Autor zbiorowy – ministerstwo publikuje w mediach społecznościowych

Media społecznościowe, a szczególnie portal X, to trybuna chętnie wykorzystywana przez polityków. 

Publikują na niej:

  •  oświadczenia:

  • deklaracje:

  • czy toczą spory:

Z jedną rzeczą w przypadku takich wpisów nie mamy problemu – z przypisaniem autorstwa. Zdarza się oczywiście, że za wpisami polityków stoi ktoś z ich zaplecza, ale, tak czy inaczej, wypowiedź opublikowana na koncie danego polityka idzie na jego rachunek, nawet jeśli stara się rozpaczliwie tłumaczyć zhakowaniem konta czy niewylogowaniem się z komputera cioci, wujka lub córki. 

Ale jak ustalić autorstwo kontrowersyjnego wpisu w mediach społecznościowych, gdy pojawia się on na profilu jednego z resortów? Na przykład takiego:

Bo, jak dobrze wiemy, nie tylko politycy polubili social media z ich zasięgami i szerokim dotarciem. Swoje profile na FB, Instagramie czy portalu X mają ministerstwa, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, Marszałek Sejmu, Senatu, marszałkowie województw, wojewodowie, starostowie, prezydenci miast, wójtowie czy urzędy gmin. Ale też posterunki Policji, gminne biblioteki, miejskie ośrodki kultury, teatry, GOPS-y itd. I każdego dnia, jak Polska długa i szeroka, na tych profilach pojawiają się tysiące wpisów. Zwykle informacyjne, mające przekazać odbiorcom ważne dla nich treści. Ale czasem pojawiają się też wpisy, jak te kilka zdań na profilu MON-u. To nie informacja, tylko opinia. Tylko czyja? Resortu? Rządu? A może administratora profilu albo jego kolegi, który postanowił zrobić mu żart? Nie wiemy i na tym polega problem z obecnością publicznych instytucji w mediach społecznościowych. Kiedy resort komunikuje się tradycyjnymi kanałami, np. wysyłając pismo czy przygotowując informację prasową, zwykle bez problemu możemy dotrzeć do autora.  Bo albo się pod takim pismem podpisuje, albo otrzymamy informację, kto jest odpowiedzialny za przygotowanie danego materiału. 

A jak jest z mediami społecznościowymi i poszukiwaniem autorów odpowiedzialnych za wpisy, które były na ustach całego kraju czy próbą ustalenia, kto jest administratorem danego konta lub poznania szczegółów jego prowadzenia? Pokażemy to na przykładach. Zaczniemy od pamiętnego wpisu MON-u. 

(…) każdy kolejny artykuł Państwa autorstwa okazuje się stekiem bzdur

Cytowany wyżej wpis na profilu MON-u ukazał się 18 marca 2021 roku, a 5 dni później do resortu trafił nasz wniosek o informację, w którym pytamy o imię i nazwisko oraz stanowisko autora/autorki wpisu. To proste pytanie przerodziło się w trwającą 4 lata sprawę, nad którą musiały pochylać się sądy dwóch instancji – WSA i NSA. I kiedy już po tych 4 latach, dwóch wyrokach na naszą korzyść i zmianie władzy po drodze, MON wreszcie odpowiedział na nasz wniosek:

Ministerstwo Obrony Narodowej nie jest w stanie ustalić, która konkretnie osoba zamieściła 18 marca 2021 r., o godzinie 8:28, wpis na portalu społecznościowym Twitter zaczynający się od słów “Panie redaktorze, każdy kolejny artykuł Państwa autorstwa…”. Aplikacja X (dawniej Twitter), którą wykorzystujemy do zarządzania naszym profilem, nie umożliwia identyfikacji użytkownika, który dokonał publikacji w danym czasie, ani też nie prowadzi rejestru osób odpowiedzialnych za poszczególne wpisy. W ramach funkcjonowania aplikacji X, dostępne są jedynie informacje o czasie publikacji danego wpisu. Ze względu na powyższe ograniczenia, nie jesteśmy w stanie udostępnić bardziej szczegółowych informacji.

Niezależnie od wskazanych okoliczności informuję, że za prowadzenie polityki informacyjnej, w tym za akceptację wpisów w mediach społecznościowych, (także 18 marca 2021 r.) odpowiadał Mateusz Kurzejewski — Zastępca dyrektora Centrum Operacyjnego MON.

I nawet nie dziwimy się, że po 4 latach nikt w resorcie nie wie, kto był autorem wpisu. Nie bez powodu ustawodawca założył, że na wniosek o informację należy odpowiadać bez zbędnej zwłoki, nie później niż 14 dnia od momentu wpłynięcia wniosku. A że nasz wniosek wpłynął zaraz po publikacji wpisu, nie byłoby problemu z ustaleniem jego autorstwa.

Dariusz Matecki specjalistą od komunikacji w Lasach Państwowych

Ta historia pokazuje, że także wynagrodzenia specjalistów od social mediów nie są łatwo dostępną informacją, choć ta sprawa trwa „dopiero” nieco ponad pół roku. Po doniesieniach medialnych na temat pracy Dariusza Mateckiego w Lasach Państwowych, a potem w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie postanowiliśmy zapytać o szczegóły jego zatrudnienia, a raczej wynagrodzenia, od 2015 roku. Odmówiono nam udostępnienia tych informacji ze względu na prywatność osoby fizycznej i tajemnicę przedsiębiorcy. Sąd ją uchylił i teraz czekamy na dalszy rozwój wypadków. 

Kogo na Twitterze blokuje Kancelaria Sejmu

To jest sprawa, która zaczęła się w lipcu 2020 roku, kiedy portal X był jeszcze Twitterem. Nim ją opiszemy, chcemy przypomnieć o ważnej rzeczy – media społecznościowe to nie tylko wpisy i komunikaty – to także interakcje z użytkownikami, którzy mogą oceniać to, co prezentujemy. Czasem robią to w sposób powszechnie uznany za obraźliwy i wówczas mamy uzasadnione powody, by takiego użytkownika zablokować, a jego komentarze ukryć. Ale co w sytuacji, gdy ktoś po prostu skrytykuje dany wpis (na przykład na profilu urzędu gminy) czy będzie z nim polemizował? Czy można takiego użytkownika zablokować, a jego komentarz usunąć? Nie ma regulacji, które wprost opisywałyby taką sytuację, ale przyjęło się uważać, że blokowanie użytkowników w mediach społecznościowych podmiotów publicznych to tłumienie debaty publicznej i odcinanie tych osób od informacji (polecamy tekst Piotra Rzekieckiego na temat blokowania w social mediach). My, jako organizacja, staramy się ocenić skalę tego zjawiska, regularnie pytając wszystkie gminy w Polsce, ilu użytkowników w ostatnim czasie zablokowały w social mediach, a także kto prowadzi ich media społecznościowe. Zwykle bez większych problemów uzyskujemy odpowiedź na to pytanie. 5 lat temu postanowiliśmy je również zadać Kancelarii Sejmu RP i tu uzyskanie odpowiedzi nie było już takie proste. 

Nasz wniosek o informację brzmiał następująco:

  1. Ilu użytkownikom/użytkowniczkom portalu społecznościowego Twitter została zablokowana możliwość śledzenia oficjalnego konta Sejmu RP (@KancelariaSejmu) na Twitterze?
  2. Czy istnieje jakikolwiek regulamin bądź inny dokument, w którym uregulowane są zasady „blokowania” komentarzy i użytkowników/czek? Jeśli tak, to wnosimy o jego udostępnienie.
  3. Ilu osobom udostępnione zostały dane logowania na oficjalne konto Sejmu RP? Wnosimy o podanie imion i nazwisk, a także pełnionych przez te osoby funkcji.

W odpowiedzi przeczytaliśmy:

Według stanu na 28 lipca 2020 r. konto @KancelariaSejmu w serwisie Twitter obserwuje 74 483 użytkowników.

Możliwość wypowiadania się pod wpisami Kancelarii Sejmu ma aktualnie zablokowaną 98 osób, z uwagi na uprzednią wielokrotną publikację komentarzy zawierających wulgaryzmy.

Odnośnik do zasad korzystania z sejmowych kont w serwisach społecznościowych jest umieszczony w opisie profilu na twitterze jako „Zasady dyskusji”. Bezpośredni odnośnik to: https://www.facebook.com/KancelariaSejmu/app/337680106275807/.

Ponadto, w świetle orzecznictwa sądów administracyjnych, wnioski ad personam nie stanowią informacji publicznej. Pracownicy Centrum Informacyjnego Sejmu obsługujący konta Kancelarii Sejmu nie pełnią funkcji publicznych, gdyż nie sprawują władztwa publicznego ani nie gospodarują majątkiem publicznym. W konsekwencji, ich dane osobowe nie stanowią informacji publicznej i nie podlegają udostępnieniu w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Jednocześnie informujemy, że na dzień 28 lipca br. uprawnienia dostępu do kont Kancelarii Sejmu na portalach społecznościowych posiadało 5 pracowników.

Zależało nam na uzyskaniu informacji, kto prowadzi konta w mediach społecznościowych Kancelarii Sejmu, dlatego złożyliśmy skargę do WSA – sąd niestety nie przychylił się do niej. Potem sprawa krążyła między sądami, aż ostatecznie po korzystnym dla nas wyroku NSA Kancelaria Sejmu odpowiedziała na to ostanie pytanie, stwierdzając, że nie posiada wnioskowanych informacji. I znowu pozostaliśmy bez informacji, głównie z powodu przewlekłości postępowania, bo po pięciu latach pewne fakty są po prostu trudne do ustalenia. 

Czy można inaczej?

Moglibyśmy jeszcze opisać wiele takich spraw, bo o prowadzenie mediów społecznościowych pytaliśmy naprawdę wiele instytucji. Na przykład nie udało nam się ustalić, które programy TVP mają swoje kanały w social mediach i kto był autorem jednego z wpisów na profilu Lasów Państwowych. 

Czy naprawdę nie ma sposobu na to, by zarządzanie mediami społecznościowymi publicznych instytucji stało się bardziej przejrzyste? Czy wprowadzenie prostych procedur jest takie trudne? Każdy wpis w mediach społecznościowych naszej organizacji jest podpisany inicjałami i odsyła do naszego Biuletynu Informacji Publicznej, w którym można więcej przeczytać o zakresie obowiązków danej osoby. Nie wymagało to szczególnej rewolucji i zaawansowanych rozwiązań technologicznych. Wystarcza codzienna konsekwencja. I jeśli zapytacie nas, kto na przykład był autorem wpisu z 20 grudnia 2020 roku, to bez problemu odpowiemy:

A może po prostu czas na regulacje, które uporządkują obecność publicznych podmiotów w social mediach i pozwolą na większą kontrolę ich działalności w tym obszarze? O takiej potrzebie do ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego pisał nie tak dawno Rzecznik Praw Obywatelskich, wnioskując „o przygotowanie projektu ustawy, w której uregulowano by zasady prowadzenia profili organów i urzędów administracji publicznej oraz innych instytucji publicznych w portalach społecznościowych, a także procedurę blokowania użytkowników i usuwania publikowanych przez nich informacji”. W odpowiedzi resortu wynika, że w najbliższym czasie takie regulacje nie są planowane.

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *