Pamiętacie pełen wyczekiwania piątek 20 marca, kiedy powiedziano nam, że od środy 25 marca realizowane będzie przez szkoły nauczanie zdalne, ale nikt nie widział na oczy projektów rozporządzeń na ten temat?
Projekty nie ujrzały światła dziennego, a na konferencji prasowej jak zwykle snuto opowieści bez oparcia w faktach prawnych. Dopiero wieczorem koło 22:00 pilni obserwatorzy doczekali się pojawienia podpisanych już rozporządzeń na stronach rządowych.
Zapytaliśmy Ministerstwo Edukacji Narodowej o korespondencję z kuratoriami ws. nauki zdalnej. Okazało się, że MEN wysyła Kuratorom właściwie to samo, co zamieszcza na swojej stronie, z jednym wyjątkiem: nie podzieliło się z obywatelami projektem rozporządzeń, za to podzieliło się nim z kuratoriami. Szkoły, uczniowie i uczniowie i uczennice, dyrektorzy, nauczyciele, rodzice, obywatele i obywatelki są zaskakiwani nowym prawem na ostatnią chwilę. Zastanawiająca strategia, tylko jaki jest jej cel?
Przypomnijmy Art. 6. ustawy o dostępie do informacji publicznej: udostępnieniu podlega informacja publiczna, w szczególności o polityce wewnętrznej i zagranicznej, w tym o projektowaniu aktów normatywnych, a zgodnie z art. 8 ust. 3, informacje te muszą być publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej.
Im więcej oczu patrzy, tym łatwiej wytropić błędy i luki – a tych jest w przedmiotowych rozporządzeniach wiele (wspominając choćby fakt, że w jednym rozporządzeniu jednocześnie zawieszono naukę i wskazano, że ta zawieszona w poprzednim paragrafie nauka, ma się odbywać zdalnie).
Komentarze