Dawno temu — wraz z innymi organizacjami — stworzyliśmy Koalicję na rzecz Otwartego Rządu. Jej celem było wówczas przystąpienie Polski do Partnerstwa na rzecz Otwartego Rządu. Wydawało nam się to wówczas szansą na rozmowę o wartościach, demokracji i jawności na międzynarodowym poziomie.
Open Government Partnership (OGP), czyli Partnerstwo na rzecz Otwartych Rządów powołane zostało 20 września 2011 roku — przez 8 krajów — Brazylię, Indonezję, Meksyk, Norwegię, Filipiny, Republikę Południowej Afryki, Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Rządy w jego ramach miały podejmować zobowiązania dotyczące walki z korupcją, włączać obywatelki i obywateli w rządzenie i dbać o ochronę praw człowieka. Te wartości wyraziły w Deklaracji Otwartych Rządów. OGP to obecnie 75 krajów i ponad 100 samorządów, w których wraz ze społeczeństwem obywatelskim dyskutuje się nad poprawą transparentności, rozliczalności rządzących, wykorzystaniu nowych technologii. Jak możecie się domyślać, Polski wśród nich nadal nie ma.
Polskie NIE dla OGP
Zaczęło się od naszego wniosku skierowanego do polskiego rządu. Było to w lutym 2012 roku, dwa miesiące po sformowaniu rządu przez większość wybraną w 2011 roku (PO-PSL) – Czy Polska przystąpi do Partnerstwa na rzecz Otwartego Rządu? Pół roku po naszym pierwszym liście sformowaliśmy koalicję i wysłaliśmy przypomnienie wraz z 13 innymi organizacjami: Grupa 13 organizacji po raz kolejny zwraca się do Premiera RP w sprawie przystąpienia przez Polskę do Partnerstwa Otwartego Rządu.
Wskazywaliśmy, że nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. A warto wspomnieć, że użyliśmy instrumentu opisanego w prawie, zobowiązującego administrację do odpowiedzi w ciągu maksymalnie 30 dni. To był dopiero początek bezsilności. Rządzący nas po prostu ignorowali. Podejmowaliśmy różne aktywności — apele, spotkania z politykami, zawstydzanie.
Dopytywała o to posłanka Anna Grodzka, ale także bez skutku. Obojętność dotycząca dyskusji o jakości rządzenia była uderzająca. Choć trzeba przyznać, że początkowo chyba coś się działo w tej sprawie. Z niezrozumiałych względów zostało jednak wyciszone.
W 2015 roku nasz członek i przedstawiciel naszej Koalicji — Krzysztof Izdebski — pojechał na spotkanie Partnerstwa do Meksyku. Pisał później:
Przez 3 dni z zazdrością obserwowałem, jak dziennikarze, przedstawiciele organizacji i reprezentanci rządów różnych krajów świata rozmawiają o tym, jakie inicjatywy i projekty z innych państw mogą realizować u siebie. (…) Zazdrość bierze się stąd, że w trakcie zakończonego w zeszłym tygodniu szczytu Partnerstwa w Meksyku nie było żadnego przedstawiciela polskiego rządu. Podziw wywołało przede wszystkim to, że zarówno urzędnicy, jak i aktywiści dostrzegają wagę wspólnej pracy na rzecz interesu publicznego. Nadzieję zaś mam na to, że Polska, tak jak inne kraje, przystąpi wreszcie do Partnerstwa.(…) Wszyscy moi rozmówcy podkreślali, że niejednokrotnie Partnerstwa stanowi dla nich jedyne okno na świat i wsparcie dla ich starań o poprawę przejrzystości życia publicznego.
Stracona szansa?
Stracona szansa i autoizolacja dobrze Polsce i naszej demokracji nie zrobiła. Czy mamy szansę na zmianę po 12 latach? Czy kryzys praworządności nas czegoś nauczył? Czy rządzący potrzebują wiedzieć, co się dzieje na świecie? Dyskutować o tym? Mieć partnerów po stronie społeczeństwa obywatelskiego? Mamy nadzieję, że tak. Z tą nadzieją pojechaliśmy na kolejny szczyt Partnerstwa, który odbył się 6-7 września 2023 w Estonii. Szczyt zgromadzi głowy państw i rządów, przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego i decydentów z całego świata. Tematem spotkania były otwarte rządy w epoce cyfrowej, technologie umożliwiające zwiększenie przejrzystości i odpowiedzialności za zarządzanie i kształtowanie polityki, a także zachowanie demokracji.
W Tallinie spotkaliśmy m.in. Mateusza Wojcieszaka z Fundacji Pole Dialogu i Krzysztofa Izdebskiego z Open Spending EU Coalition. Byli też przyjaciele z węgierskiej organizacji K-Monitor. Węgry, w przeciwieństwie do Polski, kiedyś do Partnerstwa przystąpiły, ale w związku z brakiem woli doskonalenia się i dążeniem w przeciwnym kierunku, zostały poproszone o jego opuszczenie. Wspólnie ze smutkiem patrzymy, co nasze kraje ze sobą zrobiły.
Jakby na przekór wszystkiemu cieszyliśmy się ze spotkania. Ale zupełnie serio myślimy, że Polska (oby z Węgrami) musi wejść do światowej ligi jawności i bez nas — bez presji społeczeństwa obywatelskiego — tego nie zrobi!
Ciekawe co o tej rządowej otwartości (dostępu do informacji) mniema unijna Agencja Praw Podstawowych w Wiedniu ?
Czy coś opublikowała na temat stanu praw podstawowych w krajach europejskich uczestników tejże koalicji?