Podcast o ochronie jezior

W dwunastym odcinku Zajawki Martyna Bójko rozmawia z Alicją Matwiejczuk — członkinią Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, współzałożycielką nieformalnej grupy Ratujmy jezioro Reczynek, która o lat walczy o lepszą ochronę jezior w Ośnie Lubuskim.

Co zrobić, gdy z jeziorem w naszej okolicy dzieje się coś złego? Woda jest coraz bardziej zanieczyszczona, ubywa jej, a lokalne władze nic z tym nie robią? A może masz podejrzenia, że przyczyniają się swoimi decyzjami do degradacji jeziora? Dlaczego tak ważne jest, by ustalić, czy woda w akwenie jest zakwalifikowana jako płynąca lub stojąca? Na te i wiele innych pytań postaramy się odpowiedzieć w tym podcaście.

Podcast możecie odsłuchać na:

Zajawka. Podcast Watchdoga. Wspieraj na patronite.pl/watchdog

Automatyczna transkrypcja podcastu poniżej:

Intro:

Co król Karol królowej Karolinie kupił, chciałabym wiedzieć co kupił i za ile ile. Dobrze, że jesteś i że rozmawiamy, nawet przy stole z powyłamywanymi nogami. I że rozumiesz, że nie odmówisz mi tej racji, prawa do pytań, do informacji. 

Dzień dobry, Martyna Bójko z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Spotykamy się w kolejnym odcinku naszego podcastu Zajawka. Dzisiaj będę rozmawiała z Alicją Matwiejczuk. Alicja jest członkinią Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Jest też uczestniczką naszej Szkoły Inicjatyw Strażniczych. Jest działaczką społeczną, aktywistką. Przez wiele lat była związana zawodowo z walką o prawa człowieka. Była też założycielką fundacji Wielkiej Brytanii Polish Community Center Kultura oraz organizacji młodzieżowej Kameleon. Alicja po latach emigracji wróciła do Polski. Do swojej rodzinnej miejscowości, do Ośna Lubuskiego. I w Ośnie działasz, Alicjo, w nieformalnej grupie Ratujmy Jezioro Reczynek. I w zasadzie o tej twojej działalności będziemy dzisiaj rozmawiali. Natomiast jeszcze wspomnę tylko, że jesteś współzałożycielką Stowarzyszenia Leubuzzi (Lebuzji), dobrze wymówiłam?

Tak, Lebuzji. Jest to organizacja, która też działa na rzecz uchodźców, osób uchodźczych i na rzecz praw człowieka. Dzień dobry. Dzień dobry, witam wszystkich. Tak jak wspomniałaś, przez wiele, wiele lat mieszkałam w Wielkiej Brytanii. Do tej pory jestem z Wielką Brytanią bardzo ściśle związana. Natomiast mój powrót był podyktowany taką katastrofą, w zasadzie rodzinną i tragedią, kiedy to kilka lat temu, w 2017 roku, podczas orkanu Ksawery, zginął tragicznie mój tata. I wówczas w tym moim ukochanym Ośnie, gdzie moje serce zawsze tutaj było, pozostał samotnie stojący dom nad jeziorem. A nie byłam jakby chyba gotowa i nigdy chyba nie będę gotowa tego domu sprzedać. To jest nie tylko moje całe dzieciństwo, ale też cała ta okolica. Ośna Lubuskiego, która zawsze mnie urzekała. Piękna, cudowna, niesamowite rzeki, małe strumienie, mokradła, bagna, torfowiska. No i przede wszystkim lasy i przecudne jeziora. Jak mieszkałam w Wielkiej Brytanii, to do najbliższego lasu musiałam jechać 3 godziny. Natomiast, żeby w ogóle zobaczyć to piękno przyrody, takie jak mamy tutaj w Ośnie, czyli te mokradła, te jeziora, to nawet nie przypominam sobie, gdzie ja musiałabym pojechać, żeby coś takiego zobaczyć. To jest tak rzadka rzecz i cenna w Wielkiej Brytanii, że nawet nie jestem w stanie powiedzieć, ile godzin musiałabym podróżować i gdzie musiałabym jechać, żeby takie tereny właśnie tam zobaczyć. I to też mnie uświadomiło, to mieszkanie w tej Wielkiej Brytanii, jakim cudem tak naprawdę przyrody my dysponujemy tutaj na miejscu. I przez wiele, wiele miesięcy, które zamieszkałam z powrotem tutaj w Ośnie, nic nie wskazywało na to, że zajmę się w ogóle walką na rzecz wody i walką na rzecz środowiska naturalnego, gdyż do tej pory zajmowałam się zawodowo prawami człowieka. I jakby tutaj chodząc sobie na spacery, zaczęłam obserwować tą przyrodę. Pewne rzeczy mi się podobały, pewne rzeczy zaczęły mnie niepokoić.

Właśnie jakby tutaj wskoczę z pytaniem, bo wróciłaś po paru latach, zakładam, że bywałaś tutaj w międzyczasie.

Bardzo często, oczywiście odwiedzając mojego tatę. Tak. Tak.

Ale zauważyłaś właśnie, że coś się zmieniło w tym otoczeniu, że jednak to już nie jest to Ośno, które pamiętasz teraz z dzieciństwa? Chyba najbardziej zaniepokoiły mnie stany wody, bo mieszkając nad tym jeziorem dosłownie dom mojego taty, obecnie mój, stoi dosłownie nie wiem czy 30 metrów od brzegu, teraz pewnie już za 35, od brzegu jeziora i okazało się, że ten brzeg jeziora. Już jest cofnięty o jakieś 5 metrów, więc drzewa, które do tej pory były w wodzie, stoją 5 metrów oddalone od samego brzegu. Gdy przechadzałam się ścieżką taką pieszo-rowerową, którą władze miasta zbudowały, to okazało się, że w okresach, kiedy były intensywne deszcze, w tym czasie do jeziora bezpośrednio wpływały ścieki komunalne. I dosłownie, żeby tak zobrazować, to było widać łącznie, nie będę dokładnie tego opisywała, natomiast łącznie z papierem toaletowym, więc wiemy z czym papier toaletowy również płynie, zgłosiłam to od razu tak nieformalnie, zupełnie po przyjacielsku w Urzędzie Miasta. Informację tą uznano. No tak, tam się coś złego dzieje faktycznie. Wysłano ekipę, która próbowała tą kanalizację tam jakoś zabezpieczyć, żeby to już więcej nie wpływało. Jednak przy każdej nadarzającej się okazji i przesileniu tego systemu kanalizacyjnego, te fekalia nawet nadal tam wpływały do tego jeziora. I to jakby było takim początkiem mojej działalności. Na rzecz wody tutaj w Ośnie.

A w tym jeziorze jest kąpielisko jednocześnie, prawda? W sensie jest jakieś takie miejsce.

Tak. I co ciekawa taka właśnie rzecz, że w tym samym czasie, kiedy wpływały do jeziora te ścieki komunalne i fekalia, przy temperaturze 35 stopni wówczas, takich no takich powiedzmy troszeczkę też w deszczach tropikalnych. Próbki pobierane przez Sanepid na terenie kąpieliska wskazywały, że woda jest doskonałej jakości. I to w ogóle, w ogóle absolutnie to nie pasowało, gdyż ten wpływ ścieków był naprawdę bardzo blisko tego kąpieliska, więc to mnie też zaciekawiło, jakim sposobem, jak to się w ogóle odbywa, jak to się dzieje, że woda jest doskonała. Burmistrz oczywiście, mając takie badania na ręku też twierdził, że no o co mi chodzi, no przecież woda jest doskonała, czego ja się tam czepiam. Natomiast nie tylko ja, ale wielu mieszkańców, którzy tam spacerowali, no to ewidentnie sam odór ścieków wskazywał, że tam się coś dzieje. A władze twierdziły zupełnie co innego.

A jak byś mogła powiedzieć co było jakby takim bezpośrednim…

Zapalnikiem?

Tak, że jednak zaczęłaś działać, no bo już miałaś jakieś tam sygnały, że coś się z tym jeziorem dzieje, ale żeby tak już działać, powiedziałabym pełnoskalowo, bo naprawdę dużo czasu poświęcasz na działanie na rzecz jezior w twojej okolicy. Co takiego się wydarzyło?

Więc jakby cały czas się interesowałam tym środowiskiem, zaczęłam się interesować właśnie wodą, zgłębiać tematy wodne, prawo wodne i jednego dnia, to było w grudniu 2019 roku, czyli dwa lata po tym jak zginął mój tata podczas wichury, zadzwonił do mnie jeden z moich sąsiadów, taki znajomy i mówi – słuchaj, przyjeżdżaj, bo ktoś spuszcza wodę z jeziora Kocioł. Jest to jezioro tuż obok naszej miejscowości, właściwie jeszcze w granicach naszej miejscowości. Ja nie mogłam uwierzyć, jak to jest możliwe, że ktoś w ogóle wodę spuszcza. I pojechałam oczywiście od razu, od razu pojechałam nad to jezioro i okazało się, że tym kimś, kto spuszcza to jezioro, to jest tak naprawdę burmistrz we własnej osobie, który tam, dosłownie tam był, wraz z ekipą z zakładów komunalnych, rozbijali tak zwany przepust, tak żeby wodę spuścić. Tam w tamtym okresie spuszczono około 80 centymetrów wody z całej tafli. To jest po prostu ogrom tej wody. I w momencie, kiedy na spokojnie próbowałam tłumaczyć, burmistrzowi mówię, słuchaj, ale tak nie można robić, bo przecież powinniśmy tą wodę retencjonować. Starałam się wytłumaczyć, że to będzie miało bardzo negatywny wpływ na całe środowisko wokół jeziora i w jeziorze, na ryby, na tarliska, na jakieś inne stworzenia, które, no zresztą całą faunę i florę. To mój burmistrz na mnie nakrzyczał. Nakrzyczał na mnie i krzyczał, że to jest jego jezioro i on może robić sobie co on chce. I że mam się nie wtrącać. No i wtedy coś we mnie pękło i sobie pomyślałam tak, no nie! Nikt na mnie nie będzie krzyczał, zresztą nikt na mnie nie krzyczy. Jedyną osobą, kiedy w dzieciństwie ktoś na mnie tam krzyknął, to był mój tata i mówię tak i to jemu na to jakby pozwalałam i on miał do tego prawo, żeby na mnie krzyczeć, ale nie jakiś tam obcy facet, żeby na mnie po prostu krzyczeć. I to było takim głównym zapalnikiem do tego, żeby zacząć tak działać już na poważnie i naprawdę zaczęłam się jeszcze bardziej tym tematem interesować. Ze względu na to, iż nie mogłam już wtedy liczyć na działania polityków, w tamtym okresie naszym przecież był poseł Aniśko z Ośna. Pomimo iż zadzwoniłam do niego i poinformowałam go o tej sytuacji, jakby zupełnie ją zignorował.

On był z partii Zieloni.

Tak. Co można jeszcze tak naprawdę, co trzeba podkreślić, że to po prostu zgroza, że facet, który reprezentuje partię Zieloni nie podjął tak naprawdę żadnych wówczas działań ani interwencji w tej sprawie. I no i tyle. No i moja współpraca wówczas z politykami. Z partii Zieloni się zakończyła. Wystąpiłam z partii. W tym okresie właśnie założyliśmy również Stowarzyszenie Leubuzzi. Założyliśmy stronę na Facebooku oraz tą grupę właśnie taką nieformalną Ratujmy Jezioro Reczynek. I tu zaczęliśmy podejmować działania na rzecz ochrony wody. Już nie tylko jako tylko i wyłącznie Reczynka. Ale też wszystkich. Też wszystkich jezior, rzek i mokradeł, torfowisk i bagien właśnie na terenie gminy.

Czyli waszym celem, jakie sobie cele postawiliście? No żeby rozumiem nie postępowała ta degradacja tak środowiska. Żeby nie spuszczać wody z jeziora, żeby nie osuszać torfowisk, mokradeł, bo też takie rzeczy się działy prawda tam.

Tak. To jest cały czas proces, który nadal postępuje. Bardziej chyba władze zaczynają być ostrożne w temacie. Widzą, że bardzo wnikliwie patrzymy im na ręce i działania. Szczególnie już po moim szkoleniu i zaangażowaniu się w Sieć Obywatelską Watchdog Polska. Te informacje, które zgromadziłam i wiedzę, którą przyswoiłam dzięki ludziom z Watchdoga. Pozwoliły mi bardziej wnikliwie i chyba bardziej profesjonalnie też przyglądać się działaniom władzy. I które działania są jakby poprawne, a które absolutnie są niedopuszczalne. Żeby w ogóle…

Właśnie jeszcze chciałam się cofnąć do tego momentu, kiedy burmistrz na ciebie nakrzyczał. Bo jeszcze nie powiedziałaś o tym, dlaczego on tę wodę spuszczał? I co w ogóle w kontekście wody się dzieje właśnie działo, ale pewnie cały czas dzieje jeszcze u was w  Ośnie.

Tak, do tej pory nie ustaliliśmy tak naprawdę co było przyczyną? I jaki był… To jest w ogóle dla nas niezrozumiałe. To jest w ogóle dla nas niezrozumiałe, dlaczego ta woda z czystego, pięknego jeziora była spuszczana. Wraz z jakimś tam narybkiem i tak dalej. Podejrzenia padły na to, że po drugiej stronie ulicy… Są stawy karpiowe. I to dla nich w jakiś tam sposób ta woda była po prostu spuszczana. Nie doszliśmy do dzisiejszego dnia. Tak naprawdę nie mamy żadnego twardego dowodu, żeby powiedzieć, że to właśnie po to ta woda była spuszczana. Wracając w ogóle do tego przepustu. To ciekawą rzeczą jest to oczywiście… Jakby odkryliśmy po jakimś czasie, że tego przepustu, czy w ogóle no tego miejsca w ogóle burmistrz nie powinien nawet dotykać, gdyż tam nie ma żadnej dokumentacji, że tam jakikolwiek przepust jest. Tam jest po prostu brzeg jeziora, który powinien być nienaruszalny. I wszelkie możliwe dokumenty twierdzą, że tam nie ma tak zwanego tak zwanego urządzenia wodnego, które byłoby zaakceptowane ani przez Wody Polskie. Ani… No po prostu nie powinien tego brzegu jeziora w ogóle dotykać.

Jakbyś jeszcze mogła powiedzieć co się dzieje w ogóle z pozostałymi… No akwenami, zasobami wodnymi w gminie. Bo jak ostatnio z tobą rozmawiałam, to mówiłaś, że właśnie te stawy hodowlane no mocno zaburzyły w ogóle te całe ekosystemy. Jakbyś mogła coś więcej na ten temat powiedzieć?

No tak. Więc jakby, to co już wspomniałam, że nie mogliśmy liczyć na polityków, więc zaczęliśmy szukać innych źródeł jakby wsparcia. I tak trafiłam na Artura Furdynę, który zajmuje się renaturyzacją rzek. Jest bardzo znanym ekspertem właśnie od renaturyzacji. I to on pierwszy wskazał nam jakie są tak naprawdę powody, które determinują tą degradację i prędkość też niszczenia tego naszego środowiska w Ośnie. Należy też zaznaczyć, że Ośno jest specyficzne pod tym względem, że naprawdę to jest takie…taka misa, w której są właśnie bagna, torfowiska, źródła krystalicznie czystej wody, które właśnie, to też dzięki też Arturowi jakby odkryliśmy, że te źródła zostały przekopane, zmieniony bieg rzek i te rzeki trafiają bezpośrednio do stawów i ze stawów już wypływają naprawdę, w niektórych momentach roku dosłownie ścieki śmierdzące, cuchnące ścieki. Według przepisów prawa woda pobierana powinna zostać wypuszczana dokładnie taka sama jak została pobrana. W naszym wypadku nie ma to absolutnie miejsca. Najgorszym chyba jeszcze elementem całej tej historii jest to, że część stawów leży na obszarach, które powinny być objęte ochroną pośrednią ze względu na pobór wody pitnej. Od jakiegoś czasu woda nasza jest w tragicznym stanie. Zdarzają się, że przywożą nam wodę beczkowozami.

A niestety dużą przyczyną tego stanu są wybudowane, wykopane stawy hodowlane. Stawy hodowlane, karpiowe. Czyli bardzo płytkie, ciemne dno. Bardzo duże też parowanie, czyli utrata tej wody, ale ogromne zanieczyszczenie wody po prostu pitnej w tym momencie. W Ośnie mieliśmy wodę mineralną jakości najwyższej. Naprawdę można było butelkować spokojnie i sprzedawać taką wodę z kranu. Na dzień dzisiejszy dzięki chyba też naszym naciskom i jakby kampanii burmistrz zdecydował się na wybudowanie stacji uzdatniania wody. Więc cały taki. Z jednej strony te nasze naciski doprowadziły do budowy stacji uzdatniania wody. Natomiast naszym jakby głównym celem było, żeby spowodować powrót tej naturalnej. No ale to dłuższy proces, widocznie o wiele dłuższy. Znaczy na pewno o wiele dłuższy i bardziej kosztowny niż wybudowanie samej stacji.

A czy jakby jesteś w stanie powiedzieć, no pewnie jednego winnego tutaj nie znajdziemy, ale też z mojej poprzedniej rozmowy z tobą pamiętam, że burmistrz tak jak mi mówiłaś przed rozmową tą, ponownie jakby został wybrany na to stanowisko. Nie mając żadnej konkurencji. Jako jedyny kandydował tak? Że on już od 2006 roku jest burmistrzem jakby to za jego kadencji ta degradacja środowiska.

Degradacja zaczęła się tak z 2000 roku.

Ale są jeszcze jakieś instytucje prawda, które kontrolne, które teoretycznie powinny to sprawdzić?

Tak, tak oczywiście. To nie jest tylko problem jednej osoby. To jest też jakby niedopatrzenie, błąd. Może też i celowe działania, nie wiem. Ale wielu instytucji również państwowych wcześniej, no teraz to się nazywa Wody Polskie, ale to też i starostwo i jakieś inne organy, które wydają różne pozwolenia, więc to nie tylko jest jakby tutaj wina burmistrza w 100%, absolutnie nie. Jednak część pretensji jest do niego ze względu, że jest tym włodarzem. Od bardzo długiego czasu. No i na wysokich stanowiskach w urzędzie miasta od 30 lat. Natomiast tak, tutaj wiele organizacji i wiele instytucji wchodzi w grę. My do wszystkich tych instytucji również piszemy pisma. Dowiadujemy się, informujemy. Po to, aby ten stan wody w Ośnie jakby spróbować naprawić. I to są to, co my robimy. I to są takie organizacje, znaczy instytucje jak Sanepid, jak WIOŚ, jak IRDOŚ i oczywiście Wody Polskie, którą są w tym momencie podstawą, oczywiście też i starostwo i wojewoda. Tak więc trochę tych organów jest, które mają wpływ na środowisko i na rzeczy, które się tutaj też dzieją, więc to nie jest tak, że burmistrz wydaje jakiekolwiek pozwolenia też samodzielnie. On wielokrotnie musi pewne rzeczy konsultować na co też dostaje pozwolenia.

No tak, no bo zwykle jest tak, że jak jakaś tam decyzja, prawda, jest wydawana, są te tak zwane uzgodnienia różnych instytucji, to musiało jakoś wszystko iść razem. A te stawy hodowlane od kiedy są w Ośnie?

Więc jest kilka stawów hodowlanych. Jedne były jeszcze przed wojną. Ale one akurat są w takiej pozycji, które nie mają na nas bezpośredniego wpływu. Natomiast stawy, które mają bezpośredni wpływ na stan wody i pogorszenie się stanu wody zaczęły powstawać w 2008 roku. I na taką skalę, że dziś mamy dwa razy więcej stawów hodowlanych powierzchniowo niż jezior., więc tak mniej więcej, oczywiście. Ale no to jest rzecz niedopuszczalna w ogóle, żeby coś takiego się działo. Szczególnie, że tak jak wspomniałam wcześniej ta woda jest z kryształowo czystego strumienia, przekierowana prosto do stawu i wypuszczana naprawdę w bardzo złym stanie, więc te rzeczy absolutnie nie powinny mieć miejsca. A jednak mają. Gdzieś, ktoś jakieś pozwolenie wydał. I nie winimy też, ja też nie winię nikogo. W sensie personalnie, jeżeli chodzi o właścicieli stawów czy innych właścicieli czy kogokolwiek. Ja tych osób nie winię. Dlaczego? Dlatego, że to one musiały pozyskać jakieś pozwolenia. I te pozwolenia ktoś wydał. Więc ja szukam jakby rozwiązań. Na zupełnie innym szczeblu. I to nie jest żadna personalna wendeta, czy jakiekolwiek działanie przeciwko osobom prywatnym czy też firmom. Natomiast to jest działanie w celu jakby poprawy nie tylko jakości wody pitnej, ale też stanu jezior, rzek, mokradeł i torfowisk. A bez tego nie poprawi się wody pitnej. Także to wszystko jest połączenie. Także nie da się naprawić wody pitnej bez naprawy torfowisk, jezior i to jest takie zamknięte kółko. I trzeba ratować wszystko.

Jakbyś mogła jeszcze powiedzieć parę słów o tych torfowiskach. Bo one też mocno, że tak powiem, mówiąc kolokwialnie, oberwały przez ostatnie lata. Co się z nimi działo?

Tak. Same torfowisko, które jest przy, to jest 9-metrowe torfowisko przy samym jeziorze Reczynek. Tam zostały sprzedane działki. Były zakusy, aby pobudować tam domy. To by absolutnie zdemolowało nasze jezioro Reczynek. Niemniej, pan burmistrz zdecydował się na położenie kanalizacji, akurat na tamtym terenie. Dosłownie, dosłownie to są rzeczy, które się działy jeszcze pół roku temu. Jak się okazało, że nie ma takiej gwarancji, że ta kanalizacja jest też szczelna, więc przypuszczalnie część ponownie różnych ścieków spływa właśnie z powrotem do tego torfowiska. A z torfowiska, wiadomo, przesiąkuje się już do jeziora Reczynek. Więc tą kanalizacją też jest taki problem, że została położona w nieprawidłowy sposób. Była zaprojektowana, aby ją położyć na takim twardym dosyć podłożu. Natomiast kładziono ją na torfowisku. W związku z tym ona się zapada, załamuje. I to powoduje jej nieszczelność. Nie wiem dokładnie, teraz będziemy kolejne pisma wysyłać, aby dowiedzieć się, jaki dokładnie jest stan techniczny tej kanalizacji na dzień dzisiejszy. Niestety, obawiamy się, że się załamała ze względu na to, że torfowiska są bardzo miękkie. Więc wystarczy opad jakiejś deszczu i ta struktura się zmienia.

Ale domy nie zostały ostatecznie wybudowane?

Na razie domów nie ma, nie wiemy na jak długo. Oczywiście wszystko można, w dzisiejszych czasach można wybudować wszystko i wszędzie. Są odpowiednie do tego technologie, natomiast absolutnie nie zgadzamy się na to, żeby te tarfowiska niszczyć. One są integralną częścią tego jeziora, do pewnego czasu to była część jeziora i ma ogromny wpływ na czystość tego naszego akwenu. Ostatnio też zmagamy się z toksyczną sinicą, która miała swoje zakwity w grudniu, w lutym i w marcu. Piękny turkusowy kolor. W pierwszym momencie myśleliśmy, że to jest, ktoś wylał farbę turkusową, bo nie widziałam jeszcze takiego zakwitu o tak intensywnym kolorze. Zawsze wydawało mi się, że sinica to jest po prostu. Jakaś taka szara właśnie sina, a tutaj raptem się okazało, że to jest tak niesamowicie turkusowy kolor i niestety na połowie jeziora. Przez to, że był zakwit, na dodatek jeszcze oczywiście wszystko tuż przed wyborami samorządowymi, więc nasze władze zdecydowały się, co możemy też policzyć jako nasz sukces, żeby, zatrudnić eksperta, profesora Mariusza Pełchatęgo z Zakładu Hydrobiologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza, aby zbadał stan jeziora i sprawdził jaki ten stan jeziora jest. Pewnie ku niezadowoleniu i zgrozie naszego burmistrza, pan profesor zgodził się z nami, że wszelkie działania typu osuszanie, typu dewastowanie torfowisk, zatruwanie rzek, te ścieki do jeziora, zbyt intensywne użytkowanie jeziora poprzez nawet kąpielisko, to wszystko ma negatywny wpływ na nasze jezioro Reczynek. Mina była bezcenna, jak się spojrzałam na minę pana burmistrza, to chyba nie tego oczekiwał od osoby, którą zatrudnił. Natomiast trudno tutaj jakby zaprzeczać faktom. Wcześniej przecież to wielu profesorów potwierdziło, również cały zespół profesora Kotowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, który zajmuje się torfowiskami. I oni również potwierdzili, dokładnie wszyscy tutaj profesorowie, potwierdzili dokładnie to samo, wszyscy mówią to samo, że to jest czynnik ludzki, który ma wpływ destrukcyjny na nasze środowisko tutaj w Ośnie.

Trzeba też podkreślić, że Ośno jest takim rezerwuarem wody, nie tylko dla nas tutaj, ale też dla okolicznych miejscowości, w tym na przykład Słubic, które przecież mają Odrę i w tym momencie Odra ponownie przeżywa swój kryzys i ta woda z Odry absolutnie nie nadaje się w tym momencie do spożycia, więc jakby ten nasz rezerwuar powinien być, jak najbardziej zadbany i pielęgnowany, żeby tej wody nie zabrakło. Jeżeli teraz mówimy o tych zmianach klimatycznych, to jeszcze tym bardziej powinniśmy o tą wodę dbać i zatrzymywać ją tutaj, gdzie jest.

Ja Alicjo chciałam teraz jeszcze cię trochę podpytać o to, w jaki sposób wy działacie, bo zakładam, że jest bardzo dużo osób, które zauważają, nie wiem, miejscu, gdzie mieszkają właśnie, że coś jest nie tak z wodą, że chciałoby zacząć działać i zastanawiają się, od czego zacząć? Z tego, co ja widzę, to wy tak na różnych polach, z jednej strony edukacja mieszkańców, z drugiej strony kontakt jednak z ekspertami, których opinią się podpieracie, żeby nie można było wam zarzucić, że jesteście jakimiś tam pieniaczami, którzy histeryzują, a nie mają tego podstaw i plus jeszcze właśnie jakieś tam oddziaływania na różne instytucje, pisma, wnioski, a jakbyś mogła trochę opowiedzieć o tym, jak działacie, żeby trochę te degradacje z jednej strony zatrzymać, a może nawet odwrócić, żeby było lepiej?

Tak, no trzeba i to myślę, że koniecznie trzeba się podpierać badaniami naukowymi, właśnie ze względu na to, żeby nie było nam zarzucane, że jesteśmy właśnie pieniaczami czy awanturnikami i innymi tam, strasznymi potworami, którzy bronią środowiska za wszelką cenę. Więc my jesteśmy jako grupa Ratujmy Jezioro Reczynek, która z dnia na dzień tak naprawdę się powiększa coraz więcej, mamy nie tylko sympatyków, ale również osób, które nas wspierają, ale też osób, które z nami działają. I nie tylko prowadzimy działania edukacyjne, zapraszamy naszych i ekspertów również, którzy kilkakrotnie mieli u nas wykłady i prezentacje. Mieliśmy wiele spotkań również w terenie, gdzie do tej pory te spotkania prowadzimy, gdzie edukujemy różne osoby na temat tego, jak to powinno wyglądać, jak wygląda zdrowa rzeka, jak wygląda zdrowe jezioro, jak wyglądają zdrowe torfowiska i zdrowe bagna.

Na pewno pierwszym krokiem, jeżeli ktoś by chciał zająć się jeziorami, to trzeba ustalić, co to jest za jezioro. Czy to jest woda stojąca, czy to woda płynąca, czy tam jest odpływowe, napływowe? Trzeba to wszystko sprawdzić. Jeżeli nie mamy takiej informacji, dobrze jest sprawdzić w BIP-ie, a jeżeli nie, to wysłać zapytanie. Do gminy, do Wód Polskich o to, kto jest właścicielem tego akwenu. Dlaczego to jest takie ważne? Bo to oznacza, to jest takie kluczowe, gdyż wody płynące podlegają pod Wody Polskie. Jeziora stałe, tak jak na przykład jezioro Reczynek, podlega pod Urząd Miasta i Gminy w Ośnie Lubuskim. W Ośnie też mieliśmy, co też jest takim naszym małym sukcesem, mieliśmy wiele jezior, które były źle zaklasyfikowane. Były zaklasyfikowane jako jeziora o wodzie stojącej, natomiast w praktyce były i są jeziora o wodzie płynącej, czyli albo odpływowe, czyli coś tam wpływa, coś wypływa. I wówczas te jeziora powinny podlegać pod Wody Polskie. W naszym przypadku one w ogóle nie podlegały pod Wody Polskie, tylko pod starostwo. Dzięki naszym działaniom, dzięki nagłaśnianiu, właśnie pisaniu pism, Wody Polskie zdecydowały się na przeprowadzenie ekspertyzy, w której efekcie, będą jeziora przekształcane z powrotem i zmieniane na wody płynące, co jest ogromnym sukcesem, bo to oznacza, że nie będzie można ich dzierżawić, nie będzie można ich sprzedać, a tym samym one po prostu będą mogły sobie być dzikimi jeziorami, niezagospodarowanymi takimi już przez człowieka i nie będą one tematem do dużych inwestycji.

Czyli to jest pierwsza rzecz, to sprawdzenie tak, czy to jest woda płynąca, czy stojąca, ewentualnie warto zawalczyć o to, żeby ona była właściwie zaklasyfikowana.

No to trzeba tak, i wówczas trzeba napisać wniosek, żeby właśnie te jeziora, najlepiej oczywiście też połączyć praktykę z teorią, czyli to co, co nauczyłam się w tej pracy, właśnie w Watchdog Polska, o informacji publicznej, o informacji o środowisku. Pisze się najpierw takie, dowiaduje, pozyskuje informacje, na podstawie tej informacji możemy dopiero wówczas napisać na przykład wniosek o to, żeby przekształcić takie jezioro, udowodnić dokumentacją fotograficzną, nawet umówić się z przedstawicielami Wód Polskich i pokazać im fizycznie, że tak powiem brzydko palcem, jak to wygląda. W naszym przypadku było tak, że z map nawet zniknęły dopływy do jezior i na mapach próbowano nam udowodnić, że przecież na mapach tego nie ma. Więc wzięliśmy, umówiliśmy się, zawieźliśmy przedstawiciela Wód Polskich na miejsce, pokazaliśmy i mówimy, no jak nie ma, jak jest trzy metry szeroka rzeczka, która wpływa do tego jeziora, a później z niego w ogóle jeszcze wypływa. Więc jak to jest możliwe, że na mapie to zniknęło? I dzięki tej naszej interwencji, teraz to jezioro będzie właśnie należało już do wód znowu płynących, w związku z powyższym nie będzie można ani dzierżawić, ani sprzedawać. Będzie nadal jeziorem szeroko dostępnym dla obywateli.

A jeżeli jest to jezioro stojące, jakby tutaj nie ma wątpliwości co do tej klasyfikacji, to czy jest w sytuacji, kiedy widzimy, że właśnie Urząd Gminy, Miasta, jakby prowadzi taką politykę, która sprawia, że dochodzi do degradacji takiej środowiskowości, że działa na niekorzyść w zasadzie mieszkańców niszcząc środowisko, to jakie są narzędzia i z jakich wy na przykład korzystaliście, żeby jednak to w jakiś sposób zatrzymać, nagłośnić i zwrócić uwagę odpowiednich instytucji?

Największą chyba tutaj bronią jest nagłośnianie tego, strona facebookowa, przekazywanie relacji, dokumentowanie tych zmian, nagłośnianie wycinki drzew, które też mają ogromny wpływ na środowisko wody, niszczenie jakiekolwiek, wszystkie rzeczy, które się wokół jeziora dzieją, nie dość, że informujemy o tym mieszkańców, to w zależności od sytuacji informujemy na przykład inne instytucje, takie jak Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, czy też RDOŚ, czy wody. Wody polskie tu akurat nie mają zbyt dużego pola do popisu ze względu właśnie na tą wodę stojącą. Natomiast ich też informujemy, że ze względu na to, że to jezioro jest mimo wszystko mokradłami, bagnami połączone z rzeką, więc jakby informujemy ich o pewnych sytuacjach, o sinicach na przykład, czy jakichś innych nieprawidłowościach, które mają miejsce. Ta walka jest trochę utrudniona, jeżeli chodzi o wodę stojącą i szczególnie jeżeli chodzi o własność typu burmistrz, do którego nie dochodzą żadne argumenty ekspertów, czy też specjalistów, nie dochodzą argumenty nawet badań, które są przeprowadzane. No ale uważam, że nie wolno się poddawać, należy cały czas informować społeczeństwo, należy cały czas wysyłać pisma na ten temat. Dlaczego? Dlatego, że jeżeli nie będziemy wysyłać tych pism, jeżeli nie będziemy ciągle jakby reagować, to za jakiś czas, za rok, za dwa, za trzy ktoś powie, no ale my nie wiedzieliśmy nawet, że jakaś jest sytuacja, tak?

Więc równolegle z informacją na stronach facebookowych, czy też Instagramie, należy wysyłać pisma, wnioski, informować na bieżąco urząd, pomimo, że wiemy, że urząd o tym wie, tak? Widzimy pracowników urzędu, widzimy radnych nad tym jeziorem, tylko czasami się zastanawiam, czy to nie jest też taki brak wiedzy, brak niestety też edukacji na temat wody i pomimo, że widzą te zmiany, nie traktują ich poważnie, nie traktują ich jako pewien sygnał, pewien sygnał do jakiegoś zagrożenia, nie traktują tego jako forma kryzysu dla akwenu. Na dzień dzisiejszy stan jeziora jest zły, niestety te sinice, ich zakwit bardzo wstrząsnęły nam chyba nami wszystkimi, ale lata zaniedbań, lata spływania, lata ścieków. Niestety po pewnym czasie, to tak jak nawożenie rośliny, nawozimy ją rok, drugi, trzeci, ona nie kwitnie, ale na czwarty, piąty rok ona już będzie kwitła. Dzięki temu naszemu nawożeniu i tu mamy ten sam problem, jeżeli chodzi o jezioro Reczynek. Ono przez lata było tymi ściekami nawożone, teraz jest tam niby zabezpieczone, one bezpośrednio niby nie wpływają, natomiast pośrednio nadal poprzez rowy i poprzez część mokradeł nadal zanieczyszczenia dostają się do akwenu.

Jeszcze chciałam się ciebie zapytać o ten temat tych takich strumieni, które zostały przekierowane do tych stawów hodowlanych. Tutaj chyba nie macie do końca wiedzy na jakiej podstawie to zrobiono, czy były jakieś zgody wydane, czy to raczej jest jakiś rodzaj samowolki. Ale efekt jest taki, że wypływa czysta, wypływa brudna woda. Czy z tym coś w ogóle uda się zrobić, czy próbowaliście coś zrobić?

Tak, jesteśmy teraz na etapie właśnie monitoringu razem z WWF Polska. Zapisałam się do programu Monitoring Wood właśnie prowadzony przez WWF i dzięki temu programowi zostałam wyposażona w plecak pełen odpowiednich narzędzi, że tak powiem i instrumentów do tego, aby tą wodę badać. Przeszłam również szkolenie, żeby umieć obsługiwać ten sprzęt, wiedzieć jak prawidłowo pobierać próbki, jak je badać. Więc teraz też będziemy badali tą wodę. Temat jest dość skomplikowany na to, myślę, że dobraliśmy się do czegoś, co jest bardzo mocno skomplikowane. Nikt nie chce za to wziąć odpowiedzialności. Każdy zrzuca gdzieś to na drugiego i jedna instytucja na drugą. Tak, ale temat jest na tyle ważny, że nie zamierzamy go odpuścić i będziemy kontynuować. Na razie nie ma jakichś super rezultatów. Woda nadal jest pobierana tak krystalicznie czysta, ta źródlana, ze strumienia i prosto przekierowana do stawu.

Tam właśnie taka ciekawa, taka śmieszna nawet historia jest z tym związana. Jak zaczęliśmy… Pierwsze pobierać dokumentację i zrobiliśmy zdjęcia. Taka była tam już stara, mocno zdezelowana koparka, która widocznie podczas tych wszystkich przekopów się tam zepsuła i sobie tam stała widocznie przez lata. Zrobiliśmy zdjęcia, nagłośniliśmy to na naszej stronie facebookowej i po kilku tygodniach… Pamiętam, że jednego z gości, też eksperta, zawiozłam w tamto miejsce, żeby pokazać mu jak tam sytuacja wygląda. Ta właśnie koparka już była praktycznie rozebrana na części i już niewiele z niej zostało. Widocznie chcieli ją właśnie zabrać, żeby nie była takim ewidentnym dowodem. Natomiast wiadomo, że to już za późno.

To dowodem na to, że przekopywano, prawda?

Oczywiście, zresztą tam stare koryto rzeki nadal tam jest, także to nie jest tak, że oni w ogóle to wszystko zasypali. W tym starym korycie ta woda próbuje ciągle tam się jakoś dostać i jeszcze tam resztki wypływają. Zgrozą jest to, że oprócz tego, że ta woda wpada prosto do stawów, które już same w sobie są tam na tamtym terenie akurat, bardzo niebezpieczne dla naszej wody pitnej, bo tak jak powiedziałam, one są na terenie poboru wody, to jeszcze jest wypuszczany naprawdę ściek. To wygląda przerażająco. To wygląda tak, jak jakieś takie czarne gluty, coś okropnego. Śmierdzi to również potwornie. Mamy wiele nagrań, bardzo dużo dokumentacji i to nie wygląda dobrze.

Coraz więcej też mamy sygnałów od naszych mieszkańców tutaj o pogarszającej się jakości wody, że czasami leci wręcz, ja nie wiem, czy to po prostu zaciąga, czy to już rury, czy coś, że po prostu z kranu leci wręcz właśnie taki czarny osad. Zakładamy, czy może już po prostu zaczyna brakować wody u nas w studniach. Nie mam pojęcia. To trzeba też będzie zgłębiać.

Tematów jest naprawdę mnóstwo. I temat, jeżeli chodzi o wody, to jest bardzo ważny. I temat, jeżeli chodzi o wody, to jest bardzo ważny. I temat, jeżeli chodzi o wodę, naprawdę jest na tyle skomplikowany, że to prawo wodne jest też skomplikowane. Według przepisów my mamy rację, ale z drugiej strony fakty są takie, a nie inne i zmienić teraz stan faktyczny do tego, to trzeba mnóstwo pieniędzy, mnóstwo nowej dokumentacji i przede wszystkim ekspertyz. A na to w chwili obecnej, o ile wiem, środków finansowych takich nie ma. Miałam nadzieję, że może to wpłyną jakieś fundusze z KPO, ale tu się okazuje, że chyba jakiś inny plan na KPO jest, więc może się zdarzyć, że trochę jeszcze poczekamy na pewne zmiany.

Nie wolno odpuszczać. Pomimo, że może nasze sukcesy są bardzo małe, ale one mają też ogromny wpływ jednak na nasze środowisko, pozytywny, przynajmniej stopujemy pewne działania, a na pewno je spowalniamy. W sensie te negatywne, bo jeżeli byłyby pozytywne, to bardzo byśmy się ucieszyli na pewno na jakieś projekty live, które prowadzą Wody Polskie czy też inne. Ale no to musimy poczekać chyba.

Tak naprawdę słuchając się, to ja mam takie niestety smutne przekonanie, że to jest historia trochę o tym, jak nie działają instytucje, które powinny kontrolować działania samorządów związane z wodą, że jednak jest to bardzo ważny temat i ich jedna po drugiej instytucja jakby się po prostu nie sprawdza. I osoby, mieszkańcy, osoby prywatne muszą się przeszkolić, no tak jak ty to zrobiłaś, żeby tej wody pilnować, żeby robić te… żeby pobierać próbki, żeby trzymać rękę na pulsie, żeby to środowisko nie było bardziej degradowane. W zasadzie, do tego zostały powołane odpowiednie instytucje, które z jakichś powodów są niewydolne. I też chciałam cię zapytać właśnie w kontekście takich działań kontrolnych, no bo już z tego, co mówisz, mieszkańcy jednak są coraz bardziej świadomi też do was.

Natomiast pytanie, czy jak widzisz tę świadomość na przykład nie wiem w Radzie Miasta, bo teraz były wybory samorządowe, no burmistrz wam się nie zmienił, ale czy, bo Rada Miasta też jest takim organem kontrolnym, czy cokolwiek tutaj masz nadzieję, że się zmieni po tych wyborach samorządowych?

Obawiam się, że tutaj będziemy mieli z tym dalszą trudność, czyli jakby kontynuację tego, co było wcześniej. Pomimo tego, iż my jako organizacja też organizujemy jako Leubuzzi, jako Ratujmy Jezioro Ryczynek, organizujemy różne szkolenia i sesje informacyjne, na nasze spotkania niestety sami radni nie przychodzą. Pomimo, że większość z nich, z tych radnych, to nie są osoby pracujące, to są osoby, które już nie pracują, są w wieku emerytalnym i zakładam, że miałyby czas przyjść, zresztą wszystkie nasze działania takie edukacyjne są prowadzone albo po południami, czyli już po pracy, albo w weekendy. My sami przecież, wszyscy ci, którzy są zgromadzeni i w Leubuzzi, i w Ratujmy Reczynek, i w ogóle to my to wszystko robimy po pracy, wolontariusze, to nic nie jest, żadne z nas nie ma za to opłacone, żadne z nas nie jest na etacie, to wszystko robimy naprawdę z troski o otaczający nas świat, bo wiemy, że nie ma nic ważniejszego niż woda. Wody nie da się niczym zastąpić.

Jest woda albo jest woda, czyli bez wody nie będziemy mieli jedzenia, bo się nie podleje, bez wody się nie napijemy, bez wody też nie urośnie las, co tutaj muszę też powiedzieć, że bardzo nas cieszy, mnie cieszy ta współpraca z Lasami państwowymi, którą podjęliśmy i widać, że też martwi ich bardzo stan wody w lasach. Ośno jest otoczone lasami, nasze jeziora są otoczone lasami, więc jakby tutaj jedno bez drugiego nie może funkcjonować. I też takim naszym małym sukcesem jest wyodrębanie, odrębnienie wspólnie z lasami państwowymi pewnych stref wodochronnych, na których nam bardzo zależało. Mamy też nadzieję, że kilka dodatkowych stref wodochronnych wyznaczymy przy najbliższym, przy najbliższym PULu i że tych stref wodochronnych, czyli tych lasów, które są przy wodach będzie więcej. Lasów, które nie będą, będą kwalifikowane do wycinki, a będą stanowiły po prostu takie, taki parasol dla tych mokradeł, dla bagien, dla torfowisk, no i przede wszystkim dla jezior i rzek.

Czyli jednak z jakąś instytucją udaje wam się współpracować, tak? Od kiedy z lasami współpracujecie?

Powiem tak, no nie mogę narzekać na, jeżeli chodzi o Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, zawsze reagują na wszelkie nasze sygnały. Z Lasami państwowymi bywa różnie, jak to z taką, z tak ogromną instytucją. Jednak nam się pewne rzeczy udaje realizować, z czego właśnie bardzo się cieszymy. Wspólnie gdzieś udajemy się na różne terenowe, nazwijmy to wycieczki, ale rozmawiamy, przede wszystkim rozmawiamy. Nie zgadzamy się, w wielu momentach się nie zgadzamy, ale wydaje mi się, że sama rozmowa jest już dużym krokiem naprzód. To oznacza, że przynajmniej słuchamy siebie nawzajem i to jest też duży, duży krok do przodu. Mamy też nadzieję na jakby ustanowienie kilku miejsc, które będą takimi rezerwatami. Może mini, ale jednak, z tym, że to są takie nasze jeszcze marzenia i plany. No i oczywiście ciągle, ciągle on ten, ten krok nadchodzący. Przecież to jest też taki, to jest też taki, to jest też taki, to jest też taki, ciągle nadzorowanie, monitorowanie tych jezior, ich stanu, wysokości wód, jak to wszystko się dzieje, czy można jeszcze na przykład naszą rzeczkę jakoś tam zrenaturyzować, czy można bariery usunąć na rzece, które są tam zupełnie już niepotrzebne, bo jakby straciły swoją funkcję. Także tych rzeczy jest bardzo, bardzo, bardzo dużo. Na szczęście coraz więcej osób też się interesuje tematem, ale myślę, że ten próg biurokracji naprawdę jest bardzo wysoki, jeżeli chodzi o wody. Wydaje mi się, że jest troszeczkę łatwiej kontrolować samą radę, same działania na przykład urzędu, niż monitorować i sprawdzać właśnie wody, bo mamy bardzo mało osób, które się tym zajmują, więc jeżeli ktokolwiek mnie słyszy i by chciał, to zapraszam do kontaktu, ja bardzo chętnie wszystkim pomogę i doradzę tylko jak będę umiała, więc tak. Coraz więcej nas jest po prostu potrzebne, bo przy tej skali myślę, że same urzędy nie są w stanie przerobić tego materiału, który jest.

Alicjo, bardzo ci dziękuję za rozmowę, bo ten temat jest rzeczywiście bardzo szeroki. Myślę, że mogłybyśmy drugą godzinę rozmawiać i myślę, że jeszcze za jakiś czas cię ponownie zaproszę, żebyś opowiedziała, co udało wam się zrobić. I życzę ci może, żeby przez teraz tę pięcioletnią kadencję, która jest ostatnią kadencją tego burmistrza, bo już nie może kandydować.

Nie, już nie może.

Więc żebyście, żeby znalazła się osoba, która będzie kandydowała na to stanowisko, która będzie bardziej rozumiała te potrzeby.

Znaczy mi by naprawdę nie przeszkadzało, jakby burmistrz to zrozumiał, bo tutaj nie chodzi o walkę z burmistrzem, tylko tu chodzi o walkę o sprawę, tylko ja myślę, że to akurat tego burmistrz nie rozumie, że tu nie chodzi o niego zupełnie, tu chodzi o coś o wiele ważniejszego niż on sam. Nie, ale no to… To by musiał właśnie zrozumieć. Ale tak jak mówię, zachęcam wszystkich, nie tylko do szkoleń organizowanych przez Watchdog Polska, bo to naprawdę dało mi ogromny grunt i stabilność taką, pewność też siebie, że już wiem co robię i dostęp do informacji publicznej, dostęp do informacji o środowisku, jakby to wszystko, wszystko jakby nabrało sensu. Te puzzle jakby zaczęły kreować fajny obraz. No i dodatkowo temat wody to już jest zupełnie druga układanka, ale warto, ale myślę, że warto. Jak tylko dodam, że jeszcze wczoraj byłam właśnie nad tym moim jeziorem, spojrzałam się i sobie pomyślałam, kurczę, no warto, pomimo różnych trudności, troszeczkę jednak wody jest o wiele więcej. Pomimo tych wszystkich zmian klimatu, pomimo suszy, pomimo wszelkiego takiego hejtu, z którym musieliśmy się też mierzyć, z jakimś takimi nienawiścią ze strony urzędu, właściwie nie urzędników, tylko tam władzy, ale to wszystko przebrnęliśmy i widać te efekty. I to jest piękne, że można zobaczyć te ryby jednak, pomimo tego, że jezioro jest w bardzo złym stanie, to wydaje mi się, że bez naszych działań byłoby jeszcze gorzej.

Jednym słowem wszystkich tych, którzy nas słuchają i którzy chcieliby działać na rzecz wody w swojej okolicy, zachęcamy do kontaktu z nami. Wtedy jakoś skontaktujemy z tobą, jeżeli ktoś chciałby wzbogać swoją wiedzę. Oczywiście, ja przecież jestem częścią rodziny watchdogowej, więc oczywiście niech wszyscy, którzy są zainteresowani tematem wody, kontaktują się z Watchdog Polska, a my podejmiemy działania, może jakieś szkolenie.

Super, bardzo Ci Alicjo dziękuję.

Rozmawiałam z Alicją Matwiejczuk, członkinią Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska i też współzałożycielką i członkinią nieformalnej grupy Ratujmy Jezioro Reczynek z Ośna Lubuskiego. Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję pięknie. Miłego dnia!

To był kolejny odcinek podcastu Zajawka.

Outro:

To była Zajawka Podcast Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska

Co król Karol królowej Karol i nie kupił, chciałabym wiedzieć, co kupił i za ile, ile? Dobrze że jesteś i że rozmawiamy, nawet przy stole z powyłamywanymi nogami, i że rozumiesz, że nie odmówisz mi tej racji, prawa do pytań, do informacji.

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *