Głos wołającego na puszczy?

Latem 2017 roku głośnym echem odbiła się w mediach sprawa wycinki w Puszczy Białowieskiej.Zajęły się nią między innymi Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i eksperci UNESCO.

W związku z tymi wydarzeniami Stowarzyszenie zdecydowało się przeprowadzić monitoring nadleśnictw w całej Polsce. W sierpniu wysłaliśmy wniosek o informację publiczną do wszystkich nadleśnictw (jest ich 430), w którym prosiliśmy o udostępnienie:

  • informacji o ilości pozyskanego drewna osobno w latach 2015, 2016, 2017 (do dnia złożenia wniosku),
  • informacji o tym, komu przekazane zostało uzyskane drzewo – osobno latach 2015, 2016, 2017 r. do dnia złożenia wniosku, poprzez podanie listy odbiorców,
  • skanów  umów, związanych z gospodarowaniem uzyskanym drzewem w zakresie, w jakim odbiorcami  drewna nie były osoby fizyczne.
Odpowiedź z szablonu

Praktycznie wszystkie podmioty udzieliły odpowiedzi w jakiejś formie, wyjątkami były Dobrzejowice, Kalisz, Niepołomice, Woziwoda i Lubartów.

W pierwszym kroku nadleśnictwa zareagowały w identyczny sposób – wszystkie przedłużyły czas odpowiedzi na wniosek do dwóch miesięcy, aby móc przeprowadzić analizy niezbędne do ustalenia, czy wniosek znajduje oparcie w prawie (z wyjątkiem tych czterech, które w ogóle nie odpowiedziały).

Fragment odpowiedzi Nadleśnictwa Pułtusk
fragment odpowiedzi Nadleśnictwa Kielce
fragment odpowiedzi Nadleśnictwa Biała Podlaska

Pozostało nam cierpliwie poczekać, choć ustawodawca nie przewidział sytuacji, w której podmiot zobowiązany przedłuża czas odpowiedzi, by zastanowić się, czy może jej udzielić. Termin realizacji wniosku można przedłużyć, aby przygotować dokumenty, o które prosi wnioskodawca.

Utajnione ze względu na tajemnicę

Po dwóch miesiącach odpowiedzi zaczęły spływać i były co do zasady bardzo zbieżne. Udzielano nam informacji w zakresie pierwszego pytania, w drugim odmówiono ujawnienia danych prywatnych odbiorców drewna, ze względu na ochronę prywatności. Przy trzecim pytaniu zasłaniano się tajemnicą przedsiębiorcy. Podobieństwo odpowiedzi było nieprzypadkowe. Jak wskazaliśmy w skardze na decyzję nadleśniczego nadleśnictwa Baligród:

Skarżący wysłał podobny wniosek do innych nadleśnictw w Polsce. Uzyskane decyzje miały identyczną treść, co jasno świadczy o tym, iż Organ korzystał ze wzoru przy udzielaniu odpowiedzi na wniosek. W takich okolicznościach należy domniemywać, iż Organ w żaden sposób nie dokonał analizy, zamiast tego posłużywszy się wzorem.

Część nadleśnictw wysyłała nam odpowiedzi nie tyle podobne, co identyczne, nawet co do podkreśleń w tekście. Wskazywało to jasno, że nie dokonały indywidualnej oceny zasadności stosowanych ograniczeń, a po prostu skorzystały ze wspólnego wzoru.

Przykładowe decyzje – Nadleśnictwo Łąck, Nadleśnictwo GłogówNadleśnictwo KobiórNadleśnictwo Przytok.

Kolejnym etapem monitoringu było składanie skarg w ponad dwudziestu wybranych przypadkach. Zdecydowana większość wszczętych przez nas spraw zakończyła się korzystnym dla nas wyrokiem. Sądy podnosiły, że prywatność osób trzecich i tajemnica przedsiębiorcy nie mogą stanowić wymówki do arbitralnego wydawania decyzji odmownych, co stanowiło nagminną praktykę wśród uchylających się od odpowiedzi.  Jak wskazuje wyrok WSA w Rzeszowie II SA/Rz 10/18:

Należy podkreślić, że ograniczenie dostępności informacji publicznej ze względu na tajemnicę przedsiębiorcy ma charakter wyjątku od zasady i w związku z tym nie może być wykładane rozszerzająco. Dlatego też, podmiot zobowiązany do jej udostępnienia nie może ograniczyć się do ogólnego stwierdzenia o istnieniu takiej tajemnicy, w tym sformułowanego jedynie na podstawie subiektywnej oceny dokonanej w tym zakresie przez przedsiębiorcę.

Sędziowie podnosili, że konieczne jest wykazanie, jakie interesy gospodarcze zostaną naruszone przez udostępnienie informacji  o umowach z odbiorcami drewna z Lasów Państwowych. Organy były raczej enigmatyczne, jeżeli chodzi o dewastujący wpływ upublicznienia tych danych na ich interesy. Ostatecznie aż w 15 wyrokach stwierdzono, że nadleśnictwo nie uargumentowało w wystarczającym stopniu konieczności ograniczenia dostępu do informacji publicznej.

Od nadleśniczego do dyrektora

Ciekawie zaczyna się robić, kiedy…  nie wiadomo do kogo się odwołać. Sądy w Szczecinie, Gliwicach i Rzeszowie odrzuciły nasze skargi ze względu na to, że ich zdaniem, powinniśmy w pierwszej kolejności odwołać się do Regionalnego Dyrektora Lasów Państwowych (chodziło o decyzje Nadleśniczych w Gryficach, Kobiórze i Narolu). Wziąwszy sobie do serca tę uwagę, w przypadku Nadleśnictwa w Lubartowie odwołaliśmy się do Regionalnej Dyrekcji  Lasów Państwowych, ale nasze odwołanie zostało odesłane z powrotem do Nadleśniczego i potraktowano jako wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. W Potrzebowicach nasze odwołanie do RDLP wróciło do Nadleśniczego, który ponownie rozpatrzył wniosek i odmówił udostępnienia decyzji. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu stwierdził nieważność decyzji – ale nie z powodów, jakie wskazaliśmy w naszej skardze na decyzje, a ponieważ Nadleśniczy zamiast utrzymać swoją decyzję w mocy wydał ją ponownie, co nie mieści się w katalogu dopuszczalnych rozstrzygnięć.

Co teraz? Czy wnioskujący ma sam zgadywać, czy jego nadleśnictwo podlega Dyrekcji czy też może nie? Trzy składy sędziowskie wydały w naszych sprawach postanowienia, w których odrzucały skargę ze względu na brak odwołania do drugiej instancji, pozostałe nie dostrzegły takiej konieczności.

Ostatecznie sprawa Nadleśnictwa Gryfice trafiła przed Naczelny Sąd Administracyjny, który rozstrzygnął wyrokiem z 24 kwietnia 2018 r. (sygn. I OSK 1193/18), że:

(..) nadleśniczy samodzielnie prowadzi gospodarkę leśną i odpowiada za stan lasu. To bezpośrednie wskazanie obowiązków w ustawie w zasadzie prowadzi do wniosku, że nie występuje w tym przypadku podległość nadleśniczego wobec Dyrektora Regionalnego Lasów Państwowych.

Tym samym stwierdził, że nie ma konieczności odwoływania się do Dyrektora od decyzji nadleśniczego.

Kto się boi ekologów

Po uprawomocnieniu się wyroków uchylających decyzję zaczęliśmy ponownie otrzymywać decyzje odmowne, dużo bardziej rozbudowane. Przykładowo nadleśnictwa w Bielsku Białej i Lądku Zdroju w miejsce ogólnych pism, w którym powołano się na ustawę o dostępie do informacji publicznej i ochronę danych osobowych, wydały obszerne rozstrzygnięcia, w których na podstawie regulacji krajowych i unijnych uzasadniały konieczność ograniczenia dostępu do części danych. Dokonano w nich analizy potencjalnego wpływu udostępnienia informacji o całkowitej wartości drewna, jego sortymencie, cenach jednostkowych netto. Jednak i te obszerniejsze uzasadnienia są do siebie bardzo podobne, jakby były pisane pod jedno dyktando.

Co do regulacji konstytucyjnych, oba podmioty wskazują, iż:

W analizowanym przypadku ochronę konsumentów nabywających drewno na cele osobiste należy uznać za dobro ważniejsze aniżeli prawo dostępu do informacji publicznej i odmowa udostępnienia informacji w tym zakresie jest uzasadniona w świetle art. 61 ust. 3 Konstytucji RP oraz przepisów art. 47, 51 i 76 Konstytucji RP z uwzględnieniem zasady proporcjonalności wyrażonej w art. 31 ust. 3 Konstytucji RP. Należy mieć bowiem na uwadze, że ujawnienie danych konsumentów, którzy kupili drewno Wnioskodawcy mogłoby narazić konsumentów na bezpośrednie nieprzyjemności ze strony skrajnych organizacji ekologicznych.

Pomijając zasadność przytoczonej argumentacji identyczny fragment można znaleźć zarówno w decyzji nadleśnictwa w Bielsku i w Lądku. Bynajmniej nie jest to też jedyny identyczny fragment. Są one zatem obciążone tą samą wadą co poprzednio zastrzeżone decyzje, czyli nadleśnictwa nie rozważyły samodzielnie kwestii udostępnienia żądanych danych.

Czy jesteśmy w lesie?

Co na tym etapie pokazał monitoring nadleśnictw? Wyroki potwierdziły i podkreśliły konieczność dokonywania indywidualnego uzasadnienia wszelkich ograniczeń w dostępie do informacji publicznej. Wciąż czekamy na ostatnie orzeczenia i wykonania tych wyroków, które jeszcze się nie uprawomocniły ( między innymi dotyczące nadleśnictw w Antoninie, Nowej Soli, Włocławku). Po tym, jak sądy uchylały identyczne dla większości nadleśnictw decyzje, nakazując indywidualne podejście do wniosku, zaczęło do nas spływać ponownie wydane przez nadleśnictwa decyzje. W większości nadleśnictwa podtrzymują poprzednie decyzje, choć zdarzają się wyjątki udostępniania nam umów, ale zanonimizowanych, bez podania kwoty i ilości sprzedanego drewna. Kolejnym krokiem będzie zaskarżenie tych decyzji (a przynajmniej ich części) i oczekiwanie na decyzje sądu.

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. Michal

    Mam nadzieję, że nie odpuścicie leśnikom – czują się w naszych lasach jak na swoim prywatnym podwórku…

  2. sffacc

    Po pierwsze zapewne celowo mylicie pojęcia puszcza białowieska z białowieskim parkiem narodowym w którym to notabene LP nie wycięły ani jednego drzewa. A co ma od razu negatywnie nastawić czytającego do LP.
    Po drugie LP to spółka skarbu państwa taka jak Orlen, PGNIG, Można do tego dodać jeszcze agencje mienia rynku rolnego która dzierżawi i sprzedaje ziemię Państwową czyli naszą.
    Nie macie się co dziwić pisząc takie pisma do nadleśnictw i oczekując idywidual nej odpowiedzi. LP są trochę jak wojsko. Nie wskazane jest wychylanie się z indywidualnymi odpowiedziami.

    1. Redakcja

      Rzeczywiście w zajawce artykułu jest nieścisłość dotycząca parku, już to poprawiamy, natomiast co do pozostałych kwestii – do innych spółek skarbu państwa wysyłamy dosyć regularnie wnioski, pytając, jak wydają publiczne pieniądze i gospodarują naszym wspólnym mieniem.
      Co do trzeciej kwestii, przypominamy, że sądy administracyjne w większości naszych spraw z nadleśnictwami orzekły, iż kiedy ogranicza się prawo do informacji (będącego jednym z praw człowieka) to należy to dobrze uargumentować i rozważyć każdą sytuację indywidualnie, niedopuszczalne jest odpowiadanie w sposób, w jaki zrobiły to nadleśnictwa. Skoro LP mają taką strukturę organizacyjną, to tym bardziej widzimy sens zadawania pytań, które może doprowadzą do jakieś zmiany w polityce spółki. Tak jak orzekł sąd – “nadleśniczy samodzielnie prowadzi gospodarkę leśną i odpowiada za stan lasu. To bezpośrednie wskazanie obowiązków w ustawie w zasadzie prowadzi do wniosku, że nie występuje w tym przypadku podległość nadleśniczego wobec Dyrektora Regionalnego Lasów Państwowych.” pozdrawiamy 🙂

    2. rteryteuruj

      Lewackie trolle zajmijcie sie wycinka w Niemczech. Dlaczego tam się nie przykuwacie do harvesterów, co?

  3. Tomek

    W 2007 roku leśnik z Białowieży znalazł siedliska kornika na 29 świerkach w rezerwacie krajobrazowym im. Władysława Szafera. To teren pod ścisłą ochroną, więc napisał pismo do Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody, że w związku z zagrożeniem przeniesienia się korników na zdrowe drzewa, należy dokonać cięć sanitarnych. Ciąć w rezerwacie? Nigdy! – wtrącili się do sprawy ekolodzy z podlaskiego oddziału Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. I rozpoczęli wymianę urzędowych pism. Wywalczyli, że w tym postępowaniu są stroną występującą w imieniu bezbronnych przecież drzew i samego kornika. By stało się zadość procedurom wstrzymano wycinkę. Oczywiście kornik nie czekał na niczyją zgodę. Fruwał sobie po całej puszczy obsiadał świerki, rozmnażał się i żarł. Już w styczniu 2009 roku to samo leśnictwo informowało, że kolonie owadów bytują już na 2656 drzewach. ciąg dalszy historii wszyscy znają ….

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *