Prawa człowieka są związane z przyrodzoną godnością człowieka. Pomimo że są opisywane i gwarantowane przez traktaty i konwencje międzynarodowe, nie są ich wynikiem. Te dokumenty tylko je nazywają, dostrzegają i często tworzą instrumenty ochrony. Ale to ludzka godność jest dla nas punktem odniesienia, gdy myślimy o prawach człowieka.
Dlatego świętując dziś – 10 grudnia – Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka, w 72 rocznicę uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, pamiętajmy, że te prawa były od zawsze. Nie zawsze jednak ludzkość je nazywała i chroniła.
O co chodzi z tą godnością?
Każdy i każda z nas czułby/czułaby się pozbawiony/a godności, gdyby ktoś chciał naruszyć naszą nietykalność, zabronił nam mówić, nie chciałby nam dać informacji dla nas istotnej, decydowałby za nas, jakie mamy brać leki czy wszedłby bez pozwolenia do domu.
I tu pojawia się państwo i jego obowiązki. Państwo – w traktatach i konwencjach – otrzymuje obowiązek chronienia naszej godności i zakaz jej naruszania. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka opisuje to następująco:
Zgromadzenie Ogólne ogłasza uroczyście niniejszą Powszechną Deklarację Praw Człowieka jako wspólny najwyższy cel wszystkich ludów i wszystkich narodów, aby wszyscy ludzie i wszystkie organy społeczeństwa mając stale w pamięci niniejszą Deklarację – dążyły w drodze nauczania i wychowywania do rozwijania poszanowania tych praw i wolności i aby zapewniły za pomocą postępowych środków o zasięgu krajowym i międzynarodowym powszechne i skuteczne uznanie i stosowanie tej Deklaracji zarówno wśród Państw Członkowskich, jak i wśród narodów zamieszkujących obszary podległe ich władzy.
Gdy mowa o naszych prawach i godności, nasze oczekiwania możemy kierować właśnie do państwa. Jeśli nasza godność zostanie naruszona przez inną osobę, nie wymierzamy jej kary, robiąc jej to samo, a kierujemy się do instytucji państwowych. I to one powinny zapewnić takie regulacje prawne i tak sprawne instytucje, żeby nasza godność była chroniona. Zatem o prawach człowieka mówimy w kontekście relacji nas – jednostek – z państwem.
Wszyscy ludzie, czyli każdy
Artykuł 1 Powszechnej Deklaracji mówi o tym, czym jest ludzkość.
Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi pod względem swej godności i swych praw.
Sprawa wydaje się oczywista. Ludzie to ludzie. Ale to właśnie złamanie tej zasady podczas II Wojny Światowej, pozbawianie ludzi godności i życia, było bezpośrednią przyczyną przygotowania i uchwalenia Deklaracji.
Zważywszy, że nieposzanowanie i nieprzestrzeganie praw człowieka doprowadziło do aktów barbarzyństwa, które wstrząsnęły sumieniem ludzkości, i że ogłoszono uroczyście jako najwznioślejszy cel ludzkości dążenie do zbudowania takiego świata, w którym ludzie korzystać będą z wolności słowa i przekonań oraz z wolności od strachu i nędzy.
Wstęp Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka
Skoro zatem wszyscy ludzie mają godność, to zapewne wszystkim przysługują te same prawa? Tak też opisana jest sprawa w Powszechnej Deklaracji
Każdy człowiek posiada wszystkie prawa i wolności zawarte w niniejszej Deklaracji.
Artykuł 2 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka
Oczywiście wszystkie prawa są czasem ograniczone prawami innych ludzi lub bezpieczeństwem państwa, ale to jedyne, co usprawiedliwia ograniczenia.
Praktyczne dylematy
I tu dochodzimy do istoty naszych rozważań. Skoro wszyscy ludzie są tacy sami i wszystkim przysługują te same prawa, to jakie obowiązki ma państwo względem osób mówiących innym językiem, osób nie będących obywatelami państwa, czy osób niepełnoletnich? Czy można naruszać ich nietykalność? Zabronić im mówić? Nie dać im informacji dla nich istotnej? Leczyć na siłę? Zamknąć w domu? Czy Państwo, które przestrzega praw człowieka, może nie reagować na takie naruszanie godności? Czy może samo ją naruszać? Co ma zrobić w sytuacji, gdy obiektywnie musi zdać się na pośredników? Przecież bardzo małe dziecko często nie zdecyduje o swoim leczeniu samodzielnie. Ale czy to znaczy, że państwo może robić, co zechce? Nie – wtedy właśnie są pośrednicy, rodzice. Ale do kiedy są niezbędni do realizacji praw? Czy tak samo będzie działało ich pośrednictwo w przypadku każdego prawa? To praktyczne problemy, które na bieżąco państwo rozwiązuje.
Prawo do informacji a prawo każdego
W naszej działalności na rzecz prawa do informacji, staramy się zapewnić pełną realizację prawa zawartego w artykule 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka:
Każdy człowiek ma prawo wolności opinii i wyrażania jej; prawo to obejmuje swobodę posiadania niezależnej opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglądów wszelkimi środkami, bez względu na granice.
I właśnie dziś stoimy przed konkretnymi problemami, które państwo próbuje rozwiązać. W jednym wypadku prawie sobie poradziło, w drugim zawiodło.
Prawo do informacji głuchych
Pierwszy dotyczy prawa do informacji osób posługujących się Polskim Językiem Migowym jako pierwszym językiem. Są bowiem w Polsce głuche obywatelki i głusi obywatele, którzy nie znają języka polskiego lub znają go słabo. Dla wielu głuchych językiem „ojczystym” jest Polski Język Migowy, a język polski jest dla nich językiem obcym. Czy Państwo o nich myśli w kontekście udostępniania im informacji? Czy mogą swobodnie poszukiwać, otrzymywać i rozpowszechniać informację?
Zapewnia im to obowiązujące nas prawo – Konwencja ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, Konstytucja RP, ustawa o dostępności – tu jest link do ustawy (ustawa o zapewnianiu dostępności osobom ze szczególnymi potrzebami).
Istnieją zatem konkretnie wskazane obowiązki instytucji publicznych. Być może słabym punktem jest praktyka. O tym, co można zrobić w tej kwestii, napiszemy w kolejnym tekście.
Niepełnoletność i prawo do informacji
Druga grupa – dzieci i młodzież – nie napotykają na takie przeszkody praktyczne. Państwo nie musi inwestować pieniędzy w realizację swobody poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania przez nich informacji. Co więcej, wielokrotnie to ich prawo realizuje. Wszak państwo dostarcza wiarygodną informację poprzez Biuletyny Informacji Publicznej, repozytoria danych czy zwykłą działalność i widoczność działań instytucji publicznych. A jednak zdarza się, że ich prawa są łamane przez instytucje publiczne, a system sądowniczy ich w takich sytuacjach nie chroni. Czy pozyskanie informacji przez młode osoby mogłoby zagrażać bezpieczeństwu państwa? Czy naruszałoby prawa innych osób? Zapewne w jakichś sytuacjach tak, ale to raczej byłaby kwestia charakteru tych informacji, a nie tego, kto pyta. Tymczasem w ostatnich latach szerokim echem odbiła się sprawa Tymona Radzika – gimnazjalisty, który chciał pozyskać umowę dotyczącą wydzierżawienia domen polska.pl i poland.pl (Czy prawo do informacji mają tylko pełnoletni? I jak się okazało, polskie sądy nie widzą możliwości, by osoba niepełnoletnia mogła swobodnie i bez przeszkód zdobyć rzetelną wiedzę w tej sprawie. Nie pomogło nawet przyłączenie się Rzecznika Praw Obywatelskich do sprawy sądowej.
Co z tym zrobić? Właśnie w takim momencie, dzięki mechanizmom ochrony praw człowieka, człowiek może pozwać państwo. Tak też zrobił Tymon Radzik, składając skargę na Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Skarga czeka na przyjęcie.
A że młodzi ludzie są coraz bardziej świadomi swoich praw, to takich spraw będzie więcej. Tylko po co to wszystko, skoro Polska zobowiązała się przestrzegać praw człowieka?
Przypominamy!
Ten tekst piszemy z okazji Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka w 2020 roku. Przypominamy o uniwersalnym charakterze praw człowieka i o tym, że każda osoba ma prawo do informacji. Nie trzeba być pełnoletnim, nie trzeba mówić po polsku, nie trzeba być niekaranym, nie trzeba być polskim obywatelem czy obywatelką.
Jeśli z jakiegoś powodu prawo to trudno wyegzekwować, wciąż nie oznacza to, że nic nie można zrobić. Czasem droga do przebycia jest kosztowna i długa. Ale dzięki ludziom, którzy nie odpuszczają, świat się zmienia! Zmieniajcie świat, korzystając ze swoich praw.
Podziwiać należy cierpliwość i wytrwałość autorki w naprawianiu nieuctwa polskich uczelni kształcących prawników a dla prestiżu nazywanych uniwersytetami, oraz nieuctwa tych
co uczą tych od WOS-u, że zmuszona taką ignorancją w 72-gą rocznicę Deklaracji a więc aktu wiedzy ludzkości, prawie łopatologię o prawach człowieka (podstawowych !!!) w swym artykule musiała uprawiać.
Z okazji 72-giej rocznicy przypominać (o tempora o mores !).
Tyle lat już minęło, “wrzeszczą” różne osobniki o nich prawie na każdym rogu i przy nadarzających się okazjach, ale do rzetelnej wiedzy o nich (przecież podstawowych,fundamentalnych dla istnienia człowieka) jakoś nie ciągoty i to latami, nie przejawiają.