Tajność w rękach Przewodniczącego, czyli o jawności w Łapach

Pod koniec czerwca dzieliliśmy się z Wami naszą radością z sukcesu uczestniczek Czarnego Protestu, które przekonały warszawski sąd do tego, żeby nakazał prokuraturze dalsze prowadzenie śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez Marszałka Sejmu i niewpuszczenia ich do parlamentu przez Straż Marszałkowską. Dzisiaj opowiemy Wam pokrótce, jak wygląda jawność z dala od stolicy – w Łapach. Wszak dla większości z nas demokracja na poziomie gminy ma stokroć większy wpływ na życie codzienne, niż relacjonowana w telewizji “wielka polityka”.

Herb Gminy Łapy

Mieszkańcy miasta Łapy powiadomili nas, że mają problem z uczestnictwem w posiedzeniach Komisji Rewizyjnej, która zajmuje się tematem miejscowego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. W tle były nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w MOPS-ie oraz relacje rodzinne pomiędzy jego kierownictwem a burmistrzem Łap. Mieszkańcy przychodzili na posiedzenia Komisji Rewizyjnej i byli wypraszani pod pozorem utajnienia posiedzenia. Wypraszający Przewodniczący Komisji Rewizyjnej nie podawał żadnej podstawy prawnej swojego działania, chociaż domagali się tego niektórzy radni. Mieszkańcy czuli się na tyle bezradni, że zwrócili się do nas o pomoc.

Złożyliśmy jako Stowarzyszenie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień i nieudostępnienia informacji publicznej.

Prokurator odmówił wszczęcia postępowania, co zdziwiło nas w umiarkowanym stopniu. Najbardziej zaskakująca była argumentacja, zgodnie z którą uczestnictwo w obradach Komisji Rewizyjnej Rady Gminy nie stanowi formy dostępu do informacji publicznej. W rezultacie prokurator uznał, iż nie mogło dojść do przekroczenia uprawnień przez Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. Prokuratorowi najwyraźniej nie przeszkadzało, iż zarówno art. 11b ust. 2 Ustawy o samorządzie gminnym, jak i bogate orzecznictwo sądów administracyjnych jasno przesądzają o tym, że wstęp na posiedzenia komisji rady gminy jest wolny i powszechny.

Nie mogliśmy się zgodzić z takim stanowiskiem, więc wnieśliśmy zażalenie do sądu rejonowego w Białymstoku. Posiedzenie w sprawie naszego zażalenia odbywało się dzień po sukcesie Czarnego Protestu. W swoim ustnym stanowisku przekonywaliśmy białostocki sąd, odwołując się do świeżego orzeczenia sądu warszawskiego, że wstęp na posiedzenia organów pochodzących z powszechnych wyborów (Sejm, rada gminy i jej komisje) jest formą dostępu do informacji publicznej, który gwarantuje Konstytucja. Wskazywaliśmy też, że o ile w Sejmie są ogólnopolskie media i obywatele w ten sposób kontrolują władzę, to na posiedzenia komisji muszą się udać osobiście, a jeśli są wypraszani, to łamana jest Konstytucja.

Nasze zażalenie zostało oddalone. Przyjmujemy to postanowienie sądu, ale głęboko się z nim nie zgadzamy. Zresztą, przeczytajcie sami! Jak ocenić to postanowienie? Zarzucamy Przewodniczącemu Komisji Rewizyjnej, że bezprawnie usiłował utajnić posiedzenie swojej komisji, a sąd nie tylko abstrahuje od tego, czy takie utajnienie miało jakiekolwiek podstawy prawne, ale stwierdza, że skoro Przewodniczący uznał utajnienie za zasadne, to mógł utajnić. Kropka. Po co drążyć temat?

Prawo dostępu do informacji publicznej? W Białymstoku się nie przyjęło.

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. spacerowicz

    U prokuratorów warszawskich też się nie przyjęło, o tym że się nie przyjęlo Watchdog juz wie.
    Po 10.08.2018r. g.9.10, na ul. Ogrodowej 51, s.316 w sprawie PR I Ds 547.2018 jeśli zechce to dowie się też, czy u sędziów stołecznych mokotowskich się przyjęło.

    1. spacerowicz

      Ciekawe czy RPO o tym białostockim sędziowskim postanowieniu, jakiś pogląd ma.?
      Może go ujawnić w formie przewidzianej, zdoła.

  2. dr Piotr Sitniewski

    NIE w Białymstoku jak raczyłeś stwierdzić PAnie Adamie, a le w ŁApach. JEżeli PAn nie kjarzy gdzie sa Łapy i BIałystok to tłumaczę: w odległości ok 3 km od siebie. Widzę że wiedza wna tenat podziału terytorialnego się w Warszawie nie przyjeła. Taką postawą eweidentnie sie ośmieszacie..

    1. spacerowicz

      Nie ośmieszają się. Ale zastanawiające jest dlaczego to Watchdog a nie nikt z jego licznych członków np. z woj podlaskiego na owej Kom.Rew. się nie pojawił i dalszych czynności w swoim imieniu w trybie art. 23 uoddip. nie podjął. Korzystając np. z pomocy merytorycznej (poradnictwo) Watchdoga.
      Przecież owi członkowie zrzeszyli się w stowarzyszeniu się chyba dla celu jakim jest prawo każdego a więc i mieszkańca Łap do należnej im informacji. Co to za zasada wyslugiwania się we wszystkim stowarzyszeniem.
      Jeśli chronić prawo człowieka do informacji w RP mają nie ludzie lecz jedynie osoby prawne to właściwsza dla takiego celu byłaby fundacja a nie stowarzyszenie.

    2. Adam Kuczyński

      Panie doktorze, ja wiem, że Internet, że Netykieta itd., ale niechże się Pan zdecyduje, czy mi Pan panuje, czy mnie Pan tyka, bo chciałbym odpowiedzieć szacunkiem na szacunek, a w tej sytuacji mam trudność z wyborem stosownej formy.

      Co do meritum – jak słusznie zauważył Spacerowicz poniżej – o sprawie orzekał Sąd Rejonowy w Białymstoku, więc użyte przeze mnie sformułowanie nie było nadużyciem ani nikogo nie ośmieszało. W szczególności Stowarzyszenia.

      Zaspokajając z kolei Pańską ciekawość – zarówno w Łapach, jak i w Białymstoku miałem przyjemność być.

  3. dr Piotr Sitniewski

    korekta: oczywiście okło 30 km a nie 3.

    1. spacerowicz

      No… ale to kuriozalne postanowienie sądu jest z Białegostoku.
      Wiec w III władzy też jawność się nie przyjęła.
      I to PRAWOMOCNIE w imieniu RP.
      Kto więc w RP realnie chroni prawo człowieka do informacji?
      Jaki rodzaj władz?

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *