Winda to wynalazek znany od wieków. Urządzenia na zasadzie dźwigu stosowane były już przez starożytnych Rzymian w Koloseum oraz Pałacu Nerona. Siłą ludzkich mięśni lub zwierząt pociągowych jako napęd urządzenia udało się zastąpić wraz z upowszechnieniem silnika parowego, ten zaś pod koniec XIX wieku zastąpił elektryczny.
Pierwszą windę z mechanizmem zwanym chwytaczem, który zabezpieczał przed upadkiem w razie zerwania się liny windy, spektakularnie zaprezentował podczas Wystawy Światowej w Nowym Jorku w 1853 r Elisha Otis. Najpierw na oczach tłumu wjechał swoją platformą na znaczną wysokość, po czym poprosił o odcięcie liny nośnej. W stronę przerażonego tłumu krzyknął zdanie, które przeszło do historii “All safe, Gentlemen, All safe!” („Wszystko w pełni bezpieczne, panowie” – pań na sali zapewne nie było). I rzeczywiście, wynalazek zdał egzamin, winda się zatrzymała, a konstruktor nie odniósł szwanku. Pierwsza ogólnodostępną windę oddano cztery lata później, w nowojorskim sklepie. Od tego czasu windy zaczęły być wynalazkiem coraz powszechniejszym.
Jednak nie wszyscy posłowie lubią nowinki techniczne, nawet jeśli te mają grubo ponad sto lat. Nie będziemy ulegać chwilowym modom i instalować windy w starym budynku, to wysokie koszty i fanaberia. A że w takim budynku ma nieszczęście urzędować na I piętrze Rzecznik Praw Obywatelskich, do którego biura wszyscy obywatele, także ci niepełnosprawni, powinni mieć swobodny dostęp? Niech się przeniesie, skoro pałac Marii z Lubomirskich Radziwiłłowej przy ul. Długiej 23/25 został wzniesionym w 1784 r. – niestety na długo przed upowszechnieniem wynalazku Otisa. Budynek jest wpisany do rejestru zabytków, nie jest w najlepszym stanie technicznym.
Znów cofnijmy się w czasie.
Polska w 2012 roku ratyfikowała konwencję ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Jednym z jej założeń jest likwidacja barier w dostępie do budynków użyteczności publicznej. Konieczność instalacji windy w urzędzie RPO wydaje się więc bezdyskusyjna.
A jednak! Podczas Komisji Finansów Publicznych padły zaskakujące uwagi do budżetu Rzecznika. Poseł Jan Szewczak (PIS), mylnie wyolbrzymiając koszty instalacji z 570 tys. złotych do 3 mln złotych (nie mamy pojęcia skąd wziął takie koszty, może liczył na zabytkową windę Otisa?), stwierdził, że RPO mógłby „przenieść się z tego reprezentacyjnego starego budynku do nieco nowszego, gdzie koszty być może byłyby niższe, bo budynki o takim charakterze zabytkowym mają swoje dodatkowe niedogodności”. Nie wskazał jednak, jaki zastępczy budynek ma na myśli. Poza tym reprezentacyjny budynek w centrum miasta zapewne pozostanie budynkiem użyteczności publicznej, nawet jeśli wyprowadzi się z niego rzecznik i winda po prostu powinna w nim być.
Postanowiliśmy zapytać pana Posła m.in. czy znane są mu problemy osób z niepełnosprawnościami na terenie jego okręgu wyborczego, czy zgłosiły się do niego jakieś organizacje zajmujące problemami takich osób i czy podjął na ich rzecz jakieś działania.
Do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy odpowiedzi, czekamy też na odpowiedź z Sejmu na pytanie o Listę delegacji (cel, koszt, termin) posła Jana Szewczaka, być może z niej dowiemy się czegoś o tym jak dobrze pan poseł zna problemy osób niepełnosprawnych.
Chcesz się dowiedzieć więcej, zajrzyj do artykułu na naszej stronie: Poseł – winda dla niepełnosprawnych za droga.
Aktualizacja z 1 marca 2017 roku: Jak na razie dowiedzieliśmy się z Kancelarii Sejmu, gdzie podróżował poseł Szewczak. Nie znamy wprawdzie celu jego wyjazdów, wygląda jednak na to, że służbowo raczej nie zawitał do Chełma. A to tam potrzebna była pomoc rodzicom dorosłych dzieci z niepełnosprawnościami i jest to okręg wyborczy Pana Posła. Poseł nie tylko pożałował na windę dla osób z niepełnosprawnością, ale też nic nie wskazuje na to, by interesował się sprawami swoich wyborców, którzy borykają się z problemem niepełnosprawności. A Rzecznik Praw Obywatelskich pofatygować się mógł i stara się pomóc w rozwiązaniu problemu. Wydaje się logiczne, że skoro samemu nie ma się nic ludziom do zaoferowania, to można przynajmniej nie przeszkadzać, Panie Pośle.
Sprawdziliśmy też mniej wiarygodne źródła, czyli Internet. Z naszego poszukiwania wynika, że owszem – Jan Szewczak był w Chełmie – 12 października 2015 (w kampanii wyborczej).
Natomiast przez ponad rok miasta raczej nie odwiedził. Odpowiedź opisowa z Kancelarii Sejmu i spis wyjazdów.
Komentarze