Sieć Obywatelska Watchdog Polska skupia ludzi, którzy w większości chcą wpływać na jakość samorządu. W ciągu 19 lat działania alarmowaliśmy o potrzebie zmiany jakości rządzenia. I przez te 19 lat przychodziło do nas coraz więcej ludzi z problemami w relacjach z lokalnymi władzami.
Próbując poradzić sobie z nimi, przyjmowaliśmy różne strategie. Skarżyliśmy władze samorządowe do sądu w sprawie dostępu do informacji publicznej lub przyłączaliśmy się do spraw mieszkańców. Interweniowaliśmy, uczestnicząc jako obserwatorzy w sesjach rady gminy lub. wysyłając pisma, gdy radni szkalowali aktywnych mieszkańców. Wzmacnialiśmy rozwiązania prawne dające mieszkańcom niepodważalne prawo głosu – fundusz sołecki, raport o stanie gminy. Dążyliśmy do tego, by mieszkańcy mogli zabierać głos w gazetach prowadzonych przez samorządy, co te ostatnie ignorowały. Nagłaśnialiśmy negatywne zachowania władz gminnych – jak sprawa karna za nagrywanie sesji rady gminy czy antyreferendalne działania władz, które miały być odwołane w referendum gminnym. Ale też promowaliśmy dobre praktyki – zarówno w działaniach samorządów, jak i obywateli. W końcu zaś – oprócz edukacji watchdogów w Szkole Inicjatyw Strażniczych, zaczęliśmy edukację każdego, komu zależy na zmianie – w kursie (Bez) Nadzieja małej (i dużej) gminy.
I nagle pojawił się sojusznik – prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych i wydawca Gazety Radomszczańskiej napisał książkę o rzeczywistości, w której funkcjonujemy.
Pierwszy raz zdarzyło się, że ktoś obrazowo i w prosty sposób powiedział – zerwijmy z mitem, że samorząd nam się udał. I tę myśl zaczął konsekwentnie komunikować w mediach ogólnopolskich. Ba, co najważniejsze – wsparł ją opowieścią o powiatowej Polsce. Jednej miejscowości, o której wiele osób mogłoby powiedzieć – „to mniej więcej tak jak u mnie”.
Mowa o książce „Lokalsi” wydanej przez wydawnictwo Krytyki Politycznej.
Przeczytamy tam o przemianie autora – niedowiarek z Warszawy stopniowo odkrywa, jak funkcjonuje władza na poziomie małej gminy. Przeczytamy o tym, że podstawowym dążeniem władz samorządowych jest zachowanie układów dających pieniądze i pozycję, a lokalna prasa i spółki komunalne służą do realizacji interesów władzy. Przeczytamy o wszystkim, co wiemy, ale opowiedziane to będzie ciekawie i wprost.
Czy musimy jeszcze raz dowiadywać się, jak jest? Przecież to przygnębiające. Ale chyba wydarzyło się coś ważnego. Tej książce towarzyszy promocja. Ta książka trafiła w swój czas – gdy dostrzegana jest rola mediów lokalnych i gdy zbliżają się wybory samorządowe. Będzie się dużo działo wokół spółek i mediów gminnych. A dzięki książce mamy swoją opowieść o naszej rzeczywistości. Łatwiej jest pokazywać, co chcemy zmienić.
Polecamy Waszej uwadze. Andrzej Andrysiak „Lokalsi”, Krytyka Polityczna. A autor zabierze głos w organizowanej przez nas dyskusji o niezależności lokalnych mediów – 22 czerwca między 12.00 a 15.00. Transmisja na YT i FB Watchdoga.
z Samarkandy kiedyś,kiedyś do uczniów swych tak mawiał.
Słuchajcie i zapamiętajcie “Co nowe to nie oryginalne a co oryginalne to nie nowe”.
Nowe “lokalsowe” odkrycie Ameryki, oryginalnym więc chyba nie jest.
To znana dobrze od lat nadwiślańskim mieszkańcom, ojczysta KLIKA, ukryta kiedyś, kiedyś przez autorkę z Poznania, pod nazwą niskonakładowej książki “Klimaty Bezprawia”.
Dlaczego autorka pod taką nazwą, oryginalną KLIKĘ musiała ukryć i na czyje żądanie to uczyniła, niech dociekliwi czytelnicy komentarzy XXI stulecia w wieku XX-tym poszukają.
Zapewne przyjemność im sprawi porównywanie obu tekstów.
Amerykę nad Wisłą odkrywać można nieustannie.