Na informacje dotyczące projektu realizowanego przez Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego i finansowanego z publicznych pieniędzy czekamy trzy i pół roku. W listopadzie Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną uczelni, która stoi na stanowisku, że nie musi nam odpowiadać.
To nie pierwszy przypadek, w którym zamiast ustawowych 14 dni czekamy kilka lat na udostępnienie informacji, o które wnioskowaliśmy. Ironia losu polega na tym, że projekt, o który pytaliśmy, dotyczy prawa do informacji publicznej, a naukowcy pracowali nad „ Modelem regulacji jawności i jej ograniczeń w demokratycznym państwie prawnym”. Rezultatem ich pracy miały być rekomendacje do nowelizacji ustawy o dostępnie do informacji publicznej.
Ankieta o “nadużywaniu”
Przyglądając się pytaniom rozsyłanym do urzędów przy okazji tego projektu, można podejrzewać, że badacze rozpoczęli swoją pracę nad „modelem regulacji jawności” z tezą o „nadużywaniu prawa do informacji” w Polsce. Ankieta dla urzędników nosi tytuł – „Nadużywanie prawa do informacji publicznej”. We wstępie jest krótka definicja nadużywania, którym, wg jej autorów, jest wykorzystywanie prawa do informacji w celach niezgodnych z założeniami, dla których to prawo zostało wprowadzone. Już sama definicja nadużywania prawa do informacji budzi nasze wątpliwości, bo czy można nadużywać prawa człowieka? Poza tym skąd urzędnicy mają wiedzieć, w jakich celach wnioskodawcy korzystają z dostępu do informacji, skoro nie mogą o to pytać (ustawa zabrania).
Wszystkie pytania ankiety dotyczą nadużywania prawa do informacji publicznej i wygląda na to, że dla autorów kwestionariusza nadużywaniem tego prawa jest zadawanie pytań częściej niż raz na kwartał. Pojawia się bowiem pytanie, czy urzędnik spotkał się z sytuacją, w której ktoś pytał częściej niż co trzy miesiące. Czy częste zadawanie pytań jest nadużywaniem prawa do informacji publicznej? A co w sytuacji, jeśli np. gmina nie publikuje protokołów z posiedzeń rady i ktoś o nie regularnie wnioskuje? Czy obywatel nadużywa, czy to władza nie wywiązuje się ze swoich obowiązków?
Naukowcy chcą też wiedzieć, ile godzin zajmuje urzędnikom odpowiedź na wniosek. Co ciekawe, nie ma opcji wyboru mniejszego przedziału czasowego, a przecież zdarzają się wnioski, które wymagają co najwyżej kilkuminutowego zaangażowania. Pojawia się również pytanie, na ile konieczność odpowiadania na wnioski odsuwa w czasie realizację innych zadań. A przecież realizacja ustawowego obowiązku informacyjnego jest takim samym zadaniem administracji publicznej, jak wszystkie pozostałe. Jakie ma zatem znacznie, ile czasu urzędnik na nie przeznacza i jaki to ma wpływ na realizację pozostałych zadań?
W ankiecie dużo uwagi poświęcono też komercyjnemu wykorzystaniu informacji pozyskanych od urzędów. I choć explicite nie stwierdzono, że jest to złe, to poświęcenie temu zagadnieniu aż 4 spośród 16 pytań i umieszczenie w kontekście „nadużywania prawa do informacji” mówi samo za siebie. A przecież przedsiębiorca – jak każda inna osoba – ma wpisaną do ustawy możliwość wnioskowania, również w ramach ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego, a osiągając zyski, przyczynia się przecież do dobrobytu państwa.
Duży niepokój budzi też pytanie dotyczące wykorzystania przez obywatela informacji publicznej w sporze z organem publicznym. Czyżby optymalnym modelem była sytuacja asymetrii, w której władza wie wszystko o obywatelach, a obywatele o publicznych instytucjach niemal nic? Przerabialiśmy to w czasach ustroju niedemokratycznego – w czasach, kiedy prawa człowieka były tylko hasłami, z których władze wybierały te, które miały zamiar akurat przestrzegać.
Pytamy o model regulacji jawności
Nadesłany nam przez urzędnika kwestionariusz o „nadużywaniu prawa do informacji” na tyle nas zaintrygował, że postanowiliśmy poznać więcej szczegółów dotyczących projektu „ Model regulacji jawności i jej ograniczeń w demokratycznym państwie prawnym”.
7 czerwca 2015 r. wysłaliśmy do rektora UKSW wniosek, w którym prosiliśmy o udostępnienie następujących informacji:
– dokumentu, który stał się podstawą do dofinansowania projektu „Model regulacji jawności i jej ograniczeń w demokratycznym państwie prawnym” i został złożony w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju (dalej: NCBiR) wraz ze wszystkimi załącznikami;
– wykazu wszystkich wydatków dokonanych w ramach realizacji projektu „Model regulacji jawności i jej ograniczeń w demokratycznym państwie prawnym” zawierającego minimum: datę wydatku/ zawarcia umowy, kwoty zobowiązania, przedmiot umowy/ przedmiot zobowiązania, strony umowy;
– każdego dokumentu, który powstał w ramach realizacji projektu „Model regulacji jawności i jej ograniczeń w demokratycznym państwie prawnym”, został złożony do NCBiR, a dotyczy jej sprawozdawczości, kontroli, rozliczeń;
– dokumentów powstałych w ramach kontroli realizacji projektu „Model regulacji jawności i jej ograniczeń w demokratycznym państwie prawnym”;
– listy obecności na wydarzeniach, które były realizowane w ramach projektu „Model regulacji jawności i jej ograniczeń w demokratycznym państwie prawnym” z wyłączeniem jawności danych podlegających ochronie.
Rektor UKSW odpowiedział, że o szczegóły dotyczące projektu powinniśmy zapytać dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, ponieważ to ta instytucja go finansowała. Nie zgadzając się z tym stanowiskiem, złożyliśmy skargę na bezczynność, a Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał nam rację (wyrok z 21.10.2016 r., II SAB/Wa 206/16 ):
Sąd nie podziela tego stanowiska, bowiem to podmiot domagający się udostępnienia informacji publicznej wyznacza adresata wniosku, który jest zobowiązany do jego rozpatrzenia. (…) możliwość uzyskania informacji publicznej od innego podmiotu nie stanowi podstawy do odmowy udzielenia informacji przez podmiot posiadający informację publiczną i zobowiązany do jej udzielenia, nawet jeżeli informacja ta nie została przez niego wytworzona.
Rektor UKSW nie dał za wygraną i złożył skargę kasacyjną. Nadal twierdził, że wniosek powinien być skierowany do NCBiR, co więcej, został on przecież przez Sieć Watchdog do NCBiR wysłany i w jego sprawie toczyło się postępowanie przed sądami administracyjnymi.
W listopadzie 2018 roku Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę UKSW, podtrzymując wyrok WSA sprzed dwóch lat. W wyroku NSA czytamy (I OSK 113/17), że sąd zna sprawę wniosku Stowarzyszenia do NCBiR, uważa jednak, że pomiędzy ww. sprawą a niniejszą nie zachodzi zarzucana w skardze kasacyjnej tożsamość, ponieważ wnioski do UKSW i NCBiR dotyczyły innych dokumentów. Pytania skierowanie do rektora UKSW dotyczyły dokumentu, który stał się podstawą dofinansowania projektu, wykazu wydatków, dokumentów powstałych w czasie projektu, listy obecności i dokumentów z kontroli. Wniosek do NCBiR dotyczył elektronicznej wersji wniosku o dofinansowanie projektu.
17 grudnia otrzymaliśmy pisemne uzasadnienie wyroku (I OSK 113/17), teraz czekamy na realizację wniosku.
Komentarze