Raport o pozwach SLAPP przeciw dziennikarzom

W swoim najnowszym raporcie “Sprawy SLAPP przeciw dziennikarzom” Article19 analizuje ramy prawne i przypadki  z 11 krajów Europy, w tym z Polski (tłumaczenie części raportu dotyczącej polskich spraw pod teksem). W raporcie znajdują się także zalecenia, które powinny zostać wprowadzone na poziomie poszczególnych krajów UE.

Czym jest SLAPP?

To akronim angielskiej nazwy Strategic Lawsuits Against Public Participation, W tłumaczeniu na język polski to strategiczne pozwy przeciwko partycypacji publicznej. Są to sprawy sądowe wytaczane aktywistom czy dziennikarzom przez polityków i korporacje za ich działalność na rzecz ujawnienia niewygodnych dla nich faktów. Mają zastraszać i zniechęcać do zajmowania się tematami, które mogą stawiać w złym świetle osoby wpływowe. 

Koalicja CASE, której jesteśmy członkiem (należy do niej również Artlicle19) zabiega o to, by w krajach Unii Europejskiej wprowadzić regulacje mające chronić osoby działające w interesie publicznym, w tym dziennikarzy, przed tego typu pozwami. 1 lutego przekazano na ręce Very Jourowej petycję w tej sprawie. 

Poniżej przedstawiamy najważniejsze wnioski raportu “Sprawy SLAPP przeciw dziennikarzom” przygotowanego przez  Article19.

  1. Sprawy SLAPP charakteryzują się poważnym brakiem równowagi sił między powodem a pozwanym. Sprawy SLAPP zbadane na potrzeby raportu były w większości wniesione przez polityków, biznesmenów czy korporacje – wytoczenie sprawy to dla wnoszących pozwy często jeden z kosztów prowadzenia biznesu  – niezależnie od tego, czy są to działania komercyjne czy polityczne. Mediom i dziennikarzom rzadko (jeśli w ogóle) udaje się odzyskać koszty poniesione w związku ze sprawą.
  2. Wnoszący pozwy nie zawsze wygrywają, ale zwycięstwa niezależnych dziennikarzy są często pyrrusowe –  w trakcie sprawy nie mogą pisać o swoich wcześniejszych ustaleniach, a gdy sprawa jest już zakończona, to opisanie jej po latach może nie mieć już znaczenia.
  3. W zależności od systemu prawnego i ram prawnych danego kraju dziennikarze mierzą się z roszczeniami dotyczącymi zniesławienia, naruszenia reputacji, własności intelektualnej, życia prywatnego. Coraz częściej pojawiają się też pozwy związane z ochroną danych.
  4. Wiele spraw SLAPP nie trafia do sądów. Często  wystarczy sama groźba postępowania sądowego, aby przestraszyć dziennikarza, media lub organizację pozarządową.
  5. Kilka firm prawniczych, w szczególności z Wielkiej Brytanii, ale także w innych krajach, opracowało bardzo agresywną taktykę, aby zastraszać dziennikarzy i media, co prowadzi do autocenzury mediów, źle wpływa na debatę publiczną i demokrację. 
  6. Dla pozwanych dziennikarzy sam proces przed sądem jest już karą. Przypadki analizowane w raporcie były bardzo złożone. Sprawy rzadko są rozwiązywane w czasie krótszym niż rok i często pozostają w toku przez około trzy lata; w wielu krajach nie było niczym niezwykłym, że sprawy nie doczekały się orzeczenia nawet przez 10 lat. Przez cały ten czas oskarżeni muszą współpracować z prawnikami oraz inwestują swój czas i środki finansowe. 
  7. Należy również odnotować transgraniczne SLAPPy (najczęściej wnoszone w Wielkiej Brytanii, ale też we Francji, Belgii czy Bułgarii), w których pozwani dziennikarze muszą bronić się przed roszczeniami wniesionymi w obcym kraju, często w obcym języku i w całkowicie obcym im systemie prawnym. 
  8. Raport rekomenduje wprowadzenie systemu szybkiego oddalania spraw typu SLAPP. Jest to kluczowe zabezpieczenie przed SLAPP w krajach, które wprowadziły już reformy w tym zakresie. W większości krajów objętych badaniem szybkie oddalenie sprawy jest niemożliwe lub bardzo trudne. Najczęściej tylko powód może wymusić wcześniejsze rozwiązanie np. poprzez wycofanie roszczenia. Sprawy muszą być rozpatrywane do końca, prowadząc oskarżonych do długiego i, w większości przypadków, kosztownego procesu prawnego. 
  9. Autorzy raportu rekomendują zniesienie przepisów karnych dotyczących zniewagi, zniesławienia lub oszczerstwa.
  10. Wskazują także dwie kluczowe rekomendacje:
  • Komisja Europejska powinna pilnie przedstawić dyrektywę anty-SLAPP zapewniającą wspólne zabezpieczenia proceduralne przed SLAPP na szczeblu krajowym i ponadnarodowym.
  • Rada Europy powinna opracować i przedstawić pełny zestaw zasad dotyczących ochrony prawa do wolności wypowiedzi i innych rodzajów udziału społeczeństwa przed SLAPP.

Poniżej przedstawiamy techniczne tłumaczenie fragmentu raportu dotyczącego Polski. Z całym raportem dostępnym w języku angielskim można zapoznać się pod tym linkiem.

W Polsce sprawy SLAPP toczą się zarówno na gruncie prawa cywilnego, jak i karnego.

Art. 212 kk stanowi, że zniesławienie osoby, grupy osób, instytucji, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej podlega karze grzywny albo ograniczenia wolności. Zaostrzone kary, w tym pozbawienie wolności, grożą w przypadku zniesławienia za pomocą środków masowego przekazu. Zniesławienie jest definiowane jako zawierające uwagi „(…) które mogą poniżyć (…) w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności (…)”. 

Art. 213 kk przewiduje okoliczności wyłączenia bezprawności zniesławienia. Dzieje się tak, gdy „zarzut uczyniony niepublicznie jest prawdziwy” lub gdy ktoś „publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut dotyczący postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną lub służący obronie społecznie uzasadnionego interesu”.

Artykuł 216 ustanawia oddzielnie przestępstwo „zniewagi”. Jest ono również karane grzywną, ograniczeniem wolności albo pozbawieniem wolności; w przeciwieństwie do przestępstwa „zniesławienia”, nie ma okoliczności wyłączenia bezprawności zniewagi. Oba przestępstwa są ścigane z oskarżenia prywatnego, chyba że ze względu na istotny interes publiczny sprawą zajmie się oskarżyciel publiczny.  Co do zasady rozprawy sądowe odbywają się za zamkniętymi drzwiami, chyba że poszkodowany zażąda publicznej rozprawy. Oskarżenie w tego typu sprawach musi być wniesione w ciągu trzech lat. 

Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał kilka naruszeń prawa do wolności wypowiedzi w sprawach, w których zastosowano przepisy kodeksu karnego, a organizacje pozarządowe od dawna opowiadają się za uchyleniem artykułu 212 kodeksu karnego.

Najczęściej stosowanymi przepisami kodeksu cywilnego są art. 23 i 24, które chronią „dobra osobiste” (szeroka i nieokreślona kategoria obejmująca ochronę wizerunku, godności i prywatności) i pozwalają powodowi domagać się rekompensaty finansowej, a także przeprosin. Powód musi wykazać, że wyrządzono mu znaczną szkodę w oczach społeczeństwa, a nie tylko, że czuł się pokrzywdzony. Sądy orzekły, że dla dziennikarza obroną jest udowodnienie, że działał „w obronie społecznie uzasadnionego interesu”. Zgodnie z art. 191 kpc powództwa mogą być oddalone, jeżeli są oczywiście bezzasadne, ale w praktyce tak się nie dzieje. Istotne dodatkowe roszczenie w sprawach przeciwko mediom znajduje się w Prawie prasowym. Art. 31a prawa prasowego mówi, iż media muszą publikować „bezpłatnie rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie nieścisłej lub nieprawdziwej wiadomości zawartej w materiale prasowym”. Takie sprostowania mogą być nawet dwukrotnie dłuższe od oryginalnego materiału. Można nadużywać tego przepisu do celów politycznych: na przykład w 2020 roku państwowe muzeum zażądało, aby śledczy serwis informacyjny OKO.press opublikował na swojej stronie internetowej sprostowanie w odpowiedzi na artykuł, w którym skrytykowano upolitycznienie pracy muzeum.

W praktyce sprawy często toczą się równolegle na podstawie kodeksu cywilnego i prawa karnego. Powództwo cywilne zazwyczaj domaga się zadośćuczynienia na cel społeczny oraz przeprosin, podczas gdy równoległa procedura karna grozi grzywną albo karą pozbawienia wolności oraz roszczeniami finansowymi. Takie połączone procedury i wynikający z nich wymóg, aby media i dziennikarze inwestowali znaczne środki w obronę, mają oczywisty efekt mrożący i uniemożliwiają dziennikarzom i blogerom, zwłaszcza tym na szczeblu lokalnym, którzy nie mają środków do obrony na drodze prawnej, zgłaszanie lub wypowiadanie się na temat spraw ważnych z punktu widzenia interesu publicznego.

Od 2015 roku dochodzi do dużej liczby spraw SLAPP z wykorzystaniem prawa cywilnego i karnego, a broniący się dziennikarze zmuszeni są do ponoszenia wysokich kosztów sądowych. Sprawy cywilne są często wytaczane przez poszczególnych polityków partii rządzącej i związanych z nią przedsiębiorców lub przez spółki państwowe. Gazeta Wyborcza otrzymała 55 pozwów i wezwań prawnych w latach 2015-2020, wniesionych przez różnych urzędników państwowych i spółki Skarbu Państwa, co zmusiło wydawcę do poniesienia wysokich kosztów związanych z pomocą prawną. OKO.press otrzymało siedem pozwów od 2018 r. Uderza się również w indywidualnych dziennikarzy: jeden z nich, prosząc o anonimowość, poinformował o wydaniu 20 000 euro na obronę w tego typu postępowaniach, które wciąż trwają, i spodziewa się, że wyda więcej w miarę postępu spraw.

Grupa spraw przeciwko OKO.press ilustruje tę praktykę. OKO.press od 2018 roku zostało zmuszone do obrony w co najmniej siedmiu sprawach, w tym jednej z pozwu sędziego Sądu Najwyższego i sędziego sądu okręgowego. Pozwy są konsekwencją doniesień OKO.press o powiązaniach politycznych owych sędziów. Była też sprawa wniesiona przez polskiego „króla drobiu”, znanego biznesmena, w związku z tekstami OKO.press na temat wpływu przemysłu mięsnego i hodowlanego na środowisko; i jeden wniesiony przez syna znanej osoby publicznej w związku z raportem, który ujawnił finansowanie prywatnej działalności gospodarczej ze środków publicznych

Inne osoby prywatne i media również są często celem spraw SLAPP. Przykłady obejmują kilka spraw cywilnych i karnych przeciwko naukowcowi, który w swoim tweecie nazwał Prawo i Sprawiedliwość „zorganizowaną grupą przestępczą” i wzywał obywateli do bojkotu „Marszu Niepodległości” mającego się odbyć w Warszawie. Warto wspomnieć o trzyletniej batalii prawnej Gazety Wyborczej w obronie opublikowanej przez nią opinii o kontrowersyjnym prezydenckim ułaskawieniu dwóch polityków oraz innej sprawie przeciwko Wyborczej z powództwa przewodniczącego partii rządzącej za doniesienie o jego osobistym zaangażowaniu w budowę wieżowca na gruntach należących do partii rządzącej, przy udziale państwowego banku.

Znaczącą grupę spraw skierowano przeciwko badaczom Holokaustu, zarzucając im, że ich publikacje godzą w „dobre imię Polski i Polaków”. Przykładem może być sprawa o zniesławienie przeciwko profesorom Barbarze Engelking i Janowi Grabowskiemu, których pozwała siostrzenica osoby opisanej w ich publikacji o prześladowaniach Żydów przez Polaków w czasie II wojny światowej; prywatne oskarżenie o zniewagę wniesione przez profesora, którego publikacje zostały opisane jako „antysemickie” przez innego profesora; oraz sprawę wniesioną przez rysownika prawicowego pisma, którego karykatury zostały opisane jako „antysemickie”.

 

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *