Czy politycy przyłączą się do “Paktu dla jawności”?

zdjęcie: Marta Krzynówek

25 października, wspólnie z innymi organizacjami społecznymi, spotkaliśmy się z przedstawicielami klubów i kół partyjnych, by porozmawiać o zmianach w ustawie o dostępie do informacji publicznej i jawności jako elemencie państwa prawa.

Celem spotkania było ustalenie planu współpracy i pozyskanie polityków “dla sprawy”. I to nam się udało! Ale przed nami jeszcze sporo pracy.

Razem dla jawności

Przede wszystkim warto wspomnieć, że nie działaliśmy sami. Dzięki wspólnej pracy kilkunastu organizacji społecznych zajmujących się prawami człowieka i jakością państwa, przygotowaliśmy się do spotkania. Na samym spotkaniu obecni byli przedstawiciele i przedstawicielki Akcji Demokracja, Fundacji Court Watch Polska, Fundacji Panoptykon, Fundacji Wolności z Lublina, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, Stowarzyszenia 61, Stowarzyszenia Rozwój Inicjatyw Obywatelskich z Masłowa. Obecny był także przedstawiciel Fundacji im. Stefana Batorego. 

Komu zależy na jawności w państwie?

Zaproszenia na spotkanie wysłaliśmy do szefów wszystkich klubów parlamentarnych oraz Marszałków Sejmu i Senatu – znajdziesz je tutaj. Nie wszyscy na nie odpowiedzieli, a na spotkaniu z organizacjami pojawili się ostatecznie: posłanka Barbara Dolniak z Koalicji Obywatelskiej,  posłanka Hanna Gill-Piątek z Polski 2050, poseł Stefan Krajewski z Polskiego Stronnictwa Ludowego, poseł Paweł Kukiz z Kukiz’15 i posłanka Anna Maria Żukowska z Lewicy. Obecni też byli eksperci zajmujący się tematyką ochrony informacji, Przemysław Leśniak z Kukiz’15, legislator Jakub Dulski wspierający posła Biernackiego z PSL oraz rzecznik tego klubu – Miłosz Motyka. Zjawiła się też przedstawicielka Kancelarii Senatu odpowiedzialna za udzielanie informacji, Joanna Baranowska.

Postulaty

Spotkanie rozpoczął Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon, mówiąc o tym, dlaczego należy teraz zająć się tematem zmian dotyczących prawa do informacji. Podkreślił, że obywatele muszą mieć zaufanie do państwa, a to możliwe jest tylko wtedy, gdy publiczne instytucje są rozliczalne. Ale nie za 2,3 lata, po wyroku sądu administracyjnego, ale tu i teraz.

Potem przedstawiliśmy postulaty zmian. Dotyczyły one konkretnych przepisów, które naszym zdaniem powinny być usunięte z ustawy, takich jak definicja informacji publicznej czy przetworzenie informacji. Wskazaliśmy, że konieczny jest przegląd legislacji dotyczący wyłączeń. Zaproponowaliśmy kilka rozwiązań funkcjonujących na świecie – zbieranie danych, raportowanie, dedykowane stanowiska urzędnicze, specjalny organ ds. prawa do informacji, test ważenia interesów i test szkody oraz wpisanie celu prawa do informacji do ustawy. Podjęliśmy kwestię proaktywnego publikowania informacji i wykorzystania technologii. Wskazaliśmy też na potrzebę realnych sankcji i wprowadzenia do procedur możliwości nakazania udostępnienia informacji (Szczegółowe postulaty przekazane polityczkom i politykom).

Dyskusja

W dyskusji pojawiły się zarówno refleksje, jak i konkretne przykłady i postulaty. Refleksje dotyczyły głównie własnych doświadczeń osób uczestniczących. Okazuje się, że politycy też narzekają na dostęp do informacji. Mamy zatem wspólną płaszczyznę porozumienia.

