Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma – Felieton

zdjęcie: Adrian Grycuk , CC BY-SA 3.0 pl

Pod koniec maja 2021, po dziesięciu miesiącach kręcenia się w kółko w kwestii wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich w Polsce, nastąpił nieoczekiwany przełom. Po raz pierwszy zgłoszony został kandydat, który ma szanse zostać wybrany na to stanowisko i spełnia standard, jaki powinien Rzecznik spełniać. W pierwszej chwili poczułam ogromną ulgę i radość. Coś się wreszcie udało. Jednak im więcej czasu upływa od tej dobrej wiadomości, tym bardziej rzednie mi mina.

By wytłumaczyć moje rozczarowanie, muszę wrócić do początku lipca 2020 roku, gdy jeszcze nie było  żadnego kandydata ani kandydatki, a do mnie zwracało się wiele osób z pytaniem „Adamowi Bodnarowi kończy się kadencja, co robimy?”. Być może i do innych osób trafiały takie pytania, ja jednak czułam się wyjątkowo zobowiązana do znalezienia odpowiedzi, gdyż w 2015 roku to właśnie mi i Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska przypadła rola koordynacji poparcia dla obywatelskiego Rzecznika. Spadło na nas wtedy dużo, nie do końca zasłużonej, chwały. Poza tym bowiem, że sporo się pokazywaliśmy jako organizacje w mediach, Adam Bodnar był tak zwanym „samograjem”. To on wymyślił, że rzuci rękawicę systemowi wyboru Rzecznika. A było to poważne wyzwanie – sam się zgłosił, nie czekając na polityków, był młody (38 lat) i miał „jedynie” doktorat (nie był jeszcze profesorem). Wszystko to zaprzeczało dotychczasowej tradycji. Sześcioro jego poprzedników było znacznie starszych, gdy rozpoczynali sprawowanie urzędu i prawie wszyscy byli profesorami. Byli też zgłaszani przez partie polityczne bez jakichkolwiek konsultacji z organizacjami społecznymi. Kadencje wszystkich były dobrze oceniane. Jednak po 2015 roku urząd Rzecznika Praw Obywatelskich został zrewolucjonizowany społecznie – stał się miejscem wspólnych dążeń do zmiany oczekiwanej przez organizacje społeczne z różnych dziedzin. Dlatego w lipcu 2020 roku jasne było, że ewentualny kandydat lub kandydatka musi być osobą, którą organizacje miałyby powód popierać. I tak doszliśmy do kandydatury Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz, która spełniała zarówno wysokie kryterium kompetencji – była adwokatka z wieloletnim doświadczeniem, z racji pełnionej w urzędzie RPO funkcji koordynatorki strategicznych postępowań sądowych, dobrze rozumiejąca problemy w różnych dziedzinach praw i wolności, zaangażowana społecznie w dialog – otwarta na ludzi o innych, często niezgodnych z jej własnymi, poglądach. A przy okazji ona też miała szansę rzucić rękawicę systemowi. Pierwszy raz po to stanowisko sięgała młoda, trzydziestoośmioletnia kobieta.

Wybór Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz okazał się niemożliwy. Zarówno ona, jak i 1200 popierających ją organizacji społecznych, reprezentujących w zasadzie wszystkie grupy i prawa, zrobiły wszystko, by stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich zostało obsadzone przez osobę kompetentną, niezależną i wrażliwą społecznie. Kandydatka była trzy razy zgłaszana. Niestety. Nie byliśmy w stanie przeskoczyć silnego spoiwa wspólnych interesów łączących większość rządzącą. Nie było argumentów trafiających do ucha Zjednoczonej Prawicy. Moja rzednąca mina wynika z tego, że poparcie partii Porozumienia Jarosława Gowina dla kandydata, którego obecnie zgłosiła opozycja, wynika wyłącznie z tego, co rozgrywa się aktualnie wewnątrz Zjednoczonej Prawicy. Jeden lider (Jarosław Gowin) udawania drugiemu (Jarosławowi Kaczyńskiemu), że coś znaczy. Jak to usłyszałam w jednym z podcastów „nie o prawa obywatela tu chodzi”. I choć wiem, że taka jest polityka, to myśląc o tym, że tak bardzo można było zignorować te prawa dla politycznej miałkości, trudno mi nie mieć poczucia niesmaku.

Drugim powodem mojej rzednącej miny jest fakt, że w obliczu kryzysu konstytucyjnego, związanego z tym, że Rzecznika Praw Obywatelskich (w Polsce jest to konstytucyjny organ), może po prostu nie być, wybawieniem okazuje się być człowiek – prof. Marcin Wiącek, o którego wrażliwości społecznej właściwie nic nie wiadomo. Na pewno jest kompetentny. Ale czy to wystarczy? Prof. Adam Bodnar zrobił z urzędu miejsce tętniące życiem, podwyższył poziom aspiracji organizacji społecznych. A tu mamy człowieka, którego główną zaletą jest, że do tej pory z ludnością specjalnie się nie kontaktował. Doradzał różnym ważnym gremiom (Trybunałowi Konstytucyjnemu, Naczelnemu Sądowi Administracyjnemu, Radzie Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów). Głównie zajmował się nauką. Jego pierwsze wypowiedzi do mediów również są dosyć mdłe i o niczym. Że będzie bronił każdego, nikogo nie będzie wyróżniał. Każdy kandydat to powtarza, łącznie z czynnymi politykami, których życiorysy świadczą o czymś dokładnie odwrotnym. Ten życiorys to na razie niewiadoma.

A jednak trzeba trzymać kciuki za jego wybór. To już piąta runda wyborów. W Polsce Rzecznik Praw Obywatelskich jest organem konstytucyjnym. Wedle Konstytucji, Rzecznika wybiera Sejm za zgodą Senatu. W Sejmie większość ma Zjednoczona Prawica (to trzy partie: Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska i Porozumienie Jarosława Gowina). W Senacie, niedużą przewagę ma opozycja. Tak więc decydującą rolę w wyborze ma Sejm i tu konieczne jest uzyskanie większości głosów. W pierwszych dwóch rundach była tylko jedna kandydatka – Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. Pomimo wysiłku wkładanego w rozmowy z politykami i pokazywanie, jak istotne jest myślenie ponad podziałami, nie było szansy na poparcie Zjednoczonej Prawicy. W trzeciej rundzie było troje kandydatów (w tym także Zuzanna Rudzińska-Bluszcz), do Senatu trafił kandydat Zjednoczonej Prawicy, czynny polityk – wiceminister spraw zagranicznych. Senat nie wyraził zgody na tego kandydata. W kolejnej rundzie było trzech kandydatów, Senat znów nie wyraził zgody na kandydata Zjednoczonej Prawicy, będącego jej posłem. W piątej rundzie jest dwoje kandydatów – kandydat niezależny, ze środowiska naukowego – prof. Marcin Wiącek (zgłoszony przez opozycję i część Zjednoczonej Prawicy, czyli Porozumienie Jarosława Gowina) i popierana przez większość Zjednoczonej Prawicy, niezależna senatorka, Lidia Staroń. Ta piąta runda jest ostatnią, która ma się odbyć przed definitywnym zakończeniem sprawowania kadencji przez wciąż urzędującego prof. Adama Bodnara. Formalnie jego kadencja skończyła się 9 września 2020 roku. Choć kadencja trwa 5 lat, zgodnie z utrwaloną tradycją Rzecznik Praw Obywatelskich pełni funkcję do momentu wyboru następcy. Chodzi o trwałość instytucji. Ale Prawo i Sprawiedliwość skierowało wniosek do zależnego od siebie Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie zgodności z Konstytucją zajmowania przez RPO stanowiska przez okres dłuższy niż 5 lat. I – nietrudny do przewidzenia – wyrok z kwietnia 2021 roku jest taki, że prof. Adam Bodnar definitywnie musi przestać sprawować urząd w połowie lipca 2021 roku.

Jeśli zatem do połowy lipca nie zostanie wybrany – zgodnie z Konstytucją – nowy RPO, to Polsce grozi brak Rzecznika w ogóle. Zatem trzymanie kciuków za niezależnego kandydata opozycji, niebędącego politykiem, to trzymanie kciuków za to, by Polska nie upadła jeszcze niżej. By urzędu nie udało się całkowicie zmarginalizować. Zafundowana nam przez Zjednoczoną Prawicę ścieżka zdrowia pozbawiła nas złudzeń. Polski nie stać na kandydata, który spełniłby wszystkie kryteria – wiedza, niezależność i wrażliwość społeczna. Wychodzimy z doświadczeń ostatniego roku rozczarowani, ale wciąż jest szansa na nowe otwarcie. Gdyby prof. Wiącek został jednak wybrany, wciąż sporą rolę mogą odegrać organizacje społeczne. Być może nowy RPO będzie chciał zaangażować się w aktywną ochronę praw i wolności. Być może wyjdzie poza naukową rezerwę. Wszystko jeszcze przed nami.

 

 

 

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. filomata&filareta

    “z racji pełnionej w urzędzie RPO funkcji koordynatorki strategicznych postępowań sądowych, dobrze rozumiejąca problemy w różnych dziedzinach praw i wolności,”
    Poza ew. udziałem w sprawie nieletniego “niedoczłowieka” pozbawianego w RP prawa do samodzielnego korzystania ze swojego prawa człowieka do informacji (wiedzy).
    W jakich działaniach RPO, objawiło się owo zaangażowanie w strategicznych postępowaniach sądowych na rzecz ochrony prawa do informacji?
    Jak RPO rozumiał podmiotowe prawo człowieka do informacji?
    Na przykład w trwającej wieloletniej, kadukowej prawotwórczej działalności SA w dziedzinie tzw. ustawy sądowej, dostępu do informacji.
    Co jeszcze obecny RPO, uważa o np .tym wyroku?
    ” Działanie pozytywne (udostępnienie informacji) nie podlega kognicji sądu administracyjnego.
    II SA/Op 208/20 – Postanowienie WSA w Opolu”

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *