#LudzieSieci: Partie polityczne zmusiły mnie do pójścia do sądu

Święcie przekonany o tym, że władze powinny przede wszystkim służyć mieszkańcom, stara się przekuwać tę ideę w rzeczywistość. Jak to robi w praktyce? Zapraszamy na rozmowę z Krzysztofem Pietruszewskim, członkiem Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.

Agnieszka Zdanowicz: Krzysztofie, powiedz mi, jak zaczęła się Twoja przygoda z kontrolą obywatelską?

Krzysztof PietruszewskiKrzysztof Pietruszewski: Konin jest ciekawym miastem na mapie Polski, ponieważ jestem tutaj już przynajmniej trzecim lokalnym watchdogiem. Wszystko zaczęło się w 2013 roku, kiedy we współpracy ze Stowarzyszeniem 61 powstał u nas pierwszy lokalny serwis Mam Prawo Wiedzieć. Prowadzenie go polegało przede wszystkim na monitorowaniu pracy radnych. Sam wówczas właściwie w ogóle nie myślałem o jakiejkolwiek aktywności społecznej. W 2018 r. pojawiło się zagrożenie, że nie będzie możliwości prowadzenia go dalej przez te same, co dotychczas, osoby, albo co gorsza, że zakończy swoją działalność. Żeby tak się nie stało, trzeba było znaleźć chętnego do przejęcia tego zadania, a że wcześniej zostałem już włączony w jego prowadzenie, to pomyślałem, że mógłbym spróbować swoich sił w pełnym zakresie. Cały serwis sprowadzał się przede wszystkim do analizy głosowań. Jako że radni nie wykazywali większej aktywności poza sesjami rady, postanowiłem poszerzyć nieco swój zakres działania i, już poza samym serwisem, objąłem kontrolą również działania prezydenta miasta, spółek miejskich i pozostałych instytucji. Powstały też fanpage na Facebooku i blog, na których zamieszczam wszystkie informacje. Nie wiedziałem wtedy, że takie działania nazywają się kontrolą obywatelską. Dopiero podczas Szkoły Inicjatyw Strażniczych dowiedziałem się, że ma to swoją nazwę.

Czy pierwszy wniosek o informację złożyłeś, już prowadząc koniński Mam Prawo Wiedzieć czy wcześniej?

Swój pierwszy wniosek wysłałem w styczniu 2019 r. W mediach społecznościowych pojawiła się dyskusja wokół lokalnego konkursu i postanowiłem złożyć wniosek, żeby zweryfikować, która ze stron konfliktu ma rację. 

I udało się uzyskać informację bez problemu?

Po dwóch tygodniach spłynęła odpowiedź. W Koninie nie mam specjalnych problemów z uzyskaniem informacji. Zdarzają się odmowy, jednak bardzo rzadko.

A czego najczęściej dotyczą zadawane przez Ciebie pytania?

Najbardziej interesującym szerszą publiczność tematem są finanse. Na przykład wynagrodzenia prezesów spółek komunalnych stały się kamieniem milowym, jeśli chodzi o docieranie z informacjami do mieszkańców. Wynagrodzenia nie tyle były ukrywane, co publikowane w BIPie, który niewiele osób czyta. W końcu postanowiłem zebrać te dane, porównać z wcześniejszych rokiem i zamieścić na wykresie. Udało się z tą informacją trafić do około połowy mieszkańców miasta. Dzięki temu o Konin Mam Prawo Wiedzieć usłyszało wiele osób i serwis zyskał dziesiątki nowych sympatyków. Pozostając jeszcze przy tym temacie, to lubię też analizować sprawozdania spółek miejskich. Choć wszystkie te dane są dostępne, to nawet niektórzy radni o tym nie wiedzieli. Co ciekawe, konińskie spółki komunalne w ogóle wywołują wśród mieszkańców zadziwiająco dużo emocji. Spółki nie są oczywiście jedynym tematem przeze mnie poruszanym. Staram się monitorować różne obszary działania miasta. Spółki zajmują jednak jedno z pierwszych miejsc.

Czy bywa tak, że to mieszkańcy się do Ciebie zgłaszają z prośbą o zajęcie się jakimś problemem?

Jak najbardziej. I jedyny problem z tym jest taki, że brakuje czasu, żeby się zająć każdym problemem, tym bardziej jak się działa samemu. Pomoc w takich sprawach wiąże się m.in. z poznaniem bardzo szczegółowych przepisów od zera. To wymaga czasu, a zgłaszane problemy muszą być załatwiane jak najszybciej. Ale takie właśnie sprawy dają najwięcej satysfakcji, kiedy uda się coś zmienić. Krótko po publikacji analizy wynagrodzeń prezesów spółek z niektórymi z nich rozwiązano umowy i, jak się później dowiedziałem, ich kontrakty zostały zweryfikowane. W jednym z przypadków miałem ogromną satysfakcję, że udało się dorzucić swoje trzy grosze i przynajmniej odrobinę przyczynić się do polepszenia pracownikom spółki warunków pracy. W tej chwili zajmuję się kwestią remontu i termomodernizacji jednej z konińskich kamienic, która jest, delikatnie mówiąc, w kiepskim stanie m.in. są dziurawe podłogi, a poziom wilgotności dochodzi do 80%. Zawnioskowałem o najróżniejsze dokumenty, do urzędu i do spółki miejskiej, i dowiedziałem się z wyników audytów m.in. że kamienica nadaje się do zamieszkania, podczas gdy w praktyce pod jedną osobą już zapadła się podłoga. Poprosiłem też posłów, żeby złożyli interpelacje, czy będą dofinansowania w kolejnym roku na termomodernizacje kamienic. Odpowiedź przekazałem władzom, mając nadzieję na zainteresowanie się przez nie przyszłorocznymi programami. Liczę zarazem, że uda się miastu otrzymać środki na remont, jeżeli nie tej, którą się zajmuję, to przynajmniej jednej z pozostałych kamienic.

Niejednokrotnie zwracały się do mnie także osoby spoza Konina. Sam też wnioskuję już poza granicami miasta. W 2019 roku przeczytałem w mediach z Turku, że burmistrz tego miasta nie chce przekazać do wglądu podpisanego z inwestorem listu intencyjnego radnym i dziennikarzom redakcji, która o tym fakcie poinformowała. Zawnioskowałem i mi również odmówiono odpowiedzi. W między czasie ten sam los spotkał wniosek o udostępnienie podpisanej już umowy. Obie sprawy wróciły parokrotnie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Koninie. Był to pierwszy i jedyny dotychczas przypadek, gdy zostałem zaatakowany przez niektóre lokalne media i sprzyjających burmistrzowi radnych miasta, którym nie podobało się moje zainteresowanie całą sprawą. Upór się jednak opłacił. Po ponad roku udało się otrzymać zarówno list intencyjny i umowę z inwestorem.

Słyszę, że zdarza Ci się wspólnie z posłami, posłankami i radnymi prowadzić działania?

Tak, staram się wykorzystywać również te kontakty, ponieważ to umożliwia, dzięki kompetencjom posłów i radnych, dotarcie innymi kanałami do potrzebnych informacji. Ważna jest też współpraca z mediami, żeby nagłaśniać tematy, którymi, jako watchdogi, się zajmujemy. Jeśli tylko to możliwe, staram się unikać kierowania spraw do sądów, bo to bardzo przedłuża proces uzyskiwania odpowiedzi. Najważniejsze dla mnie jest przekazać dane informacje do przestrzeni publicznej, a niekoniecznie to, by chodzić po nie do sądu.

Czasem jednak, zdaje się, musisz zwrócić się do sądu. I jak rozumiem, przy sprawach lokalnych, raczej nie było to zbyt często konieczne, ale już w tematach ogólnopolskich okazało się nie do uniknięcia?

Niestety do pójścia do sądy zmusiły mnie partie polityczne. Polityka wkrada się do naszego życia codziennego i trudno nie poświęcić jej uwagi. Przy okazji ostatnich wyborów na Prezydenta RP zacząłem zastanawiać się z koleżanką, ile partie wydają na badania i analizy i na ile ich wyniki są uwzględniane w programach tych partii. Z tego zrodził się pomysł na wniosek o informację skierowany do pięciu największych komitetów wyborczych dotyczący umów i wydatków na badania i ekspertyzy. Otrzymałem informacje od dwóch komitetów. Dwa kolejne komitety odmówiły odpowiedzi, z czego jeden nie przekazał nawet mojej skargi do sądu i został w efekcie za to ukarany grzywną. Ostatni z piątki nie tylko nie odpowiedział, ale również nie odebrał przesłanej skargi. Następnie postanowiłem jeszcze bardziej zgłębić temat i zadałem pytanie już do samych partii o wydatki z funduszu eksperckiego (i przy okazji o protokoły i uchwały z komisji rewizyjnej i uchwały Zarządu). Wiele partii zapewnia o swojej transparentności, niestety, jak się potem przekonałem, w praktyce wygląda to zgoła odmiennie. Wniosek trafił ostatecznie do trzynastu partii, które są reprezentowane w Sejmie przez więcej niż jednego posła bądź posłankę. W całości odpowiedziały jedynie dwie partie. Blisko połowa w żaden sposób nie zareagowała na wnioski, a niektóre nawet nie przekazały skarg na bezczynność do sądu. Po raz kolejny okazało się, że jeżeli chodzi o jawność, partie potrafią wzbić się ponad podziały i zgodnie nie udostępniać informacji. Pytanie o przejrzystość partii stanowi dla mnie powód do zadania pytania, na ile takiej partii można ufać, skoro w ten sposób traktuje obywatela? Generalnie warto składać podobne lub takie same wnioski do kilku podmiotów jednocześnie, ponieważ daje to możliwość porównania odpowiedzi, ale i zachowań tych instytucji, a czasem też, niestety, wyroków, które są wydawane w tych sprawach.

Ostatnio też musiałem z lokalnym tematem udać się do sądu i po kilku miesiącach oczekiwania na wyrok, który okazał się dla jawności pozytywny, otrzymałem umowę zlecenie podpisaną przez spółkę miejską z radnym. Niestety umowa okazała się zawierać mało szczegółowy opis wykonywanych zadań, więc musiałem o nie dopytać. A te powinny być widoczne, ponieważ, co zainteresowało mieszkańców, kwota na umowie wyniosła 34 tysiące złotych brutto. Ciekawe są też okoliczności jej podpisania, ponieważ radny, o którym mowa, był radnym opozycyjnym. Zdecydował się jednak w pewnym momencie głosować zgodnie z ugrupowaniem prezydenta miasta i 6 dni po sesji, na której “zmienił front”, podpisał właśnie tę umowę ze spółką.

Domyślam się, że nie wszystkim podoba się Twoja walka o przejrzyste miasto?

Mogę się domyślać, że same władze nie są zachwycone tym, że ktoś im patrzy na ręce. Kiedyś nawet otrzymałem telefon z “dobrą radą”, żebym nie interesował się tematem, który akurat analizowałem. Mimo to myślę, że dzięki mojemu zaangażowaniu władze będą bardziej dbać o procedury i przestrzeganie prawa. Niestety w Koninie tak ogólnie jest stosunkowo mało mieszkańców obywatelsko aktywnych. Dlatego też staram się namawiać ich do działań i uświadamiać w kwestii przysługujących im praw.

A czy mimo tego, że niektórym nie podobają się Twoje działania i nie zawsze spotykasz się ze zrozumieniem ze strony władz, udało Ci się odnieść jakieś sukcesy na gruncie walki o bardziej przejrzyste miasto?

Większość spółek miejskich stara się publikować swoje sprawozdania finansowe. Niektóre z nich robiły już to wcześniej, inne zaczęły to robić dopiero od niedawna. Jak już wspominałem, miałem swój skromny udział w doprowadzeniu do zmian na stanowiskach prezesów spółek miejskich. Nagłośnienie tej sprawy spowodowało utkwienie tego tematu w pamięci mieszkańców. Później zweryfikowano także wysokość wynagrodzeń, bo te niekiedy przewyższały wynagrodzenia prezesów spółek z Warszawy, Gdańska lub Wrocławia. A to miasta wielokrotnie bogatsze i większe od Konina. Po kilku latach zaś, okazało się, że w umowach od 2014 r. znajdowały się zapisy gwarantujące dodatkowe wynagrodzenie w zamian za obietnicę, że prezesi nie przejdą do konkurencji w mieście – konkurencji, której w praktyce nie ma. Informacje z wykresu obrazującego poziom wynagrodzeń prezesów spółek pojawiły się we wszystkich lokalnych mediach. Ktoś, kto na bieżąco śledzi informacje z miasta, nie mógł się z nimi nie zetknąć.

Sukcesem zakończyła się też sprawa nowego logo miasta. Miasto postanowiło promować się w czasie pandemii, przedstawiając różne hasła na billboardach i przystankach autobusowych. Mówiąc delikatnie, mieszkańcy nie byli efektem specjalnie zachwyceni. Stały się one przedmiotem żartów, niekiedy też kreatywnych. Powstał nawet generator haseł. W pewnym momencie te wymyślone przez mieszkańców hasła były nie do odróżnienia od oryginalnych. Doprowadziło to do gróźb pod adresem twórców generatora i oficjalnego zakazu wykorzystywania kolorów logo i grafik z hasłami. Po przeanalizowaniu sprawy, zauważyłem, że logo zostało wprowadzone niezgodnie z prawem. Potwierdził to wyrok sądowy, mówiący o tym, że takie symbole jak logo muszą być wprowadzone na podstawie ustawy o odznakach i mundurach. Wojewoda Wielkopolski unieważnił na mój wniosek zarządzenie wprowadzające w życie logo i nakazał uchwalenie go przez radę. Mimo że sprawa nie dotyczyła jawności, to wymusiła też trzymanie się przez władze praworządności przy uchwalaniu nowego prawa. Ucięła też wszelkie groźby pod adresem twórców generatora, który działał jeszcze dobrych kilka miesięcy.

Zajmowałem się też kwestią dofinansowań do studiów i kursów dla pracowników Urzędu Miejskiego w Koninie. W odpowiedzi na wniosek dowiedziałem się, że za 2019 r. przyznano 4 dofinansowania do studiów podyplomowych – trzy dla szeregowych pracowników, ale również dla prezydenta, jego zastępcy i kierownika jego biura. 3 ostatnich podjęło dzięki temu studia MBA w Poznaniu. Nie drążyłem tematu dalej, jednak z biegiem czasu musiałem do niego wrócić. Po opublikowaniu na BIPie nowych składów rad nadzorczych spółek miejskich zauważyłem, że zasiadają w niektórych z nich burmistrzowie Świebodzina, Kępna i gminy Buk. Znajomy zasugerował, żebym sprawdził, czy w zamian władze Konina nie zasiadają w radach nadzorczych tamtejszych spółek. Okazał się to strzał w dziesiątkę. Dzięki ogólnodostępnym danym (w drodze białego wywiadu) udało się odkryć, że panowie znali się właśnie ze studiów w Poznaniu. Tekst, który napisałem, dotarł do większości mieszkańców Konina, po tygodniu pojawił się w Świebodzinie, mówiły o tym lokalne media, a nawet Radio Poznań i Gazeta Wyborcza. Ta ostatnia zresztą kontynuowała temat. Po jakimś czasie pojawiały się informacje, gdzie inni radni i burmistrzowie wymieniają się stanowiskami w radach nadzorczych. Niestety nie spowodowało to refleksji u osób biorących udział w tej wymianie stanowisk. Jako argument powoływano się na legalizm tych działań. Skoro nie jest to zabronione, to nie ma powodu do rezygnacji. Władze były jednak zmuszone chociaż do odniesienia się do tej sytuacji. Został też nadszarpnięty ich wizerunek w oczach wielu mieszkańców.

Podsumowując, cieszę się, że udało mi się rozpocząć niekiedy głośne dyskusje na tematy, które były może znane w kuluarach, ale o których się nie mówiło, a zagościły na stałe w debacie publicznej. Tak też jest z hotelem, który jest prowadzony przez spółkę miejską w Koninie i przynosi ciągłe straty. Ich łączna liczba wynosi już więcej niż wartość całej spółki. NIK 10 lat temu wypowiedział się, że prowadzenie hotelu nie jest zadaniem, które może realizować spółka komunalna. Pytania o przyszłość hotelu stawiają też radni. Cały czas pozostaje on w orbicie zainteresowania mediów i mieszkańców. Sukcesem jest docieranie z informacjami do coraz większej liczby osób, uświadamianie im, że mają prawo pytać, ale też pokazywanie władzom, że ktoś patrzy im na ręce. Być może takie konsekwentne działania i pobudzanie zainteresowania mieszkańców sprawami ich miasta doprowadzi w końcu do tego, że aktywność wzrośnie i będziemy, jako mieszkańcy, mieli wpływ na działania władz nie tylko raz na cztery lata przy okazji wyborów. Szczególnie, że samemu nie jest łatwo zapytać się o każdą sprawę. Im będzie więcej watchdogów, tym lepiej dla miasta.

Czy właśnie szukając innych osób, działających podobnie do Ciebie, trafiłeś na działania Sieci?

Nie do końca. Moim pierwszym kanałem kontaktu z Siecią była poradnia prawna, na której wylądowałem, bo potrzebowałem pomocy z przygotowaniem skargi w związku z problemami z dostępem do informacji publicznej. A potem zobaczyłem udostępnione przez znajomą ogłoszenie, że Sieć Obywatelska prowadzi nabór do Szkoły Inicjatyw Strażniczych i postanowiłem się zgłosić. W zasadzie po prostu z ciekawości. W swoje okrągłe urodziny otrzymałem telefon z pytaniem, czy jestem w partii politycznej i startuję w wyborach, co było dla mnie szokiem – moja odpowiedź brzmiała mniej więcej w rodzaju “nigdy w życiu!”. Jeszcze tego samego dnia dostałem informację, że udało mi się dostać na SIS, a później otrzymałem propozycję zostania członkiem Stowarzyszenia.

Czy chciałbyś czegoś życzyć Sieci z okazji jej 18-tych urodzin?

Żeby się nie poddała! Jawność jest bardzo potrzebna, a w kręgach naszej polskiej władzy, zarówno lokalnej, jak i centralnej, nie jest to szczególnie ceniona w praktyce wartość. Dlatego działania Sieci Obywatelskiej są tym bardziej potrzebne. Ważne jest by była organizacja, która wspiera i łączy ludzi działających w swoich miastach i gminach, gdzie nie zawsze są rozumiani. Ale też aby uczyła kolejne osoby o ich prawach.

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *