Zagrożenie zażegnane (na razie?)

1 grudnia 2020 roku zakończyła się konferencja uzgodnieniowa po konsultacjach zmian projektu ustawy o otwartych danych i ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego. Zmiany były konieczne, by dostosować ustawę do nowej dyrektywy unijnej. Przy okazji jednak próbowano wprowadzić niebezpieczne zmiany w ustawie o dostępie do informacji publicznej. Na szczęście udało się temu zapobiec.

Jaki był powód naszych obaw?

Pisaliśmy o tym we wrześniu, w tekście zawierającym opinię.

W projekcie ustawy przewidziano wprowadzenie przepisu, który stanowi realne zagrożenie dla naszego swobodnego cieszenia się prawem do informacji. Chodzi o art. 15a, który miałby spowodować zmiany w ustawie o dostępie do informacji publicznej. Przepis zakładał, że po udostępnieniu informacji publicznej organ będzie mógł zastrzec warunki jej ponownego wykorzystywania. Czyli może być tak, że przykładowo wnioskodawca, który otrzyma informację publiczną, nie będzie mógł jej następnie opublikować (zostanie ona udostępniona tylko do wiadomości wnioskodawcy).

To ingerencja, która mogła mieć katastrofalne skutki. Na szczęście nasze argumenty prawne zostały uwzględnione w konsultacjach. Najpierw z radością dostrzegliśmy, że niebezpieczny przepis został zauważony nie tylko przez nas, ale też Fundację ePaństwo i Kancelarię Prezydenta [zestawienie uwag]. Dzięki uwagom, które zgłosiliśmy, artykuł został usunięty i na szczęście nie został przywrócony podczas konferencji uzgodnieniowej.

Dowód na wagę procedur legislacyjnych

Cieszymy się, że pomimo niejasnego poczucia, że chodzi o coś, czego nie widać, zadziałały demokratyczne procedury – czyli działania są zgodne z przyjętymi regulaminami. Proces stanowienia prawa na poziomie rządowym reguluje Regulamin Pracy Rady Ministrów, który ściśle określa, jakie są kolejne kroki przy tworzeniu projektu ustawy (Dział III). Procedura pozwala na solidne analizowanie przepisów. Poza tym – w tej kwestii – widzimy dobrą wolę projektodawcy, czyli Ministerstwa Cyfryzacji. To ministerstwo wprawdzie zlikwidowano, ale prace są kontynuowane w ramach Kancelarii Prezesa rady Ministrów.

Wedle Regulaminu Pracy Rady Ministrów zamiar zajęcia się ustawą przez konkretnego Ministra najpierw musi się znaleźć w wykazie prac legislacyjnych.

Następnie, gdy projekt kierowany jest do uzgodnień, konsultacji publicznych lub opiniowania, organ wnioskujący udostępnia go w serwisie legislacja.gov.pl. [link do prac nad ustawą].

Ważnym elementem procedury są nie tylko uzgodnienia z innymi resortami, ale także fakt, że projekt może zostać poddany konsultacjom publicznym, na które przeznacza się odpowiednią ilość czasu – w zwykłym trybie nie mniej niż 14 dni.

A co chyba najważniejsze, po przedstawieniu uwag przez resorty i podmioty biorące udział w konsultacjach, minister, który rozpoczął procedurę, musi ustosunkować się do złożonych uwag. Tym jest właśnie dokument “zestawienie uwag”. Co więcej, by lepiej te uwagi zrozumieć, może też zorganizować konferencję uzgodnieniową, na której zostaną one przedyskutowane. Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy uwag jest dużo. Zaprasza się na nią tych, którzy zgłosili uwagi. I taka konferencja miała miejsce w przypadku tej ustawy.

Konferencja trwała dwa i pół dnia. Stale obecnych było około 30 osób. To była bardzo solidna praca. Jako że zakres uwag może znacznie zmieniać projekt ustawy, zostanie ona najprawdopodobniej ponownie przekazana resortom. Wiele osób wyrażało potrzebę zobaczenia projektu po zmianach. Wedle procedury może też okazać się, że ponownie projekt zostanie poddany konsultacjom publicznym. To jednak nie wydaje się bardzo prawdopodobne. Najwięcej uwag szczegółowych przedstawiały osoby z instytucji państwowych.

Później projekt czeka jeszcze dyskusja w Komitecie Stałym Rady Ministrów, opinia komisji prawniczej, a w końcu rozpatrzenie przez Radę Ministrów. Dopiero, gdy Rada Ministrów przyjmie projekt, trafi on do Sejmu. Tam zaś ustawodawca rozpatruje go w trzech czytaniach, projekt trafia do Senatu, a następnie do podpisania przez Prezydenta.

Jako, że niezrozumiałe jest dla nas, skąd w ogóle wziął się w propozycji przepis 15a, który udało się usunąć, musimy pozostać czujni i zbyt łatwo nie spuszczać wzroku. Takie przepisy, nieuzasadnione, wprowadzające kluczowe zmiany, przy okazji innych zmian, mają zazwyczaj jakiegoś “autora”. A jego siła nie jest nam w tej chwili znana. W 2011 roku. podobny proces miał miejsce z ustawą dotyczącą tej samej kwestii – ponownego wykorzystania informacji sektora publicznego. Wtedy przepis zmniejszający jawność w niejasny sposób został dorzucony przed przekazaniem do Sejmu, w Sejmie – w wyniku społecznego nacisku został usunięty, a następnie przywrócony w Senacie. Szczęśliwie wtedy mieliśmy niezależny Trybunał Konstytucyjny, który stwierdził, że ta ingerencja Senatu w przepisy była złamaniem procedur.

Dzisiejszy scenariusz pewnie byłby inny, ale to, że przepis w ogóle się pojawił, budzi nasz niepokój i czujność. Dlatego ze sprawy nie można spuszczać oka.

Cieszymy się z tego co udało się osiągnąć, i dalej śledzimy sprawę!

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *