26 października 2024 roku odbyły się w Gruzji wybory parlamentarne. Zwycięstwo odniosła partia rządząca Gruzińskie Marzenie, ale część opozycji i prezydentka Salome Zurabiszwili mówią o “technologicznej operacji specjalnej” i kwestionują wyniki głosowania. Także organizacje społeczne zajmujące się kontrolą wyborów opublikowały oświadczenie o niespotykanej skali korupcji wyborczej, zastraszaniu i kontrolowaniu wyborców, a także nieprawidłowościach w okresie poprzedzającym dzień głosowania. Unia Europejska jest nieco bardziej ostrożna, ale wzywa gruzińskie władze do wyjaśnienia wątpliwości.
Czemu reakcje są tak stanowcze?
Te wybory faktycznie były dla Gruzji bardzo istotne. To miał być wybór między europejskim a rosyjskim kierunkiem rozwoju. Partia rządząca – Gruzińskie Marzenie – od czasu pełnoskalowego ataku Rosji na Ukrainę zaczęła wzorować się na rosyjskim prawodawstwie i narracji – zarówno w kwestii stygmatyzowania organizacji finansowanych z międzynarodowych grantów i nazywania ich “agentami zagranicy” , jak też w sprawie osób nieheteronormatywnych. Do walki o władzę stanęło kilka partii opozycyjnych, które planowały utworzenie koalicji po wyborach. Organizacje społeczne były zmobilizowane i przygotowane do obserwacji.
Skąd wziął się Watchdog na wyborach w Gruzji?
Od 2011 roku Sieć Obywatelska Watchdog Polska jest organizacją członkowską Civil Society Forum. To federacja skupiająca organizacje z Unii Europejskiej i Rosji, a od niedawna szeroko obejmująca Europę. Czasy się zmieniają, więc i organizacja się zmienia.
Będąc w tej organizacji, na bieżąco mogliśmy śledzić, jak w Federacji Rosyjskiej rozwija się narracja i ustawodawstwo o “agentach zagranicy”. Jak coraz bardziej izolowane jest społeczeństwo tego kraju od wszelkiego rodzaju niewygodnych dla władzy informacji. I jak samo oddaje się władzy w posiadanie. Widzieliśmy również, jak trudna jest walka o prawa człowieka w kraju, który zmierza ku autorytaryzmowi.
Dzięki naszej aktywności w Forum zaczęliśmy się w Polsce angażować w obserwację wyborów, ponieważ w ramach tej organizacji działa grupa zajmująca się demokratycznymi procedurami, w tym wyborami. I w ramach tej grupy rozpoczęła się współpraca organizacji z Polski, Niemiec i Rosji polegająca na wzajemnym obserwowaniu wyborów w swoich krajach.
Jesteśmy też w grupie solidarnościowej, która pojechała do Gruzji, by wyrazić naszą solidarność z gruzińskim społeczeństwem obywatelskim. Ten wyjazd był możliwy dzięki grantowi Unii Europejskiej przyznanemu nam przez Forum. Pojechaliśmy z polską organizacją – Fundacja Odpowiedzialna Polityka – najlepszymi specjalistami od wyborów w Polsce i niemiecką European Platform for Democratic Elections, zajmującą się wyborami w regionie. Włączył się także Węgierski Komitet Helsiński i czeska AMO – Stowarzyszenia Spraw Międzynarodowych.
Oczami obserwatorów
Obcokrajowiec w Gruzji musi polegać na wrażeniach, nie ma bowiem dostępu do nieformalnych rozmów i nie zawsze czuje, co kryje się za uprzejmymi zapewnieniami, że wszystko jest w porządku. Dodatkowo ma trudność z uwierzeniem w wiele opowiadanych historii, na które nie ma dowodów, ale “wszyscy wiedzą”. Dlatego poza relacją z tego, co widzieliśmy, będziemy również pisać, co nam na ten temat mówiono i jak my to widzimy z naszej perspektywy obywatelskiej.
Przed dniem wyborów przez dwa dni spotykaliśmy się z przedstawicielami gruzińskich organizacji społecznych, organizacji międzynarodowych i komisji wyborczej. W rozmowach tych pojawiała się nieufność do centralnej komisji wyborczej, a także komisji niższych szczebli. Komentowano, że komisje są zdominowane przez przedstawicieli rządzącej partii.
Kto głosował?
Jednym z niepokojących ruchów centralnej komisji wyborczej miało być wcześniejsze wyznaczenie ról członkom komisji w lokalach wyborczych. W tych wyborach były one bardziej istotne niż zwykle, ponieważ po raz pierwszy zastosowano elektroniczny sposób sprawdzania tożsamości i pierwszego liczenia głosów. Osoba przychodząca do lokalu była najpierw sprawdzana pod kątem tego, czy już głosowała. O głosowaniu miały świadczyć ślady transparentnego atramentu widoczne w świetle latarki. Tak więc wpuszczenie osoby do lokalu zależało od solidności i uczciwość sprawdzania śladów atramentu.
Następne kluczowe role należały do członków sprawdzających tożsamość. Nie było tradycyjnej listy wyborców, na której można było się podpisać. Dokument tożsamości każdej głosującej osoby wprowadzany był do urządzenia, które wczytywało dane. Te pojawiały się na ekranie, były sprawdzane i urządzenie drukowało pokwitowanie zgodności z listą wyborców, które osoba głosująca podpisywała.
Jeszcze zanim zobaczyliśmy, jak to funkcjonuje w praktyce, kolejni przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego mówili nam o zabieraniu dowodów niektórym osobom lub ich kupowaniu. Skala zjawiska miała być nieznana. Trochę nie dowierzaliśmy. Trochę nie rozumieliśmy, po co to miało być robione.
Po wyborach wiemy, że na pewno przy tym sposobie sprawdzania wyborcy, w tłoku, możliwe było, że ktoś “na bramce” i przy urządzeniu źle sprawdził i ktoś zagłosował za kogoś. Zwłaszcza że były to pierwsze powszechne wybory realizowane ze wsparciem technologii. I to na niej skupiała się uwaga.
Wszechobecność Gruzińskiego Marzenia
Kolejna rzecz, którą już sami mogliśmy zauważyć, to duża liczba obserwatorów. Uprawnienia do obserwacji miały organizacje krajowe, międzynarodowe, media i przedstawiciele partii. Uwagę zwracali przedstawiciele partii Gruzińskie Marzenie. Ich obecność była ostentacyjna i nie zawsze zgodna z zasadami.
Po pierwsze często w lokalu przebywał więcej niż jeden obserwator, choć zasadą była jedna osoba z jednej partii. Przewodniczący Komisji albo to ignorowali, albo wmawiali obserwatorom międzynarodowym, że te osoby właśnie się wymieniają. Ale zaobserwowaliśmy, że przynajmniej w jednym przypadku nie było to prawdą.
Po drugie obserwatorzy Gruzińskiego Marzenia jako jedyni filmowali to, co dzieje się w lokalach. W każdym razie w tych, w których prowadziliśmy obserwację. Było to działanie zgodne z prawem. Jednak w połączeniu z ich szczególnym uprzywilejowaniem i nakierowaniem kamery głównie na kabiny do głosowania, mieliśmy wrażenie wywierania presji na wyborców.
W dwóch odwiedzonych komisjach widać było, że to przedstawicielki Gruzińskiego Marzenia są gospodyniami miejsca. Pytały czego potrzebujemy, proponowały herbatę, opowiadały o mieszkańcach i specyfice miejsca. W kolejnej usłyszeliśmy, że siedząca na sali przedstawicielka Gruzińskiego Marzenia jest również kierowniczką w pobliskim urzędzie, bez przerwy dzwoni i sprawdza, kto przychodzi. I oczywiście dzwonienie i zachęcanie do głosowania jest zgodne z prawem. Nie widzieliśmy też, aby ktoś jej pokazywał dokumenty czy coś podobnego, więc wszystko mieściło się w granicach prawa.
Atmosfera przed lokalami
Obserwowaliśmy wybory w małych miejscowościach. Tym, co rzucało się w oczy, zwłaszcza w przedpołudniowym szczycie, były grupki mężczyzn stojących wokół lokali. Trudno nam ocenić, na ile to specyfika kulturowa, a na ile mieli kontrolować sytuację. W jednym wypadku zaobserwowaliśmy minibusa, w którym siedziało kilka dorosłych osób i trzymało jakieś papiery. Trochę jakby załatwiali jakieś sprawy administracyjne. Samochód stał, gdy wchodziliśmy na obserwację i gdy wychodziliśmy po kilkudziesięciu minutach. Wciąż siedziała w nim grupa dorosłych osób. Gdy mu się przyglądaliśmy, ktoś zdjął kartkę przyklejoną do przedniej szyby, ale potem kartka wróciła na swoje miejsce,Pod innym lokalem zaobserwowaliśmy głośną awanturę. Grupy mieszkańców wykrzykiwały do siebie. Mieliśmy wrażenie, że zaraz się pobiją. Wedle rozmów z obserwatorami z opozycji, przyczyną miało być kupowanie głosów. Jedna z osób zaczęła krzyczeć do innej “sprzedałeś kraj za 500 lari!”.
Technologia
Po raz pierwszy w wyborach powszechnych w Gruzji wprowadzono też częściowo elektroniczne liczenie głosów – w 75% komisjach wyborczych, dla 90% wyborców.
Wymagało to specyficznej karty do głosowania, którą wyborca we właściwy sposób wypełni i wprowadzi przez specjalny skaner do urny wyborczej. I choć było wiele obaw, że wprowadzenie karty do skanera to okazja do złamania tajności głosowania, to akurat ten element zadziałał najlepiej. Skanery działały, karty były podawane w obwolutach, z których skanery je wyciągały. Tajność była zapewniona.
Jednak pytaniem pozostaje, czy w atmosferze, gdy pod lokalem jest się obserwowanym, w lokalu widać kamerę Gruzińskiego Marzenia i jego obserwatorów, a technologii się nie dowierza i się jej nie rozumie, można zagłosować z pełnym zaufaniem do tajności głosowania?
Czy można było coś zrobić lepiej?
Jeżdżąc po kraju nie widzieliśmy obecności opozycji. W rozmowach z ludźmi mieliśmy wrażenie powszechnej biedy, braku młodych ludzi, opuszczenia. Młodzi mieli wyjeżdżać najpierw do Tbilisi, a potem za granicę. Z komentarzy ekspertów wiedzieliśmy, że w kampanii wykorzystywano zasoby publiczne, przyznając np. specjalne świadczenia socjalne dla wybranych grup wyborców. Z rozmów z młodymi ludźmi w Tbilisi wiedzieliśmy zaś, że wyjadą, jeśli nic się nie zmieni. Zwłaszcza, że poza warunkami ekonomicznymi, duszący był wpływ cerkwii i narracja skierowana przeciw osobom nieheteronormatywnym.
Raził nas brak plakatów opozycji – widzieliśmy tylko plakaty Gruzińskiego Marzenia, co potwierdzało przewagę finansową tej partii. Myśleliśmy, że może zabrakło aktywności społeczeństwa obywatelskiego w terenie.
Jednak nie należy zapominać o wpływie położenia geograficznego Gruzji i jej wewnętrznych problemach. Bezpośrednie sąsiedztwo Rosji, całe grupy wyborców na stałe przesiedlonych z terenów okupowanych – Abchazji i Osetii Południowej, aktualność wojny w Ukrainie i pamięć wojny z Rosją w 2008 roku, na pewno wpłynęły na niepokój. Ten niepokój podsycała narracja Gruzińskiego Marzenia o planach opozycji by Gruzję wciągnąć w wojnę.
Po wyborach
Zatem wynik 54% dla Gruzińskiego Marzenia jest wbrew pozorom dość słaby. Co się jednak stanie w kraju? Na co wpłynie nieuznawanie wyników wyborów przez opozycję, prezydentkę i wątpliwości organizacji międzynarodowych?
Nie jesteśmy analitykami sytuacji geopolitycznej. Możemy tylko mówić o tym, co widzieliśmy i co usłyszeliśmy. I możemy być solidarni. Dlatego o tym piszemy. Chcemy, by polskie społeczeństwo obywatelskie, nasze czytelniczki i czytelnicy zobaczyli mechanizmy działające w Gruzji, przeczytali głosy ekspertów o regionie. Interesowali się, ale też uczyli się razem z nami o tym, jak ważna jest uczciwość wyborów.
Na wezwanie prezydentki, Salome Zurabiszwili, w poniedziałek na ulice wyszły osoby, które chciały wyrazić swój sprzeciw wobec wyników wyborów. Demonstracja miała pokojowy charakter. Było dużo młodych osób. Powiewały flagi Gruzji i Unii Europejskiej. Prezydentka mówiła o “skradzionych głosach i o tym, że przysięga, że będzie z ludźmi do końca tej drogi, dopóki nie dotrzemy do bram Europy”
Zamierzamy śledzić sytuację i być solidarni. Jaką to przybierze formę, zależy od rozwoju wydarzeń. Będąc członkami Forum Społeczeństwa Obywatelskiego możemy to łatwiej robić.
Spotkanie organizacji społecznych w Gruzji i obserwację wyborów sfinansowało Forum Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Unii Europejskiej.
Komentarze