Co okaże się tajemnicą dyplomatyczną?

pixabay.com

Historia z tajemnicą dyplomatyczną, którą właśnie wprowadzono po 10 latach prób, jest dla nas cennym doświadczeniem. Wcześniej dwukrotnie starano się przeforsować to rozwiązanie – w 2011r. (tzw. poprawka Rockiego) i w 2014 r. (projekt zmian w ustawie zaproponowany przez MSZ).

Za każdym razem definicja tajemnicy była tak sformułowana, by można było za nią uznać dowolną informację. Choć przy każdej próbie wskazywano inne dobro, które chciano chronić, to sposób formułowania pozwalał ukryć znacznie więcej i na nieokreślony czas. Przez te 10 lat nie przypominamy sobie żadnego naszego wniosku o informację, z którym Ministerstwo by sobie nie poradziło. Jeśli mieliśmy nie otrzymywać odpowiedzi, nie otrzymywaliśmy jej – albo była niewyczerpująca, albo zapominano dodać załącznik z właściwą odpowiedzią, często odsyłano nas bez końca. Teraz “pracownicy służby zagranicznej” dostali do ręki narzędzie, dzięki któremu dowolną informację – być może bezzasadnie – będzie można ukryć, z drugiej przyczyną ukrywania może być strach i niepewność co wolno ujawnić.

Wszystkie nasze zastrzeżenia dotyczące ustawy wyrażane w opinii dr. hab. Michała Bernaczyka, pozostają w mocy. Można o nich przeczytać w tekście: Tajemnica dyplomatyczna – nowe i groźne ograniczenie jawności.

Nim nastała tajemnica

A dziś postanowiliśmy przedstawić swoisty „raport otwarcia”. Podsumowujemy, o co pytaliśmy Ministerstwo Spraw Zagranicznych, by w kolejnych latach mieć punkt odniesienia. Zobaczymy, czy podobne sprawy, które zapewne jeszcze wielokrotnie się pojawią, będą stanowiły „tajemnicę dyplomatyczną”.

Jej ustawowa definicja brzmi następująco:

[informacje z] którymi członek służby zagranicznej zapoznał się w związku z pełnieniem obowiązków i które ze względu na dobro służby zagranicznej mogły być udostępnione wyłącznie osobom do tego uprawnionym, a ich ujawnienie mogłoby szkodzić polityce zagranicznej Rzeczypospolitej Polskiej i naruszać jej wizerunek międzynarodowy.

Od początku 2016 roku złożyliśmy 30 wniosków o informację do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Oto niektóre z nich.

Lot do domu

W 2020 roku pytaliśmy o akcję #LOTdoDomu (Czy z #LotdoDomu leci pilot?, #LotdoDomu – ulotna odpowiedzialność?). W związku z zamknięciem granic Polski po wybuchu pandemii COVID-19 w Europie, rząd zorganizował w połowie marca 2020 powroty z zagranicy specjalnymi samolotami, nie wpuszczając samolotów rejsowych. Za te samoloty podróżujący musieli dodatkowo zapłacić. Pytaliśmy m.in. czy inicjatywa zrealizowania akcji wyszła od linii lotniczych czy organów władz publicznych? Jaki był koszt dopłaty do rejsów z budżetu państwa? Dlaczego do akcji nie zostali dopuszczeni inni przewoźnicy niż Polskie Linie Lotnicze LOT? Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych skierowało nas Ministerstwo Infrastruktury, jako do właściwego organu. Jednak to odesłało nas do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

E-wybory i domy dla uchodźców

Pytaliśmy także o awarię serwisu e-wybory, w którym wyborcy za granicą mogli dopisać się do spisu wyborców w drugiej turze głosowania na Prezydenta RP i który nie działał przez jakiś czas. Wyborcy z zagranicy, którzy zdecydowali się na udział w drugiej turze wyborów prezydenckich, mieli 24 godziny na zgłoszenie wniosku o dostarczenie pakietu wyborczego. Minister Piotr Wawrzyk miał wskazywać, że awaria trwała 2 godziny i była zawiniona przez firmę dostarczającą usługę. Poprosiliśmy o umowę z firmą i faktury, a także o procedury wdrożone przez służby i przyczyny usterki. Nie udało nam się dowiedzieć, jakie były przyczyny usterki, resztę odpowiedzi otrzymaliśmy – „pracownicy MSZ na bieżąco, w trybie 24/7/365, monitorują dostępność stron  i serwisów internetowych. Z chwilą wystąpienia problemu pracownicy (zarówno MSZ, jak i zewnętrznego wykonawcy) zareagowali i niezwłocznie przystąpili do diagnozowania usterki i usunięcia występującego problemu z niedostępnością systemu e-Wybory.”

W związku z wyborami pytaliśmy również, w których krajach nie utworzono okręgowych komisji wyborczych. Teoretycznie odpowiedź otrzymaliśmy, tyle że w załączniku do listu przewodniego był nasz wniosek zamiast wnioskowanych informacji. Gdy się upomnieliśmy o właściwy załącznik, odpowiedź nie nadeszła.

Pytaliśmy też o koszt 156 składanych domów na greckiej wyspie Lesbos (Solidarność naszą “marką narodową?”), które w błysku fleszy przekazano Grecji po  tragicznym pożarze obozu dla uchodźców. Odesłano nas do Kancelarii Premiera.

Wybory sędziego ETPCz i do Europarlamentu

W końcu zaś pytaliśmy o wybory kandydatów na stanowisko sędziego Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Na to pytanie otrzymaliśmy częściową odpowiedź. Niektórych informacji nie udostępniono  ze względu na ochronę prywatności.

W 2019 roku interesowaliśmy się, co dzieje się z pracownikami ministerstwa, którzy kandydują w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jednym z nich był Sekretarz Stanu w MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk. Jak się dowiedzieliśmy, w czasie prowadzenia kampanii wyborczej korzystał z urlopu wypoczynkowego. Jednocześnie MSZ poinformował, że nie posiada informacji, aby osoby będące członkami korpusu służby cywilnej zatrudnione w Ministerstwie Spraw Zagranicznych były kandydatami w wyborach do PE z ramienia któregokolwiek komitetu wyborczego.

Wyrok TSUE

W 2018 roku pytaliśmy o postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w sprawie Komisja vs Polska (C-192/18). Odpowiedź częściowo otrzymaliśmy, części nam nie udostępniono, powołując się na ograniczenia narzucone przez Komisję Europejską.  Postępowanie, o które pytaliśmy, dotyczyło  skargi wniesionej przez Komisję Europejską do Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie przepisów ustawy z dnia 12 lipca 2017 r. zmieniającej ustawę – Prawo o ustroju sądów powszechnych.

Sprawa Ludmiły Kozłowskiej

Pytaliśmy też o bardzo drażliwą sprawę wpisania obywatelki Ukrainy Ludmiły Kozłowskiej do Systemu Informacyjnego Schengen, co przyczyniło się do jej deportacji z Polski. Była to bowiem sprawa, która bardzo silnie oddziaływała na wizerunek Rzeczypospolitej. Nieprzygotowane działania spowodowały, że nawet jeśli istniały powody do ograniczonego zaufania, skierowały uwagę europejskiej opinii publicznej i instytucji na inne tory. Ludmiła Kozłowska otrzymała prawo pobytu w Belgii. Mocno ucierpiał też wizerunek naszego kraju. Pytaliśmy wtedy kilka Ministerstw. MSZ odesłał nas do Urzędu ds. Cudzoziemców. Jak się okazało, było to działanie ABW. Biorąc pod uwagę rangę sprawy, na podstawie nowo wprowadzonej definicji “tajemnicy dyplomatycznej” ukrylibyśmy tę odpowiedź. Jak to wpływa na wizerunek kraju, że MSZ nie ma pojęcia o takiej sprawie?

Znikające ekspertyzy Waszczykowskiego

Była też cała seria wniosków związanych ze słynnymi ekspertyzami Ministra Waszczykowskiego, które wielokrotnie opisywaliśmy:

Sprawa dotyczyła wyborów Przewodniczącego Rady Unii Europejskiej w 2017 r., kiedy po raz drugi wystartował na to stanowisko Donald Tusk. Wszyscy członkowie Rady – z wyjątkiem Polski – poparli ustępującego Przewodniczącego. Głosowanie zakończyło się wynikiem 27:1. Minister zaś stwierdził, że wybory Przewodniczącego Rady Unii Europejskiej nastąpiły z naruszeniem prawa, co miały potwierdzać ekspertyzy prawne. Ekspertyzy jednak nigdy się nie odnalazły.

Inne wnioski dotyczyły projektów złożonych w konkursach organizowanych w ramach Funduszu Azylu, Migracji i Integracji wraz z kartami oceny, Powszechnego Okresowego Przeglądu Praw Człowieka (Universal Periodic Review) przez Radę Praw Człowieka przy ONZ i opinii Komisji Weneckiej do ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. A także o pewnego szpiega. Tylko w tym ostatnim wypadku pojawiła się tajemnica. Pozostałe dane albo szybko okazały się dostępne, albo występowała jakaś inna forma nieudostępnienia informacji, zazwyczaj sprawę zbywano sformułowaniem, że to nie jest informacja publiczna.

Pytaliśmy też o nagrody, kontrole, rejestry umów, rejestry wniosków, księgę wejść i wyjść. O takie same sprawy pytaliśmy inne Ministerstwa. 

Co dalej?

We wstępie napisaliśmy, że doświadczenie z tajemnicą dyplomatyczną było cenne. Wiele nas nauczyło. Na czym ta nauka polegała? Na tym, że jeśli jakaś kwestia podlega trudnemu do zidentyfikowania lobbingowi na rzecz tajności, nie można liczyć na to, że temat zniknie. Jeśli zamknięto przed nim jedne drzwi, wejdzie innymi. Będzie wracał, bo komuś na tym zależy. Tak było właśnie z tajemnicą dyplomatyczną – w 2021 roku udało się wprowadzić przepisy, które zaczęto forsować w 2011 roku, za zupełnie innych rządów. Dlatego powinniśmy sobie postawić pytanie, czy w takich sytuacjach nie należałoby dążyć do ujawnienia informacji, co tak naprawdę chcą chronić pomysłodawcy wprowadzenia danego rozwiązania. Być może to pozwoliłoby pokazać interesy kryjące się za nim i je zdyskredytować. A być może okazałoby się, że istnieje sposób na precyzyjne zdefiniowane problemu. Wtedy być może nie zostalibyśmy z rozwiązaniem, które pozwala ukryć praktycznie wszystko. Teraz pozostaje nam jedynie śledzić, jak będzie używany ten przepis. Niestety, wcześniejsze doświadczenia z innymi pomysłami na ograniczanie jawności pokazują, że sprawa jest zazwyczaj rozwojowa. Początkowo wygląda niewinnie. A potem dochodzi do absurdu, w który trudno uwierzyć. Tak jest na przykład z dokumentem wewnętrznym. Dziś okazuje się, że niektóre ministerstwa twierdzą, że to, o co pytają obywatele, stanowi taki dokument, choć nie ma takiej kategorii dokumentów w ustawie do informacji publicznej. A co w przyszłości zostanie objęte tajemnicą dyplomatyczną? Odpowiedź na to pytanie przed nami.

 

Pomóż jawności i naszej niezależności!

Komentarze

  1. jedna z tych trzech małpek (patrząca albo słuchająca)

    ” Na czym ta nauka polegała? Na tym, że jeśli jakaś kwestia podlega trudnemu do zidentyfikowania lobbingowi na rzecz tajności, nie można liczyć na to, że temat zniknie. Jeśli zamknięto przed nim jedne drzwi, wejdzie innymi. Będzie wracał, bo komuś na tym zależy.”

    Kim więc jest ten ktoś? Jak się nazywa ? A może to nie jeden ale kilka ktosiów ?
    Rąsia w rąsię działających ? Kim oni są?

    1. Katarzyna Batko–Tołuć

      Nie wiem kim są, gdyż bardzo zmieniło się zarówno kierownictwo, jak i kadry. A z drugiej strony być może nie aż tak i opozycja już sobie szykuje gniazdko rękami PiS. Minister/Poseł Sikorski bardzo chwalił to rozwiązanie w Senacie. Pewnie, że lepiej wiedzieć kto jest lobbystą. Nie wiemy tego. Ale tak sobie myślę, że może w tym wypadku akurat może też działać dokumentowanie i pamięć w instytucji. I jak kogoś ta jawność uwiera, to sobie przypomina “a było coś takiego jak tajemnica dyplomatyczna. PO o nie umiało jej wprowadzić, ale my to zrobimy przy okazji innych zmian. Co to dla nas. My możemy wszystko, a kto tam będzie się takimi niszowymi tematami przejmował.” Każda z tych rzeczy może się dziać i tego się nie upilnuje. I to jest właśnie rzecz do przemyślenia.

Dodaj komentarz

Przed wysłaniem komentarza przeczytaj "Zasady dodawania i publikowania komentarzy".

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *