Wybory gonią wybory, politycy obiecują, eksperci łapią się za głowę, ludzie dyskutują i zachęcają do zmiany polityki. A potem przychodzi czas rozliczenia tych, którzy wygrali. My właśnie zaczynamy sprawdzać obietnice z wyborów samorządowych.
Dziś Dzień Samorządu Terytorialnego będący jednocześnie 25 rocznicą pierwszych wyborów samorządowych. Z jednej strony okazja do mówienia o zwycięstwie polskiej demokracji – bo oddano władzę ludziom; z drugiej okazja do refleksji czy to założenie faktycznie udało się zrealizować. Coraz częściej pojawiają się wątpliwości. A przyczyn podaje się bardzo wiele – od zbytniego wzmocnienia pozycji wójtów, burmistrzów i prezydentów, przez niejasne podziały kompetencyjne pomiędzy szczeble samorządu i narzucanie nowych rozwiązań bez dawania na nie środków, po słabości zarządcze lokalnych urzędów. Efekt jest jeden – mimo wprowadzenia wielu rozwiązań wzmacniających rolę obywatelek i obywateli i realizujących zasadę, że samorząd to mieszkańcy, w praktyce zbyt rzadko udaje się ich użyć zgodnie z intencją.
My przyczyny diagnozujemy w niestosowaniu zasad pozwalających przywrócić pojęcie władzy obywateli. Ta zaś zależy od przejrzystości, rozliczalności i niezależności poszczególnych władz lokalnych: uchwałodawczej, wykonawczej i „wyborczej”.
O tym dlaczego właśnie ta „wyborcza” jest ważna opowiadała kiedyś ciekawie Grażyna Kopińska, ekspertka programu Odpowiedzialne Państwo, kiedy zapytaliśmy jak zajęła się kontrolą obywatelską (nagranie z 2008 roku):
Jej opowieść wywodzi się z doświadczenia i obserwowania tego, jak degraduje się władza – nawet jeśli jest blisko ludzi.
Jaka na to istnieje recepta?
Naszym zdaniem jest to jawność i odpowiedzialność oraz unikanie okazji do dominacji władzy wykonawczej. I dlatego w ostatnich wyborach samorządowych zaproponowaliśmy aby kandydatki i kandydaci obiecali, że jeśli zostaną wybrani na wójta, prezydenta lub burmistrza:
1. Wprowadzą rejestry zawieranych przez urząd umów i opublikują je w wersji on-line. Chodzi o to, aby mieszkańcy wiedzieli jak wydawane są ich pieniądze, rozumieli budżet i to co robi się w gminie, lepiej przygotowywali swoje projekty do funduszu sołeckiego czy obywatelskiego, mogli dyskutować jak chcą wydawać swoje pieniądze, zaproponować nowe rozwiązania, a nawet wnioskowali o środki zewnętrzne dla gminy. Jawne umowy i wydatki są bardzo pomocne w uczestniczeniu mieszkańców w życiu publicznym. Jednocześnie zaś wymagają lepszego zorganizowani urzędu i większej kontroli na początku, szybko jednak zamieniają urząd na bardziej sprawny. Mówią o tym przedstawiciele urzędów, które już tego rozwiązania spróbowały (na konferencji: „Otwarte dane publiczne – szansa dla nowoczesnej administracji i otwartych rządów”, 26 maja w Warszawie, mówiły o tym Gdańsk i Warszawa).
2. Opublikują on-line swoje kalendarze. Dzięki temu wyborcy dowiedzą się co robią wybrani przez nich przedstawiciele, ile czasu poświęcają pracy, z kim się spotykają, co dokładnie robią. Będą mogli docenić wysiłki rządzących w wyborach, bądź ocenić rządzących negatywnie. A może po prostu dowiedzą się na czym polega praca wójta, burmistrza, prezydenta i zechcą się z nim/nią umówić.
3. Będą unikać zatrudniania radnych w jednostkach podlegających wójtom, burmistrzom, prezydentom. Takimi jednostkami mogą być spółki komunalne, ale też szkoły czy domy kultury. Chodzi o to, że Rada Gminy ma sprawować kontrolę nad wójtem, burmistrzem lub prezydentem. Tymczasem – jeśli radni są jednocześnie podwładnymi wójta – trudno im dobrze wykonywać tę funkcję. Często sytuacja z zależnością radnych zaczęła się już wcześniej. Wtedy trudno nam rozliczać z niej szefów gmin obecnej kadencji. Zwłaszcza, jeśli władze się zmieniły. Nie można też zabronić kandydowania osobom już pracującym w tych podległych jednostkach. W związku z tym będziemy głównie śledzić czy w czasie tej kadencji nie następują niekorzystne zmiany.
Ważnym aspektem, o którym wiedzieliśmy wcześniej, i który umocniła też analiza sytuacji w kampanii Jawność sprzyja każdej władzy jest to, że najlepiej funkcję kontrolną pełnią lokalne społeczności. Kandydaci ogłaszali swoją przejrzystość w czasie kampanii wyborczej i zobowiązali się dobrze działać, a potem było różnie. Dostawaliśmy maile, z których wynikało że wiele osób ma wątpliwości czy wybrani szefowie gmin faktycznie przestrzegają standardów. Podobnie, nie mamy do końca mocnego narzędzia do sprawdzenia zależności. O ile możemy ocenić kalendarze i rejestry umów – są on-line lub ich nie ma, to trudno nam czasem stwierdzić zależność radnych. I dlatego w wątpliwych przypadkach będziemy dopytywać. Nasza praca ma także być bodźcem do lokalnego zadania pytań i komentowania zależności.
Po pierwszej ocenie tego, jak spełniane są obietnice liderami są:
Albert Bartosz, wójt gminy wiejskiej Oświęcim. Zaraz po wyborach wprowadził on rejestr umów i kalendarz on line.
Artur Tusiński, burmistrz Podkowy Leśnej. Również on po wyborach wprowadził rejestr umów i kalendarz on line.
Albert Bartosz i Artur Tusiński okazali się słowni i chętni do działań na rzecz przejrzystości. Gratulujemy!
W grupie częściowych liderów są natomiast:
Prezydent Słupska Robert Biedroń. Słupsk prowadzi bardzo dobry rejestr umów, aktualny i dostępny. Sama idea przywędrowała do urzędu wcześniej, więc zasługą obecnego prezydenta jest głównie utrzymanie zasad i poprawienie sposobu prezentacji danych.
Z kolei Robert Pawłowski, burmistrz Złotoryi, wprowadził rejestr umów po wyborach.
Nie udało nam się jednak znaleźć kalendarzy Prezydenta Słupska, ani Burmistrza Złotoryi.
Pewne wysiłki widać jeszcze w Międzychodzie, gdzie burmistrz Krzysztof Wolny wprowadził rejestr umów. Jest on jednak dostępny tylko w pdfie, nie jest aktualny i trudno się zorientować czy zawiera wszystkie umowy.
oraz w Dopiewie, gdzie nowy wójt – Adrian Napierała – publikuje informację w BIP, w zeskanowanych sprawozdaniach z pracy wójta pomiędzy sesjami. Pierwotnie nie znaleźliśmy tej informacj pomimo wielu patrzących oczu. Musimy jednak uznać, że co do zasady informacja jest, choć naszym zdaniem mało użyteczna i przyjazna. Nasza korespondencja z urzędem znajduje się tutaj.
Całkiem egzaminu przejrzystości natomiast jak dotąd nie zdali:
- Adrian Napierała, nowy wójt gminy Dopiewo – tutaj po interwencji z urzędu musimy przyznać, że jednak taka informacja się znalazła w BIP, zeskanowanych sprawozdaniach z pracy wójta pomiędzy sesjami.
- Ryszard Pacholik, wójt gminy Kobierzyce od czternastu lat;
- Łukasz Borowiak, prezydent Leszna, wcześniej parlamentarzysta;
- Adam Ruciński, burmistrz Środy Śląskiej.
Zanim jednak będziemy w stanie ocenić przejrzystość urzędów i faktyczne intencje rządzących, dajemy im szansę poprawy wysyłając nasze pytania i rekomendacje. Dziś natomiast szczerze i niekłamanie cieszymy się z sukcesów Artura Tusińskiego i Alberta Bartosza oraz ich wyborców.
Opublikowanie rejestru umów to nic wielkiego jednak umieszczanie w nim wszystkich umów to ogromna sztuka, która nie udaje sie Waszemu liderowi z Podkowy Leśnej.
Część umów nie jest dostępna w rejestrze a gdy mieszkańcy występują z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej burmistrz odmawia jej udzielenia lub w ramach jej udzielenia pisze, ze wszystko jest w porządku.
Burmistrz zmienił także stronę internetową miasta. Pomijając już, że jest beznadziejna i nieczytelna to dodatkowo nie widać części zmian wprowadzanych na stronie (historia zmian) i dzięki temu może sobie spokojnie manipulować danymi na stronie, np publikowac przetargi po dacie ich rozpoczęcia przez co oferenci nie mają szans na przygotowanie dokumentacji. Teraz tych zmian nie widać więc nie można porównać daty ogłoszenia przetargu z faktyczną datą publikacji.
Ogromna szkoda, ze nie sprawdzacie Państwo czy informacja zwrotna od władz danego miasta jest prawdziwa.