W kontekście „wyroku” Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego zgodności z Konstytucją przerywania ciąży ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, podnieśliśmy już kwestię legalności działania Trybunału Konstytucyjnego i powołania sędziów. Te wpływają zarówno na legalność podejmowanych decyzji, jak i na niezależność TK od aktualnie rządzącej większości. Tym razem przedstawiamy Wam zdanie odrębne do wyroku – sędziego TK, prof. Leona Kieresa. Pokazuje on jak daleko zaszedł rozkład praworządności w naszym państwie. Obecnie ustawodawca wyręcza się zależnym Trybunałem Konstytucyjnym do stanowieniu prawa w sprawach niewygodnych, za które trzeba by było ponieść odpowiedzialność polityczną. Ustawodawca, wnioskując do TK, zmienia też przepisy karne z pominięciem reguł tworzenia prawa.
Poniżej przedstawiamy fragment zdania odrębnego dotyczący kwestii dopuszczalności wydania wyroku przez Trybunał Konstytucyjny. Zaznaczyliśmy fragmenty, które opisują problem. Samo zdanie odrębne było dłuższe i dotyczyło też meritum wyroku. Całość możecie przeczytać w w załączniku lub wysłuchać (nagranie pod tekstem).
Transkrypcja fragmentów zdania odrębnego prof. Leona Kieresa do wyroku Trybunału Konstytucyjnego nr K1/2020
(…)
Po pierwsze uważam, że postępowanie w niniejszej sprawie powinno zostać umorzone w całości, ze względu na toczące się od 3 lat w parlamencie prace nad obywatelskim projektem ustawy o zmianie ustawy aborcyjnej, zawartym obecnie w druku sejmowym numer 36, IX kadencja Sejmu oraz dotychczasową praktykę postępowania z podobnymi inicjatywami. Do Sejmu w latach 2011-2020 wpłynęło kilka projektów zaostrzenia przepisów aborcyjnych, które były konsekwentnie odrzucane w pierwszym lub drugim czytaniu. Moim zdaniem, negatywna ocena projektów zmian zaskarżonej ustawy lub zwłoka w ich rozpoznawaniu przez sejm oznacza świadome zaniechanie ustawodawcy, który chce utrzymania dotychczasowych zasad przerywania ciąży. Tego typu decyzję nie podlegają zaś kontroli Trybunału.
(…)
Niedopuszczalność orzekania merytorycznego
Rozpocznę od przedstawienie argumentów przemawiających moim zdaniem za koniecznością umorzenia postępowania. Już z samej Konstytucji wynika, że Trybunał Konstytucyjny działa wyłącznie na wniosek uprawnionego podmiotu i ma obowiązek rozpoznać wszystkie wniesione do niego sprawy. Nie zawsze oznacza to jednak merytoryczną ocenę zaskarżonych przepisów. Ustawa o organizacji Trybunału Konstytucyjnego wyraźnie wskazuje, że jeżeli w danym wypadku wydanie wyroku jest niedopuszczalne, postępowanie należy umorzyć. Moim zdaniem, taka właśnie sytuacja zachodzi w niniejszej sprawie. Rozpatrywany dziś wniosek został złożony przez 118 posłów reprezentujących większość parlamentarną. Mieli oni wielokrotnie możliwość uchylenia zaskarżonych przepisów w drodze legislacyjnej. Od 30 listopada 2017 roku na decyzję parlamentarzystów czeka obywatelski projekt ustawy przewidujący likwidację możliwości dokonania aborcji w wypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (druk sejmowy nr 36 z 16 kwietnia 2016/2017? roku) [22 listopada 2019 – przyp. red]. Wszyscy posłowie wnioskodawcy brali udział w jego pierwszym czytaniu. Połowa z nich była przeciwna szybkiemu procedowania tej ustawy i zagłosowała przeciwko niezwłocznemu przejściu do drugiego czytania. Kilkudziesięciu wnioskodawców było także posłami w poprzedniej kadencji Sejmu i wypowiadało się w sprawie dalej idącego obywatelskiego projektu ustawy zaostrzającego prawo aborcyjne (druk sejmowy numer 784). Podczas głosowania 6 października 2016 roku ponad połowa z nich poparła odrzucenie tego projektu w pierwszym czytaniu. Powyższe informacje są powszechnie dostępne. Każdy może porównać listę podpisów pod rozpoznawanym dziś wnioskiem z wynikami imiennych głosowań dostępnych na stronie internetowej Sejmu.
Obydwie wymienione inicjatywy obywatelskie obejmowały szeroką argumentację konstytucyjną, odwołujące się do artykułu 30 i artykułu 38 Konstytucji. Posłowie wnioskodawcy uznali jednak, w omówionych głosowaniach, że nie uzasadnia ona zmiany ustawy aborcyjnej. Obecnie zaś, te same argumenty służą dla uzasadnienia wniosku o wydanie wyroku przez Trybunał. Zgodnie z Regulaminem Sejmu grupa 15 posłów ma również prawo do wystąpienia z własną inicjatywą ustawodawczą. Wnioskodawcy także z tej możliwości nie skorzystali, choć w przeszłości się na to decydowali. Trzech z nich podpisało bowiem projekt poselskiej zmiany ustawy aborcyjnej zawarty w druku sejmowym numer 670 VII kadencja. Nic nie stało także na przeszkodzie, aby posłowie wnioskodawcy powrócili do projektu zmiany artykułu 30 lub artykuł 38 Konstytucji, co już było przedmiotem prac Sejmu w latach 2006-2007. Do złożenia projektu w sprawie wpisania do Konstytucji ochrony życia od poczęcia wystarczyłoby 92 podpisy, a pod wnioskiem złożono ich 118.
W tych okolicznościach za uprawnione uznaję także rozumowanie, że celem obecnego wniosku grupy posłów, było nie tylko zweryfikowania zgodności z Konstytucją zaskarżonych przepisów. Z przebiegu rozprawy wynika, że wnioskodawcy nie mieli wątpliwości wymagających rozstrzygnięcia przez Trybunał Konstytucyjny. Posłowie podpisani pod wnioskiem są przekonani, że Konstytucja nie dopuszcza aborcji w każdym wypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Także wtedy gdy śmierć dziecka w łonie matki lub wkrótce po porodzie jest nieuchronne. W mojej ocenie uprawdopodobnione jest domniemanie że zaostrzenie ustawy aborcyjnej nastąpiło z pominięciem rygorów procesu legislacyjnego i bez ponoszenia związanych z konsekwencji politycznych. Nie zgadzam się na taką postawę wobec Trybunału. Trybunał ma ściśle określoną konstytucyjnie funkcje. Nie jest organem władzy ustawodawczej, nie może zastępować posłów w podejmowaniu kontrowersyjnych decyzji i ponoszeniu za nie odpowiedzialności przed wyborcami. Uważam, że w skrajnych wypadkach inicjowanie postępowania przed Trybunałem z innych powodów niż przewidziane w Konstytucji może być kwalifikowane jako obejście lub nadużycie prawa. Przypominam, że posłowie także mają obowiązek przestrzegania Konstytucji. W razie przekonania o niekonstytucyjności rozwiązań ustawowych skorzystanie z własnej kompetencji w celu przywrócenia stanu zgodności z konstytucją powinno mieć pierwszeństwo przed skierowaniem sprawy do Trybunału Konstytucyjnego. Podtrzymuję moje stanowisko wyrażone w zdaniach odrębnych do wyroków z 17 lipca 2018 roku sygnatura K9/17 i 26 czerwca 2019 roku sygnatura K16/17, że Trybunał Konstytucyjny nie powinien być miejscem rozpatrywania spraw niewygodnych dla podmiotu wyposażonych w prawo inicjatywy ustawodawczej.
Dodatkowym argumentem dla niedopuszczalności wydania wyroku w niniejszej sprawie, są moim zdaniem jego skutki systemowe. Wydaje mi się, że Trybunał oceniając zaskarżone przepisy, powinien zwrócić uwagę na to, że bezpośrednim rezultatem jego wyroku, będzie zmiana przepisów karnych. Polega ona na wprowadzeniu karalności aborcji z przesłanek embriopatologicznych, która dotychczas przez ponad 23 lata była dozwolona. Tymczasem artykuł 42 ustęp 1 Konstytucji wyraźnie stwierdza, że czyny karalne muszą być określone przez ustawę – akt parlamentu. Tworzenie prawa karnego nie należy zaś do kompetencji Trybunału. Obie omówione wyżej okoliczności świadczą moim zdaniem o niedopuszczalności merytorycznego rozpoznania wniosku, który zainicjował aktualne postępowanie. Zwracam w tym kontekście uwagę, że ustawa o organizacji Trybunału Konstytucyjnego nie zawiera definicji niedopuszczalność orzekań. W dotychczasowej praktyce ta podstawa umorzenia postępowania była wielokrotnie stosowana, gdy zarzuty zawarte we wniosku dotyczyły zaniechania prawodawczego, tej świadomej decyzji ustawodawcy o nieuregulowaniu jakieś kwestii. Uważam, że tego typu sytuacja występuje także w niniejszej sprawie. Omówione wyżej postępowanie z projektami postępowania z projektami ustaw w sprawie zaostrzenia ustawy aborcyjnej, jednoznacznie wskazują na intencją ustawodawcy co do zachowania status quo, tj. niekaralności aborcji z przesłanek embriopatologicznych. Nie można przecież uznać, że odrzucenie projektów ustaw zaostrzających prawo aborcyjne czy obstrukcja w ich rozpoznawaniu były przypadkowe.
Te działania oznaczały, że posłowie, którzy zgodnie z artykułem 104 ustęp 1 Konstytucji są przedstawicielami narodu, rozważyli argumenty konstytucyjne zawartych projektów ustaw, ale nie dostrzegli w nich wystarczających powodów dla zmiany przepisów aborcyjnych obowiązujących od ponad 20 lat. Tymczasem jest logicznie wykluczone, żeby w zależności od trybu procedowania: parlamentarnego lub trybunalskiego te same przepisy uznawać raz za zgodne, a innym razem za niezgodne z konstytucją. Od 23 lat to są dokładnie te same przepisy ustawowe i konstytucyjne. Kończąc przedstawienie tej części mojego stanowiska, chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że moje przekonanie o konieczności umorzenia, postępowania, wynika bezpośrednio tylko z wyjątkowych okoliczności wniesienia niniejszego wniosku do Trybunału. Nie widziałbym natomiast przeszkód dla orzekania przez Trybunał o zgodności z Konstytucją przepisów aborcyjnych w innych warunkach, to znaczy gdyby zaskarżone regulacje nie dotyczyły zaniechania prawodawczego. Nie podważam również dopuszczalności poprzedniego rozstrzygnięcia Trybunału dotyczącego ustawy aborcyjnej, to jest orzeczenia z 20 maja 1997 roku o sygnaturze K26/96. Orzeczenie to zapadło zresztą w całkowicie innych okolicznościach. Dotyczyło przepisów obowiązujących od kilku miesięcy, co do których nie toczyły się w parlamencie żadne prace legislacyjne. Warunki te były nieporównywalne z aktualną sprawą, w której zaskarżono przepisy obowiązujące od wielu lat, oparte na przesłankach medycznych i wielokrotnie rozważane przez ustawodawcę na skutek projektów nowelizacji ustawy aborcyjnej, także pod względem zgodności z Konstytucją.
(…)
Te zadanie odrębne to brednie. Idąc tym tokiem rozumowania posłowie nigdy nie mieliby prawa złożyć wniosku do Trybunału o zbadanie zgodności z konstytucją zapisów ustawy. Bo rzekomo przecież mogą sami zmienić prawo, więc po co pytają o zdanie Trybunał.
Nie jest tak. Po pierwsze wniosek złożyło tylko 118 posłów, stanowiących mniejszość, która nie może przegłosować większości.
Po drugie posłowie mogą co kadencję Sejmu zmieniać ustawę. Natomiast wyrok Trybunału pozwala na ostateczne rozstrzygnięcie spornej kwestii, nie dopuszczając do chwiejnych stanowisk władzy ustawodawczej w przyszłości tak aby prawa Konstytucyjne były dla wszystkich w jednoznaczny sposób rozumiane i przestrzegane. Łącznie z samym Trybunałem, który nie ma prawa odstąpić od poprzedniego stanowiska jeżeli nie orzeka w pełnym składzie.
Dlatego posłowie mają prawo składać do Trybunału takie wnioski a Trybunał nie ma prawa im tego prawa odbierać pod jakimkolwiek pretekstem.
Idąc odmiennym tokiem rozumowania można byłoby odebrać prawo także wszystkim innym uprawianym, bo przecież samo też mogą wyjść z inicjatywą ustawodawczą, zamiast fatygować Trybunał… Absdurd.
Tych 118 posłów nie stanowiło mniejszości parlamentarnej. Zdecydowana większość z nich pochodziła z większości parlamentarnej. Jak słyszymy z wypowiedzi partii rządzącej panuje u nich pełna akceptacji takiej opinii p. Przyłębskiej et consortes. Szanujmy się, nie udawajmy, że ci posłowie z partii rządzącej, którzy zgłosili ten wniosek, funkcjonują niezależnie.
Drugi punkt jest również nietrafiony. TK nie służy zaklepywaniu sobie zgodności z konstytucją. Jeśli posłowie widzą niezgodność mogą w pierwszej kolejności usunąć ją w toku prac parlamentarnych.
Ocena stanu faktycznego, politycznego ani tym bardziej hipotetycznego nie jest rolą Trybunału.
Rolą Trybunału jest orzekanie o zgodności z Konstytucją.
Jeśli nawet bezprawnie uznać uzurpowanie sobie takiego prawa przez Trybunał, to winien on udowodnić, że jego hipotezy są prawdziwe, a nie jedynie że są teoretycznie możliwe, bo wcale niewykluczone są możliwości przeciwne.
Istotne wcześniej sam prezes PiS Jarosław Kaczyński sprzeciwiał się zmianom w ustawie.
Zatem z faktu, że część z 118 posłów wywodzi się z większości nie wynika, że automatycznie ta większość zmieniłaby prawo.
Nadto fakt, że tylko 118 posłów a nie ponad połowa podpisała się pod wnioskiem dowodzi, że reszta tego wniosku nie popierała. A przynajmniej nie dowodzi tezy przeciwnej którą forsie sobie ten sędzia, że rzekomo mogli zmienić sami ustawę. Sędzia ten nie wykazał tego, a tylko arbitralnie sobie to bezpodstawne założył.
Ponadto wśród nawet tych 118 posłów były różne poglądy i nie było między nimi zgodności, od najbardziej radykalnych całkowitego zakazu przerywania ciąży, do dopuszczalności w niektórych przypadkach np. wad letalnych.
Co ważne pozostali sędziowie wybrani nawet jeszcze w okresie sprzed uzyskania przez PiS władzy, nie wygłaszali tych irracjonalnych stanowisk.
Dlatego ponieważ ten cały sędzia ze zdaniem odrębnym czuł tak silną potrzebę zakwestionowania stanowiska Trybunału, totalnie zekceważył wszystkie te kwestie, przemilczał je i zostawił sobie tylko to, co pasowało do jego twierdzeń, pustych sloganów i ekwilibrystycznie pokrętnych wywodów.
czy ktokolwiek czyta te Wasze rozważania ?
Tak. Czyta.
Zdanie odrębne sędziego TK Kieresa jest pseudoesejem politycznym. Sędzia TK ma orzekać zgodnie z Konstytucją RP, a nie snuć rozważania, co jakiemu politykowi pasuje. To kompletna porażka, jeśli sędzia TK bawi się w politykę zamiast być profesjonalnym sędzią.
“w praworządnym państwie “wyroku” by nie było” – komentarz do tego tekstu dał Józef Stalin w swoim stwierdzeniu: “Nie jest ważne kto głosuje, ważne, kto liczy głosy” 😉