Co do postulatów i propozycji, to dotyczyły one bardzo różnych kwestii. Posłanka Barbara Dolniak zwróciła uwagę na to, że przed przystąpieniem do jakichkolwiek prac, trzeba zrobić porządny przegląd legislacji. Podkreślała, jak złą praktyką jest tworzenie prawa, które nieustannie trzeba poprawiać, gdyż w różnych ustawach istnieją zaprzeczające sobie przepisy.

Przemysław Leśniak, ekspert od informacji niejawnych, wskazał z kolei na problemy z klauzulowaniem informacji. Podkreślił, że wiele informacji, które mają ogromne znaczenie dla spraw publicznych i powinny być jawne, zostało ukrytych pod klauzulą przez brak kompetencji osób je nadających i złe uregulowania prawne.

Poseł Paweł Kukiz wskazywał, że jawności musi towarzyszyć większe upodmiotowienie obywatelek i obywateli. Przypomniał swoje postulaty dotyczące referendów i jednomandatowych okręgów wyborczych.

Posłanka Anna Maria Żukowska wskazała, jak można zwiększać jawność poprzez inne ustawy, na przykład poprzez wdrożenie dyrektywy Unii Europejskiej o jawności płac. Posłanki i posłowie Lewicy oraz innych klubów złożyli propozycję legislacyjną w tej sprawie.

Posłanka Hanną Gill-Piątek wskazywała na istotną psychologiczną rolę jawności w zmniejszaniu “napięcia” społecznego. Upublicznienie informacji powoduje, że ludzie są mniej podejrzliwi i przyjmują często fakty do wiadomości. Nieujawnianie informacji kreuje problemy, ich ujawnianie często je likwiduje.

Z kolei przedstawiciele PSL odnieśli się do konkretnych postulatów, ale też przedstawili potrzebę większej rozliczalności policji i informowania osób, które były przedmiotem działań operacyjnych o tym, jakie były prowadzone wobec nich czynności (link do projektu ustawy). Tu Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon wskazał, że jednak jest to nieco inna sfera, ale anegdotycznie przypomniał, że podczas niedawnego posiedzenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, w sprawie inwigilacji, rząd polski twierdził, że zaniedbaniem ze strony skarżących było niezłożenie wniosku o informację publiczną, czy są inwigilowani [więcej w artykule podsumowujemy rozprawę przeciwko Polsce o niekontrolowaną inwigilację]. Choć ten temat wykraczał poza naszą dyskusję, jest z nią jakoś związany. Choćby w ten sposób, że samo prawo do informacji jest rozumiane dość szeroko i w przyszłości trzeba precyzyjnie zakreślić obszar, którym się zajmujemy.

Dużo emocji wzbudziła kwestia ochrony sądowej. Chodziło zwłaszcza o terminy. W naszych postulatach postanowiliśmy powstrzymać się od poruszenia tej kwestii. Z jednej strony bowiem zakładaliśmy, że już sama lepsza edukacja i wykładnia prawa do informacji założona w naszych propozycjach może zmniejszyć liczbę skarg, z drugiej usunięcie definicji z ustawy powinno znacząco zmniejszyć liczbę skarg na bezczynność, z trzeciej – możliwość nakazania udostępnienia informacji przez sąd także pozwoliłoby uniknąć spraw spowodowanych ciągłym odmawianiem informacji na podstawie różnych powodów. Podstawowym powodem, dla którego nie chcieliśmy na tym etapie zajmować się kwestią ochrony sądowej, były jednak dziejące się w sądownictwie problemy, a także nasze wnioski po debacie o ochronie sądowej [Sądowa ochrona prawa do informacji – podsumowanie seminarium na Uniwersytecie Wrocławskim]. Jednak nie oznacza to, że temat uważamy za nieistotny. Po prostu sądy już mają wskazane terminy rozpatrywania skarg, a to że nie dzieje się to w terminie, wynika zapewne częściowo z kwestii ilości skarg, a częściowo z sytuacji sądownictwa. I tu możemy być uczestnikiem debaty, ale nie jej animatorem. Dla nas większym problemem jest sam fakt, że sądownictwo administracyjne z definicji ma małe możliwości merytorycznego zajmowania się tematem prawa do informacji. Sądownictwo powszechne jest zaś w głębokim kryzysie. Osobnym wątkiem jest podejście sądów do jawności, na co od ponad dwóch lat zwraca uwagę Fundacja Court Watch Polska. Szczególnie dotkliwe jest związane z epidemią Covid-19 ograniczenie jawności rozpraw i brak kompleksowych rozwiązań z zakresu cyfryzacji postępowania sądowego, które skutecznie ułatwią rozpatrywanie spraw w sądach, a także zagwarantują odpowiedni poziom dostępności i jawności.

Z poczucia, że nie do końca mamy możliwość zajęcia się kwestią ochrony sądowej, wzięła się nasza propozycja rozważenia wprowadzenia organu odpowiedzialnego za prawo do informacji. Politycy na wstępie zadawali dużo pytań, obawiając się mnożenia bytów. Ważne byłoby umiejscowienie takiego organu – tu legislator PSL wskazał, że najlepszym organem byłby po prostu Rzecznik Praw Obywatelskich. Posłanka Barbara Dolniak wskazywała, że nie widzi możliwości nakazania sądom uwzględniania opinii takiego organu, gdyż to zaprzecza idei ich niezawisłości. Jak pokazała tocząca się dyskusja, musimy jeszcze zapoznać się z tym, jak takie rozwiązania funkcjonują na świecie.

Ważny był też głos przedstawicielki Kancelarii Senatu, która od strony praktycznej wskazała na problemy ze stosowaniem ustawy o dostępie do informacji publicznej i ze sprzecznymi wyrokami sądów, które utrudniają działania podmiotów zobowiązanych.

Im dłużej dyskutowaliśmy, tym bardziej było widać, że temat jest wszystkim bliski i istnieje potrzeba wspólnego uczenia się. Nie możemy jednak zapominać, że zbliżające się wybory sprawiają, iż politycy są bardziej otwarci na rozmowę i propozycje obywateli. Czas pokaże, czy za deklaracją współpracy z ich strony pójdą czyny. Póki co uczestniczący w spotkaniu politycy wyrazili chęć zaangażowania w prace nad  “Paktem dla jawności”.

Nim jednak taki pakt powstanie, czeka nas sporo pracy. W ciągu najbliższego roku wspólnie z innymi organizacjami będziemy pracować zarówno nad poszerzeniem kręgu zwolenników jawności – także po stronie polityków, jak też nad wzajemnym uczeniu się i uwspólnianiu perspektywy. 

 

Spotkanie stanowiło część projektu realizowanego z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG.

 

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. czytelnik Biblioteki Sejmowej

    “Przez 25 lat od przyjęcia Konstytucji RP powstał szereg ustaw wyłączających dowolne obszary życia
    publicznego z jawności, poprzez stwierdzenie, że nie stanowią one informacji publicznej lub informacje
    nie są udostępniane na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej.”

    Już trakcie prac sejmowej komisji nadzwyczajnej projektującej ustawę o dostępie do informacji publicznej, jej ekspert prof. Górzyńska w swoich ocenach ex-ante (daremnie jak się okazało) wskazywała na zagrożenie dla prawa człowieka do informacji, stworzone przez tzw. przepis “guma” pozwalający na wyłączanie w innych aktach normatywnych aktów wiedzy lub woli znajdujących się w zasobach publicznych, spod procedury udostępniania informacji wynikającej z przepisów projektowanej ustawy.
    Nowe i stare elity z RP reprezentowane w komisji, zgodnie udawały że owych ocen ex-ante nie słyszą. Wiedziały już wtedy, co robią i jaki ich interes jest.

    1. bibliofil

      Najlepiej byłoby aby taka nowa ustawa, była kodeksem i nazywała się “O wolności informacji” lub “Kodeks wolnej informacji”,
      Nie zaszkodziłaby też preambuła wskazująca na jej ideowe podstawy,

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *