Kilka miesięcy temu zaprosiliśmy internautki i internautów do wspólnego sprawdzania, czy raporty o stanie gminy wywołują zainteresowanie i żywą dyskusję radnych, mieszkańców i urzędników. W końcu mowa o stanie gminy. Każdy i każda z nas mieszka w jakiejś gminie. Tam może korzystać z lepszej lub gorszej infrastruktury, z lepszych lub gorszych usług czy też mieć lepsze lub gorsze relacje z władzą. Stan gminy winien być zatem przedmiotem naszego żywego zainteresowania.
A jednak nie jest. Zainteresowanie raportem o stanie gminy – nowym rozwiązaniem funkcjonującym od dwóch lat – jest znikome. Zbadaliśmy około 62% gmin i dowiedzieliśmy się, że w 2019 roku tylko w 17% z nich w debacie o stanie gminy wzięli udział mieszkańcy. A i tak nie było ich wielu. Tylko w 70% gmin w debacie wzięli udział radni. Prawie w co trzeciej gminie w ogóle nie było debaty o stanie gminy – nie zabrali głosu ani radni, ani mieszkańcy.
Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci muszą wprawdzie przygotować opis stanu gminy, muszą przedstawić raport na sesji rady, ale ani radni, ani mieszkańcy nie wykazują zainteresowania efektem ich pracy. Jak to możliwe? Zapewne na taki efekt złożyło się kilka czynników – brak informacji, niedowierzanie, braku zaufania, ale też być może brak świadomości, jak ważny jest to dokument.
Nasze tezy częściowo potwierdzają zdobyte przez nas dane. W większości gmin (między 65 a 74%) nie włożono za wiele wysiłku w informowanie o tym, że raport o stanie gminy istnieje i można o nim porozmawiać. Dobrze było, jeśli ta informacja pojawiła się w Biuletynie Informacji Publicznej lub na stronie gminy. To jednak dotyczy informowania mieszkańców. Co z radnymi? Czy tylko w co trzecim samorządzie było małe zainteresowanie? Kiedy radni w ogóle zaczęli się interesować raportem? Czy stworzyli jakieś wymagania dotyczące tego, co w takim raporcie powinno się znaleźć? Bardzo rzadko, maksymalnie w 12% gmin pojawiły się wcześniejsze uchwały radnych w tej sprawie.
Jednym słowem rewolucji nie było. Ale narzędzie, które ma potencjał do jej wywołania, wciąż istnieje w prawie. A nam – Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska – wydaje się ono bardzo obiecujące. Mając dobrze zebrane informacje i okazję do debaty, mieszkańcy zyskują realny wpływ na rządzenie, a więc i na jakość swojego życia. To ćwiczenie z tego, jak ważna jest polityka. To okazja do kształtowania umiejętności myślenia o wspólnych sprawach i debatowania o tym. To moment, gdy kształtuje się świadomość obywatelska. Dlatego nie chcemy sprawy zostawić własnemu biegowi.
Zaczęliśmy od badania i raportu, do którego lektury serdecznie zachęcamy: “Kto rozmawia o tym, co w gminie piszczy”. Postanowiliśmy sprawdzić jakie mechanizmy uruchamiają zainteresowanie mieszkańców, radnych i urzędników. Planujemy je sprawdzać przez najbliższy rok. Już we wtorek, 29 września, ogłosimy nabór dla gmin, które zechcą wziąć udział w pilotażowym projekcie pracowania nad wzmacnianiem udziału mieszkańców, wiedzy radnych i umiejętności urzędników. Zachęcajcie swoje gminy do zgłaszania się do projektu. Szczegóły wkrótce!
W Poznaniu odbywa się. Biorą w nim udział radni, Z mieszkańców i NGOsów w 2020r byłem jedyny. Aby zabrać głos – przez 8 minut – potrzeba zebrać i dostarczyć d biura rady miasta zgodę na zabranie głosu na sesji absolutoryjnej 50 mieszkańców miasta.
3 tyg. temu zapytałem czy w dobie pandemii tez trzeba zebrać 50 podpisów. Przew. RM odpowiedział, że tak, chociaż prześle moje pytanie do biura prawnego. I tak minęły 3 tygodnie. W 2019r podziękowałem, że dał mi aż 8 minut, a mógł przecież 80 sekund