10 września 2014 roku wysłaliśmy wnioski o informację do 49 byłych miast wojewódzkich (do tej grupy należą także obecne stolice regionów). Chcieliśmy sprawdzić, czy wyborcy mają możliwość bieżącego zapoznawania się z wydatkami urzędów związanymi z umowami zlecenia, dzieła, zamawianiem usług, produktów i prac budowlanych. Interesowało nas też, czy każda osoba może łatwo sprawdzić, co robią prezydenci tych miast.
Miasta, które nie odpowiedziały na nasz wniosek – Kielce, Jelenia Góra i Wałbrzych – zostały zaznaczone na czerwono.
Okazało się, że z 46 miast, które odpowiedziały na nasz wniosek, tylko 10 urzędów publikuje spis umów w swoich Biuletynach Informacji Publicznej.
Ważny dla wyborcy jest zakres publikowanych danych i sposób, w jaki jest to robione. Tylko pełna informacja pozwala wyrobić sobie zdanie o gospodarności władz. W prawie wszystkich przypadkach dostępne są dane o tym, kim są kontrahenci, jaki jest zakres zadania, cena usługi, a także numer umowy. W Koninie i Szczecinie nie we wszystkich wypadkach możemy dowiedzieć się, z kim urząd daną umowę podpisał. Można się domyślać, że pod hasłem „anonimizacja” ukryte są imiona i nazwiska kontrahentów urzędu. Ukrycie tych danych jest jednak niezgodne z orzeczeniami sądów, które wyraźnie podkreślają, jak ważna jest wiedza o tym, kto otrzymuje publiczne pieniądze (m. in. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 8 listopada 2012 r., sygn. akt I CSK 190/12).
Różne są też formaty publikowania tych danych – najczęściej PDF lub tabelki na stronie. W jednym przypadku arkusz kalkulacyjny. Dla dalszego wykorzystywania informacji, porównywania danych z różnych miast i oceniania gospodarności prezydentów, najlepszym formatem jest arkusz kalkulacyjny, potem html. Praca z PDFami nastręcza sporo zbędnych trudności.
Pod względem jakości informacji i dostępności formatów – w przypadku rejestrów umów – prym wiodą Katowice, Sieradz, Słupsk i Warszawa. Dokumenty dostępne są w BIPach, w arkuszu kalkulacyjnym lub html, bez nieprawidłowej anonimizacji.
W przypadku kolejnych 21 urzędów dane w formie elektronicznej są dostępne, ale nie publikuje się ich w BIP. Nie powinno być żadnego problemu technicznego, aby to zrobić. Chociaż odpowiedź Chełma, Wrocławia i Włocławka mogą świadczyć o tym, że pokonać trzeba nie tyle bariery techniczne, a bardziej te związane z kulturą kontaktów z obywatelkami i obywatelami. Jak się okazuje “na zewnątrz może być dostępny tylko wydruk”, “trzeba usuwać dane” albo też – zdaniem urzędów – my używamy złej nazwy dokumentu, więc nie daje się udzielić nam odpowiedzi.
W wielu miejscach dostępne są tylko rejestry papierowe. Tu tym bardziej obywatele powinni interesować się sposobem zarządzania urzędem. W dzisiejszych czasach wydaje się, że jest to dosyć przestarzały sposób gromadzenia danych, które powinny być możliwe do uzyskania z systemów księgowych.
W kilku przypadkach natomiast – w Gorzowie Wielkopolskim, Łodzi, Olsztynie i Suwałkach – twierdzi się, że żaden rejestr umów nie jest prowadzony. Co również dziwi. Czyżby urzędy nie kontrolowały z kim, na co i za ile zawierają umowy? Tego nie wiemy. Na pewno w Gorzowie Wielkopolskim podjęto takie starania. Po pierwsze z wcześniej pozyskanych informacji wiemy, że w urzędzie prowadzony jest “rejestr zobowiązań”, po drugie deklaracja wprowadzenia stosownych zmian została złożona w odpowiedzi na nasze pismo. Wydaje się jednak, że jest to wyłącznie kwestia nazwy.
Również nie zachwyca dostęp do informacji o tym, co robią prezydenci.
Tylko w 3 na 46 zbadanych miast obywatele są o tym informowani. Przy czym jedynie w Gdańsku można się tego dowiedzieć z wyprzedzeniem.
Z nowych technologii przy planowaniu czasu korzysta jeszcze jedenastka prezydentów, z czego szóstka jest zdecydowanie niechętna do podzielenia się tą informacją z wyborcami – twierdząc, że nie jest to informacja publiczna. Są to Katowice, Koszalin, Radom, Tarnów, Warszawa i Wrocław.
Podsumowując – jak dotąd łatwiej jest każdemu i każdej z nas dowiedzieć się, jak prezydenci i podległy im aparat urzędniczy wydają nasze pieniądze, niż jak wywiązują się ze swoich obowiązków. Trudno znaleźć zrozumienie dla przejrzystości w którymkolwiek z miast. Można być liderem w jednej dziedzinie (pieniądze), a słabo wypaść w drugiej (informowanie o tym, co się robi w ramach obowiązków). To oznacza, że jawność w Polsce jeszcze się nie przyjęła jako zasada działania władzy. Dlatego tylko wyborcy mogą to zmienić. Pokażmy, że nam zależy. Niech jawność stanie się tematem kampanii wyborczej i standardem działania władz po wyborach.
***
Treść naszego wniosku o informację.
Przy przygotowywaniu tekstu korzystaliśmy z map google, które pozwalają na zaznaczanie punktów i ich opisywanie. Na ekranie widać tylko pomniejszone i nieaktywne obrazy tego, co dostępne jest interaktywnie po kliknięciu na link w tekście. Warto wejść na stronę, zobaczyć dokładne nazwy miast i komentarze o znaczeniu kolorów, znaczków lub ewentualnie poszukać dodatkowej informacji po kliknięciu.
Google i logo Google są zarejestrowanymi znakami towarowymi Google Inc., otrzymalismy pozwolenie na ich wykorzystanie.
Obrazy: Dane do mapy ©2014 GeoBasis DE/BGK (©2009) Google basado en BCN IGN Espana. Map użyto w celach niekomercjnych.
Komentarze