kwotę, a opinii publicznej przekazał jedynie informację, że darczyńcą jest obcokrajowiec, pracujący w branży IT i mieszkający w Londynie. Prezydent Majchrowski zadeklarował w piśmie przesłanym radnemu Michałowi Drewniackiemu, że dane darczyńcy będą ujawnione, gdy zrealizowane zostaną finansowane z podarowanych pieniędzy inwestycje.

Dziś już nieco więcej wiadomo o tajemniczym darczyńcy, ponieważ sprawą zainteresowała się prokuratura. Śledztwo zostało ostatecznie umorzone, a w jego toku ustalono, że te 10 milionów przekazał pracownik znanej brytyjskiej spółki, dzieląc się swoją pokaźną premią otrzymaną w 2020 r.

Jeden z naszych sympatyków postanowił jednak zapytać Prezydenta Miasta Krakowa o imię i nazwisko darczyńcy i wysłał w tej sprawie wniosek o informację publiczną. W odpowiedzi przeczytał:

Darowizna w kwocie 10 000 000,00 zł została przekazana na rzecz Gminy Miejskiej Kraków przez osobę fizyczną, która nie pełni żadnych funkcji publicznych, nie ma żadnego związku z pełnieniem tych funkcji, nie zrzekła się również przysługującego jej prawa do prywatności, a wręcz przeciwnie, zastrzegła sobie niepodawanie jej danych osobowych do publicznej wiadomości.

Odnosząc się zatem do treści wniosku, informuję, że dane osobowe (imię i nazwisko) osoby fizycznej, która nie jest powiązana ze sferą spraw publicznych, nie stanowią informacji publicznej w rozumieniu ustawy z dnia 6 września 2001 r. i dostępnie do informacji publicznej i nie podlegają w związku z tym udostępnieniu.

Odpowiedź nie była dla wnioskodawcy satysfakcjonująca, dlatego postanowił złożyć skargę na bezczynność do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Podkreślał w niej, że osoba decydująca się na przekazanie darowizny na rzecz publicznego podmiotu musi liczyć się z koniecznością podania jej personaliów. Nie ma innego sposobu, by zweryfikować, czy nie doszło w związku z tą sytuacją do naruszenia prawa. A jeśli warunkiem przekazania darowizny jest utrzymanie danych darczyńcy w tajemnicy, to urząd miejski nie powinien jej przyjmować.

Sieć Obywatelska Watchdog Polska postanowiła skorzystać z możliwości przystąpienia do postępowania przed sądem administracyjnym po stronie skarżącego. Wsparliśmy jego argumentację, podkreślając kontrolny charakter prawa do informacji i przypominając, że ograniczenie jawności jest uzasadnione w szczególnych przypadkach.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie w wyroku z 29.11.2024 r. (sygnatura II SAB/Kr 200/24) stwierdził bezczynność Prezydenta Miasta Krakowa i zobowiązał go do rozpatrzenia wniosku. W orzeczeniu czytamy:

“(…) przedmiotem wniosku nie są dane osoby, która skorzystała z majątku publicznego, lecz która go zasiliła. Wciąż transakcja ta jednak miała związek z majątkiem publicznym i stanowiła realizację umowy cywilnoprawnej, której częścią są bez wątpienia dane personalne kontrahentów. Cyt. art. 6 ust. 1 pkt 5 lit. c u.d.i.p. mówi szeroko o „majątku jednostek samorządu terytorialnego”, a nie przykładowo o obciążeniach tego majątku. Nie ma zatem podstaw, aby zawężać rozumienie tego przepisu, tylko dlatego, że w orzecznictwie traktowano głównie o korzystaniu z majątku publicznego. Kwestią oczywistą jest, że monitorowaniu podlegają bowiem głównie wydatki publiczne. Nie ma jednak podstaw, aby odmówić obywatelom wglądu również w przychody jednostek samorządowych.).

(…) W świetle zgromadzonego materiału dowodowego sprawy i powoływanej argumentacji w opinii Sądu trudno obecnie dostrzec przesłanki, aby w rozpoznawanej sprawie nie można było ujawnić danych personalnych osoby, objętych wnioskiem.

Sąd dodał jednocześnie, że jeśli prezydent Krakowa stoi na stanowisku, iż dane darczyńcy podlegają ochronie, to powinien wydać odmowę w postaci decyzji administracyjnej, a tego nie zrobił.

Warto dodać, że jeszcze przed rozprawą sądową stanowisko w krakowskim ratuszu objął nowy prezydent, Aleksander Miszalski, zastępując Jacka Majchrowskiego, który rządził nieprzerwanie Krakowem przez 22 lata. Nowy prezydent kontynuował w tej sprawie strategię obraną przez swojego poprzednika, nie tylko nie udostępniając danych darczyńcy, ale też nie wydając decyzji odmownej. Zamiast tego złożył skargę kasacyjną od wyroku WSA, w której podkreśla, iż nie można mu zarzucić bezczynności, ponieważ wnioskodawca otrzymał odpowiedź na swój wniosek, a skoro wniosek nie dotyczy informacji publicznej (na takim stanowisku stoi ratusz), to nie ma potrzeby wydawania decyzji administracyjnej. Teraz czekamy na termin sprawy przed Naczelnym Sądem Administracyjnym.

 

Działanie finansowane jest w ramach projektu PROTEUS Fundacji Transatlantyckiej, współfinansowane przez Unię Europejską we współpracy z programem ECE The German Marshall Fund.

Grantodawca zastrzega, że przedstawione w powyższym tekście poglądy i opinie są wyłącznie poglądami autora (autorów) i nie muszą odzwierciedlać poglądów Unii Europejskiej lub Agencji Wykonawczej Europejskiej Rady ds. Innowacji i ds. Małych i Średnich Przedsiębiorstw (EISMEA). Unia Europejska, ani organ przyznający dotację nie ponoszą za nie odpowiedzialności.

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. AI

    Sprawa o której pisze autorka w istocie, powodowana jest przez unikalny “wynalazek” polskiego sądownictwa o tym że informacja publiczna to jakiś twór będący czymś innym od “zwykłej”informacji,podczas gdy na świecie nazywa się informacją publiczną informację ZNAJDUJĄCĄ się w zasobach publicznych.
    Taką Informację publiczną traktuje się jak każdą inną informację.
    Dostęp każdego do informacji a więc i informacji publicznej, regulują przepisy prawa a nie wymysły sędziowskie i naukawców (prowincjalnych nieuków) nadwiśłańskich o tym, że informacja publiczna to jakaś INNA informacja.

  2. E.w.

    Mnie na ten sam wniosek o informacje straż miejska odpowiedziała, a policja zarządała by podać interes prawny 🤣
    To dopiero był szok.

    1. Redakcja

      Bardzo nas to nie dziwi 🙂

    2. AI

      Dlaczego szok?
      Czyżby to była nowość ?
      Przedmiotowa ustawa ma już ponad dwadzieścia lat i dopiero teraz szok o tym jak jest stosowana?
      W III RP, rozumienie prawa przez władców i poddanych w pełni wypełnia kryteria KKT.

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *