Nadchodzi czas studniówek – i łamania przez szkoły prawa

www.pexels.com

Choć większość uczniów i uczennic z radością wyczekuje studniówki, to niestety często wielu młodym ludziom ta pierwsza „dorosła” impreza już kojarzy się z przymusem i łamaniem ich praw.

Piszą o tym na grupach uczniowskich albo bezpośrednio do mnie trzecioklasiści, ale także nauczyciele, z pytaniami, czy to zgodne z prawem, aby… I tu lista studniówkowych grzechów szkół jest zaskakująca i niestety długa:

  • Zdarza się, że uczniowie zmuszani są do zapłacenia obowiązkowej opłaty „na studniówkę”, na którą nie mają zamiaru iść (tłumaczenie? To na ciasta/wodę/obiady/kwiaty dla nauczycieli podczas matur, nawet 120 zł).
  • Nauczyciele wyznaczają, z kim można pójść, a z kim nie (z osobą tej samej płci – nie wolno, z osobą poniżej 16 lat – nie wolno).
  • Koszty studniówki nieoczekiwanie rosną, wpłaty nie są zwracane w przypadku wycofania się („bo nie”).
  • Szkoła często oczekuje, że zostaną zaproszeni wszyscy nauczyciele, a nie tylko ci uczący rocznik (co oczywiście powoduje wzrost kosztów, których nauczyciele nie ponoszą).
  • Zdarza się przymus tańczenia poloneza (pod groźbą obniżenia oceny z W-F lub zachowania).
  • Dyrektorzy bezmyślnie powielają hulające w internecie bezprawne „regulaminy studniówek”, czyniąc z ich podpisania warunek uczestniczenia w studniówce. Dyrektorzy ustalają w nich zasadę, że nie wolno opuścić budynku studniówki – kto wyjdzie się przewietrzyć (lub na papierosa, o zgrozo! A przecież mówimy tu o dorosłych osobach) – nie ma prawa powrotu (choć zapłacił za imprezę 600 zł).
  • Niektóre szkoły przyznały sobie prawo do stawiania minusów z zachowania uczniowi czy uczennicy za to, że jej osoba towarzysząca została przyłapana na paleniu papierosów lub piciu alkoholu.
  • Niejednokrotnie należy podać prywatnym osobom (komitetowi organizacyjnemu) dane osobowe, w tym czasem nawet PESEL, osoby towarzyszącej, oraz informacje o alergiach pokarmowych (dane szczególnie wrażliwe!).

Lista absurdów jest zdecydowanie dłuższa. Opisane w tym artykule przykłady to nie jednostkowe przypadki, lecz coraz popularniejsze praktyki, powielane przez szkoły w Warszawie, Poznaniu, Kędzierzynie Koźlu, Koszalinie czy Czerwionce-Leszczynie. Nie przesadzam – wystarczy wpisać: „regulamin studniówki” w wyszukiwarkę albo wejść na grupy, w których uczniowie i uczennice szukają rad i pomocy.

I dziwi mnie, dlaczego tak się na to wszystko godzimy.

Święty spokój ponad prawem

Mamy prawo do informacji, szkoły to instytucje publiczne, uczniowie mają za sobą kilka lat nauki o praworządności i społeczeństwie na WOS, ale w wielu szkołach to wszystko jakby było teorią, a nie praktyką. „Gospodarze” studniówki w zgłaszanych mi przypadkach nie wiedzą nawet, do kogo trafiają te pieniądze, co właściwie za nie zostanie kupione, nie mają żadnego wpływu na ich własny – w teorii – bal. Wszystko jest zadecydowane ponad ich głowami, przez dorosłych – dyrekcję i komitet złożony z rodziców. Młodzi mają zapłacić, przyjść i zachowywać się według narzuconych przez dorosłych, często bezprawnych zasad. Młodzież jest obsłużona od A do Z (regulaminy określają nawet, na ile przed studniówką mają być wręczone nauczycielom zaproszenia i co ma na nich być) – i wykastrowywana z dorosłości: z wpływu, z udziału w decyzjach, z odpowiedzialności. I z prawa do informacji. A rodzice często nie chcą dopytywać, z troski aby żeby dziecko nie miało problemów – lepiej zapłaćmy i miejmy spokój. Trudniej przełknąć tę metodę w przypadku mniej zamożnych rodzin, ale skoro inni milczą, to nie będziemy nadstawiać głowy – cóż, będziemy oszczędzać, byle dziecko nie poczuło się gorsze. Gotówkę daje się do ręki skarbnikowi klasowemu, wpłaca na komitet rodzicielski, w niektórych szkołach to wychowawca zbiera pieniądze i pilnuje terminowości wpłat, pogania zwlekających, w innych – uczniowie wpłacają w sekretariacie (z jakiego tytułu? To jest niezgodne z prawem). I pytają kolegów i koleżanki na grupie facebookowej, czy naprawdę muszą płacić za „napoje” dla nauczycieli i obiady dla nich w trakcie matur (sic!), czy można nie wpłacić na „obowiązkowe” kwiaty. Niestety, uczniowie w większości tych przypadków nie zobaczą faktur, umów, nie dowiedzą się, za co konkretnie zapłacili.

A koszty? Przykłady z tego roku: 150 zł za siebie, 150 za osobę towarzyszącą, 120 „na kwiaty, matury, nauczycieli” – wychodzi 420 zł (Białystok). 300 zł – singiel, 600 zł – para (Przemyśl).

O co chodzi z tymi studniówkami?

Cofnijmy się w czasie. Dawno, dawno temu studniówka, czyli impreza na 100 dni przed maturą, to był pierwszy „dorosły” własny bal, organizowany w szkole, przez uczniów i uczennice. Miało to edukacyjny i oświatowy sens i cel – młodzież samodzielnie organizowała uroczystą zabawę w szkole: sama wyłaniała spośród siebie komitet organizacyjny, sama rozdzielała zadania, wyłaniała chętnych do organizacji programu artystycznego, dekorowała salę szkolną, dogadywała się, kto organizuje napoje, ustalała, czy jest zrzutka, na co, po ile, piekła ciasta, robiła sałatki, organizowała muzykę. Brała na siebie odpowiedzialność. Udział rodziców to w najwyższym razie upieczenie tortu. Żadnych regulaminów, bo są po prostu zasady, które się zna i respektuje, które się przegadało na przestrzeni lat w normalnym życiu, przy okazji, przy obiadach, zasłyszało dyskusje ciotek i wujków przy rodzinnej imprezie, które się nabyło w trakcie uczestniczenia w życiu rodziny i społeczności albo pogadankach w szkole, więc tworzenie regulaminu o tym, że należy mieć „strój podnoszący rangę imprezy”, było nie do pojęcia.

Tak rozumiana studniówka mieściła się w zadaniach szkoły. Było wzięcie jakiegoś ciężaru odpowiedzialności przez młodzież, była samoorganizacja, współpraca. Oczywiście pewnie był i nielegalny alkohol, ukryty podczas dekorowania sali za kotarami, choć pewnie nie w takiej ilości jak dziś – ale nie czarujmy się, że kiedyś młodzi ludzie byli aniołami. A sam bal był zwieńczeniem pewnej wspólnej pracy, pomysłów, wysiłku. Nauczyciele byli „gośćmi” – piszę w cudzysłowie, ponieważ de facto byli u siebie, w szkole, a uczniowie – czuli się „gospodarzami”. 

Studniówka nigdy nie była i nie jest imprezą obowiązkową. Była i jest świętem uczniów i uczennic, kończących szkołę. Jest zwyczajem, niestety coraz częściej wypaczanym, który coraz bardziej traci swój sens, a wiele szkół w to święto wtłacza przymus. Staje się bezrefleksyjnie i bezsensownie reprodukowaną imprezą, a z tradycją łączy ją często już tylko nazwa.

Jak to w wielu szkołach wygląda dziś? W studniówkowym szale zapominają się wszyscy – rodzice, nauczyciele i uczniowie. Coraz rzadziej (bywa, że z braku większej sali) studniówki odbywają się w szkole, coraz rzadziej młodzież te studniówki organizuje. Szkolne bale masowo „wyszły” ze szkół, odbywają się w hotelach, restauracjach, ośrodkach wczasowych. Organizacją zajmuje się zazwyczaj komitet złożony z rodziców, czasem nawet z nauczycieli, albo rada rodziców (naruszając przepisy o zadaniach rady rodziców, określone w Prawie oświatowym, art. 84), a postanowienia dotyczące miejsca, menu, wymagają często akceptacji dyrektora. Organizacja tego młodzieżowego balu jest w wielu szkołach tak daleko odsunięta od uczniów, że ich rola jest sprowadzona do zapłacenia kilku stów oraz podporządkowania się absurdalnemu i łamiącemu prawo regulaminowi – i w ten sposób odhaczana jest wyprana z sensu „tradycja”. Często młodzi nawet nie podpisują tego regulaminu – to rodzice dorosłego człowieka mają złożyć swój podpis pod zestawem zasad, ograniczających jego prawa i wolności, co jest podwójnie niegodne z prawem: po pierwsze, od 18 roku życia mamy pełnię czynności prawnych, a rodzice już nie są naszymi ustawowymi przedstawicielami (art. 11 Kodeksu cywilnego), po drugie, nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje, a każdy – w tym nauczyciele i komitety organizacyjne – jest obowiązany szanować wolności i prawa innych (art. 31 Konstytucji). Czyżby to pominięto na WOS-ie?

A jak studniówka wygląda pod kątem prawnym?

 Zacznijmy od tego, że słowa „studniówka” nie znajdziemy w żadnej ustawie ani rozporządzeniu. W oficjalnym systemie oświaty takie wydarzenie nie istnieje. Jest to zwyczaj, tradycja – tak jak tradycją u polskich katolików jest np. 12 potraw na wigilijnym stole – i chyba nikomu nie przyszłoby do głowy tworzenie regulaminu Wigilii albo prawne regulowanie dawania prezentów, przymuszanie do śpiewanie kolęd oraz tworzenia systemu kar za zjedzenie plastra szynki na śniadanie 24 grudnia. Nie tworzymy też regulaminu wesela, nakazu białej sukni i kar za skandaliczne upicie się do nieprzytomności. Zwyczaju i norm kulturowych nie obwarowuje się przymusem, nakazami, zakazami i karami.

 Po drugie – wiem, że u wielu może to wzbudzić zdziwienie – studniówka nie jest imprezą szkolną (dotyczy tych organizowanych poza szkołą).

Jeśli ktoś twierdzi inaczej – to poproszę:

  • o umowy szkoły z restauracją, DJ-em, cateringiem etc.,
  • o numer konta szkoły, na które wpływają wpłaty studniówkowe,
  • o pozycje w planie budżetowym szkoły, dotyczące organizacji studniówki.
  • o dokumenty poświadczające, że to szkoła jako podmiot prawny, podejmuje zobowiązania prawne w związku ze studniówką. Włącznie z harmonogramem pracy nauczycieli i informacją o wypłaconych nadgodzinach. Takie dokumenty nie istnieją.

Studniówka nie jest zajęciem dydaktycznym, wyjściem grupowym, wycieczką, a buszująca w necie opinia prawna o tym, że studniówka jest imprezą szkolną (co w efekcie rodziłoby skutki prawne), jest pomyłką. Opinia ta opiera się na błędnym rozumieniu paragrafu 2. rozporządzenia ministra w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach, który brzmi:

Dyrektor zapewnia bezpieczne i higieniczne warunki pobytu w szkole lub placówce, a także bezpieczne i higieniczne warunki uczestnictwa w zajęciach organizowanych przez szkołę lub placówkę poza obiektami należącymi do tych jednostek.*

Kluczowe pojęcia to: „zajęcia” oraz „organizowanych przez szkołę”, które zaraz przeanalizujemy.

Zwyczaj i tradycja nie są podstawą prawną

„Zajęcia” w systemie prawnym, w którym funkcjonuje szkoła, to nie „cokolwiek, w czym biorą udział uczniowie i nauczyciele”. Obecność nauczyciela i dyrektora nie sprawia, że każda impreza w magiczny sposób staje się imprezą szkolną. To, czym są zajęcia szkolne, określają ustawy – a każdy podmiot władzy publicznej jest zobowiązany działać na podstawie i w granicach prawa (art. 7 Konstytucji), a nie na podstawie zwyczaju, tradycji, tego, co się wydaje albo na podstawie „bo zawsze tak było”, tylko że się po drodze wypaczyło. Wszystkie zajęcia, realizowane przez szkołę, służą realizacji celów oświatowych, wpisanych w ustawy (Ustawa o systemie oświaty, Prawo oświatowe) lub też realizacji podstawy programowej, określonej w rozporządzeniu w sprawie podstawy programowej. Także te zajęcia, odbywające się poza szkołą, a określone w  paragrafie 2. wspomnianego wyżej rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach.

Studniówka tymczasem żadnego celu oświatowego ani żadnej podstawy programowej nie realizuje. Nawet tańczenia poloneza w stroju wieczorowym nie podciągniemy do podstawy programowej WF-u. Studniówka nie stwarza również warunków do rozwoju zainteresowań i uzdolnień  uczniów – a w tym celu szkoła powinna organizować zajęcia pozalekcyjne i pozaszkolne (art. 1 pkt 20 Prawa oświatowego), nie może być zatem uznana za zajęcie, do realizacji którego powołana jest szkoła.

Drugie pojęcie kluczowe, które podważa internetowe opinie prawne, jakoby studniówka była imprezą szkolną, to „organizowane przez szkołę”. Szkoła, jeżeli organizuje zajęcia, musi robić to w oparciu o przepisy. Każde wyjście uczniów poza mury szkoły, odbywające się w ramach działalności szkoły, musi być odnotowane, ponieważ zajęcia odbywające się poza szkołą, definiowane są również prawem. W rozporządzeniach do ustaw wyróżnić możemy: wyjścia grupowe oraz wycieczki – i dla obu tych form zajęć pozaszkolnych prowadzi się określoną dokumentację. Wyjścia grupowe należy umieszczać w rejestrze, w którym wpisuje się obowiązkowo: datę, miejsce i godzinę wyjścia lub zbiórki uczniów, cel lub program wyjścia, miejsce i godzinę powrotu, imiona i nazwiska opiekunów, liczbę uczniów oraz podpisy opiekunów i dyrektora. Jeśli studniówka zakwalifikowana jest jako wycieczka – musi spełniać definicję ujętą w rozporządzeniu i mieć opracowaną kartę wycieczki, z określeniem opiekuna, kierownika, miejsca, tras, czasu, godzin i innych szczegółów. Studniówki nie można zakwalifikować do żadnej z tych, przewidzianych prawem, grup zajęć organizowanych poza szkołą. A innych szkoła organizować nie może.

Jak udowodnić szkole, że nie organizuje studniówki?

Na przykład wysłać do szkoły wniosek (przykładowa treść – na końcu artykułu*) o informację publiczną o:

  • umowy z hotelem/restauracją, fotografem, DJ-em, itp. oraz inne umowy związane z organizacją studniówki w obecnym i np. poprzednim roku,
  • dokumentację dotyczącą studniówki jako zajęcia organizowanego poza szkołą (wypis z rejestru wyjść grupowych lub kartę wycieczki, lub inne),
  • ewidencję pracy nauczycieli podczas studniówki.

Oczywiście szkoła takich dokumentów nie posiada (jeśli któraś posiada, to bardzo jestem ich ciekawa!). Ramy prawne na organizacje studniówki przez szkoły – nie istnieją.

Pieniądze i regulaminy

Studniówka nie jest dla nikogo wydarzeniem obowiązkowym. Ani dla uczniów, ani dla nauczycieli. Jest imprezą prywatną, środowiskową, składkową. W związku z tym nie można nikogo zmusić do zapłacenia za studniówkę, na którą nie ma zamiaru iść, zaś składkowicze powinni mieć wpływ i wgląd w to, co ile kosztuje i na co idą ich pieniądze, ustalić zakres dóbr, za które płacą. To tak jak w grupie znajomych: dajmy na to 10 osób wyprawia razem urodziny. I umawiają się: po ile się składamy, co za to kupujemy, po ile osób zapraszamy, jak drogiego DJ-a bierzemy. Jak Marek kupuje składniki do pieczenia ciasta – to pokazuje reszcie rachunek ze sklepu. Jak Kaśka załatwia lokal – to pokazuje reszcie umowę, którą zawarła jako osoba prywatna, „na siebie”.

Te 10 osób w tym przykładzie – to maturzyści. A goście – to nauczyciele. Brakiem kultury byłoby na takiej imprezie urodzinowej, gdyby goście narzucali, jak się mają gospodarze ubrać i zachowywać, prawda? I zakazywali dorosłym osobom wypić alkohol na ich imprezie, czyż nie? A już szczytem absurdu byłoby tworzenie przez gości regulaminu zachowania się gospodarzy podczas imprezy z obowiązkiem podpisania go przez gospodarzy, bo jak nie – to nie masz wstępu na Twoje urodziny. Dochodzimy do ściany.

Pomysł, aby regulować każdy najmniejszy aspekt życia społecznego, jest wypaczaniem tego życia. Szkoły i dyrektorzy muszą sobie w końcu zdać sprawę, że jeśli szkoła, podmiot publiczny, tworzy jakikolwiek regulamin, to jest on oficjalnym dokumentem, który w tym przypadku rości sobie pretensje do regulowania czegoś, do czego prawnie szkoła nie ma podstaw! Tworzenie takiego „prawa” – to łamanie prawa. I nie służy niczemu. Czy szkołom wydaje się, że jak wpiszą nakaz kulturalnej zabawy i obowiązek stroju wieczorowego, który „powinien podnosić rangę uroczystości” (sic!), obwarują minusami picie alkoholu, to wychowają młodzież? Czy raczej nauczą, że jak masz władzę, to możesz zadekretować wszystko, co należy do sfery kultury, a nie obowiązków prawnych, i wytresować tych, nad którymi masz władzę? Tresura to nie wychowywanie. I oczywiście, elegancki strój byłby pożądany podczas studniówkowego balu, tak jak i na weselu czy na premierze w teatrze, ale to należy do sfery norm społecznych, kulturowych, a nie prawa, i błędem prawnym oraz wychowawczym jest regulowanie tego dokumentami i wyciąganie z tego konsekwencji. Od tego są lekcje wychowawcze – nie aby nadrabiać program, ale by o normach społecznych rozmawiać (ale nie narzucać je uczniom), by stworzyć przestrzeń do dyskusji o tym, czym one są, że są płynne i się zmieniają, i o tym, czemu służą, zapytajmy młodych ludzi o ich opinię (to bardzo ważne!) i kiedy i po co te normy łamiemy. I zostawmy młodzieży decyzję, jak się ubiorą na studniówkę – bo trzeba uznać prawo do niepodporządkowania się  tym normom i to bez żadnych sankcji wynikających z władzy szkoły nad uczniem. I proszę, potraktujcie te słowa o stroju jako generalny i uniwersalny przykład absurdu nadregulacji, bo przecież nie o suknie czy garnitury w gruncie rzeczy w tym wszystkim chodzi – bo wiele osób marzy o ubraniu się elegancko i wizytowo, a nie jak na dyskotekę. 

A jaka właściwie tragedia stanie się, jeżeli ktoś przyjdzie na studniówkę w koszuli i w dżinsach? Jego/jej sprawa, jego/jej zabawa, wspomnienia, odpowiedzialność za swoje samopoczucie. Nie wolno czynić z norm kulturowych obowiązującego prawa z systemem prawnych konsekwencji (a tym jest katalog zachowań, za które można dostać plusy lub minusy z zachowania). Oczywiście lepiej jest, jak normy są przestrzegane, ale cała trudność oraz rola systemu oświaty polega na tym, by tworzyć społeczeństwo, które potrafi mądrze i świadomie korzystać ze swoich praw i wolności, a kieruje się normami kulturowymi i społecznymi z motywacji wewnętrznej i wynika to z szacunku do nich, a nie z przymusu i motywacji zewnętrznej – uniknięcia minusa z zachowania.
Biorąc na siebie organizację studniówki, zastanówmy się – rodzice, nauczyciele, dyrektorki – czy nie odbieramy młodym ludziom dorosłości, możliwości wpływu, wzięcia odpowiedzialności, decydowania, czy tworząc absurdalne regulaminy, nie spychamy ich do roli zwierzątek, mających karnie zapłacić, nie pytać, ładnie ubrać się, grzecznie bawić? Albo zupełnie inaczej – czy nie rozpuszczamy ich, przekładając organizację na barki rodziców?

Pomyślmy o skutkach wychowawczych takiego podejścia (i tu już nie chodzi tylko o studniówki) – bo w takich „wytresowanych” czy „podanych na tacy” warunkach coraz więcej uczniów szuka swojej przestrzeni wpływu i wolność.  A że zostawiamy im tej przestrzeni tyle co nic – to idą w alkohol, używki i jazdę po bandzie. Im więcej murów i zasiek, im więcej nie uzgodnionych i przedyskutowanych zasad, ale narzuconych absurdalnych regulacji, tym więcej naturalnego odruchu, by się tym narzuconym zasadom wymknąć.

Tak nie wychowamy ludzi. Przypomnijmy sobie o motywacji wewnętrznej i zewnętrznej, o różnicach między nimi i słabościach tej zewnętrznej, poczytajmy o internalizacji norm społecznych i o skutkach przymusu i nadregulacji.

A oto przykładowe zapisy regulaminów studniówek:

 

  • Uczniowie zapraszający osoby towarzyszące, zobowiązani są podać najpóźniej na 14 dni przed Studniówką wychowawcom dane osobowe z dokumentów tożsamości zapraszanych osób towarzyszących tj. imię i nazwisko, data urodzenia. Dane, zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych, nie będą nikomu udostępniane i służą wyłącznie do celów organizacyjnych.

– to się nadaje od razu do zgłoszenia do Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Rodzice nie są organem uprawnionym do żądania niczyich danych osobowych! A dopisek o ustawie o ochronie danych osobowych nie ma niestety nic wspólnego z ustawą o ochronie danych osobowych (ani z RODO).

  • Komitet Organizacyjny zobowiązany jest do poinformowania odpowiednich służb (policja, straż miejska) o jej miejscu i terminie.

– co ma policja i straż zrobić z tą informacją i na jakiej podstawie? Studniówki stały się „imprezami szkolnymi podwyższonego ryzyka”? Poza tym żaden dyrektor nie ma prawa wyznaczać zadań żadnemu komitetowi – osobom prywatnym.

  • Uczestnicy Studniówki, którzy naruszą zasady zapisane w regulaminie, mogą zostać usunięci ze Studniówki na wniosek dyrekcji lub wychowawców.

– czyli teoretycznie uczeń może być usunięty za to, że nie przyszedł w garniturze. Takie są absurdy stanowienia głupiego prawa.

  • Osoba, która opuści miejsce studniówki, nie ma prawa powrotu.

–  Jaka jest podstawa prawna? Nie ma prawa, które pozwala gościowi decydować, co może organizator imprezy i jej fundator, choćby ów gość był dyrektorem, prezydentem USA czy papieżem.

  • Komitet Organizacyjny odpowiada za prawidłowy przebieg i bezpieczeństwo uczestników.

– komitet organizacyjny, ma ponosić prawną odpowiedzialność za uczniów, i w jaki sposób dyrektor może jakimkolwiek regulaminem wyznaczać obowiązki efemerycznemu komitetowi nieistniejący prawnie? Nie ma na to prawa. Jak się coś stanie, to Policja i prokurator nie będą czytać śmiesznego regulaminu, tylko postępować według prawa, które – jak widać – masowo dyrektorzy ignorują.

  • W czasie studniówki obowiązuje zakaz picia alkoholu i stosowania używek.

– jakim prawem goście zabraniają dorosłym organizatorom pić alkohol na ich własnej imprezie? Jeśli ma być studniówka, a nie prywatna impreza, to należy ją zorganizować w szkole – zakaz podawania i spożywania w niej alkoholu wynika wtedy z przepisów prawa (ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi). Na prywatnej imprezie nie wolno szkole, jako podmiotowi publicznemu, wydawać zakazów, a tym bardziej takich, do których nie ma podstawy prawnej.

  • Rodzice podpisują oświadczenie, że dziecko nie ma żadnych przeciwwskazań zdrowotnych dyskwalifikujących je z udziału w studniówce.

– tego nie mam siły skomentować.

Co można zrobić? Inicjatywa należy do wszystkich – sfrustrowanych uczniów, zmęczonych obowiązkami studniówkowymi nauczycieli, rodziców, którzy wypracowują nad organizacją studniówki drugi etat.

Po pierwsze – przestać to akceptować i zacząć rozmawiać. Można przedstawić argumenty, które przytoczyłam, można wydrukować ten artykuł i wręczyć dyrekcji z propozycją porozmawiania, a właściwie szerokiej rozmowy w różnych gronach na ten temat.

Po drugie – zastanowić się, czego chcemy. Popracować nad motywacją. Uczniowie mogą zrobić zebranie jeszcze w trzeciej klasie, bo od przyszłego roku studniówka będzie w czwartej klasie, i ustalić, czy chcemy studniówki – bo jeśli tak, to wszystkie ręce na pokład, i MY to organizujemy – i mamy z tego fun. Dorośli niech służą radą i wsparciem, ale nie wyręczają i nie obsługują.

Po trzecie – jeśli masz do czynienia z apodyktycznym dyrektorem, skorzystaj z wniosku o informację publiczną i wyślij email* – jeśli dyrekcja nie odpisze w ciągu 14 dni, napisz do nas.

Po czwarte – jeśli masz do czynienia z homofobicznym nauczycielem, który nie pozwala Ci iść na studniówkę z osobą tej samej płci – powiedz, że to jest łamanie prawa (wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny – art. 33 Konstytucji), poproś, by w tej rozmowie towarzyszył Ci nauczyciel, któremu ufasz albo wygadany przedstawiciel/ka samorządu uczniowskiego, zażądaj tego zakazu na piśmie, wrzuć w internet, napisz wniosek do burmistrza, prezydenta, kuratora, albo… do którejś organizacji antydyskryminacyjnej. W sprawie żądania danych osobowych i numeru PESEL – telefon do kuratorium lub do PUODO.

Pisząc to, towarzyszy mi refleksja, że tego wszystkiego uczniowie i uczennice powinni się dowiedzieć na WOSie.

I piszcie do nas lub do innych obywatelskich organizacji pozarządowych – czasem interwencja z zewnątrz pomoże dyrektorowi czy dyrektorce ponownie zauważyć granice prawa.

Wniosek do szkoły o informację publiczną:

*„Na podstawie art. 61 Konstytucji RP wnoszę o informację publiczną w zakresie:

  1. Umowy Szkoły z podmiotem, w którym organizowana będzie studniówka w 2020 r.
  2. Pozostałych umów i faktur, związanych z organizacją studniówki 2020 (np. z fotografem, zakup kwiatów itp.)
  3. Dokumentacji szkoły, związanej ze studniówkami w latach 2015-2019, zgodnie z rozporządzeniem ws bezpieczeństwa i higieny w szkołach (w przypadku jeśli studniówka jest wyjściem grupowym) lub zgodnie z rozporządzeniem w sprawie warunków i sposobu organizowania przez publiczne przedszkola, szkoły i placówki krajoznawstwa i turystyki (jeśli studniówka jest wycieczką), w tym – odpowiednio:
    – kopię z rejestru wyjść grupowych, o którym mowa w par. 2a ust. 1 i 2, dokumentującego datę, miejsce i godzinę wyjścia lub zbiórki uczniów, cel lub program wyjścia, miejsce i godzinę powrotu, imiona i nazwiska opiekunów, liczbę uczniów oraz podpisy opiekunów i dyrektora,
    – lub kartę wycieczki, zgodną z odpowiednim rozporządzeniem.

– Czy nauczyciele dostają wynagrodzenie za nadgodziny? Jak to jest wpisane w harmonogramie ich pracy?  Proszę o dokumentację pracodawcy dot. ewidencji pracy nauczycieli podczas studniówki w roku 2020 (nazwiska nauczycieli wykonujących zadania pracownicze podczas studniówki,  harmonogramy pracy uwzględniające plan i przepracowane godziny podczas studniówki, informacja o nadgodzinach każdego nauczycieli w związku z ich obecnością na studniówce).

* Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (DzU z 2003 r. nr 6, poz. 69, z późn. zm.)

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. meg

    Oburzenie, ze ktos pyta o alergie, bo to wrażliwe dane….. Hola hola. To lepiej, zeby osoba z alergia zmarla albo nabawila sie problemow zdrowotnych? Ide to restauracji, majac uczulenie na ryby czy orzeszki i formune o tym kelnera, zeby uniknac problemow

    1. Michał

      Hola hola.
      Mając uczulenie na orzeszki (a mam) nie jadam w żadnych restauracjach bo nawet pełne optymizmu zapewnienia kelnera i szefa kuchni nie dają żadnej gwarancji. Bardzo często śladowe ilości orzechów występują w produktach w których raczej nie powinno ich być.
      A właśnie te śladowe ilości są już problemem. Drobina wielkości okrucha potrafi zabić.

      Zakładam, że ktoś z poważną alergią nie zje niczego czego nie przygotował sam albo zaufana osoba.
      I tak, to wrażliwe dane.

      1. Bastet

        Jest to informacja dotycząca Twojego stanu zdrowia, możesz je udostępniać, jednakże nikt nie ma prawa tego wymagać. Wyobraź sobie teraz, że jakaś postronna osoba, której mocno podpadłeś dostanie się do tych danych i pewnego dnia dorzuci ci rozdrobnionych orzechów do jedzenia. Ten przykład może wydawać się absurdalny, ale właśnie dla tego nikt nie ma obowiązku podawać nikomu takich informacji, żeby uniknąć takich sytuacji. Oczywiście możesz to powiedzieć, komu chcesz, jednak niektórzy woleliby spytać o jedzenie na stole.

    2. abc

      Zamiast informować kelnera o uczuleniu na jakąś potrawę po prostu jej nie żryj.

    3. GlowaMiPekaOdTakiegoRozumowania

      Jeśli do tego doszłaś/doszedłeś po przeczytaniu tego artykułu to gratuluje czytania ze zrozumieniem. PESEL jest daną szczególnie wrażliwą.

      1. inspektor

        PESEL nie jest daną szczególną (wrażliwą art.9 RODO) – jest daną zwykłą, ale jednoznacznie identyfikującą osobę fizyczną (art. 6 RODO)
        pozdrawiam inspektor RODO 😉

        1. kicha

          Art. 9. Przez organy i podmioty publiczne obowiązane do wyznaczenia
          inspektora, o których mowa w art. 37 ust. 1 lit. a rozporządzenia 2016/679,
          rozumie się:
          1) jednostki sektora finansów publicznych;
          2) instytuty badawcze;
          3) Narodowy Bank Polski

        2. kicha

          Art. 6. Ustawy oraz rozporządzenia 2016/679 nie stosuje się do:
          1) przetwarzania danych osobowych przez jednostki sektora finansów
          publicznych, o których mowa w art. 9 pkt 1, 3, 5, 6 i 14 ustawy z dnia
          27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych (Dz. U. z 2019 r. poz. 869 i 1622),
          w zakresie, w jakim przetwarzanie to jest konieczne do realizacji zadań
          mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa narodowego, jeżeli przepisy
          szczególne przewidują niezbędne środki ochrony praw i wolności osoby,
          której dane dotyczą;
          2) działalności służb specjalnych w rozumieniu art. 11 ustawy z dnia 24 maja
          2002 r. o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu
          (Dz. U. z 2018 r. poz. 2387, 2245 i 2399 oraz z 2019 r. poz. 53, 125 i 1091).

          1. Bastet

            Publicznych

        3. kicha

          Panie Inspektor, że niby jakie artykuły z RODO ?

          1. kicha kicha

            to nie ta ustawa….. cytujesz artykuły z polskiej ustawy o ochronie danych osobowych z 2019, a nie europejskiego rozporządzenia o ochronie danych osobowych (RODO) z 2016

      2. Ed

        @GlowaMiPekaOdTakiegoRozumowania zamurowało?

    4. gru

      Ja byłbym przynajmniej zdziwiony gdyby kelner w restauracji zaczął mnie wypytywać o alergię 🙂

    5. do meg

      Nie! Tu nie chodzi o to sam fakt tego, że ktoś pyta o alergie, tylko o to że są to dane wrażliwe, a takie muszą być w odpowiedni sposób traktowane. Daje sobie rękę uciąć że kartki z listami studniówkowymi (pesele i inne dane) latają często gdzieś po korytarzach luzem i każdy ma do tego wgląd.

    6. Alina Czyżewska

      Chodzi o to, że ktoś bezprawnie ŻĄDA podania informacji o alergiach, podpisywania oświadczeń. To po stronie dostawcy pożywienia, organizatora, leży obowiązek informowania o alergenach w pożywieniu. Komitet organizacyjny nie jest jakąś władzą, która ma legitymację prawną do żądania takich danych, w formie oświadczeń, załączonych do jakiegoś regulaminu. Komitet organizacyjny – czyli grupa prywatnych ludzi – w ramach cywilizowanych stosunków międzyludzkich w zdrowo funkcjonującym społeczeństwie szanującym i rozumiejącym prawo i demokrację, może zaproponować: jeżeli ktoś nie spożywa określonych produktów, prosimy o informację, aby menu na naszej wspólnej imprezie odpowiadało potrzebom wszystkich imprezowiczów 🙂
      A nie żądać wypełnienia oświadczenia i wymuszać podania danych wrażliwych.

      1. tegoroczna pląsająca poloneza

        Widać autorka ma traumatyczne przeżycia związane ze studniówką.

      2. Meh

        Chodzi tylko o to, i wyłącznie o to, aby uczeń mógł przyjść na bal maturalny i cokolwiek zjeść. Dla uczniów z alergiami czy odrębnymi wymaganiami żywieniowymi organizatorzy studniówek zwykle zabiegają o odrębne menu, w wydzielonym miejscu i opisane. Niezależnie od tego, że menu i tak jest opisane, ale podzielone jedynie na dania zwykłe (mięsne) i dania wegetariańskie bądź wegańskie, w zależności od potrzeb, które też wcześniej są zbierane wśród uczniów ankietami. Przynajmniej tak jest w mojej szkole. Nie popadajmy w paranoję, a raczej spróbujmy wejść w skóre organizatorów i ich problemów – nie tylko problemów prawnych, ale i organizacyjnych.

  2. Anonymous

    Kłania się tu jeszcze ustawa o imprezach masowych i zgromadzeniach. A to wymaga od organizatorów pewnych prawnych aspektów.

    1. Redakcja

      studniówka nie jest imprezą masową

      1. Ed

        Imprezą masowa jest impreza o liczbie uczestników przekraczających 500 osób co w wielu szkołach trudne do osiągnięcia nie jest. Wyłącza się z tego imprezy organizowane w szkołach ale proszę zauważyć, że wiele studniówek nie jest organizowanych w szkołach, choćby własnie ze względu na ilość uczniów.
        Napisaliście tu masę bzdur i na siłę się bronicie.

        1. Bastet

          Ustawa z dnia 30 macra 2009 roku o bezpieczeństwie imprez masowych, rozdział 1, Art. 3. “Ilekroć w ustawie jest mowa o:
          1) imprezie masowej – należy przez to rozumieć imprezę masową artystyczno-
          -rozrywkową, masową imprezę sportową, w tym mecz piłki nożnej, o których
          mowa w pkt 2–4, z wyjątkiem imprez:a) organizowanych w teatrach, operach, operetkach, filharmoniach, kinach,
          muzeach, bibliotekach, domach kultury i galeriach sztuki lub w innych
          podobnych obiektach,
          b) organizowanych w szkołach i placówkach oświatowych przez
          zarządzających tymi szkołami i placówkami,
          c) organizowanych w ramach współzawodnictwa sportowego dzieci
          i młodzieży,
          d) sportowych organizowanych dla sportowców niepełnosprawnych,
          e) sportu powszechnego o charakterze rekreacji ruchowej,
          ogólnodostępnym i nieodpłatnym, organizowanych na terenie otwartym,
          f) zamkniętych organizowanych przez pracodawców dla ich pracowników
          – jeżeli rodzaj imprezy odpowiada przeznaczeniu obiektu lub terenu, gdzie ma
          się ona odbyć;

          1. Bastet

            Co oznacza, że nie, nie jest imprezą masową, proszę się zastanowić, co nazywacie “bzdurami”, zanim napiszecie komentarz. Potraktował Pan prawo bardzo wybiórczo. W tym, co Pan czytał chodziło tylko o określenie, ile ochrony trzeba załatwić i ilu policjantów powinno przy tym wszystkim uczestniczyć, a to nie wszystko.

  3. Maciej

    “Piszą o tym na grupach uczniowskich albo bezpośrednio do mnie trzecioklasiści”

    Nie wiedziałem, że w technikum studniówka jest w trzeciej klasie…

    1. Redakcja

      to pewne uogólnienie, rzeczywiście w technikach studniówka jest w czwartej klasie.

    2. Lolee

      Pytają, bo od starszych kolegów słyszą, jak wygląda organizacja i za rok chcą to zrobić lepiej.

    3. Maciek123233

      To już jest zwykłe czepialstwo

    4. Anonim

      Tak, Technikum to cztery, lub pięć lat, jednakże nikt nie powiedział, że chodzi o Technikum? Tu chodzi o ludzi, którzy dzwonili. W starym systemie Liceum trwało tylko trzy lata. Poza tym studniówkę często planuje się wcześniej, mogli też pytać goście chodzący do trzeciej klasy, albo młodsi koledzy.

  4. Mark

    Beznadziejny artykuł

    1. Rodzicka

      Bo strasznie stereotypowy i wrzucający wszystko i wszystkich do jednego wora. Może wywołać więcej problemów niż korzyści. Autorka nie zadała sobie trudu o zapytanie KTO podpisuje głownie wszystkie umowy dot. studnikówi. Rodzice. Z Komitetu Studniówkowego. Kilka osób 5 maks 6. Biorą na siebie odpowiedzialność w tym kary umowne za to co się na tej imprezie wydarzy. Nie szkoła. Szkoła nie jest organizatorem, nie zawiera żadnych umów, nie przechowuje gromadzonych środków. Za wszystko odpowiedzialność ponoszą rodzice. Przy osobach jest kwota rzędu 60-80 tyś, zależy gdzie i z jakim rozmachem jest organizowana studniówka. Regulamin Studniówki musi być, gdyż odwzorowane są w nim często postanowienia umów z podmiotami w których są organizowane. Tak jak w tym roku, gdzie np niezaszczepionych może być tylko 30% osób z przebywających w limicie w jednym obiekcie i gdzie często i gęsto wprost jest, że będą sprawdzane certyfikaty. To też dana wrażliwa, ale ustawodawca nałożył ograniczenie, stworzył nawet specjalną aplikację do szczytywania certyfikatów i powiedział a dalej radźcie sobie sami. Dodatkowo niestety jest tak, że do organizacji zglasza się naprawdę garstka rodziców, część wypchana wręcz przez wychowawców, a do komitetu młodzieży może kilkanaście osób. Przy czym ubawił mnie tekst o kastracji młodzieży. Napiszę tak. Gdyby nie przygotowana przez rodziców agenda studniówki i wszystkich działań przed, terminów, podziału na teamy kto za co odpowiada, to pomimo spotkań z młodzieżą – studniówka może by się odbyła, jakby byli na pierwszym roku studiów. I nieprawdą jest, że im nie dawano wolnej ręki jak w naszym przypadku – dawano – i ciągle ich trzeba było pingować, przypominać, sprawdzać etc. Robią task i nic więcej. Takie mamy niestety społeczeństwo i tak nauczoną przez rodziców młodzież. Natomiast do hejtowania, do wytykania błędów, do “oceny” o wtedy są wszyscy. Nikt się nie interesuje robotą wszyscy za to ocenianiem. Ja się z tym liczę, jako świadomy obywatel tego kraju hejterów nad Wisłą ale nie każdy jest w stanie to unieść.

      1. Katarzyna

        Moim zdaniem to najmądrzejsza wypowiedź na tym forum, merytoryczna i bez zbędnych komentarzy.

  5. ZuziaK

    Tak się składa, że w zeszłym roku moja mama była w komitecie studniówkowym, a ja w jego uczniowskiej części, która składała się dokładnie z 3 osób. Informacja o spotkaniach komitetu była powszechnie dostępna i KAŻDY mógł na takowe przyjść. Jednak spotkania te odbywały się poza godzinami lekcyjnymi, więc nikomu oczywiście nie chciało się fatygować. Jednak przed samą studniówką ciągle pojawiały się głosy, że wszystko jest nie tak i dlaczego to rodzice o wszystkim decydują. Ano dlatego, że to oni musieli wszystko zrobić i to oni zazwyczaj za tę studniówkę płacą. Patrząc na część punktów mam wrażenie, że Autor artykułu jest jedną z osób, które same nie zaangażowały się w organizację studniówki i nie ma żadnego pojęcia o czym pisze i z czego wynikają niektóre ze “studniówkowych absurdów”. Myślę że wzięcie udziału w tworzeniu takiej imprezy rozjaśniło by wiele wątpliwości i większość argumentów tutaj podanych stałaby się totalnie pozbawiona sensu.

    1. Redakcja

      Na pewno nie wszędzie pojawiają się problemy, o których pisze autorka artykułu, zastrzega to zresztą w tekście, jednak nie wszędzie każdy ma wpływ na decyzje w sprawie studniówki, zwłaszcza jeśli chodzi o jej regulamin.

      1. organizator

        Odnoszę wrażenie, że artykuł napisał sfrustrowany uczeń, który wietrzy przekręt finansowy na 73,40 zł. Życzę chociaż raz zaangażowania w organizację studniówki i problemów z jakimi boryka się szkoła w czasie jej przebiegu i po.

      2. Meh

        Artykuł skrajnie tendencyjny, zupełnie nie przedstawiający racji i problemów “drugiej strony”, jakby one nie istniały. Dziwię się na ten przykład, że nikt nie krzyczy na ograniczenie naszej wolności osobistej przez Prawo Ruchu Drogowego, które zakazuje przechodzenia przez jezdnię na czerwonym świetle. Po prostu, ludzi czasem trzeba chronić przed nimi samymi. Bo jak rodzice lub dyrekcja może uchronić ucznia przed przedawkowaniem dopalaczy na studniówce, albo takim zapiciu ryja, że odezwie się w nim ułańska “fantazja” i obije gębę szczególnie nielubianemu dyrektorowi? Kto z tytułu ww. incydentów poniesie najbardziej bolesne konsekwencje? Sprawcy, oczywiście. Bo młodzi ludzie często chcą się bawić, i rzadko myślą o konsekwencjach, a szczególnie po alkoholu (co zresztą dotyczy ludzi w każdym wieku). “Po co to tak ryzykować…” chciałoby się rzec za znanym skeczem, znanego kabaretu 😉
        Studniówkowe zakazy i nakazy oraz regulamin, to problem nie tylko dla maturzystów. Niemniej, wynikają one z wieloletniej tradycji organizowania studniówek przez rodziców wraz (lub bez) nauczycieli. Nad zapisami regulaminów myślały dziesiątki tysięcy tych żuczków utyranych na tym, aby swoim dzieciom dać gwiazdkę z nieba, jak najtańszym kosztem, a jednocześnie aby dziatki się tą gwiazdką nie sparzyły. Może nie byli tak błyskotliwi jak autorka artykułu. Może nie mieli w głowie wzniosłych haseł o wolności obywatelskiej. Ale była ich masa, i w swojej masie wymyślili te regulaminy najlepiej jak potrafili. A ich głowy zaprzątały przyziemne problemy – jak upewnić się, aby życie, zdrowie i godność dzieci nie doznała uszczerbku na ich pierwszej “dorosłej” imprezie. A także, aby szkody do których może dojść na takiej imprezie nie obarczyły tych rodziców (ale również ich dzieci) problemami prawnymi lub zdrowotnymi do końca życia.
        To tylko drobna część myśli jakie przeszły mi przez głowę, gdy czytałem ten artykuł. Dla mnie osobiście – szkodliwy, źle sformułowany, dotykający problemu jednostronnie. Ja, na domiar złego, ripostuję wycinkowo, jednostronnie i tendencyjnie oraz przejaskrawiam – za co z góry przepraszam, ale na więcej nie mam w tym momencie czasu.
        Nie jestem nauczycielem. Jestem za to rodzicem, który właśnie bierze udział w organizacji studniówki. I wszystkie z poruszonych problemów nie są mi obce, uważnie były zidentyfikowane, omówione a środki zaradcze wdrożone, jeśli w ogóle istniały rozwiązania dla tych problemów. A tam gdzie rozwiązań nie ma, po prostu decydować będzie rozsądek i doświadczenie organizatorów. Wcale jednak nie cieszę się nadchodzącą imprezą, powiem wręcz – boję się jej, bo scenariuszy, które moga się zdarzyć jest wiele, i nie wszystkie mogłyby się skończyć dla mnie dobrze, jako organizatora.
        Co do przwyrócenia studniówki uczniom, to ogarnia mnie niestety pusty śmiech. Przykro to mówić, ale zbiórka pieniędzy w naszej szkole miała trwać dwa dni. Trwała… dwa miesiące. Jeśli tego typu impreza sprawia problemy prawne i organizacyjne ludziom doświadczonym, dorosłym od dawna, często z potrzebnym doświadczeniem zawodowym (prawnicy, menadzerowie restauracji, etc). to chciałbym widzieć rozwiązywanie tych samych problemów przez młodych ludzi bez doświadczenia zawodowego i życiowego, bez niezbędnej wiedzy, itp. Wybaczcie, że to powiem, ale energią, zapałem i młodością nie da się rozwiązać wszystkich problemów.
        Więc co, jest problem? No jasne że jest. Da się go rozwiązać pokrzykiwaniem na ograniczanie swobód obywatelskich maturzystów? Nie. Ci, którzy potrafią się bawić bez alkoholu i trawki, bez nadęcia – zrozumieją po co większość tych zakazów jest. Wystarczy tylko odrobina empatii i próba wczucia się w skórę organizatorów i nauczycieli oraz trochę wyobraźni do wyobrażenia sobie ewentualnych skutków niektórych wydarzeń. Pieniacze natomiast, po prostu pozostaną pieniaczami krzyczącymi głośno, bo wydaje im się, że be tego pieniactwa są bez wartości i nikt ich nie zauważa. Że nie wspomnę o politycznych krzykaczach, próbujących przed wyborami bulgotać o tym jak to źle się dzieje w edukacji, że nawet z trawki i z piwka nie można w budzie skorzystać, skandal po prostu.

        1. Iśka12

          BRAWO!!!!!!!!!!!!!!!!!!

        2. Anonim

          Pisząc w ten sposób mam wrażenie, że jest Pani jefną z tych matek wspomnianych w artykule. Rozumiem, że Pani jest bardzo opiekuńczą osobą i troszczy się o wizerunek syna, czy córki, jednakże nie można ich traktować, jak siedmioletnie dzieci. Mają już osiemnaście lat, są dorośli, muszą stać się odpowiedzialni, muszą nauczyć się podejmować własne decyzje i powinien poznać swoje prawa, nikt nie będzie im przez całe życie pokazywał palcem i mówił, co mają robić. Argumenty redakcji wydają się być sensowne, zwłaszcza, że powołują się na konkretne akty prawne, które, jakby nie patrząc, nie powstały od tak sobie.

        3. Matka maturzystki

          W ogóle się z tym nie zgadzam. W naszej szkole dzieciaki w drugiej lub trzeciej klasie (zależnie od pandemii) organizowały połowinki. SAMI. Impreza na około setkę osób, bez najmniejszego problemu. Wszystkie szkoły to robią i zapraszają się nawzajem. Moja córka była na 5 i wszedzie ZERO problemów z bezpieczeństwem odpowiedzialnością i organizacja. Nawet firmę ochroniarska ogarnęło, żeby ich chroniła przed nimi samymi 🙂 W tym roku jestem w komitecie studniówkowym, na pierwszym spotkaniu dyr od razu zasugerował żeby wyłączyć dzieci z organizacji bo „się zaraz pokłócą”. I tak się stało. A komitet związany z rodziców już dwukrotnie się rozwiązał bo każdy forsuje swoich znajomych restauratorów, muzyków, fotografów… Także pieprzysz głupoty i kompletnie nie ufasz młodym ludziom, który są super ogarnięci, może nie zawsze z nauka, ale czego jak czego ale na imprezach to oni się znają lepiej niż my…

    2. karen

      No dobrze, a nie można założyć grupy na facebooku i wstawiać tam ankiet? Nie każdy ma ochotę marnować czas na jakieś spotkania, które rzadko są na tyle zorganizowane, że wchodzimy, pada jakieś tam 5 problemów, rozwiązujemy, wychodzimy. Najczęściej jest 20-60 minut gadania o niczym, potem jakiś chaos, potem może coś się ustali, a może prowadzący spotkanie z góry narzuci swoją wolę i do widzenia. Jasne, że nigdy nie będzie tak, że każdy będzie zadowolony, ale już bez przesady, że nie da się zapytać ludzi co o czymś sądzą.

      1. Nie mam facebuka

        Ankiety na FB? Nie każdy ma ochotę marnować czas na jakieś ankiety na FB, które rzadko są tak skonstruowane, że je czytamy, pojawia się tam 5 możliwości, którąś wybieramy i wychodzimy. Najczęściej jest to 20-60 pytań i na końcu wiele z nich ma podobną liczbę odpowiedzi, potem jakiś chaos, potem może coś się ustali, a może autor ankiety z góry narzuci swoją wolę i do widzenia.
        Załatwianie studniówki przez ankiety na FB – ile ty masz lat? Dwanaście?

        1. Czytelnik

          Z jednej strony się burzą na zbieranie danych osobowych, a z drugiej chcą zmuszać do zakładania konta na serwerach amerykańskiej korporacji znanej przekazywania tych danych do moralnie wątpliwych eksperymentów.

      2. Anonim

        Trafna uwaga. Pod postem każdy może się wypowiedzieć, w ankiecie zagłosować… Na prawdę świetny pomysł!

    3. Katarzyna

      Komentarz trafia w punkt, wart powtórzenia.
      Myślę, że wzięcie udziału w tworzeniu takiej imprezy rozjaśniło by wiele wątpliwości i większość argumentów tutaj podanych stałaby się totalnie pozbawiona sensu.

  6. Mikołaj

    Bardzo fajne, chociaż w tekście wkradło się trochę literówek 😉

    We wniosku zamiast tego fragmentu:
    “– Czy nauczyciele dostają wynagrodzenie za nadgodziny? Jak to jest wpisane w harmonogramie jego pracy? Proszę o dokumentację pracodawcy dot. ewidencji pracy nauczycieli podczas studniówki w roku 2020 (nazwiska nauczycieli wykonujących zadania pracownicze podczas studniówki, harmonogramy pracy uwzględniające plan i przepracowane godziny podczas studniówki, informacja o nadgodzinach każdego nauczycieli w związku z ich obecnością na studniówce).”

    powinno być (poprawione 4 literówki):
    “– Czy nauczyciele dostają wynagrodzenie za nadgodziny? Jak to jest wpisane w harmonogramie ich pracy? Proszę o dokumentację pracodawcy dot. ewidencji pracy nauczycieli podczas studniówki w roku 2020 (nazwiska nauczycieli wykonujących zadania pracownicze podczas studniówki, harmonogramy pracy uwzględniający plan i przepracowane godziny podczas studniówki, informacja o nadgodzinach każdego z nauczycieli w związku z ich obecnością na studniówce).”

    Mam nadzieję, że ten artykuł pomoże uczniom walczyć o swoje prawa!

    1. Redakcja

      Dziękujemy za czujność, to ostatnie zdanie artykułu, co oznacza, że przeczytał Pan do końca 🙂 Niezła łamigłówka, znalazłam dwie różnice, jednak z drugą poprawką się nie zgadzam, powinno być harmonogramy pracy uwzględniające, bo to przecież liczba mnoga. Ale tę pierwszą poprawkę wprowadzam, dzięki!

  7. Seelaw

    Jeżeli szkoła jest organizatorem, to zasadniczo może sobie tworzyć dowolny regulamin tak długo, jak jest zgodny z prawem. Jeżeli szkołą nie jest organizatorem, to cóż, ktokolwiek to organizuje sam sobie tworzy regulamin, sam ustala cenę, wszystko ogarnia i za wszystko jest odpowiedzialny. Nie rozumiem w czym problem.

    1. Anonim

      Oczywiście, jednakże w artykule chodzi głównie o wskazanie tego, na co uczniowie nie powinni się zgadzać.

  8. Redakcja

    Radzę przeczytać artykuł, on właśnie o tym jest – szkoły nie organizują studniówek, a jednak niejednokrotnie mają wpływ na tworzenie ich regulaminów i narzucają zasady.

  9. Rychu

    Ja bym dał jedną zmianę w patrzeniu na studniówkę. Kto tu jest gospodarzem? Gospodarzem jest ten kto za to płaci a nie ukrywajmy w 99% płacą za to rodzice i to oni są gospodarzami a uczniowie są gośćmi. I to rodzice jako gospodarze ustalają jak ma wyglądać ta impreza, jak “goście” czyli uczniowie mają przyjść ubrani i jak się zachowywać.
    Ja byłem w takim komitecie i byłem nawet na studniówce (i nie zapłaciłem ani grosza – no skandal…) jako opiekun. I zbierałem z sali delikwentów (gości!) którzy nie znali umiaru i dzwoniłem po współgospodarzy (rodziców delikwenta/tki) aby swoich “gości” odebrali.
    I tak jest to impreza prywatna, organizowana przez rodziców uczniów i jak się nie podoba – nie ma obowiązku brać w niej udziału.
    A składki w szkole to były od zawsze i to na najróżniejsze cele.

    1. Anonim

      Skoro rodzice uczniów to organizują, to czy nie powinni wyznaczyć wśród siebie kogoś, kto to załatwi.

  10. Prawnik_Szkolny

    Słabo z wiedzą autora. Zgodnie z obowiązującymi rozporządzeniami Ministerstwa Edukacji Narodowej:

    Studniówka organizowana nawet poza terenem szkoły, jest imprezą szkolną, za której bezpieczeństwo odpowiada szkoła. Przepisy Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (DzU z 2003 r. nr 6, poz. 69, z późn. zm.) obligują dyrektora szkoły do zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pobytu w szkole lub placówce, a także bezpiecznych i higienicznych warunków uczestnictwa w zajęciach organizowanych przez szkołę lub placówkę poza obiektami należącymi do tych jednostek.

    Bale maturalne często organizują rady rodziców. Nie zwalnia to jednak nauczycieli z obowiązku pełnienia nadzoru nad przebiegiem studniówki bez względu na to, czy odbywa się ona na terenie szkoły, czy poza nią. Przepisy Ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (DzU z 2004 r. nr 256, poz. 2572, z późn. zm.) zobowiązują do współpracy wszystkie organy szkoły, w tym dyrektora i radę rodziców.

    Wychowawca sprawuje nadzór i opiekę nad uczniami swojej klasy, zapewniając im bezpieczeństwo w czasie studniówki. I dopowiada za tą opiekę nie otrzymując wynagrodzenia.

    1. Alina Czyżewska

      W Twoim komentarzu jest kopiuj-wklej z artykułu, na który i ja natknęłam się, pisząc ten artykuł. I m.in. do niego odnoszę się, pisząc o “zajęciach” – czym są zajęcia w rozumieniu ustaw i rozporządzeń oświatowych. Tłumaczę jednocześnie na czym polega błąd w powoływaniu się na to rozporządzenie (i jakie obowiązkowe dokumenty musiałyby powstać, gdyby studniówka mogła być zajęciem w myśl systemu oświaty).

    2. Zenek780

      Mam pytanie do Pana. Znam przypadek że klasa nie zaprosiła swojego wychowawcę z którym była skonfliktowana. Czy aby nie narazić się na utratę pracy ze względu na niedopełnienie obowiązku powinien on przyjść na studniówkę. Jeżeli tak to czy powinien stać pod lokalem, czy w lokalu przy drzwiach.

      1. Anonim

        Myślę, że skoro uczniowie go zaprosili, to sami to organizowali, czyli zamiast wygłupiać się stojąc przy drzwiach, tracąc tylko czas pilnując ludzi, których nie cierpi, mógłby po prostu nie przychidzić.

    3. poli

      pseudo prawniku szkolny
      Pokaż mi prawo oświatowe, które pozwala nauczycielowi na pracę w nocy? wstyd.

      1. Iśka12

        A pilnowanie uczniów nocujących w trakcie wycieczki w hotelu, schronisku itp.?

      2. Anonim

        Przyznał Panrację autorowi i nazywa “Pseudoprawnikiem”?

  11. Joanna

    Zatem wyobraźmy sobie taką sytuację. Zaproszeni nauczyciele opuszczą lokal około północy. Zostaną dorośli uczestnicy i ich partnerzy w tym kilku niepełnoletnich. Coś się wydarzy. Kto ponosi odpowiedzialność? Zwłaszcza za tych niepełnoletnich. Zwłaszcza że nie wiadomo kto jest niepełnoletni bo przecież nie wolno pytać. Co gdy ktoś przesadzi z alkoholem? Bo przecież jest dorosły i może na swojej imprezie pić. Kto odpowie za wypadki (były takie) czy zdemolowanie lokalu?

    1. Redakcja

      Dzieci po 13 roku nabywają ograniczoną zdolność do czynności prawnych, m.in. nabierają odpowiedzialności deliktowej, czyli odpowiedzialności za swoje czyny. Jeśli zatem osobą towarzyszącą będzie ktoś niepełnoletni (zakładam, że nie będzie to osoba poniżej 13 roku życia), to sama będzie odpowiadała za ewentualne szkody. W przypadku dorosłych uczestników studniówki sprawa jest oczywista. Demolowanie lokali nie jest jedynie domeną osiemnastolatków, dzieje się to dosyć regularnie przy okazji różnego rodzaju imprez i osoby odpowiedzialne ponoszą konsekwencje.

      1. Meh

        Przepraszam drogą Redakcję za bezpośredniość, ale czy Redakcja ma dorastające dzieci na wychowaniu?

  12. Alia

    “Uczniowie mogą zrobić zebranie jeszcze w trzeciej klasie, bo od przyszłego roku studniówka będzie w czwartej klasie,”

    No nie do końca, chyba że mówimy o technikum. W roku szkolnym 2020/2021 oraz 2021/2022 licea będą kończyć dwa ostatnie roczniki trzyletnie. Pierwsze roczniki liceum czteroletniego ukończą szkołę dopiero w roku 2023, a pięcioletniego technikum w 2024.

  13. Arnold

    Jestem wychowawcą klasy maturalnej tuż “po”. Wiele argumentów jest zasadnych, ale jak dla mnie wniosek jest jeden – skasować Studniówki.
    Chciałbym widzieć jak szanowna pani organizuje rzeczoną imprezę w “statystycznej polskiej szkole” pod wszystkimi rygorami wymienionych i zapewne jeszcze wielu przeoczonych przepisów.
    PS Na “naszej” Studniówce wiele z wymienionych przepisów nie zostało złamanych jak np. lista zaproszonych gości z danymi osobowymi, czy dane dotyczące alergii. Tak czy owak, jestem zainteresowany artykułem w przyszłym roku “Jak zorganizowaliśmy Studniówkę w zwykłej/przeciętnej polskiej szkole.” Podkreślam “przeciętnej” cokolwiek to znaczy. Wiem, że może w około 10% polskich szkół (np. małych czy niektórych społecznych) dałoby się coś takiego zorganizować pod rygorami praworządności, ale… gdzie pozostałe

    1. Adi

      Arnold, na Boga, nie zrozumiałeś tego tekstu. Studniówki nie organizuje się w szkole ani szkoła nie może organizować studniówki. To prywatna impreza poza szkolna. A Ty nadal chcesz zobaczyć, jak organizowana jest studniówki w szkole. Ech… 🙁

      1. Anonim

        Jednakże Pan Arnold brał udział w studniówce organizowanej przez szkołę. I zgodzę się, mogliby je ze szkół usunąć.

  14. maturzysta2001

    Jest jakiś dziwny deal między szefostwem szkoły a firmami cateringowymi, DJami, fotografami i wynajmującymi salę do zabaw. Widać to gołym okiem, tylko wszyscy siedzą cicho, bo każdemu wygodnie. Ale na przestrzeni np. dekady to z tego zaczyna robić się niezły biznes i kasa.

    1. franek

      widać że maturę zdawałeś dawno. zapomnij o dealu miedzy szkołą i firmą. obecnie każdy każdemu patrzy na ręce a decyzje o wyborze firmy podejmuje rada rodziców. zaktualizuj swoja wiedzę.

    2. Meh

      Nie wydaje mi się, że jest tak jak opisałeś. Spodziewałbym się raczej, że w grę wchodzą inne kwestie. W jakim celu mamy szukać nowych firm, skoro zeszłoroczni podwykonawcy są cenowo konkurencyjni, rzetelni, już sprawdzeni, i zwykle są dla nas w okresie studniówki “na wyłączność” z terminem, co nie jest bez znaczenia. Wygodne? Jasne, że tak. W końcu nie mówimy o ludziach zawodowo organizujących studniówki co tydzień, tylko zapracowanych rodzicach/nauczycielach, którzy przetarte ścieżki traktują jak oszczędność czasu, a przede wszystkim wygodę i pewność, że wiesz jaki będzie poziom tegorocznej studniówki. “Gorsze jest wrogiem dobrego”.

  15. Ja

    Proste- szkoła od nauki. Wycieczki, imprezy, kina- rodzice. Od rozrywki są rodzice. I niech sobie letni z nieletnimi robią, piją czy jedzą co się im podoba. Szkola powinna zrozumieć- im mniej inicjatyw tym mniej pretensji, oskarżeń. Klasa, tablica, książka, konferencja- i nic ponad.

    1. luki

      obecna szkoła spełnia zachcianki uczniów i rodziców a mało uczy no nie ma na to już czasu.

  16. laki

    Szanowna Pani Redaktor
    Rozumiem, że wykonywany zawód zmusza do szukania nowych tematów, które sprowokują do dyskusji a liczba klików klików owy pseudo artykuł dowartościują. Jestem nauczycielem od 21 lat. Powiem Pani, że mam dosyć studniówek. podobnie jak moje koleżanki i koledzy. Mamy dosyć pilnowania zapitych uczniów, siedzenia do białego rana na prymitywnym melanżu, podczas którego młodzi ludzie leż pod stołami albo zalegają w toaletach. Wielu z nas od lat na owe melanże nie chodzą. Studniówkę organizuje komitet organizacyjny jakim w przypadku mojej szkoły są pełnoletni uczniowie. Jako organizatorzy to oni biorą odpowiedzialność za jej przebieg a bezpieczeństwo na tym melanżu ma zapewnić lokal a nie nauczyciel wychowawca. Jeśli zabiera się Pani za poruszenie tego tematu to warto zapoznać sie z prawem oświatowym. Czy wie Pani, ze nauczyciel nie może pracować w nocy? Tak więc jaka rolę pełni na studniówce po godz. 22?
    Prawda jest taka, że przez taki bicie piany nauczyciele będą zniechęcać do studniówek tak jak przestali wyjeżdżać na wycieczki. Ucierpi młodzież. Założę się, że jeśli na tegorocznej studniówce wydarzy się cokolwiek złego to będzie Pani pierwszą która odwróci kota ogonem i zarzuci szkole, że coś tam zaniedbała. Może teraz napisze Pani o łamaniu praw człowieka w stosunku do nauczycieli, tak dla rzetelności dziennikarskiej. Chodzi o obowiązek uczestniczenia w studniówce całą noc, pilnowanie zapitych uczniów, rozdzielanie awanturników, zbieranie pieniędzy na ubezpieczenie uczniów i wiele, wiele innych.

  17. Sztm

    Mam mieć niedługo studniówkę i niedawno dowiedziałem sie (po wplacie juz calej kwoty na impreze) ze obowiazkiem moich rodzicow jest odebranie mnie z niej. Inaczje nie bede mogl wyjsc przed godzina 4.00. oczywiscie moi rodzice powiedzieli ze nie beda po mnie przyjeżdżać bo jestem dorosly i dam sobie rade. Szkola postraszyla mnie ze mnie nie wypuszcza z imprezy. Wydaje mi sie ze nie moga mnie jednak przetrzymywac i mige wyjsc kiedy bede chcial. Czy nie mam racji? Dodam ze studniowka nie odbywa sie w szkole.

    1. Alina Czyżewska

      Oczywiście że możesz wyjść ze studniówki kiedy chcesz. Nie potrzebujesz do tego ani rodziców, ani ich np. pisemnej zgody.
      Jeżeli ktoś nie będzie Cię chciał wypuścić z lokalu, to powiedz, że w takim razie dzwonisz na policję – i zadzwoń. Najlepiej przygotuj sobie tel. na najbliższą komendę, bo czekanie na 112 trwa bardzo długo 🙂

      Jeśli potrzebowałbyś pomocy z naszej strony – napisz do nas maila. Napiszemy do szkoły w tej sprawie.

  18. Art

    Regulamin nie jest niczym złym, a na pewno nie łamie prawa do wolności. Znając regulamin możemy zdecydować czy wziąć udział w studniówce czy nie. Nie popadajmy w paranoje. Jeżeli ktoś nas zaprasza ma prawo wymagać i wprowadzić regulamin imprezy.

  19. Mama maturzysty, nauczycielka i współorganizatorka studniówek rodzonych dzieci ;)

    Szanowna Pani. Jestem nauczycielem i matką tegorocznego maturzysty. Wspołorganizatorką studniówki jako rodzic!
    Z Pani artykułu wynika dla mnie jeden wniosek: zlikwidujmy studniówki. Nie będą wtedy łamane liczne, jak Pani twierdzi, prawa.
    Po pierwsze też na własną studniówkę dekorowałam salę, ale nie wiem, czy zauważyła Pani, ale czasy się zmieniły. Nikt już nie chce ani na studniówca, ani na onnej imprezie dekoracji z kartonów i karbowanej bibuły.
    Po drugie, jak to uczniowie z nauczycielami organizowali zabawę, to co z prawami nauczycieli do 40 -godzinnego tygodnia pracy, o których prawa też NIBY się Pani upomina.
    Po trzecie studniówka (i tu nie teoretyzuję) to przede wszystkim przedsięwzięcie, za które płacą rodzice i w związku z tym mają oni prawo do podejmowania decyzji (tak, za tych dziewiętnastolatków w większości), bo ich utrzymują! Nie wyobrażam sobie jednak, by ważny głos został zabrany i uczniom. To ich impreza, często jedna z najważniejszych w życiu.
    A także nie wyobrażam sobie, by nie rozmawiać z nauczycielami. Tym bardziej, że wiele studniówek, zgodnie z tradycją szkoły i jak mają na to miejsce, odbywa się w szkolnych aulach. I dobrze, bo jest to miła tradycja!

    Proste i jasne. W WIĘKSZOŚCI szkół (w moim mieście we wszystkich, a to miasto z około 15 szkołami) komitety studniówkowe są złożone z przedstawicieli rodziców, uczniów i nauczycieli. To ich wspólne ustalenia, negocjacje i możliwości finansowe rodziców składają się na to, jak impreza będzie wyglądać.
    Dwukrotnie byłam (i jestem, bo studniówka jeszcze przed nami) w komitecie i wiem z praktyki, jak to wygląda.
    A regulaminy? U nas nie ma. Uczniowie znają zasady. Nie muszą być zapisane. To nauczyciele! przekazują je uczniom. Proste zasady: zakaz picia alkoholu na przykład. I tu znów może się Pani oburzyć. Przecież łamane są prawa pełnoletnich.
    Proszę Pani, naprawdę są w oświacie rzeczy istotniejsze i prawa uczniów łamane są inaczej. Nauczycieli też. Ci pełnoletni uczniowie mają swoich przedstawicieli, niech oni rozmawiają z organizatorami. Uczą się wtedy postaw obywatelskich. A jak odwagi nie mają? To muszą się jej kiedyś nauczyć. Przede wszystkim organizacja studniówki to ciężka praca, do wykonania której nie ma zbyt wielu chętnych. A potem ci, którzy w nic się nie angażują, najbardziej krzyczą. Niestety, czasami odnoszę wrażenie, że taka natura Polaka.

    Pani tekst to bicie piany, w które też z oburzenia dałam się wciągnąć.
    Proszę najpierw rozsądnie spojrzeć na problem, a potem przywoływać paragrafy. Życia nie da się uregulować paragrafami do końca. Potrzebny jest zdrowy rozsądek i umiejętność wzajemnego słuchania.

    1. Matka, nauczycielka…

      Przepraszam za literówki. Pisanie na telefonie nie jest moją najmocniejszą stroną.

    2. Katarzyna

      W pełni zgadzam się z Pani wypowiedzią

  20. Zaciekawiony uczeń

    Hej a co w przypadku gdy szkoła jest szkołą prywatną?
    Też mogę uzyskać informacje które są tu ujęte jako te publiczne?

    1. Adi

      Jeśli szkoła jest szkołą prywatną, ale ma uprawnienia szkoły publicznej (np. wydaje uczniom świadectwa) to obowiązują ją takie same przepisy jak szkoły publiczne.

  21. BAKO

    A czy ktoś zastanawiał się nad tym, że uczniowie zapraszają wychowawcę i każą mu płacić tak samo jak innym, a dyrekcja wymaga od wychowawcy pobytu na studniówce do końca imprezy i egzekwowania porządku, dyscypliny itp…

  22. KretusRex

    “jaka właściwie tragedia stanie się, jeżeli ktoś przyjdzie na studniówkę w koszuli i w dżinsach?”

    Tak samo można by było zapytać, czemu na uroczystości rozdania nagrody nobla wymagany jest white tie.

    A jednak 😉

  23. rama

    Jestem nauczycielem z 30- letnim stażem i zirytował mnie ten artykuł. Przez takich “obrońców praw ” mamy- my nauczyciele coraz trudniejsze warunki pracy, uczniowie i ich rodzice są coraz bardziej roszczeniowi. Stąd kwitnie biurokracja, przecież na każdą okoliczność trzeba się zabezpieczać. Stąd na początku roku na zebraniach dla rodziców wiele list ze zgodami do podpisu np. zgoda na publikowanie wizerunku ucznia na stronie szkoły itp..
    Autorka ma niewielkie pojęcie o realiach szkoły. Może niektóre szkoły mają dość dziwne zapisy w swoich regulaminach, natomiast odnoszę wrażenie ,że największym problemem poruszonym w artykule jest to, dlaczego młodzież nie może pić alkoholu, jakby to było najważniejsze na studniówce (może dla niektórych to priorytet). Jeszcze trochę i studniówek nie będzie. Jest to komercyjna impreza, kosztowna, szpanerska, a dla rodziców-organizatorów stres i mnóstwo pracy. Młodzież przychodzi na gotowe. Wcześniej już ktoś napisał ,że formalna pełnoletność to nie dorosłość. Na studniówkach moich klas nie było i nie będzie wódki na stole. A jak coś się stanie na studniówce to oczywiście jak zwykle będzie wina nauczycieli.

    1. Rafał

      Jestem nauczycielem z 25 letnim stażem i zgadzam sie w 100% z przedmówcą.
      Z przykrością stwierdzam, że właśnie przez takie artykuły nie biorę udziału w studniówkach moich uczniów, aby nie wysłuchiwać, że za darmo pojadłem, poświęcając swój wolny czas dla moich uczniów.

  24. Iśka12

    Pani Czyżewska znalazła świetny sposób na zaistnienie w mediach. Realizując jej scenariusz proponuję, żeby uczniowie umówili się w jakiejś dyskotece. .Potem “:niech żyje wolność” (a może raczej samowola). Każdy przychodzi z kim chce, ubrany jak chce, zamawia co chce i płaci za to co zamówił.. Pije ile chce, ćpa co chce. Jak przeholuje, to obsługa wyprowadzi go i posadzi pod murem, i ewentualnie wezwie policję. Uczestnicy będą mieli co wspominać.
    Bardzo się zdziwię, jeżeli po tej nagonce jeszcze jakaś szkoła będzie chciała angażować się w organizację studniówki, a rodzice wziąć odpowiedzialność pracując w komitecie organizacyjnym.

  25. Iśka12

    Szanowna readakcjo,
    uprzejmie proszę o wyjaśnienie na jakiej podstawie wymagacie podawania mojego adresu emailowego?

  26. Iśka12

    I jeszcze jedno:
    Po co Wam “Zasady dodawania i publikowania komentarzy”, które zawierają
    cytuję:
    “Regulamin określa zasady dodawania komentarzy na stronie internetowej http://www.siecobywatelska.pl“.
    Nic w nim nie ma na temat:
    1) podstawy prawnej jego wprowadzania,
    2) ochrony mojej prywatności,
    3) nie dziwię się, że potem w mojej poczcie jest tyle dziwnych emaili, reklam.

  27. ZordanZordon

    Tak wiem, jest to stary wątek (pomimo ze z tego roku :D), ale i tak zamierzam dorzucić swoje 3 grosze. <>

    Moim zdaniem ludzie powinni zastanowić się czy ich dziecko jest ich własnością, ich przedmiotem i czy mogą sobie z nim robić żywnie co chcą? Bo jak widzę komentarze że “ja jestem rodzicem, ja utrzymuje, ja płace, TO JA WYBIERAM!” Szczerze to byłoby mi wstyd iść i ustawiać pod moje widzimisie impreze mojego dziecka, która jest jedyna takia w życiu. No bo ile razy kończy sie szkołe i pisze mature? ( w normalnych warunkach raz, bo raczej nikt nie chce powtarzać klasy tylko i wyłącznie po to żeby pójść na studniówke :P) Jak komuś jest szkoda pieniedzy żeby było po dziecka myśli, to niech mu powie rok wcześniej – “Nie dam Ci na studniówke, sam se zarób”(chociaż jaki dzieciak przykuty do książek ma czas na prace?) 😛 I wtedy nie bedzie problemu. Dostanie pieniądze od babci, na świeta, na urodziny? Sam zapłaci tak czy siak? To ma świete prawo z innymi robić z imprezą co mu sie podoba 😛

    Szczerze? Jestem przeciwny studniówkom. Dlaczego? Dlatego że MUSZĄ sie odbywać. Nikt nie pyta się czy ktoś w ogóle chce te studniówke, kiedy, jak ona ma wyglądać. Z jakiegoś dziwnego powodu impreza prywatna, która jest dla uczniów staje sie tworem nauczycieli i rodziców.
    Nie dzieje sie dobrze teraz, ludzi nie stać na to zeby jednorazowo nawet wywalać nawet 1000 zł. Bo a tu sukieneczka, buty, garnitur, trzeba jeszcze zapłacić za cały ten pierdelnik i to potrafi być często gęsto kilkaset złotych, raczej od 200-300 wzwyż… Dlaczego? Dlatego że trzeba sie bawić w cała te szopke z płaceniem za “talerzyki” nauczycieli, kwiaty, prezenty etc. No bo pewnie szkoła bedzie kazać nauczycielom pilnować. Ok, no to ja rozumiem zapłacić za wychowawce i ew. 2-3 nauczycieli, których klasa lubi żeby byli jakąśtam “delegacją”, która będzie pilnować. Chociaż to jest impreza prywatna, stąd nie rozumiem jakim prawem dyrektor kaze przyjść. Jeżeli tak bardzo chce to dyrektor może przyjść.
    Powinna powstac nowa tradycja – uczniowie robią swoja studniówke z ew pomocą rodziców. A każdy nauczyciel, A ZWŁASZCZA DYREKTOR, powinien dostać zaproszenie i podpisać sie pod jakimś dokumentem (raczej symbolicznie) że nie zamierza przykładać ręki do organizacji studniówki ani nawet jej powstania. Żeby to dało do pomyślenia wszystkim że jest to jednak impreza uczniów, a nie rodziców czy nauczycieli i że ona wcale nie musi sie odbyć w ogóle, a zwłaszcza te 100 dni przed 😛 (Przykro mi, ja wolałbym później, kiedy jest cieplej i sie nie rozchoruje bo czuje ze jest zimno na sali, bo chce sobie dozbierać pieniądzę; bo nie chce żeby nauczyciele wstawiali mi minusy). Tak samo te regulaminy. Kto mi kurde chce zabronić i jakim prawem pójście z chłopakiem? No bo co? Bo jak sa figury polonezowe gdzie sa same kobiety to nie moze byc tam jeden chłopak? Serio? Komu sie od tego świat zawali? Pani Krysi od chemii? A może mamie Anitki? Ludzie powinni zluzować porty, a nie ciągle bóldupic jakby nie wiadomo dla kogo była impreza.

    Moja siostra miała to szczęście że nikt nie wtrącał sie w to kiedy ona bedzie, gdzie i jak długo. I wiecie co? “Studniówka” odbyła sie po końcu roku dla maturzystów. Tak, była po końcu roku 😉 I teraz żaden z nauczycieli nie mógł sobie wpisywać minusików i innych takich rzeczy 😉 I wiecie co? Było fajnie.
    Każdy mógł sobie zapalić czy napić sie jak sie chciało, bez durnych ceregieli pod tytułem że trzeba sie chować bo minusy etc.
    Byli tam nauczyciele (chociaż ja uważam że od pewnego momentu nauczyciele powinni sie zmyć, bo to w końcu impreza uczniów, ale jak kto woli :P) i wszystko jakoś szło. Wiadomo że ktoś sie zawsze upije etc. no bo kurde niektórzy tacy po prostu są. No nikt mi nie powie że 95% maturzystów piła swój pierwszy alkohol w życiu na studniówce…. No nie ma bata.

    1. Alina Czyżewska

      Dziękuję za ten komentarz, zgadzam się w 100% 🙂
      Autorka

  28. sw

    Czytam te bzdury z przerażeniem w oczach. Szkoła jest ostatnią instytucją, która chciałaby organizować studniówkę. I nie organizowałaby gdyby uczniowie i rodzice się oto nie zwracali. Choćby wynajęcie hali sportowej w naszym mieście musi podpisać szkoła – inaczej nie wynajmą. Wszelkie zbiórki przez uczniów odbywają się za pośrednictwem szkoły. Szkoła nie wymaga żadnych strojów, nie zmusza do tańczenia poloneza a jeżeli ktoś rezygnuje to pieniądze są zwracane chyba że sami uczniowie zdecydują inaczej. Zmuszanie do poloneza to totalna bzdura, nikt nikogo nie zmusza, nawet nie przyszłoby to do głowy. natomiast sami uczniowie chcą się uczyć poloneza na wuefie. Natomiast jezęli zaprasza się nauczycieli na taką imprezę to chyba wypada się zachować i jak ktoś polegnie z nadmiaru alkoholu to zwykle wszyscy się odsuwają i gdyby nauczyciel nie zadzownił po rodzicow to gość leżałby spity na środku sali do rana. W naszej szkole odkąd pamiętam żadne z tych opisywanych problemów nigdy nie występowaly. Amen

  29. sw

    A jeszcze dodając gdyby coś się stało na studniówce to ta sama pani co wyskrobała ten artykuł dużymi literami napisałaby artykuł że podczas studniówki w szkole X była afera i nauczyciele szkoły X nie zapanowali nad uczniami. i co to za szkoła co tak wychowuje. Obłuda, hipokryzja i pustota takich artykułów jest przerażająca. Byle coś zniszczyć, byle zepsuć, byle zaszkodzić. Szkoda słów

  30. Alicja

    Witam,
    mamy problem z natury jak w temacie artykułu. Szkoła córki nie wyraża zgody na udział osoby towarzyszącej, którą akurat jest jej chłopak, w wieku 17 lat ponieważ jest niepełnoletni. I nawet zgoda jego rodziców nie ma dla szkoły znaczenia. Czy można jakoś tę sprawę bezkonfliktowo rozwiązać? Ma Pani Jakiś pomysł?

    1. Alina Czyżewska

      Dzień dobry, proszę o emaila ze szczegółami: czy studniówka odbywa się w szkole, kto jest faktycznym organizatorem (jeżeli da się takowego wskazać, bo czasem jest to trudne i powikłane), skąd wynika, że “nie można” – czy jest jakiś regulamin – jeśli tak, kto go utworzył.
      I kto dokładnie i komu powiedział, że nie można.
      Alina.czyzewska@siecobywatelska.pl

  31. John

    Piekny tekst. Podsumowując. Szkoła nie ma obowiazku organizowania żadnych tego typu imprez, tam samo jak wycieczek itp. – swoją drogą kwestia odpowiedzialności nauczyciela 24/24 jest również ciekawa, bo niby kiedy ma spać? Jeżeli impreza ma być organizowana we współpracy ze szkołą, to regulaminy, zakaz alkoholu to są sprawy raczej oczywiste. Jeżeli Zosia z klasy maturalnej chce sobie zrobić imprezke z kolegami, to nikt Zosi nie zabroni, ale raczej nauczycieli, dyrekcji by nie było na tej imprezie. Swoją drogą ten płacz że trzeba płacić za nauczycieli to żenada. Jeżeli zapraszasz gości do domu i każesz im płacić za jedzenie, picie to gratuluję. Podpowiem coś, nauczyciele zasadniczo nie pala się do lazenia na tego typu imprezy.. Serio. Idą glownie z szacunku do uczniów i rodziców, nie po to by się nazrec za darmo.

    1. Alina Czyżewska

      Skoro więc żadna ze stron nie czuje się komfortowo w tej sytuacji (rodzice – “harują dla niewdzięcznych i roszczeniowych uczniów”, uczniowie – oburzają się za traktowanie ich jak dzieci i pozbawianie praw, nauczyciele – muszą pilnować młodzieży, na imprezie na której są gośćmi albo w pracy – właściwie nie wiadomo, bo wszystko w trybie “na gębę”, i do tego jest im wypominane darmowe jedzenie) – to po co je wciąż organizować? Po co wciskać w tę za ciasną sukienkę?

  32. Martyna

    Problemy roszczeniowej dzieciarni i autorka, która własnych dzieci zapewne nie posiada i sama niedawno miała studniówkę. Na studniówce zawsze był zakaz spożywania alkoholu, tak był obecny to była tajemnica poliszynela, ale oficjalny zakaz był. Za studniówkę płacą rodzice, a nie maturzyści. Studniówka jest imprezą na której są nauczyciele, dyrekcja, rodzice i wypada się zachowywać. 18, 19 latkowie oprócz tego, że są “młodymi dorosłymi”, to w większości banda dzieciaków, która nie potrafi pić alkoholu. Dostają wódkę i śrubka w głowie się odkręca. Może mniej narzekania jacy to młodzi są pokrzywdzeni, a więcej pokory i zastanowienia się dlaczego kontrola na takiej imprezie jest potrzeba. Robicie z tych ludzi biedne, pokrzywdzone święte krowy, które za kilka lat jak pójdą do pracy po studiach to zderza się z rzeczywistością wgl nie przygotowani do życia. Wtedy też będą powstawały artykuły,że pracodawca zły po karze pracować? Dostawca prądu płacić rachunki? Do czego ten świat zmierza….

    1. Kasia

      Dziękuję, za Pani komentarz do artykułu. Brawo. Autorka artykułu bardzo przygotowała się z Prawa Oświatowego itd. Niestety nie odniosła się do umowy jaką zawiera się z lokalem np. Hotelem jako miejscem imprezy. Proszę się zapoznać z takim dokumentem, szczególnie dot. finansów – to nie prywatka. Jeżeli uważa autorka, że młodzież jest taka dorosła i płaci za siebie to niech też podpisze taką umowę jako osoba dojrzała, ponosząc wszystkie skutki tej umowy. Jestem ciekawa czy wtedy, też tak Pani by się rozpisywała. W umowach są terminy wpłat jak również odsetki za brak terminowości a także termin podania ostatecznych ilości gości biorących udział w studniówce. Po tym terminie trzeba dokonać ostatecznej wpłaty. Czy stać młodego człowieka, aby pokryć koszty z niewywiązania się z umowy, bo któryś z ich kolegów czy koleżanek w ostatniej chwili nie idzie na bal. Można by było poruszać kolejne wątki organizacji tego typu wydarzenia, ale nie warto, bo znowu źli nauczyciele, komitet Rodziców- który bierze na siebie odpowiedzialność za organizację szczególnie finansową. DJ to jedna sprawa a ZAIKS kolejna i dodatkowe koszty – opłata uzależniona od ilości osób na imprezie. Dlatego jak piszemy artykuł to podajemy dwie strony medalu. Kasia

      1. Alina Czyżewska

        Pani Katarzyno,
        1. umowa między lokalem a rodzicem jest umową MIĘDZY LOKALEM A RODZICEM. Nie obowiązuje ona uczniów, uczennic, nauczycieli, nauczycielek, dyrekcji. Takie mamy w tym kraju prawo. Jest umową między PRYWATNĄ osobą a lokalem. Osoba prywatna nie ma prawa pozbawić innych osób ich praw tylko dlatego, żeby się zabezpieczyć. Ograniczenia prawne w sytuacjach społecznych, regulowane są właśnie prawem: ustawami, kodeksami. Stosunki społeczne reguluje w pewnym zakresie np. kodeks cywilny. Nie można żadnym regulaminem zmienić prawa powszechnie obowiązującego – jest to naruszanie prawa. Co więcej, nieuregulowane pobieranie wpłat od osób fizycznych przez rodzica, który podpisał umowę z lokalem, także nie mieści się w ramach prawnych!

        2. Zatem po prostu proponuje przestać jako rodzice organizować studniówki, bo jak widać, na tego typu samowolne interpretowanie prawa i zakresów odpowiedzialności po prostu nie ma ram prawnych. Albo studniówka jest w szkole i organizują ją uczniowie (nie jest to kompetencja Rady Rodziców!), albo jest to impreza zewnętrzna, na której obowiązuje “pozaszkolny” stan prawny.

        3. Zawarcie umowy z lokalem – to sytuacja jak wynajęcie lokalu na swoje urodziny. Dla prawa nie ma znaczenia, czy nazwie się je “urodziny”, “studniówka” czy “bal pokemonów”. Zakres odpowiedzialności za szkody i zdarzenia reguluje prawo polskie, a nie narzucony para-regulamin. Osoba, podpisująca umowę, powinna wiedzieć, że odpowiada w takim zakresie, jak to określa polskie prawo a nie regulamin. Ten regulamin nie ma żadnej mocy prawnej. I naprawdę moim zdaniem to wstyd, że osoby mieniące się organizatorami czy uczące w szkole, jako dorosłe osoby, mają tak nikłe pojęcie o umowach, o funkcjonowaniu prawa, o tych sprawach, które powinny cechowac dorosłą, odpowiedzialną osobę. “Dzieciaki”, buntując się przeciw takim pomysłom dorosłych, wykazują się niestety większą świadomością prawną niż skaczący wokół nich, decydujący za nich i wymuszający wdzięczność dorośli.

        Jak najbardziej – niech rodzice przestaną organizować studniówki, wyręczać i podpisywać umowy!

        > Czy stać młodego człowieka, aby pokryć koszty z niewywiązania się z umowy, bo któryś z ich kolegów czy koleżanek w ostatniej chwili nie idzie na bal.” – więc po prostu pozwólcie młodym zorganizować studniówkę PO SWOJEMU! Na własnych zasadach i na własną odpowiedzialność – gdzie będą się czuli gospodarzami, a nie uczniakami sprowadzanymi do parteru, którym wolno odbierać prawo i upupiać. Jak będą się czuć gospodarzami, to będą się czuć ospowiedzialni. W jaki sposób kastrowanie ich z odpowiedzialności ma ich nauczyć odpowiedzialności? I co robiła szkoła przez 12 lat?

        4. Dlaczego w ogóle uważacie, że studniówka MUSI BYĆ? Może młodzież woli, w ramach ostatniej wspólnej imprezy, pojechać całą klasą do chaty w lesie albo nad morze na własnych warunkach? Albo zorganizuje fajną imprezę w knajpie i zaprosi nauczycieli, których lubi? Skąd ten konstrukt w głowie, że studniówka ma być w hotelu, mają być nauczyciele, musi być tak i tak, bo jak nie, to… co? Po co to przymuszanie ludzi do jakiejś “tradycji” i ciśnieniowanie wszystkich stron na realizowanie jakiegoś męczącego wszystkich obowiązku? Jak młodzi chcą, to niech sobie to zorganizują – tak jak tradycyjnie to bywało: w szkole.

        A jak sobie nie zorganizują – to nie zorganizują. I co się stanie?
        Może zapoczątkują nową tradycję: wynajem całą klasą na weekend tinyhouses, glamping, Airbnb w dworku na wsi, zaproszenie i sfinansownie pobytu ulubionym nauczycielom – to wszystko wyjdzie taniej niż te staroświeckie, odstające od współczesnych czasów i potrzeb, studniówki (wywodzące się zresztą z Prus, a nie “polskiej kultury”, jak to czesto usiłują nam wmówić regulaminy studniówek 🙂 ).

        Warto wiedzieć: nic nie jest niezmienne, zabetonowane, a już na pewno nie zwyczaje. Polecam:
        – “Kiedy po raz pierwszy polscy uczniowie bawili się na studniówce? Tego dokładnie nie wiadomo, ale na pewno nie przed rokiem 1788, kiedy to w Prusach wprowadzono maturę. Egzamin dojrzałości, a co za tym idzie także studniówkę, zawdzięczamy Wilhelmowi von Humboldtowi, który zreformował pruskie szkolnictwo. Ponieważ Polska znajdowała się wtedy pod zaborami, zmiany objęły również część polskich ziem. Początkowo tylko niektóre szkoły średnie miały prawo do przeprowadzania egzaminów dojrzałości, a posiadanie świadectwa maturalnego było wielkim wyróżnieniem. W następnej kolejności maturę wprowadzono w zaborze austriackim, a jednolity system oświatowy uwzględniający maturę udało się stworzyć w Rzeczypospolitej dopiero dzięki reformie systemu szkolnictwa w 1932 roku”.
        – “W dwudziestoleciu międzywojennym, a także po wojnie, aż do lat 70-tych XX wieku obowiązywał podział na studniówkę i bal maturalny, czyli tzw. komers. To właśnie komers, który organizowano po egzaminach, był początkowo pierwszym dorosłym balem, na który przychodzono w eleganckich strojach wraz z osobą towarzyszącą.”
        – “W Polsce uroczyste bale maturalne zostały z czasem wyparte przez studniówki, które początkowo były skromnymi imprezami organizowanymi w szkole, podczas których uczniowie nie tylko się bawili, lecz przede wszystkim prezentowali na scenie skecze i kabarety, do których starannie się przygotowywali. Nie zapraszano osób towarzyszących, a ważniejszy od jedzenia czy tańców był program artystyczny oraz dekoracja sali.

        – Program przygotowywano wcześniej i ćwiczono. Teraz wyręcza się w tym młodzież, która przychodzi na gotowy program – mówi dr Grzegorz Odoj.

        Studniówki stopniowo przejęły rolę bali maturalnych i stały się organizowanymi z coraz większym rozmachem imprezami.”
        – “Zanim jednak największym dylematem przed studniówką stał się wybór modnej sukienki oraz dobór fryzury i makijażu, kilka pokoleń maturzystek spędziło ten ważny wieczór w czarnej lub granatowej spódnicy i białej bluzce. Uczennice w PRL-u wyglądały na studniówce tak, jakby prosto z zabawy miały iść na egzamin dojrzałości. Niektóre decydowały się na ciemne sukienki, jednak obowiązkowo za kolano. Zastanawiacie się, jak pełnoletnie uczennice znosiły takie ograniczenia? Można powiedzieć że były do tego przyzwyczajone, gdyż w tamtych czasach zasady dotyczące ubioru i makijażu były dla szkolnej młodzieży dużo surowsze. Z książki “Życie w PRL i strasznie, i śmiesznie” możemy dowiedzieć się, że np. w szkołach istniał wtedy zakaz farbowania włosów do matury włącznie.”
        https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,156046,19348910,skok-w-doroslosc-czyli-skad-wziela-sie-studniowka.html
        – “Sama nazwa komers pochodzi od tradycyjnych spotkań korporacji studenckich urządzanych na uczelniach w Europie Środkowej i Wschodniej, podczas których ubrani w korporacyjne stroje studenci dyskutowali, pili piwo lub wino i śpiewali piosenki. W większości krajów eleganckie imprezy dla maturzystów nadal są organizowane po egzaminie dojrzałości, a nie przed. Jest tak choćby w Stanach Zjednoczonych, gdzie bal maturalny (ang. prom) jest tematem wielu filmów, głównie komedii romantycznych.”

        1. Zdenerwowany

          To dlaczego niejedziecie do tego lasu prywatnie tylko wszystkich do okola zmuszacie do studniówki. Pani Alino pani miała studniówkę w lesie, to jest chore co piszecie. Ja nigdy nie chciałem studniówki z uczniami.

    2. Alina Czyżewska

      Martyno, nie wiem czemu ma służyć dochodzenie prywaty, ale wyjaśniam: studniówkę miałam w 1998 roku, dzieci nie mam. Czy to cokolwiek Pani wyjaśnia? Co? Proszę o wytłumaczenie 🙂

      Przypomnę to, co pisałam w artykule: argument “zawsze tak było” nie jest podstawą prawną. Kiedyś studniówki odbywały się w szkole i zakaz alkoholu wynikał z zakazu spożywania alkoholu w placówkach oświatowych – tak jak i dziś.
      Skoro studniówka “wyszła” ze szkoły, to nie jest imprezą szkolną. Uzasadnienie prawne poczyniłam dość obszerne – ale oczywście zapraszam do prawnej polemiki.

      Proszę sobie porównać dwa Pani zdania: > “18, 19 latkowie oprócz tego, że są “młodymi dorosłymi”, to w większości banda dzieciaków, która nie potrafi pić alkoholu” i “Na studniówce zawsze był zakaz spożywania alkoholu, tak był obecny to była tajemnica poliszynela, ale oficjalny zakaz był” – czyli nie uczymy normalnych kulturalnych zachowań, tylko trenujemy w piciu spod stołu, ukrywaniu się, hipokryzji.

      Przytoczę fragment tekstu, który może umknął Pani uwadze, w kontekście powyższego wątku: “Biorąc na siebie organizację studniówki, zastanówmy się – rodzice, nauczyciele, dyrektorki – czy nie odbieramy młodym ludziom dorosłości, możliwości wpływu, wzięcia odpowiedzialności, decydowania, czy tworząc absurdalne regulaminy, nie spychamy ich do roli zwierzątek, mających karnie zapłacić, nie pytać, ładnie ubrać się, grzecznie bawić? Albo zupełnie inaczej – czy nie rozpuszczamy ich, przekładając organizację na barki rodziców?

      Pomyślmy o skutkach wychowawczych takiego podejścia (i tu już nie chodzi tylko o studniówki) – bo w takich „wytresowanych” czy „podanych na tacy” warunkach coraz więcej uczniów szuka swojej przestrzeni wpływu i wolność. A że zostawiamy im tej przestrzeni tyle co nic – to idą w alkohol, używki i jazdę po bandzie. Im więcej murów i zasiek, im więcej nie uzgodnionych i przedyskutowanych zasad, ale narzuconych absurdalnych regulacji, tym więcej naturalnego odruchu, by się tym narzuconym zasadom wymknąć.

      Tak nie wychowamy ludzi. Przypomnijmy sobie o motywacji wewnętrznej i zewnętrznej, o różnicach między nimi i słabościach tej zewnętrznej, poczytajmy o internalizacji norm społecznych i o skutkach przymusu i nadregulacji.”

      >”Robicie z tych ludzi biedne, pokrzywdzone święte krowy, które za kilka lat jak pójdą do pracy po studiach to zderza się z rzeczywistością wgl nie przygotowani do życia” – czy zatem wg Pani studniówki w obecnym kształcie jakoś przygotwują do życia? Do jakiego? W moim poczuciu do takiego: może istnieć sobie bezprawny zakaz, narzucony przez władze, ale wiadomo, że i tak wszyscy będą go łamać – i tak było zawsze.
      Trochę też nie rozumiem, skąd taka niechęć do młodych ludzi i tak złe zdanie o młodzieży. Jest Pani nauczycielką?

      1. Martyna

        Nie jestem nauczycielką. Ale widzę, że ta dyskusja nie ma najmniejszego sensu, bo nie rozumie Pani podstawowej kwestii. 18, 19 latkowie, to nie są dorośli ludzie. Oni chcą być dorośli. W ich przekonaniu to wszyscy wokół są źli, bo przecież ich uciskają, nie pozwalajac wydawać jak im się podoba pieniędzy rodziców. Są roszczeniowi, a nie mają do tego żadnych podstaw. I do tego wszystko się sprowadza.

        1. słowianka

          18-19 latek jest osobą mają pełnię praw publicznych.
          Nie ma takiego pojęcia jak “dorosły”” – to słowo zwyczajowe. Niektórzy są nieodpowiedzialni całe życie, ale to nie jest powodem by odbierać im prawa obywatelskie, jakie przysługują osobie pełnoletniej.
          Roszczeniowe dzieci to wynik błędów wychowawczych rodziców – może warto umyć ręce, nie wyręczać dzieci, niech się zetkną twardo z życiem?

  33. Alina Czyżewska

    > “Niestety nie odniosła się do umowy jaką zawiera się z lokalem np. Hotelem jako miejscem imprezy. Proszę się zapoznać z takim dokumentem, szczególnie dot. finansów – to nie prywatka. ”
    Bardzo chętnie zapoznam się z taką umową. I sprawdzę, czy do umowy dołączone są pełnomocnictwa każdego z uczestników/czek udzielonych osobie, która umowę podpisała, do reprezentowania oraz w jakim zakresie 🙂
    Bez tego zapisy w umowie między lokalem a osobą podpisującą NIE OBOWIĄZUJĄ uczniów i uczennic – chyba że udzielili jakiegoś pełnomocnictwa. Plot twist: nie może być ono wymuszone 🙂

    Jak widać, organizacja studniówki to kwestia odpowiedzialności – i jak widać, ani rodzice, ani szkoły, nie zdają z niej egzaminu.
    Może niech więc przestaną je organizować – zanim zainteresuje się tym Urząd Skarbowy i zanim wkurzony młody człowiek lub rodzic przećwiczy w końcu drogę sądową.

  34. M.

    Dzięki za ten tekst. Jestem maturzystą. Studniówka odbywa się u mnie poza szkołą, na sali jednego z zamków. Trzy dni przed studniówką nauczyciele powiedzieli, że oczekują od rodziców regulaminu, który zakładałby m.in konsekwencje w SZKOLE w przypadku gdy uczeń będzie pił alkohol itp. Pieniądze na imprezę wszyscy wpłacili dwa tygodnie temu, a dopiero wczoraj okazało się, że warunkiem wejścia na studniówkę jest podpisanie regulaminu. Oczywiście od początku nie zamierzałem tego robić i zgoda co do niepodpisywania niczego była w klasie. Nauczycielom (którzy nie są oczywiście organizatorami nawet w najmniejszym stopniu) przedstawiłem kwestie, które Pani zaprezentowała i sukces! Nie podpisujemy niczego. Dzięki

  35. Aga

    Artykuł nasycony agresją, ale może autor miał ciężkie przeżycia.
    Studniówka nie jest obowiązkowa dla uczniów, ale dla wychowawców tak. Idą na praktycznie całą noc do darmowej pracy, odpowiadają karnie za bezpieczeństwo uczniów, którzy potajemnie upijają się i wielokrotnie doprowadzają do różnych wypadków. Wypominanie tu zupy, której koszt rozkłada się na setkę osób jest zabawne.
    Studniówkę powinni organizować rodzice i sami wszystkim się zająć. Na studniówce nie ma tylko osób dorosłych, są też młodociani partnerzy, więc pozwolenie na alkohol skończy się tragicznie, ponieważ i tak młodzież pije w toaletach.

    1. Redakcja

      studniówkę organizują rodzice, nauczyciele nie mają obowiązku w niej uczestniczyć i na pewno nie odpowiadają karnie za bezpieczeństwo uczniów.

  36. Wariat z budzikiem

    Ja na swoją studniówkę w roku 2008 w Świnoujściu nie poszedłem w ogóle, nie chciałem. Zaoszczędziłem rodzicom sporo pieniędzy. Wieczór spędziłem w domu na nauce.

    1. Roksana Maślankiewicz

      Każdemu wedle potrzeb. Tekst jest raczej o tym, by sam sposób organizacji i traktowania maturzystów nie wpływał na decyzję o uczestnictwie w studniówce.

  37. Stanek

    Akurat jestem w trakcie i jest dokładnie odwrotnie (jestem rodzicem, a nie nauczycielem!). Rodzice chcą o wszystkim decydować, traktują nauczycieli jak zło konieczne i jest jedna większa chryja i kłótnia. O miejsce, o menu, o muzykę, dekoracje…. Jeśli to uczniowie są dorośli (choć przecież nie wszyscy), to powinni sami taki komitet organizacyjny stworzyć, a rodzicom powinno się zabronić prawa głosu – ewentualnie po notarialnym upoważnieniu przez syna/córkę.
    Problem w tym, że ta nasza młodzież jest przez nas (rodziców) głęboko skrzywdzona – właśnie takim podejściem!
    Większość nauczycieli ma co roku ten temat, mają doświadczenie i doskonale wiedzą, o co chodzi – w przeciwieństwie do rodziców. Warto ich posłuchać.

  38. Aaa

    Studniówka organizowana jest przez rodziców i to oni wszystkim nadzorują. Szkoła nie ma nic do tego.

  39. Lcf

    Bal maturalny powinien się odbywać pod koniec maja kiedy już matury się kończą. Po pierwsze lepsza pogoda niż w marcu. Po drugie świętowanie już jak szkołę się zakończy i maturę ma za sobą. Czy zdaną to już kwestia wiedzy ucznia i studniówka nie ma nic do tego. Taki termin przyczyniłby się do rozwiązania tych problemów z artykułu. Idą tylko chętni. W maju dawno po otrzymaniu świadectwa ukończenia szkoły średniej już się nie jest jej uczniem. Tak więc szkoła nie może byłego ucznia przymusić. Kolejna sprawa mogą już nie uczestniczyć nauczyciele. Powinna to być impreza prywatna przy muzyce. Do tego z mniejszą liczbę osób bo tylko chętni by poszli. Dodatkowo nie mogli by straszyć oceną z WF czy obniżką zachowania za papierosy osoby towarzyszącej. Zlikwidować poczęstunek to nie będzie potrzeby informowania o alergiach. Zabawa powinna być symboliczną i trwać ze 4 godziny a nie popijawa do 5 rano. Czy jak grupa ludzi z kkasy spotyka się na “herbatkę” w pubie w sobotę przed maturą to dyrektor szkoły też jest obecny i sprawdza dowody i PESELE oraz świadectwa zdrowia? Najlepiej to jakby całkowicie zlikwidowali te bale i po problemie. Tyle.

  40. kasik

    już od wielu lat szkoła nie jest organizatorem studniówki…..,,uczniowie są pełnoletni, sami wybierają lokal, podpisują umowę i zapraszają dyrekcję oraz nauczycieli. owszem, pytamy o nazwiska osób towarzyszących, ponieważ zdążyło się, że taka osoba tak się spiła, że nie wiedzieliśmy co dalej z nią zrobić, bo uczennica wstydziła się przyznać, że to jej kolega….sami też zbierają pieniądze i decydują o takich sprawach, jak tort, czy kwiaty. nikt nikomu niczego nie narzuca. tak jest w mojej szkole praz we wszystkich w moim mieście. pozdrawiam

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *