zdjęcie: KPRM, Gortat Camp 2015 w Nidzicy, CC BY-NC-ND 2.0
Zachęcanie do zdrowego trybu życia i aktywności fizycznej to nic złego – tylko dlaczego trzeba przy tym ukrywać koszty takich działań?
Wszystko zaczęło się od wniosku jednego z miejskich radnych, pod koniec sierpnia 2020 r. Był on bardzo prosty – zawierał żądanie udostępnienia tylko umowy o współpracy przy organizacji Gortat Camp 2020 zawartą pomiędzy miastem Zgierz i Fundacją Marcina Gortata MG13. Kto mógłby przewidzieć, że jej uzyskanie będzie nastręczać tyle trudności?
Prezydent wydał decyzję odmowną. Była ona uzasadniona tym, że… umowa zawiera klauzulę poufności – i w ocenie Prezydenta całkowicie wiąże mu ona ręce, i udostępnienie informacji jest absolutnie niemożliwe. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby umowa miała inny zapis – np. gdyby Prezydent umówił się z Gortatem, że nie rozpatruje żadnych wniosków na czas obowiązywania umowy. Czy wtedy art. 63 Konstytucji RP też przestałby obowiązywać na terenie miasta?
Na szczęście, w hierarchii aktów prawnych umowa z Fundacją MG13 jest jednak umiejscowiona niżej niż Konstytucja. Dlatego niedopuszczalne jest ograniczanie prawa do informacji publicznej tylko dlatego, że – mówiąc kolokwialnie – włodarz miasta tak się umówił z innymi podmiotem. Radny, któremu odmówiono udostępnienia danych, zgłosił się do naszej poradni prawnej i pomogliśmy mu w sporządzeniu odwołania do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Po otrzymaniu go SKO uchyliło decyzję Prezydenta.
Kwoty umowy nie pokażemy
Na tym jednak nie koniec tej epopei. Po uchyleniu decyzji Prezydent, owszem, udostępnił umowę. Niestety zanonimizowano kwotę, na jaką opiewała umowa, argumentując, że zgodnie z § 6 umowy miasto jest zobowiązane zachować fakt zawarcia umowy i jej warunków w poufności. Ujawnienie kwoty miało ograniczać możliwości negocjacyjne Fundacji na rok 2021 z innymi miastami.
Takie podejście jest niezgodne z zasadą jawności finansów publicznych. Przypomnijmy, że zgodnie z art. 35 ustawy o finansach publicznych:
Klauzule umowne dotyczące wyłączenia jawności ze względu na tajemnicę przedsiębiorstwa w umowach zawieranych przez jednostki sektora finansów publicznych lub inne podmioty, o ile wynikające z umowy zobowiązanie jest realizowane lub przeznaczone do realizacji ze środków publicznych, uważa się za niezastrzeżone, z wyłączeniem informacji technicznych, technologicznych, organizacyjnych przedsiębiorstwa lub innych posiadających wartość gospodarczą, w rozumieniu przepisów o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, co do których przedsiębiorca podjął niezbędne działania w celu zachowania ich w tajemnicy, lub w przypadku gdy jednostka sektora finansów publicznych wykaże, że informacja stanowi tajemnicę przedsiębiorstwa z uwagi na to, że wymaga tego istotny interes publiczny lub ważny interes państwa.
To znaczy, że dopiero kiedy przedsiębiorca zabezpieczy niejawność informacji, a same informacje mają szczególny, istotny dla przedsiębiorcy charakter – dopiero wtedy można mówić o ich utajnieniu. Sama kwota realizacji przedsięwzięcia w oczywisty sposób tych wymogów nie spełnia. Przyjęcie takiego rozumowania spowodowałoby całkowite wyłączenie jawności finansów publicznych, a miasta – czy inne instytucje publiczne – mogłyby zawierać umowy na dowolne kwoty, wiedząc, że nikt tego nie skontroluje. Aż strach pomyśleć, jakie to mogłoby przynosić skutki.
Zwróciliśmy uwagę na te wszystkie kwestie w drugim odwołaniu do SKO. Tym razem jednak Kolegium stanęło po stronie Prezydenta, i utrzymało jego decyzję. Wobec tego, zaskarżyliśmy ją do sądu.
Sąd wytyka błędy
WSA w Łodzi zawyrokował w sprawie 26 marca 2021 r. (sygn. wyroku: II SA/Łd 67/21), uchylając zaskarżoną decyzję SKO, i poprzedzającą ją decyzję Prezydenta. W ramach uzasadnienia skład orzekający stwierdził, że:
Organy nie rozpoznały sprawy w sposób wszechstronny i kompleksowy, gdyż ograniczyły się wyłącznie do analizy stanowiska Fundacji. Nie przedstawiły też w uzasadnieniu decyzji przekonujących i racjonalnych argumentów przemawiających za odmową udostępnienia wnioskowanej informacji z uwagi na tajemnicę przedsiębiorstwa, jak też nie dokonały ważenia dwu dóbr prawem chronionym, a mianowicie prawa skarżącego do informacji publicznej i prawa Fundacji do ochrony tajemnicy przedsiębiorstwa. Z tych względów nie sposób zweryfikować zasadności powodów odmowy udostępnienia informacji publicznej, jak i prawidłowości dokonanej przez organy obu instancji oceny okoliczności tej odmowy.
Innymi słowy – organy przyjęły stanowisko Fundacji jako własne, i zamiast rozważyć wszystkie za i przeciw w sprawie, bezrefleksyjnie postawiły interes Fundacji wyżej. Owszem, niewykluczone, że utajnienie ceny jest w interesie Fundacji – ale nie jest rolą ani Prezydenta, ani SKO, działanie w ekonomicznym interesie kontrahenta, szczególnie gdy to działanie staje w sprzeczności z prawami mieszkańców. W tym przypadku – z prawem do informacji. Obywatele mają prawo wiedzieć, jakie i na jakich warunkach umowy zawierają ich przedstawiciele, szczególnie gdy w grę wchodzą publiczne pieniądze.
Chcielibyśmy móc napisać, że sprawa na tym się skończyła, ale, niestety, to jeszcze nie koniec. SKO postanowiło złożyć skargę kasacyjną od wyroku. Kolegium zarzuciło sądowi dowolną ocenę materiału dowodowego, i błędne uznanie, że nie zostały spełnione warunki do ograniczenia prawa do informacji publicznej z uwagi na tajemnicę przedsiębiorcy. SKO wskazywało m.in. na czynności, które dokonała Fundacja, ale już po złożeniu przez radnego wniosku o udostępnienie informacji publicznej.
Aby argumenty organu nie pozostały bez odzewu, przystąpiliśmy do sprawy, broniąc orzeczenia WSA i wskazując na jego prawidłowość. W naszej ocenie, gdyby zaakceptować argumentację organu, to każdy przedsiębiorca mógłby powołać się na tajemnicę przedsiębiorcy i nie musiałby udowadniać, że zachodzą okoliczności, które pozwalają utajnić pewne dane. A to doprowadziłoby do nadmiernego i nieuzasadnionego ograniczenia dostępu do informacji publicznej.
Wierzymy, że prawa obywatelskie nie konkurują ze sobą, a idę w parze. Promocja zdrowia wśród młodzieży nie musi skutkować ograniczeniem jawności życia publicznego. Możemy mieć – i powinniśmy się domagać – i jednego, i drugiego. Parafrazując przysłowie: w jawnym państwie zdrowy duch!
Komentarze