Fundacja Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris wysłała do Prezydenta Miasta Poznania wniosek o informację publiczną. Chce poznać nazwiska nauczycieli, którzy wzięli udział w szkoleniach antydyskryminacyjnych. Urząd oraz jedno ze stowarzyszeń, które prowadziło takie szkolenia, odmawiają. Twierdzą, że chronią w ten sposób dane osobowe nauczycielek i nauczycieli. Czy mają rację?
Ordo Iuris prosi prezydenta o udostępnienie m.in. listy nazwisk nauczycielek i nauczycieli, którzy wzięli udział w projekcie „Szkoła strefą wolną od homofobii i transfobii” realizowanym przez stowarzyszenie Grupa Stonewall i współfinansowanym z budżetu miejskiego, ale chce też poznać nazwiska osób, które uczestniczyły w podobnych projektach realizowanych za publiczne pieniądze przez inne organizacje. Z pisma wynika, że Ordo Iuris pyta o to prezydenta Poznania po raz kolejny, bo na poprzednie pismo nie dostali odpowiedzi.
O sprawie napisała „Gazeta Wyborcza” w artykule „Stowarzyszenie LGBT robi szkolenia dla nauczycieli. Ordo Iuris żąda od prezydenta Poznania, by ujawnił ich nazwiska”. Wszystko wskazuje na to, że ani urząd, ani Grupa Stonewall nie zamierzają takiej listy udostępnić. Powołują się m.in. na ochronę danych osobowych uczestniczek i uczestników szkoleń. Czy słusznie?
Poniżej staram się rozebrać tę sprawę na czynniki pierwsze.
FAKT 1. Z publicznych pieniędzy
Prezydent Miasta Poznania ogłosił w czerwcu 2020 roku otwarty konkurs ofert na działania związane m.in. z upowszechnianiem oraz ochroną wolności i praw człowieka. Jedną z organizacji, która otrzymała w ten sposób dofinansowanie, jest Grupa Stonewall. Stowarzyszenie otrzymało dotację w wysokości 23 450,00 zł na realizację projektu „Szkoła strefą wolną od homofobii i transfobii”, który polegał na szkoleniach dla nauczycielek i nauczycieli.
Nie ma więc wątpliwości, że szkolenia odbyły się z publicznych pieniędzy, co samo w sobie już wystarczy, żeby uznać, że lista nazwisk nauczycielek i nauczycieli biorących udział w szkoleniach to informacja publiczna. Mówi o tym Konstytucja RP.
Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa.
art. 61 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej
Żądane przez Ordo Iuris informacje, z jednej strony, dotyczą funkcjonowania poznańskiego magistratu, z drugiej zaś funkcjonowania szkół, czyli podmiotów wykonujących zadania publiczne i dysponujących środkami publicznymi.
W dalszej kolejności zastanowimy się, czy ochrona prywatności nie stanie na przeszkodzie ujawnienia.
FAKT 2. Nauczyciele to osoby pełniące funkcje publiczne i wykonujące zadania publiczne
Przywołany już powyżej ustęp Konstytucji RP w sposób jednoznaczny daje obywatelom i obywatelkom prawo uzyskiwania informacji o działalności osób pełniących funkcja publiczne, a także osób, które wykonują zadania władzy publicznej. Tylko czy nauczyciele i nauczycielki pełnią funkcje publiczne? I czy wykonują zadania władzy publicznej? Podwójne tak!
Sądy administracyjne w tej sprawie mają ugruntowane już orzecznictwo.
Orzecznictwo sądów administracyjnych wyraźnie skłania się zatem za szeroką wykładnią pojęcia osoby pełniącej funkcję publiczną. Przyjmuje się w nim generalnie, że funkcja publiczna to funkcja związana z uprawnieniami i obowiązkami w zakresie realizacji zadań o znaczeniu publicznym. Tym samym „funkcja publiczna” jest postrzegana przez pryzmat oceny społecznej, oddziaływania na sferę publiczną.
Wyrok NSA – I OSK 1526/16
Funkcję publiczną pełni zatem osoba, która wykonuje funkcje związane z pewnym zakresem uprawnień i obowiązków związanych z realizacją zadań o znaczeniu publicznym. Z unormowania art. 70 ust. 4 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej wynika, że władze publiczne zapewniają obywatelom powszechny i równy dostęp do wykształcenia, a zgodnie z art. 1 pkt 1 ustawy o systemie oświaty, system ten zapewnia realizację prawa każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej do kształcenia się. Wykonywanie zadań publicznych przez szkołę odbywa się przede wszystkim poprzez pracę nauczycieli szkolnych. Nauczyciel jest zatem osobą pełniącą funkcję publiczną. Jest on osobą zatrudnioną w jednostce organizacyjnej dysponującej środkami publicznymi, która nie wykonuje czynności usługowych, lecz zadania publiczne.
Wyrok NSA – I OSK 1108/14
A zatem każdy nauczyciel i każda nauczycielka nie tylko pełni funkcje publiczne, ale też wykonuje zadania władzy publicznej. Inna jest sytuacja tzw. pracowników niepedagogicznych, czyli osób zatrudnionych w szkole, lecz nie będących nauczycielami, np. kucharek i kucharzy, osób sprzątających, sekretarza czy sekretarki.
O ile do osób pełniących funkcje publiczne zalicza się nauczycieli, o tyle osobami takimi nie są osoby pełniące funkcje usługowe w szkole jak sekretarka, kucharka i kierownik administracyjny szkoły, odpowiadający za pracę personelu obsługowego i administracyjnego. Wymienione osoby nie spełniają bowiem zadań publicznych.
Wyrok NSA – I OSK 1108/14
Mamy zatem kolejny dowód na to, że żądana przez Ordo Iuris informacja jest informacją publiczną.
FAKT 3. Udostępnienie imion i nazwisk nauczycieli nie narusza ich prywatności
Grupa Stonewall jest organizatorem i administratorem danych osobowych tych nauczycieli. Wystosowaliśmy do stowarzyszenia prośbę, żeby – jeśli oczywiście nauczyciele wyrażą zgodę, bo to nie są dane publiczne – przekazali nam te informacje, czyli listę osób, które uczestniczyły w tym projekcie – powiedziała „Gazecie Wyborczej” Magdalena Pietrusik-Adamska, dyrektorka wydziału zdrowia i spraw społecznych urzędu miasta.
Wtórował jej prezydent Poznania. Działamy zgodnie z prawem. Zwróciliśmy się w tej sprawie do Grupy Stonewall, ale zaznaczyliśmy wyraźnie, że mają udostępnić dane tylko tych osób, które się na to zgodzą – stwierdził Jacek Jaśkowiak.
Ani dyrektorka, ani prezydent nie mają w tej sprawie racji. Przede wszystkim bowiem ochrona prywatności nie dotyczy osób pełniących funkcje publiczne w zakresie, w jakim te funkcje sprawują. Mówi o tym wprost polskie prawo.
Prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy. Ograniczenie to nie dotyczy informacji o osobach pełniących funkcje publiczne, mających związek z pełnieniem tych funkcji, w tym o warunkach powierzenia i wykonywania funkcji, oraz przypadku, gdy osoba fizyczna lub przedsiębiorca rezygnują z przysługującego im prawa.
art. 5 ust. 2 Ustawy o dostępie do informacji publicznej
Dotyczy to tak samo nauczycieli, jak i innych osób, które funkcje publiczne sprawują. I znów potwierdzają to m.in. wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Art. 5 ust. 2 ustawy stanowi, że prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy; ograniczenie to nie dotyczy informacji o osobach pełniących funkcje publiczne, mających związek z pełnieniem tych funkcji, w tym o warunkach powierzenia i wykonywania funkcji, oraz przypadku, gdy osoba fizyczna lub przedsiębiorca rezygnują z przysługującego im prawa. Z przepisu tego wynika, że jeżeli informacja dotyczy osoby pełniącej funkcję publiczną i ma związek z wykonywanymi przez nią zadaniami lub sprawowaną funkcją, to dostęp do niej nie może zostać ograniczony z uwagi na ochronę prywatności lub tajemnicę przedsiębiorcy. W takiej sytuacji organ nie może zatem odmówić udzielenia informacji publicznej powołując się na art. 5 ust. 2 ustawy.
Wyrok NSA – I OSK 1108/14
Sąd potwierdził w przytoczonym uzasadnieniu, że nie można, powołując się na prywatność, ograniczać dostępu do informacji o działaniach osób, które pełnią funkcje publiczne i których działania mają związek z pełnioną funkcją. Upraszczając to do granic możliwości, nie jest informacją publiczną faktura nauczycielki za hotel, który opłaciła podczas prywatnych wakacji. Nie jest informacją publiczną, czy, kiedy i gdzie nauczyciel był u fryzjera lub kosmetyczki oraz ile zapłacił za usługę. Jest natomiast informacją publiczną wszystko to, co dotyczy pracy danego nauczyciela, a więc m.in. jego wynagrodzenie, otrzymane nagrody, dofinansowanie szkoleń związanych z jego pracą czy wreszcie sam udział w szkoleniach o ile są związane z jego pracą lub sfinansowane z publicznych pieniędzy.
Dyrektorka wydziału zdrowia i spraw społecznych urzędu miasta Poznania w swoich wypowiedziach poszła nawet o krok dalej. Przyznała, że urzędnicy poprosili stowarzyszenie o listę uczestniczek i uczestników szkolenia, ale z „uwzględnieniem tylko tych osób, które rezygnują z prywatności i zgadzają się na ujawnienie tych danych”. Ta wypowiedź może wprowadzać w błąd, bo pozwala myśleć, że nauczycielki i nauczyciele mają jakikolwiek wybór, że mogą zdecydować, czy chcą się pojawić na takiej liście. W rzeczywistości nie zależy to od ich woli.
Jeżeli żądana informacja dotyczy osoby pełniącej funkcję publiczną i ma związek z pełnieniem tej funkcji, to organ zobowiązany do jej udzielenia nie może odmówić udostępnienia takiej informacji z uwagi na ograniczenia wynikające z art. 5 ust. 2 ustawy, a zobowiązany jest do wskazania również imienia i nazwiska takiej osoby oraz jej stanowiska służbowego.
Wyrok NSA – I OSK 1108/14
Sam już powyższy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego pozbawia jakichkolwiek złudzeń, że ta decyzja należy do pedagogów.
Zdarza się nawet, że sądy w swoim orzecznictwie idą jeszcze dalej. W niektórych sytuacjach – np. gdy osoba fizyczna podpisuje umowę z urzędem, a więc otrzymuje wynagrodzenie ze środków publicznych – sądy uznają, że udostępnienie ich imienia i nazwiska nie jest naruszeniem prywatności. A więc zdarzają się sytuacje, w których nie trzeba nawet pełnić funkcji publicznych, aby dane takie jak imię i nazwisko mogły zostać udostępnione jako informacja publiczna.
Trudno jest zatem jednoznacznie przesądzić, czy udostępnienie imienia i nazwiska osoby fizycznej przez jednostkę samorządu terytorialnego narusza jej prawo do prywatności. Problem ten może być rozstrzygnięty jedynie na tle konkretnych okoliczności danej sprawy. W niniejszej sprawie chodziło o udostępnienie przez Miasto W. imion i nazwisk osób fizycznych, z którym zawarło ono umowy zlecenia i umowy o dzieło. W wypadku jednej z tych umów chodziło o przygotowanie i wygłoszenie wykładu. Trudno byłoby przyjąć, że utajnienie imienia i nazwiska osoby wykładowcy miałoby jakikolwiek sens. Pozostałe umowy dotyczyły obsługi systemu elektronicznego, analizy socjologicznej i zorganizowania konferencji. Zostały one zawarte przez określone osoby fizyczne z podmiotem publicznym, jakim jest Miasto W. Osoby takie musiały liczyć się z tym, że ich personalia nie pozostaną anonimowe. Dla osoby żądającej dostępu do informacji publicznej, związanej z zawieraniem umów cywilnoprawnych przez jednostkę samorządu terytorialnego, imiona i nazwiska stron takich umów są często ważniejsze niż ich treść i jest to z oczywistych względów zrozumiałe. Trudno byłoby w tej sytuacji bronić poglądu, że udostępnienie imion i nazwisk osób w rozważanej sytuacji stanowiłoby ograniczenie w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw tych osób (art. 31 ust. 3 i art. 61 ust. 3 Konstytucji RP). W konsekwencji należy zatem przyjąć, że ujawnienie imion i nazwisk osób zawierających umowy cywilnoprawne z jednostką samorządu terytorialnego nie narusza prawa do prywatności tych osób, o którym mowa w art. 5 ust. 2 u.d.i.p.
Wyrok SN – I CSK 190/12
W tym miejscu muszę, niestety, odnotować, że odkąd weszło w życie Ogólne rozporządzenie o ochronie danych (RODO) organy zobowiązane do udostępnienia informacji zaczęły wykorzystywać je jako wymówkę do odmowy. Dlatego, aby w tej kwestii nie było zbyt dużych wątpliwości, przedstawię jeszcze orzecznictwo sądów pod kątem wpływu Ustawy o ochronie danych osobowych oraz RODO na udostępnianie informacji publicznej.
A co na to RODO? Tu mamy do dyspozycji choćby wyrok NSA z 25 września 2020 roku. Dotyczy on też nazwisk, ale nie nauczycieli, tylko lekarzy.
(…) zgodnie z art. 86 RODO, dane osobowe zawarte w dokumentach urzędowych, które posiada organ lub podmiot publiczny lub podmiot prywatny w celu wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym, mogą zostać przez ten organ lub podmiot ujawnione zgodnie z prawem Unii lub prawem państwa członkowskiego, któremu podlegają ten organ lub podmiot, dla pogodzenia publicznego dostępu do dokumentów urzędowych z prawem do ochrony danych osobowych na mocy niniejszego rozporządzenia.
W związku z brzmieniem art. 86 RODO, udostępnienie informacji w postaci imienia i nazwiska osób wykonujących zawód lekarza, dokonane w zgodzie z art. 5 ust. 2 u.d.i.p. oraz art. 61 ust. 3 i art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, nie mogłoby naruszać postanowień rozporządzenia RODO, a w szczególności jego art. 6 ust. 1 lit e (przetwarzanie jest niezbędne do wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym).
Wyrok NSA – I OSK 600/20
Znów nie budzi wątpliwości fakt, że dane osobowe w postaci imion i nazwisk nauczycieli mogą zostać udostępnione bez naruszenia innych praw.
FAKT 4. Organ nie może sprawdzać, jak ktoś zamierza wykorzystać informację publiczną
W toku dyskusji w mediach społecznościowych pojawiały się głosy, także ze środowiska prawniczego, że zła reputacja Ordo Iuris pozwala mieć wątpliwości, co do tego, w jaki sposób zostanie wykorzystana lista nazwisk nauczycielek i nauczycieli uczestniczących w szkoleniach antydyskryminacyjnych. Na gruncie tych rozważań pojawił się pomysł, aby organ – zanim udostępni Ordo Iuris informację – zapytał najpierw, jak Ordo Iuris zamierza listę nauczycieli wykorzystać i dopiero w zależności od tej odpowiedzi podjął decyzję, czy dane udostępnić. Trzeba jednak zapytać: na jakiej podstawie?
Zgodnie z zasadą legalizmu sformułowaną w art. 7 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej „organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. A podstaw prawnych, by urząd pytał o cel wykorzystania informacji po prostu nie ma. Mało tego. Ustawa o dostępie do informacji publicznej w art. 2 ust. 2 wprost stanowi o tym, że od osoby korzystającej z prawa do informacji nie można żądać wykazania interesu prawnego lub faktycznego
Sugerowane działanie byłoby więc bezprawne.
FAKT 5. Jest jedno „ale”… A nawet dwa
Wcześniej pisałem już, że udostępnione powinny zostać imiona i nazwiska nauczycieli i nauczycielek. Ale szkolenia, przynajmniej te oferowane przez Grupę Stonewall, kierowane były też szerzej do „osób pracujących w poznańskich szkołach”. Jeśli więc brały w nich udział osoby, które pedagogami i pedagożkami nie są, ich imiona i nazwiska mogłyby podlegać anonimizacji. I to jest też właśnie ta grupa osób, która powinna złożyć oświadczenia, czy zgadzają się na udostępnienie swoich danych osobowych.
Odnosi się do tego jeden z wyroków NSA, choć trzeba tu podkreślić, że dotyczy on udostępnienia nazwisk tzw. pracowników niepedagogicznych w połączeniu z wysokością otrzymanych nagród finansowych.
W przypadku tych osób dostęp do informacji publicznej może zatem zostać ograniczony z uwagi na ochronę ich prywatności. W sytuacji, gdy możliwe jest przypisanie wysokości dochodów z tytułu nagród, o ujawnienie których wnioskuje skarżący, konkretnemu pracownikowi zatrudnionemu na danym stanowisku, mimo że jego imię i nazwisko nie zostaną ujawnione, zachodzi przesłanka do ograniczenia prawa do żądanej informacji publicznej ze względu na prywatność takich pracowników. Organ winien zatem dokonać ustaleń w tym zakresie i ocenić czy w niniejszej sprawie taka sytuacja zachodzi. (…) Przyjmuje się przy tym, że załatwienie wniosku o udostępnienie informacji publicznej winno być poprzedzone zwróceniem się do danego pracownika o założenie oświadczenia w przedmiocie ewentualnego wyrażenia zgody bądź odmowy wyrażenia zgody na ujawnienie takich danych, a wyrażenie takiej zgody umożliwia udzielenie informacji.
Wyrok NSA – I OSK 1108/14
Drugie „ale” może przynieść pewną ulgę poznańskim urzędnikom i urzędniczkom. Otóż zgodnie z prawem organ musi udostępnić tylko taką informację, którą posiada (art. 4 ust. 3 ustawy o dostępie do informacji publicznej). Z materiałów prasowych wynikało, że Urząd Miasta Poznania nie ma listy uczestniczek i uczestników szkoleń równościowych. I tak właśnie mógłby odpowiedzieć Ordo Iuris (zakładając oczywiście, że rzeczywiście listy nazwisk nie mają). Wtedy Ordo Iuris mogłoby wysłać wniosek o informację bezpośrednio do organizacji, które prowadziły szkolenia, a te już nie miałyby wyjścia – musiałby udostępnić żądaną informację.
Co z tego wszystkiego wynika?
Prawo do informacji to prawo człowieka i prawo obywatelskie. Jest kluczowe w demokracji, a wręcz jest jej fundamentem. Prawo to gwarantują nam art. 10 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz art. 61 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Z kolei tryb udzielania informacji reguluje m.in. Ustawa o dostępie do informacji publicznej. Nie ma znaczenia kto i dlaczego wnioskuje o informację, bo to prawo przysługuje każdej osobie. Mało tego, prawo to należy rozumieć szeroko, ograniczając je tylko w kilku bardzo konkretnych przypadkach. W opisywanej sytuacji żaden z nich właściwie nie występuje.
Nauczyciele to osoby pełniące funkcje publiczne i wykonujące zadania publiczne, a szkolenia odbywały się z dofinansowania publicznych pieniędzy. Dodatkowo przepisy wprost mówią, że w takiej sytuacji nie można zasłaniać się prawem do prywatności czy ochroną danych osobowych.
Wszystkie fakty jednoznacznie wskazują, że informacja powinna zostać udostępniona. Nie ma znaczenia, jak bardzo ktoś nie lubi Ordo Iuris ani jak bardzo podejrzewa, że dane zostaną wykorzystane do zastraszania nauczycielek i nauczycieli. Prawa człowieka to prawa człowieka. Nie zależą od niczyjego widzimisię. A przynajmniej nie powinny. I każde ich niezgodne z prawem ograniczanie powinno budzić głęboki niepokój i sprzeciw.
Przeczytaj też:
Pytania o gender to realizacja wolności pozyskiwania informacji
Źródła:
Stowarzyszenie LGBT robi szkolenia dla nauczycieli. Ordo Iuris żąda od prezydenta Poznania, by ujawnił ich nazwiska
Szkoła wolna od homofobii i transfobii
*Karol Górski jest członkiem Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska
Trzy są tutaj prawdy.
1. Oczywiście, że dane należy udostępnić (z zastrzeżeniami wskazanymi w artykule).
2. Oczywiście, że jest to przerażające, że organizacja taka jak Ordo Iuris zbiera tego typu informacje.
3. I oczywiście, że gdybyśmy żyli w demokratycznym państwie prawnym, jak nam obiecuje Konstytucja, to nie musielibyśmy się tym przejmować.
Dokładnie tak! Wierzę, że tylko jawność życia publicznego i zagwarantowany szeroki dostęp do informacji mogą nas ochronić przed skutkami działań takich organizacji, jak Ordo Iuris. Ale oczywiście jest jeszcze sporo do zrobienia w kwestii jawności w Polsce 🙁
Prawem człowieka jest też wolność wyrażania poglądów. Ale dla chronienia demokracji takie prawo ogranicza się nazistom i komunistom. Dla mnie ciekawostką z książki How Democracies Die, było to, że partie polityczne powinny pełnić rolę “gatekeeperów” i nie dopuszczać oszołomów do władzy (co ktoś powie, że też jest łamaniem czyiś praw). Może jednak czasem dla chronienia ważniejszego dobra, część praw należy ograniczać? Tylko kto będzie odpowiednią osobą do podejmowania decyzji w tych sprawach 😉
A swoją drogą dziwi mnie powtarzanie, że RODO nie ma znaczenia. Z tego, co rozumiem, urząd ma obowiązek te dane przekazać. Ale obowiązkiem (art. 14) ich odbiorcy jest poinformowaniu o przetwarzaniu zainteresowanych osób oraz żeby legalnie przetwarzać trzeba mieć w tym uzasadniony cel. Oznacza to, że w teorii tych danych nie wolno pozyskiwać w celu prześladowania nauczycieli 🙂
A z drugiej strony? Ja zawsze w takich chwilach myślę o sprawie demonstracji nazistowskiej grupy w 1977 w Skokie, w Stanach Zjednoczonych. W tej społeczności mieszkało wielu Ocalałych. Nazistom zakazano demonstrowania. Ich wolność słowa była broniona przez Żyda, którego rodzina uciekła z Niemiec w 1939 roku – Aryeh Neiera. Opisał tę sprawę w książce “Defending my enemy”.
Wiem, że z punktu widzenia prawa, w Stanach Zjednoczonych jest inaczej z ochroną praw i wolności. Ale dla mnie to jest drogowskaz myślenia o wartościach. Bo Neier bronił prawa do wypowiedzi grupy, która nie dominowała, no i jak rozumiem nie zamierzała też głosić idei niezgodnych z amerykańskim prawem. Prawa trzeba przestrzegać także w stosunku do wroga. W przypadku Skokie mamy jeszcze gorszą sytuację – tym wrogiem był ktoś, kto głosił idee pozbawiania praw. Hmm… w sumie Ordo Iuris też…
Dziś jednak, gdy zaczęłam zastanawiać się gdzie jest granica. Czy w Polsce wywiera tylko presję przy użyciu prawa (zresztą dla mnie te wypowiedzi i działania Ordo Iuris to często farmazony. Skuteczni to może i są, ale w dziedzinach na których ja się znam i jestem w stanie ocenić, walą babole), czy też stoi za nimi przemocowy aparat państwa? Czy to, że państwo jest stronnicze w swoich działaniach i prawa jednych chroni lepiej, niż prawa innych, wystarczy by uznać że ci lepiej chronieni nie mają praw? Czy to, że system ochrony praw każdego został zniszczony przez rządzących, daje sygnał by instytucje niezdominowane przez państwo, wzięły na siebie odpowiedzialność za pozbawianie praw? I czego spodziewamy się w przyszłości, gdy już “państwo nie będzie stronnicze”? Czy będziemy myśleć o tym, że każdy ma takie same prawa?
Nie mam odpowiedzi, ale tekst Karola i wiele wcześniejszych moich dyskusji z ludźmi, pchnęły mnie do wyrażenia wątpliwości. A Tobie Karolu serdecznie dziękuję za napisanie tego tekstu.
OI tak twierdzi:
https://radiopoznan.fm/informacje/pozostale/m-kowalczyk?fbclid=IwAR1_n-E4OutxweKOQGDvTUgtWpY2FQd4lw7mAFHbMpV6U73rxoET-7thxww
A wystarczyloby zeby wspomniane stowarzyszenie zniszczylo listy z nazwiakami bo po zakonczeniu szkolen wygasla potrzeba ich posiadania. Wg mnie powinien byc obowiazek kasowania danych osobowych po np maksymalnie latach od momentu ich pozyskania jesli cel zostal wyczerpany.