Krótka historia o tym, jak zabiera nam się coraz więcej informacji o COVID-19

Mamy prawo do informacji. O tym, że dostęp do rzetelnych informacji potrzebny jest szczególnie w czasach pandemii pisaliśmy już w wiosną.  Wydawać by się mogło, że to podstawa budowania zaufania na linii obywatele – rząd. Dlaczego zatem Ministerstwo Zdrowia ogranicza dostęp do informacji?

Komunikaty w 160 znakach
Od 10 października 2020 r. Ministerstwo Zdrowia nie podaje już w swoich komunikatach danych dotyczących wieku, płci i miejsca zamieszkania osób zmarłych z powodu COVID-19 (tu jedna z ostatnich tego typu informacji). Na Twitterze tłumaczono to ,,wydłużającą się formą komunikatów”. Złośliwi mogliby stwierdzić, że wydłużające się statystyki zgonów przestały mieścić się w 280 znakach, a nikt w ministerstwie nie wpadł na to, w jaki inny sposób, poza Twitterem, upubliczniać te informacje.
 
 
Okazało się jednak, że chodzi o mniejszą liczbę znaków.
 

,,W związku z ograniczoną liczbą znaków wiadomości sms i wydłużającą się formą przekazywanych wiadomości tekstowych, od soboty (10.10) raporty dotyczące zakażeń nie zawierają bardziej szczegółowych danych dotyczących osób zmarłych. W raportach prezentowane są pozycje osób zmarłych z powodu COVID-19 oraz zmarłych z powodu nałożenia się zakażenia koronawirusem na inne choroby współistniejące. Szczegółowe dane można uzyskać jedynie u rzeczników wojewodów oraz w wojewódzkich stacjach sanepidu.”

Cytat za Medonet.
,,Zdrowy rozsądek nic nie kosztuje”
Ministerstwo Zdrowia przestało udostępniać szczegółowe statystyki dotyczące zachorowań i zgonów z powodu koronawirusa, postanowiło za to w inny sposób informować obywateli – za pomocą kampanii społecznej. W jej ramach powstał m.in. spot zachęcający młode osoby do noszenia maseczek ,,Noś maseczkę – zdrowy rozsądek nic nie kosztuje!”. Oczywiście nie neguję sensu prowadzenia tego typu kampanii, jednak poza pouczaniem, jak mamy się zachowywać, potrzebujemy jako społeczeństwo rzetelnych informacji dotyczących przebiegu pandemii w Polsce.

Na marginesie, z ewidencji zakupów na stronie Ministerstwa Zdrowia możemy dowiedzieć się, że na realizację, koncepcję i stworzenie  kampanii na temat koronawirusa podpisano trzy umowy, opiewające w sumie na prawie 1 mln zł, dokładnie 991 499, 81 zł. (O samej ewidencji pisałam w tekście ,,Wszystko jawne?“).

19-latek zbiera dane

Z brakiem ogólnodostępnych baz danych dotyczących rozprzestrzeniania się koronawirusa w Polsce postawił uporać się 19-latek, Michał Rogalski. Opracował arkusz ze statystykami pozyskanymi z Twittera Ministerstwa Zdrowia i danych ze stron wojewódzkich stacji sanitarno-epidemiologicznych oraz urzędów wojewódzkich. Do inicjatywy dołączyli wolontariusze, do analiz dodano dane z powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych i z odpowiedzi na wnioski o informację publiczną. Wolontariusze wspólnie zbierają dane m.in. o liczbie testów, zachorowaniach w powiatach, województwach, zgonach. Baza cieszy się tak dużym zainteresowaniem, że czasem pojawia się w niej komunikat o ,,zbyt dużym ruchu”.

O autorze tego zestawienia głośno było też np. w kontekście doniesień, że rząd może opierać się na jego danych przy podjęciu decyzji o całkowitym lockdownie. 
19-latek już nie będzie zbierać danych?

13 listopada na Twitterze Michał Rogalski zwrócił uwagę na to, że

,,Różnica pomiędzy liczbą potwierdzonych przypadków w woj. mazowieckim według danych MZ, a danymi z PSSE wynosi na dzień 12.11 ponad 11 tys. przypadków.” 

Rozbieżności rosły z dnia na dzień. 

,,To była już poważna sprawa, bo byliśmy w tym momencie na progu kwarantanny narodowej, a jednocześnie widzimy, że “uciekają nam” w oficjalnym zestawieniach faktyczne liczby zakażeń. Kiedy zacząłem podliczać wczoraj wszystkie zebrane przez ostatnie miesiące dane powiatowe – z uwzględnieniem “zgubionych” przypadków, okazało się, że przekroczyliśmy próg kwarantanny narodowej i nic o tym nam oficjalnie nie powiedziano. Wyznaczony wskaźnik dla tego progu to 70, a my 11 listopada przekroczyliśmy 71,5″.

Mówił Rogalski w wypowiedzi dla Onetu.

24 listopada napisał:

,,Począwszy od dnia 24.11 wszystkie PSSE zaprzestają publikowania na swoich stronach jakichkolwiek danych dotyczących SARS-CoV-2. Dane te będą upubliczniane w sposób scentralizowany. To jest jawne odcinanie obywateli od możliwości jakiejkolwiek weryfikacji tych danych!”. 

Dodał również:

,,Teraz już na pewno nikt żadnych nieprawidłowości nie znajdzie, bo wszystkie stacje sanitarne przestały podawać szczegółowe dane powiatowe. Po 225 dniach codziennego zbierania ich w arkuszu, od dziś jesteśmy zmuszeni przerwać naszą pracę…”

Rzeczywiście od 24 listopada, na stronach powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych, osoby poszukujące aktualnych danych, mogły nie znaleźć żadnych nowych statystyk dotyczących koronawirusa lub przy odrobinie szczęścia, trafić na komunikat taki jak ten:

,,na polecenie Głównego Inspektora Sanitarnego od dnia 24.11.20 wszystkie stacje sanitarno-epidemiologiczne zaprzestają publikowania na swoich stronach internetowych jakichkolwiek danych dotyczących raportowania związanego z SARS-COV-2. Dane te będę publikowane w sposób scentralizowany na stronie https://www.gov.pl/web/koronawirus”

Zaczęły się też pojawiać sygnały, że w odpowiedzi na wnioski o informację publiczną powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczno piszą, że nie mogą udzielić informacji dotyczących raportowania SARS CoV-2 w związku z poleceniem Głównego Inspektora Sanitarnego.

Skąd taka decyzja? Na konferencji prasowej 23 listopada przedstawiciele GIS i Ministerstwa Zdrowia przyznali, że różnica w raportowaniu sięga 22 tys. wyników zakażeń SARS-CoV-2.

Ponadto Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia, powiedział:

,,Żeby uniknąć na przyszłość takich informacji, od jutra albo pojutrza wprowadzamy specjalną witrynę, na której będziemy publikowali wszystkie wyniki, które pojawiają się w powiatach, województwach… Będziecie państwo mieli do nich dostęp nieograniczony i myślę, że zdecydowanie to usprawni i przybliży, aby te dane były wiarygodne.”

Tymczasem 24 listopada do godz. 22.10 na stronie https://www.gov.pl/web/koronawirus/wykaz-zarazen-koronawirusem-sars-cov-2 można było zobaczyć jedynie dane dotyczące zachorowań na poziomie województw i to według stanu z dnia poprzedniego.

Ministerstwo uruchamia nową stronę
Dopiero o godz. 22.10 Ministerstwo Zdrowia ogłosiło nową odsłonę strony oraz opublikowało dane według stanu na godz. 10.00 rano.
 

,,Właśnie ruszyła strona internetowa prezentująca codzienne raporty zakażeń #koronawirus od poziomu danych ogólnopolskich do poziomu danych powiatowych. Prezentowane dane, podobnie jak codzienne poranne raporty, pochodzą z systemu EWP.”  

W komentarzach internauci od razu zaczęli zwracać uwagę na to, że na nowej ministerialnej stronie brak jest danych archiwalnych (MZ potwierdziło, że ,,będzie stopniowo uzupełniana o dane historyczne oraz bieżące wykresy prezentujące przebieg epidemii.”), danych o liczbie osób w kwarantannie i izolacji, ozdrowieńcach i innych, które prezentowały niektóre sanepidy jak np. informacje o ogniskach (np. jak te z Krakowa) czy dane z poziomu gmin. Są problemy z otwarciem pliku CSV w czytelnej formie w programach innych niż Excel, nieczytelna forma zestawienia, szczególnie przy przeglądaniu na telefonach sprawia, że wiele osób nie może znaleźć danych powiatowych.  
 
MZ na zarzuty opowiada (oczywiście, na Twitterze) ,,na naszym profilu była wczoraj informacja o tym, że zasilimy stronę danymi historycznymi i wprowadzimy nowe dane. Publikujemy centralnie dane, które nie były nigdy dostępne w jednym miejscu.”
 
To, że przez osiem miesięcy dane te nie były zbierane w jednym miejscu wydaje się średnim usprawiedliwieniem. Wydawać by się mogło, że minęło dużo czasu od początku pandemii, by przygotować rządową stronę internetową, która lepiej i pełniej prezentowałaby dane dotyczące koronawirusa. Jeśli to nie było możliwe, to może wystarczyło nie utrudniać obywatelom dostępu do danych prezentowanych lokalnie i zbieranych przez wolontariuszy? Przez te miesiące można było się też zapoznać z przykładami tego, jak statystyki, dotyczące koronawirusa, prezentują inne rządy. Dziennikarze opisywali takie przykłady już wiosną, internauci zebrali je też pod wpisem ministerstwa (np. tutaj).
 
Spróbujemy pomóc
W tej sprawie zabrał już głos RPO, podkreślając, że
 

,,Scentralizowanie podawania danych o liczbie zakażeń koronawirusem jest sprzeczne z konstytucyjnym prawem do informacji publicznej, które zakłada jak najszerszy i jak najłatwiejszy dostęp do publicznych danych.”

i wnosząc do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o stanowisko w tej sprawie i podanie szczegółów centralizacji informowania o liczbie zakażeń koronawirusem.
 
My tymczasem spróbujemy skorzystać z naszego prawa do informacji i jeśli uda nam się zdobyć odpowiedzi, udostępnimy uzyskane dane szerzej. Złożymy wnioski w trybie dostępu do informacji publicznej oraz ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego.
 

Będziemy domagać się bezpośredniego i stałego dostępu do danych w systemie Ministerstwa Zdrowia – umożliwia to ustawa o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego.

Dodatkowo do każdej powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej złożymy wnioski o to, aby dane przez nie zbierane były publikowane na stronach BIP stacji oraz będziemy wnioskować o dane, które będziemy publikować na naszej stronie fedrowanie.siecobywatelska.pl

 

 
 

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. szymon

    Moim zdaniem:

    1. Nie powinno się co chwilę zwracać uwagi, że to 19-latek/maturzysta. Jakie to ma znaczenie? A jeżeli jest to istotna z jakiegoś powodu informacja, to może warto też napisać jakiej religii czy rasy jest ten człowiek.

    2. Teoretycznie istnieje możliwość, że w tym całym zamieszaniu nie ma złej woli, tylko niekompetencja. Dla mnie niepojęte jest jak można wyłączyć stare rozwiązanie (publikacje przez stacje) zanim skończy się przygotowywać nowe rozwiązanie (publikowanie centralne). Niezależnie od tego, możliwe, że jest to wyłącznie rozwiązanie mające na celu ułatwić i podnieść efektywność pracy stacji. Bo jaki jest sens marnowania roboczogodzin na codzienne publikowanie przez każdą stację newsów na swojej stronie, skoro mogą one “same” generować się na całą Polskę.

    1. Grzegorz

      1) Skoro 19-latek potrafi stworzyć działające narzędzie samemu, co powstrzymuje rząd przed zrobieniem tego samego, biorąc pod uwagę, ze mają dostęp do publicznych pieniędzy? Chodzi tu o podkreślenie skali niekompetencji.

      2)Niestety, osobę kompetentną w tym, co robi, niełatwo znaleźć w obecnym rządzie. Wniosek, że niekompetencja gra tu znaczną rolę, można uznać za prawdziwy z domysłu. Nie sposób się nie zgodzić, że ostatnie zmiany odbierają obywatelom możliwość weryfikacji danych. Nawet jeśli nie jest to świadomy ruch w celu ułatwienia odgórnych manipulacji, to właśnie to osiąga.

      1. szymon

        1) Czyli co do zasady 19-latkowie są niekompetentni i dlatego potrzebne jest podanie wieku? Czy nie wystarczyło opisując tę sprawę powiedzieć, że jedna osoba stworzyła “narzędzie”?

        2) Znów – nie wiem jak jest, ale przecież wraz z tą zmianą etap pośredni zapisywania wyników mógł zostać zlikwidowany. Tj. wcześniej były one zapisywane gdzieś w sanepidzie i potem wysyłane do ministerstwa. Ale jeżeli sanepid teraz bezpośrednio wklepuje wyniki do systemu udostępnionego przez ministerstwo, to przecież nie ma możliwości, żeby te wyniki się rozjechały. Tj. jak rozumiem i ministerstwo, i sanepid korzystają z tej samej bazy danych. Więc weryfikacja wyników na poziomie lokalnym być może zupełnie nie ma sensu.

  2. ciekawy

    “konstytucyjnym prawem do informacji publicznej,”
    Co to jest za prawo do informacji publicznej?
    Komu przysługuje ?
    Gdzie w Konstytucji RP jest ono zapisane?

  3. Pawlik

    Bo nie chcą żeby ludzie sobie policzyli, że średnia wieku osób zmarłych to 80 lat!

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *