Media lokalne, tak jak i lokalne watchdogi, zadają pytania i dzielą się z innymi pozyskanymi informacjami. W przypadku jednych i drugich kluczowa jest rzetelność, czyli sprawdzenie informacji w kilku źródłach i pokazanie sprawy na szerszym tle, bo często wystarczy wyrwać informację z kontekstu, by nabrała ona zupełnie innego znaczenia. Podkreślamy to na organizowanych przez nas kursach dla watchdogów, a teraz spotkaliśmy się z tym problemem w publikacji dotyczącej członka naszego stowarzyszenia Marcina Jaworskiego.
Redaktor naczelny portalu ibytow.pl poprosił nas o komentarz do tekstu opisującego zaangażowanie Marcina w obronę alei starych drzew, która miała być wycięta w związku z modernizacją drogi.
Już tytuł tekstu sugeruje czytelnikowi, jak ma ocenić opisaną sytuację: Szwagierka projektuje, szwagier- ekolog BLOKUJE. Niesamowity ZBIEG OKOLICZNOŚCI.
Ustalenia dziennikarza są następujące: Marcin Jaworski działający w stowarzyszeniu Nenufar jest szwagrem projektantki drogi, przeciwko budowie której to stowarzyszenie protestuje. Projekt drogi ma być gotowy na 30 czerwca 2024 roku – w przeciwnym razie jego autorka będzie płaciła karę 2400 zł dziennie. Protest przeciwko wycince zaowocował postanowieniem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o wstrzymaniu realizacji projektu w obecnym kształcie, więc projektantce nie grozi kara umowna. Autor tekstu sugeruje, że Marcin Jaworski jesienią zeszłego roku zablokował budowę drogi, by dać szwagierce więcej czasu na przygotowanie projektu i by prawie rok później uniknęła płacenia kar.
To najważniejsze ustalenia tekstu. Wypowiada się w nim również Marcin Jaworski, który zapewnia, że jego jedyną intencją była obrona drzew. Pojawił się także nasz komentarz, jednak z podkreśleniem fragmentu, którego sami nie wyróżnialiśmy:
Marcin Jaworski jest nam znany jako osoba działająca na rzecz ochrony przyrody od lat. Jego droga jest spójna. Nie jesteśmy zaskoczeni jego zaangażowaniem w kwestię ochrony drzew. W opisywanej sytuacji nie odnosi korzyści osobistej. W artykule znajdujemy pytania, które oczywiście mogą wpływać na ocenę jego działań. Nie jesteśmy jednak w stanie potwierdzić zarzutów.
Czego nam w tym tekście zabrakło?
Autor napisał: Przedstawił się [Marcin Jaworski – przyp. red.] w roli obrońcy drzew i zablokował inwestycję. A my dorzucamy kilka ważnych, naszym zdaniem, faktów. Stowarzyszenie Nenufar to nie tylko Marcin — organizacja aktywnie działa na rzecz obrony przyrody od 2021 roku, więc protest przeciwko wycince alei z cennym starodrzewem jest naturalnym obszarem jej działań. Poza tym w akcję włączyła się również inna organizacja (Pracownia na rzecz wszystkich istot), a petycję przeciw wycince podpisało ponad 8 tysięcy osób – czy można więc powiedzieć, że zablokował ją Marcin Jaworski?
Wreszcie w tekście brakuje choćby zdania o głównej bohaterce całego zamieszania, czyli alei drzew, która miała być wycięta przy okazji budowy drogi. To starodrzew (dokładnie 800 drzew) cenny nie tylko ze względu na walory krajobrazowe, ale też środowiskowe. Argumenty protestujących musiały być na tyle istotne, że skłoniły decydentów (m.in. Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków) do podjęcia decyzji o wstrzymaniu inwestycji.
Gdyby w tekście pojawiła się ta garść dorzuconych przez nas informacji, czytelnik mógłby sam wyrobić sobie zdanie, czy wycinka została wstrzymana, bo ekolog postanowił pomóc szwagierce, czy może jednak chodziło o ochronę cennych drzew, a rodzinne koligacje pojawiły się tu przez przypadek.
Konflikt interesów?
Nie bagatelizujemy pytań zadawanych w tekście, a konflikt interesów zawsze musi budzić ostrożność watchdoga. Ale w tym wypadku trudno nam go dostrzec. Nie można oczekiwać od osoby działającej na rzecz ochrony przyrody, by zaprzestała działań ze względu na jakiekolwiek relacje z osobami, które realizują swoją działalność na rzecz gminy. Jak pisaliśmy wyżej, ważny jest kontekst. A kontekst jest taki, że działania Marcina Jaworskiego realizują interes publiczny i że działał wcześniej, i to skutecznie. Gdyby nie zareagował na plany tej wycinki, można byłoby mu zarzucić, że zrobił to, by nie zablokowano szwagierce kontraktu wartego prawie pół miliona (tyle za projekt ma otrzymać firma projektująca drogę).
Wolność słowa to także odpowiedzialność
Media lokalne powinny patrzeć na ręce wszystkim, którzy działają w przestrzeni publicznej i mają wpływ na nasze codzienne życie, także watchdogom. Co do tego nie mamy wątpliwości. Niech zadają pytania, także trudne, drążą, sprawdzają. Ale niech robią to rzetelnie, bo ich ustalenia mogą wpływać na rzeczywistość i na czyjeś życie.
Rzetelne dziennikarstwo vs. stronnicza “organizacja społeczna”
Szanowni Państwo
Ostatnim stronniczym wystąpieniem mocno nadszarpnęli Państwo moje zaufanie do organizacji Watchdog Polska. Myślałem, że mają Państwo dobre intencje, dbając o przejrzystość życia publicznego. Pewnie tak jest w wielu przypadkach dotyczących budzących wątpliwości działań lokalnych urzędników. PROBLEM pojawia się gdy dotyczy to Marcina Jaworskiego, reprezentującego Watchdog Polska. Działa tu najpewniej zasada opisana w “Pustyni i w puszczy”:
“Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy to jest zły uczynek. Dobry, to jak Kali zabrać komuś krowy.”
W opublikowanym na stronie internetowej http://www.siecobywatelska.pl ANONIMIE (brak autora) czytam “kazanie” na temat rzetelności dziennikarskiej. Dowiaduję się, że jednak dochowałem należytej staranności, przepytując obie strony konfliktu ws. wycinki drzew i budzących wątpliwości lokalnej społeczności działań “ekologa Marcina Jaworskiego”. Uczą podobno tego na szkoleniach. Fajnie. Cieszę się.
Dalej ANONIM z Watchdog “czepia się” tytułu, chociaż są w nim same fakty:
“Szwagierka projektuje, szwagier- ekolog BLOKUJE. Niesamowity ZBIEG OKOLICZNOŚCI.”
Zgadzają się też podane w wywodzie ANONIMA ustalenia dziennikarza:
“Marcin Jaworski działający w stowarzyszeniu Nenufar jest szwagrem projektantki drogi, przeciwko budowie której to stowarzyszenie protestuje. Projekt drogi ma być gotowy na 30 czerwca 2024 roku – w przeciwnym razie jego autorka będzie płaciła karę 2400 zł dziennie. Protest przeciwko wycince zaowocował postanowieniem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o wstrzymaniu realizacji projektu w obecnym kształcie, więc projektantce nie grozi kara umowna. Autor tekstu sugeruje, że Marcin Jaworski jesienią zeszłego roku zablokował budowę drogi, by dać szwagierce więcej czasu na przygotowanie projektu i by prawie rok później uniknęła płacenia kar.”
Oczywiście dzięki zachowaniu rzetelności dziennikarskiej “wypowiada się w nim również Marcin Jaworski, który zapewnia, że jego jedyną intencją była obrona drzew.”
No nie ma się do czego przyczepić, co nie? A może przyczepimy się do… pogrubienia?
“Pojawił się także nasz komentarz, jednak z podkreśleniem fragmentu, którego sami nie wyróżnialiśmy”.
Zbrodnia dziennikarska? Pogrubił fragment tekstu!
W rzeczywistości to stała praktyka w naszych portalach. Pogrubiamy losowo fragmenty tekstu, aby nakłonić w ten sposób Czytelnika do przeczytania całości. Zapewniam, że to działa.
Sami napisaliście (słusznie): “W artykule znajdujemy pytania, które oczywiście mogą wpływać na ocenę jego działań. Nie jesteśmy jednak w stanie potwierdzić zarzutów.”
Nie są w stanie potwierdzić, a jednak bronią swojego kolegi.
Co ma przemawiać na korzyść Jaworskiego?
“Stowarzyszenie Nenufar to nie tylko Marcin — organizacja aktywnie działa na rzecz obrony przyrody od 2021 roku, więc protest przeciwko wycince alei z cennym starodrzewem jest naturalnym obszarem jej działań. Poza tym w akcję włączyła się również inna organizacja (Pracownia na rzecz wszystkich istot), a petycję przeciw wycince podpisało ponad 8 tysięcy osób – czy można więc powiedzieć, że zablokował ją Marcin Jaworski?”
TAK
To on od początku był frontmanem tego protestu. A podpisy 8 tysięcy osób? Przecież w obecnych czasach jest to dziecinnie łatwe. Petycja online, nagłośnienie w kilku kanałach i mamy tysiące podpisów. Bez problemu mógłbym wstawić mój komentarz na http://www.wykop.pl z linkiem do Petycji Online i zebrałbym 16 000 podpisów przeciwko Jaworskiemu i jego “ochroniarzom” z Watchdog Polska. Bułka z masłem!
Niestety, mała część przeciwników wycinki drzew to przedstawiciele lokalnej społeczności, którzy zdecydowanie SĄ ZA WYCINKĄ! Ludzie boją się o swoje bezpieczeństwo i słusznie wskazują, że te drzewa już zaczynają ulegać samorozkładowi. Za 20 lat, po kilkunastu wichurach, ta aleja i tak zniknie, bo drzewa przewalą się albo wytną je strażacy. Niestety, skutek w postaci węższej I MNIEJ BEZPIECZNEJ drogi pozostanie na lata.
Dalej zarzuca się mi, że “w tekście brakuje choćby zdania o głównej bohaterce całego zamieszania, czyli alei drzew, która miała być wycięta przy okazji budowy drogi. To starodrzew (dokładnie 800 drzew) cenny nie tylko ze względu na walory krajobrazowe, ale też środowiskowe.”
NAPRAWDĘ?
Trochę więcej dociekliwości i rzetelności i ANONIM z Watchdog Polska odnalazłby inne moje teksty dotyczące tej sprawy. Nie muszę ciągle powtarzać się, bo działam lokalnie i lokalnie ludzie wiedzą, że sprawa ta była kilkakrotnie opisywana na naszych portalach.
CYTAT będący SAMOZAORANIEM”
“Gdyby w tekście pojawiła się ta garść dorzuconych przez nas informacji, czytelnik mógłby sam wyrobić sobie zdanie, czy wycinka została wstrzymana, bo ekolog postanowił pomóc szwagierce, czy może jednak chodziło o ochronę cennych drzew, a rodzinne koligacje pojawiły się tu przez przypadek.”
Powtórzę się. W tej sprawie byłem zdecydowanie szybszy od szwagra projektantki, przedstawiciela organizacji Watchdog. Otóż już w sierpniu 2021 roku pisaliśmy o planowanej wycince drzew:
https://miastko24.pl/pl/19_wiadomosci-z-regionu/683_trzebielino/6528_za-nami-konsultacje-spoleczne-w-sprawie-budowy-drogi-trzebielino-kolczyglowy.html
Kolejny tekst pojawia się w grudniu 2022: https://ibytow.pl/pl/11_wiadomosci/8109_bedzie-wycinka-700-drzew-przy-drodze-powiatowej-.html
PYTAM, gdzie był wówczas Marcin Jaworski? Dlaczego “wchodzi do akcji” w momencie gdy jego szwagierce kończy się czas wykonania zlecenia? Jedynym ratunkiem dla niej może być wstrzymanie prac. Dopiero wówczas zaczyna się protest, a nie 3 lata wcześniej, gdy przeprowadzano konsultacje społeczne.
MACIE RACJĘ
“Konflikt interesów zawsze musi budzić ostrożność watchdoga…”
A TU NIE MACIE RACJI:
“… ale w tym wypadku trudno nam go dostrzec. Nie można oczekiwać od osoby działającej na rzecz ochrony przyrody, by zaprzestała działań ze względu na jakiekolwiek relacje z osobami, które realizują swoją działalność na rzecz gminy.”
PROBLEM w tym, że ta osoba nie podjęła tych działań w najodpowiedniejszym momencie, gdy w lokalnych mediach, dzięki mojej pracy, głośno było o planowanej wycince. Wówczas prawie półmilionowe wynagrodzenie szwagierki Marcina Jaworskiego nie było zagrożone naliczeniem kar umownych – 2400 zł dziennie.
Piszecie, że “działania Marcina Jaworskiego realizują interes publiczny i że działał wcześniej, i to skutecznie. Gdyby nie zareagował na plany tej wycinki, można byłoby mu zarzucić, że zrobił to, by nie zablokowano szwagierce kontraktu wartego prawie pół miliona.”
NO WŁAŚNIE odpowiednio wcześnie nie zareagował. Tu jest SEDNO PROBLEMU i wątpliwości dotyczących jego rzetelności i obiektywizmu w “społecznych” działaniach.
MACIE RACJĘ
“Media lokalne powinny patrzeć na ręce wszystkim, którzy działają w przestrzeni publicznej i mają wpływ na nasze codzienne życie, także Watchdogom. Co do tego nie mamy wątpliwości. Niech zadają pytania, także trudne, drążą, sprawdzają. Ale niech robią to rzetelnie, bo ich ustalenia mogą wpływać na rzeczywistość i na czyjeś życie.”
Wszystkie powyższe warunki zostały zachowane. Trafiliście pod zły adres, bo ja od lat samodzielnie tropię wszelakie przejawy nepotyzmu i podejrzanych powiązań. Jako jeden z niewielu nie uzależniam się od samorządów. Działam komercyjnie utrzymując się z reklam od prywatnych firm i prowadząc popularny kanał wideo w FB Watch, zarabiając na reklamach. To zapewnia mi prawdziwą niezależność.
Zdarza się, że narażam się na dużo poważniejsze konsekwencje. Ponad 2 lata temu zamordowany został mój świadek, w momencie gdy wspólnie zaczęliśmy tropić lokalny układ i POTWIERDZONE później nieprawidłowości. Zachęcam do obejrzenia pierwszej części reportażu w ostatnim wydaniu Magazynu Ekspres Reporterów z moim udziałem:
https://ibytow.pl/pl/11_wiadomosci/12518_niewyjasnione-zabojstwo-stefana-sobisza-reporta-w-tvp1-wideo-.html
https://vod.tvp.pl/informacje-i-publicystyka,205/magazyn-ekspresu-reporterow-odcinki,273697/odcinek-1001,S02E1001,1190335
To ja próbowałem dojść do prawdy (i nadal próbuję) ws. wycinki wiekowych drzew przy innej drodze, w Nożynku (gm. Czarna Dąbrówka). Wyciął je lokalny biznesmen, który jest jednym z bohaterów opisanego wyżej reportażu. Gdy próbowałem dojść do prawdy “akta uległy wybrakowaniu”:
https://ibytow.pl/pl/19_wiadomosci-z-regionu/681_czarna-dabrowka/10237_bogdan-g-wycial-dziesiatki-drzew-w-gminie-akt-sprawy-s-juz-nie-ma.html
Sprawa była i jest głośna, ale tu działań Marcina Jaworskiego NIE MA. Dlaczego? Czyżby nie miał na tyle odwagi żeby wejść w konflikt z ludźmi wpływowymi? Jeśli tak, rozumiem. Być może nie każdy jest zdolny do ujawniania prawdziwych afer, ale w takim razie liczę tu na wsparcie Watchdog Polska. Podaję dane kontaktowe: redakcja@ibytow.news tel. 513 313 112
Pokażcie, że potraficie skutecznie działać, a nie tylko publikować ANONIMY skierowane przeciwko dziennikarzowi, który nie boi się tropić lokalnych nieprawidłowości i ujawniać wątpliwych moralnie powiązań.
Takie sprawy powinny interesować Watchdog Polska, a nie obrona człowieka uruchomiona tylko dlatego, że jest działaczem Watchdog Polska.
Dla mnie to nie koniec, bo mam kolejne doniesienia dotyczące Pana J. i oczywiście po sprawdzeniu wiarygodności tych informacji będą kolejne publikacje, cały czas powołując się na jego związki z organizacją, która statutowo powinna takie przypadki nagłaśniać.
W pracy nie kieruję się emocjami, więc jednocześnie zapraszam Watchdog do współpracy w sprawie opisanej pod tym linkiem:
https://ibytow.pl/pl/19_wiadomosci-z-regionu/681_czarna-dabrowka/10237_bogdan-g-wycial-dziesiatki-drzew-w-gminie-akt-sprawy-s-juz-nie-ma.html
Od lat walczę o jawność życia publicznego i większą świadomość społeczną. W ub. roku zdobyłem grant z UE na nowatorską aplikację, dzięki której ludzie mają czytać ze zrozumieniem całe artykuły prasowe. Prace nad jej uruchomieniem zmierzają ku końcowi. Mój pomysł spotkał się z uznaniem europejskiej organizacji zrzeszającej dziennikarzy. W tej sprawie również wkrótce odezwę się do Watchdog Polska licząc na pomoc we wspólnej walce o jawność życia publicznego i większą świadomość społeczną.
Mam nadzieję, że moje przesłanie spowoduje autorefleksję u ANONIMA, który stworzył ten nieobiektywny paszkwil nie dochowując należytej staranności. Wszak nawet nie poprosiliście mnie o komentarz w powyższej sprawie, w przeciwieństwie do mnie. Z mojej strony należyta staranność i obiektywizm zostały zachowane.
Pozdrawiam z życzeniami autonaprawy Watchdog Polska
Mateusz Węsierski
Widzę, że na prowincji wycinanie drzew przy drogach to jakaś plaga. Jeśli chodzi o mnie możecie sobie wybetonować pod korek, ale dorabianie do tego gęby “dbania o kierowców” to już jest taka hipokryzja, że naprawdę dziwi mnie, że dziennikarz nie wstydzi się pisać takich rzeczy podpisując się z imienia i nazwiska.
Jeszcze dodam, a nie jestem watchdogiem, że zebranie podpisów wg Węsierskiego to easy temat na wykopie… przyznam, że kurozalne, bo przy petycjach podaje się dane osobowe i jeśli Pan Węsierski tak zbierałby petycję fejkowo pompując na wykopie to naprawdę gratuluję etyki. Pisanie, że inni tak robią? Dowody. A… nie ma dowodów, bo jest puszczanie plotek i deprecjonowanie aktywistów. Takie to lokalne dziennikarstwo. A można byłoby sprawdzić co się dzieje z drewnem po wycince, albo kto zarabia na remontach… potrafi Pan łączyć kropki, ale tylko w taki sposób, aby deprecjonować jedną stronę. Nie pozdrawiam. Z takimi rzeczami trzeba walczyć ogniem i wypalać do gołej ziemi.
Typowe deprecjonowanie aktywistów przez media. Obrzucić błotem, coś się przyklei, a resztę zrobi ulica powtarzając plotki i półprawdy… a że wyglądała sprawa inaczej nikt nie będzie dociekał, bo liczy się, że szwagier pomógł szwagierce i sprawa nie jest czysta…
Niestety, Panie Mateuszu, bardzo trudno będzie Panu wybronić swoją „niezależność” w sytuacji, gdy Pana artykuł został ewidentnie napisany pod tezę. Jego tytuł, jak słusznie wskazuje Watchdog, w Pana ocenie opiera się na faktach, lecz jest po prostu zwykłą manipulacją – od razu bowiem ukazuje Pana ocenę sytuacji i sugeruje czytelnikowi powód działań Stowarzyszenia Nenufar i jego działacza – Pana Marcina Jaworskiego. Używając Pana nomenklatury stwierdzam, że już na wstępie samozaorał się Pan jako „niezależny dziennikarz”.
Dla mnie kluczową nieścisłością przebijającą przez Pana artykuł jest termin oddania projektu przebudowy dróg: jest to czerwiec 2024 roku – na jakiej podstawie Pan przypuszcza, że termin nie zostanie dochowany, a projektant zapłaci karę? Czy są jakieś ku temu przesłanki? Dotarł Pan do jakichś faktów, dokonał ustaleń i przywołał je w artykule? Czy raczej Pan „dziennikarz” opierał się na domysłach, może plotkach, które mają potwierdzić jego tezę nepotyzmie?
Zablokowanie inwestycji w jej pierwotnym kształcie, a w efekcie wstrzymanie prac nad projektem, więc ostatecznie brak wynagrodzenia za wykonanie pracy jest w interesie projektantki? – Panie dziennikarzu, gdzie jest logika w tym rozumowaniu? Jak ktoś, kto ma dostać wynagrodzenie za wykonanie pracy, może cieszyć się z prawdopodobieństwa utraty tej pracy i wynagrodzenia?
Sugeruje też Pan w artykule, że Pan Jaworski jako członek społeczności Watchdog w opisanej sprawie jest „przykładem nieetycznych powiązań”. Ta sytuacja jest dla Pana przejawem konfliktu interesów. W moim odbiorze postawa Pana Marcina jest wyjątkowa – działając w obronie przyrody przedkłada on nad własne koligacje rodzinne/towarzyskie właśnie działalność społeczną i ekologiczną. Dla Pana – dziwne, podejrzane i niezrozumiałe, dla mnie – godne podziwu.
Z życzeniami lepszych dokonań piśmienniczych
Tomasz Dudziak
Ps. Nieważne ile razy w tekście użyje Pan wielkich liter i słów – kluczy, tekst nie zyskuje wcale dzięki temu na wiarygodności.