Zatkać uszy przed krytyką

Czy władza może blokować obywatelom dostęp do informacji? Dziś Sąd Okręgowy w Płocku oddalił pozew Norberta Orłowskiego – dziennikarza i członka naszego stowarzyszenia przeciwko prezydentowi Ciechanowa za zablokowanie go na fanpejdżu i skuteczne odcięcie od informacji. Tym samym przyzwolił władzom publicznym na tego typu zachowania.

W zeszłym roku Norbert Orłowski, dzięki wsparciu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, skierował do Sądu Okręgowego w Płocku powództwo, w którym wskazał, że blokada przez prezydenta Ciechanowa na Facebooku naruszyła jego dobra osobiste. Sieć Obywatelska Watchdog Polska złożyła w tej sprawie opinię przyjaciela sądu [link]. Sprawę pro bono prowadził mec. Artur Sidor oraz mec. Aneta Nowosad przy wsparciu mec. Piotra Girdwoynia z Kancelarii Pietrzak, Sidor & Wspólnicy. 

Kodeks cywilny nie chroni prawa do informacji

Sąd oddalił dziś powództwo. W ustnym uzasadnieniu sędzia Żaneta Przemyłska-Rybarczyk przyznała, że sprawa dotyczyła ważnych wartości: swobody wypowiedzi, wolności, prawa dostępu do informacji publicznej, wolności wykonywania zawodu, które są przewidziane zarówno w konstytucji, jak i konwencji praw człowieka. Sąd podkreślił, że w świetle okoliczności tej sprawy, nie było podstaw do uznania powództwa. Argumentował, że prezydent Kosiński prowadzi fanpejdż osobiście, żaden pracownik miasta nie uczestniczy w prowadzeniu profilu, w związku z tym, w ocenie sądu, Kosiński był uprawniony do zablokowania dziennikarza. Sąd stwierdził także, że oznaczenie fanpejdża osoby publicznej oznacza, że profil ten jest publicznie dostępny dla wszystkich. Nie jest to też profil Urzędu Miasta – jedyny związek jaki występuje to taki, że prowadzi go prezydent miasta – uzasadniał sąd. Sąd uznał, że swoboda wypowiedzi i prawo dostępu do informacji nie stanowią dóbr osobistych chronionych w art.23 i 24 Kodeksu cywilnego. Stwierdził, że na profilach innych wójtów, burmistrzów i prezydentów powiązania z urzędem są bardziej widoczne.

To nie miejsce debaty publicznej

Dla całej sprawy kluczowe okazały się zeznania prezydenta Kosińskiego. Do lipca nie pojawił się przed sądem w Płocku. Motywy jego postępowania tłumaczył broniący go w tej sprawie radca prawny. W lipcu sprawa została zamknięta. Wyrok miał zapaść już w sierpniu. W pierwszej mowie końcowej pełnomocnik prezydenta podkreślał, że Facebook nie służy do prowadzenia debaty publicznej, a ustawa o dostępie do informacji nie zabrania blokowania użytkowników. Fanpejdż to strona fanowska. Strony takie są zakładane dla promocji własnej osoby. Nie jest to miejsce publicznej debaty, to jest miejsce wyrażania pozytywnych postaw dla osoby prowadzącej stronę – tłumaczył. Nie może dziwić usuwanie komentarzy. Strona jest do chwalenia, a nie krytykowania – stąd usuwanie niepochlebnych komentarzy. [Więcej o sprawie]

Fanpejdż nie jest prezydenta

Tymczasem na sierpniowej rozprawie, sąd ponownie otworzył sprawę i wyznaczył kolejny termin rozprawy. Podczas ostatniego posiedzenia, które miało miejsce dopiero 11 października, w sali sądowej pojawił się Krzysztof Kosiński – prezydent Ciechanowa. Pytany przez sąd potwierdził, że prowadzi osobiście profil. Z uwagi na to, że profil ma ograniczenie w liczbie lajków (5 tysięcy polubień) w 2014 założył fanpejdż osoby publicznej, który nie ma takiego limitu. Na pytanie sądu czy prowadzi fanpejdż jako prezydent, odpowiedział, że jest to strona osoby, która w swoim życiu może wykonywać różne działania. Ten argument okazał się kluczowy, gdyż w ustnym uzasadnieniu sąd uznał, że profil Kosińskiego nie jest oficjalnym fanpejdżem prezydenta miasta, tylko profilem Krzysztofa Kosińskiego, wcześniej kandydata na europosła, obecnie prezydenta miasta.

Facebook blokuje sam

Prezydent Kosiński nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, jakie okoliczności towarzyszyły zablokowaniu Norberta Orłowskiego i dlaczego go zablokował. Kilka razy sugerował, że być może to kwestia związana z wulgarnym językiem i blokada nastąpiła automatycznie. Wskazywał również, że nie zna polityki Facebooka w tym zakresie. W trakcie przepytywania prezydenta sąd dużo czasu poświęcił sprawom technicznym – kwestii regulaminu Facebooka, mechanizmom działania blokady. Pełnomocnik prezydenta dowodził, że blokada jednego z kont nie powoduje blokady innych kont, wyraźnie nie rozumiejąc, czym jest konto główne i dlaczego Norbert nie może widzieć postów prezydenta, gdy są np. udostępnione przez Facebooka Urzędu Miasta. 

Władza nie musi słuchać krytyki

W drugiej mowie końcowej pełnomocnik prezydenta Ciechanowa podkreślił, że władza publiczna nie musi wysłuchiwać krytyki pod swoim adresem. Władza może zatkać uszy – powiedział. Żądanie powoda nie znajduje żadnego uzasadnienia – ani w ustawie o dostępie do informacji publicznej, ani w ochronie dóbr osobistych. Nie ma prawa przymuszenia władzy do wysłuchania krytyki pod swoim adresem. To konto nie jest kontem prezydenta. Ma charakter mieszany, byłoby dziwne, gdyby mój klient nie chwalił się na własnym FB osiągnięciami i wysłuchiwał krytyki.

Czy debata publiczna toczy się na Facebooku?

Dla obywatelek i obywateli korzystających na co dzień z Facebooka i stamtąd dowiadujących się o zamierzeniach, działaniach i osiągnięciach władzy oczywiste jest, że ważna część życia publicznego toczy się dziś w mediach społecznościowych. Coraz więcej osób z nich korzysta, a blokady ze strony władz publicznych mają coraz częstszy charakter, co pokazują przeprowadzone przez nas badania. Ważne, by takie same zasady dla debaty publicznej obowiązywały wszystkich. By równe prawo do informacji miał nie tylko dziennikarz, ale także osoby udzielające się na blogach, forach czy dyskutujące z gronie znajomych i przyjaciół. Dzisiejsze orzeczenie daje argument władzy, która nie lubi, gdy ktoś patrzy jej ręce. Każe również stawiać pytania na ile sądy zdają sobie sprawę z potęgi mediów społecznościowych, ich wpływu na politykę oraz tego, jak zablokowanie w takim medium skutecznie odcina od informacji, segregując obywateli na lepszych i gorszych. Na tych, którzy siedzą cicho i mają prawo do informacji oraz na tych, którym się informacji nie udziela. Bo jeszcze zadadzą jakieś niewygodne pytanie.

 

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. ciekawy

    Obywatele przecież od lat są dzieleni na lepszych i gorszych. Pewnie panu dziennikarzowi nigdy nie przeszkadzało, że może otrzymywać od rzeczników prasowych urzędów informacje na zawołanie. Natomiast zwykły obywatel, aby dowiedzieć się tego samego musi liczyć na dobry humor urzędnika i uzbroić się w cierpliwość. Z tą ścieżką uzyskiwania informacji też walczycie?

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *